Cywilizacja

Kolejne pokolenia Drakuli. Nadciąga czas wampirów

Jesteśmy po raz kolejny świadkami wampirczego wzmożenia. Jednak tym razem przyczyną nie jest żaden popkulturowy hicior na skalę „Zmierzchu”. Monstra stają się trendy wtedy, gdy światem (lub jego częścią) rządzą prawdziwe żywe potwory. To tak, jakby chciano obśmiać, rozmiękczyć prawdziwą grozę.

Ledwo zaczynał się październik, gdy robiąc zakupy drogeryjne w jednej z sieciówek, usłyszałam podniecone głosy bardzo małoletnich klientów, na oko – ośmiolatków. W skupieniu oglądali stojak z sezonowymi produktami zebranymi pod hasłem „Happy Halloween”. I już namawiali się, jak się przebiorą.

Bo, proszę państwa, stało się i nie ma siły tego zawrócić: od lat 90. XX wieku Halloween – przeszczep z popkultury amerykańskiej – zakorzeniło się także na naszym gruncie. „Wigilia Wszystkich Świętych (jak należy odczytać rodowód nazwy „halloween” – czyli „All Hallows Eve”) z roku na rok rozkręca się, obejmuje coraz szersze kręgi uczestników i i… cieszy handlowców wyspecjalizowanych branż: od kosmetycznych poprzez galateryjnych po warzywniczych, ze szczególnym uwzględnieniem hodowców dyń.

Co do tych ostatnich: jeśli ktoś nie potrafi sam wyrzezać w pomarańczowej skorupie otworów imitujących przerażającą gębę truposza, może skorzystać ze stosownego wzornika, dostępnego w handlu. Oświetlone od środka lampiony z dyni, ustawione przy drzwiach wejściowych lub na werandzie domu, są sygnałem, że mieszkańcy tego domostwa bawią się w halloweenowe przebieranki. I nie zatrzasną drzwi przed nosami dzieciaków, domagających się łakoci w zamian za… nie straszenie.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Obyczaj, który rozprzestrzenia się w Polsce, ma tę dobrą stronę, że integruje lokalne społeczności, co w dobie unikania – albo ignorowania – międzysąsiedzkich kontaktów uważam za szczególnie cenne.

I oto zbliża się wieczór, kiedy rozmaite zombiaki, wampiry, czarownice i inne zaświatowe paskudy ruszają do akcji. Proszę się nie bać, to tylko kostiumy! Ale czy tylko? Otóż sądzę, że w wampirach ukrywają się inne upiory. Te wydobyte z szafy naszej codzienności.

Odegnać strach – straszydłem

W 1772 roku ksiądz Jan Bohomolec tak zdefiniował upiory: „ trupy z trumien powstające, na domy nachodzące, ludzi duszące, krew wysysające, na ołtarze łażące, je krwawiące, świece łamiące”. Do tego te zjawy cuchnęły, jako że były lekko nadgniłe. Odrażający wygląd sprawiał, że pannom ani przez myśl nie przeszło z nimi się zadawać, toteż wampiry były zmuszone przemocą zmuszać je do seksualnych usług. Co najgorsze, wysysając krew ofierze, pozbawiały ją duszy. Słowem, truchła ożywione przez diabła nie miały ani wśród pospólstwa, ani w sferach wyższych, dobrego pijaru. Jednak… z czasem zyskały na atrakcyjności. Istoty demoniczne, krwiopijcze, bytujące pomiędzy światem żywych i umarłych okazały się posiadać wielką uwodzicielską moc. A także niosły spory ładunek symboliczny. Szczególnie przydatne stały się dla twórców rozmaitych dyscyplin, wykorzystujących upiory do przekazywania „niepolitycznych” podtekstów.

Kariera różnorodnych zjaw rozpoczęła się na literackiej nowie na początku XIX wieku, w dobie romantyzmu. Wystarczy przywołać ballady Mickiewicza czy poematy Słowackiego – tam umarlaki błąkające się po świecie żywych wybijają się niejednokrotnie na plan pierwszy.

Stulecie później wampiry ruszyły szturmem na kulturę masową. Trampoliną do sukcesu było im kino, i to już w pionierskiej epoce kinematografu niemego. Potem już było tylko lepiej, czyli straszniej, do tego za straszne pieniądze. Krwiopijcze maszkary zaczęły okupować musicale, komiksy, sagi literackie, seriale telewizyjne, gry komputerowe, nawet książeczki dla dzieci… No i oczywiście sztuki wizualne.

Opowieści okrutne jak życie. Ociekają lękiem, tęsknotami, rozpaczą i seksem

To sadystka, wampir, dusicielka. I to się widowni podoba.

zobacz więcej
A dziś? Skutkiem ubocznym rozmaitych okropieństw, jakimi bombarduje nas rzeczywistość, obserwujemy wzrost zainteresowania mrocznym światem fikcji. Mnożą się wystawy przywołujące dawne wierzenia w „żywe” kościotrupy, upiory, strzygi, wampiry i im podobne (pisałam o prezentacji Aleksandry Waliszewskiej i symbolistów „Opowieści okrutne”; niedawno, bo 16 października zakończyła się w warszawskiej Zachęcie ekspozycja „Niepokój przychodzi o zmierzchu”, gdzie także pojawiała się cała galeria straszydeł). Zresztą, klimat niesamowitości i magii obecnie dominuje w poszukiwaniach młodych artystów. To nie przypadek, lecz wypadkowa różnych kulturowych fenomenów. Młodzi jawnie manifestują niechęć do stawienia czoła wyzwaniom „dorosłego” życia. Zamiast tego, wybierają ucieczkę w rejony wirtualu, a także zanurzają się w ezoteryce, parapsychologi i zjawiskach paranormalnych. Nie bez powodu Anatolij Kaszpirowski znów ma wierną publiczność fascynuje – stał się bohaterem niedawno emitowanego serialu tv i wydanej książki.

Wszystko to stwarza klimat sprzyjający wampirczym zabawom. Jestem pewna, że tegoroczne Halloween będzie miało imponującą wizualnie oprawę. Tak serio – młodzi, i nie tylko oni, mają czego się bać. A niepokój, gdy przychodzi wraz ze zmierzchem, najłatwiej zażegnać… zabawą w strachy.

Upiorna kariera

„Miód jest słodszy od krwi”, tak w 1928 roku Salvador Dali zatytułował swe pierwsze dzieło uważane za surrealistyczne. Jakby chciał uhonorować wampiry, które już wtedy flirtowały z popkulturą. Warto przypomnieć, że jednym z pierwszych horrorów w historii kina była „Symfonia grozy” Friedricha Wilhelma Murnaua z 1922 roku, gdzie pojawił się słynny Nosferatu, wampir niezwykle żywotny i wielokrotnie odradzający się na ekranie.

Nie sposób wymienić wszystkich horrorów i dzieł fantasy z zombiakami w roli głównej. Z czasem, dostosowując się do potrzeb estetyki glamour, dawne paskudy wyładniały, złagodniały i zaczęły prowadzić bogate życie uczuciowe. Zapoznały się modowymi trendami i zadbały o estetyczny wygląd, żeby, broń Boże, nie zrażać nikogo powierzchownością. Ba, narodziły się nawet wampiry stroniące od konsumpcji krwi ludzkiej (ze szczególnym uwzględnieniem tej dziewiczej) i przerzuciły się na weganizm!
Na ekranie Nosferatu pojawił się w 1922 roku w pierwszym w historii horrorze pt. „Symfonia grozy” Friedricha Wilhelma Murnaua. Fot. FilmPublicity Archive/United Archives via Getty Images
Nigdy jednak nie zostały zdetronizowane zmory kultowe: obok wspomnianego wampira Nosferatu, na prowadzenie wysunął się inny nieśmiertelny truposz – hrabia Drakula, stworzony przez irlandzkiego pisarza Brama Stokera pod koniec XIX wieku. Co więcej, kino sprawiło, że bestia doczekała się potomstwa: córki (narodzonej w 1936 roku) i syna (rocznik 1943). Idolami stali się też Królowa Potępionych, Istota Doskonała oraz wiele innych stworów łączących element ludzki z nadprzyrodzonym.

Obok nich, masową wyobraźnię zainfekowały stwory będące krzyżówką tradycji i nowoczesności: tańczące zombie (z Michaelem Jacsonem), silne jak stal wiedźmy i wielce przystojne wiedźminy. Obok zaistniał cały tłum czarownic, strzyg, wilczyc i lokisów. Był nawet wampir, który udzielił wywiadu… na potrzeby tak zatytułowanego filmu (z gwiazdorską obsadą).

No i nie można zapomnieć o najpiękniejszym zakochanym wampirze, który wiedziony uczuciem do dziewczyny gotów był zadać gwałt swej żądnej krwi naturze. Love story, która rozpaliła wyobraźnię milionów młodych czytelników, potem widzów filmów z serii „Zmierzch”.

Wszystkie te zjawy przewinęły się przez duży i mały ekran w konwencji grozy na serio, horroru amoroso bądź horroru groteskowego. Pamiętają państwo bladą familię Makarewiczów z komedii grozy „Kołysanka”? Albo produkcję Tima Burtona „Gnijąca panna młoda”? Toż trudno się przy tym nie śmiać.

Dziś to już dzieła vintage, choć daleko im do klasyki grozy z przymrużeniem oka w rodzaju „Rocky Horror Picture Schow” – hitu sceny musicalowej, także kina.

Prawdziwe monstra

Mam wrażenie, że jesteśmy po raz kolejny świadkami wampirczego wzmożenia. Jednak tym razem przyczyną nie jest żaden popkulturowy hicior na skalę „Zmierzchu”. Monstra stają się trendy wtedy, gdy światem (lub jego częścią) rządzą prawdziwe żywe potwory. To tak, jakby chciano obśmiać, rozmiękczyć prawdziwą grozę. Nie muszę przypominać, że tym razem to wojna w Ukrainie, covid i zmiany klimatyczne. A także niepokój młodego pokolenia o swą przyszłość, byt, pracę.

Punk rock. Ostatnia rewolucja w świecie dobrobytu

Krytyka rządów sprzed 1979 roku, która utorowała Margaret Thatcher drogę do władzy, współbrzmiała z głosami muzyków punkowych.

zobacz więcej
Przypomnijmy, kiedy i jak to się zaczęło. Pierwsza anarchizujaco-nihilistyczna subkultura, lansująca horror i szok to punk. Podłożem było niezadowolenie z sytuacji politycznej i poczucie braku życiowych szans dla uboższych warstw społeczeństwa. Toteż dzieciaki, które odczuwały swą „gorszość”, odrzuciły normy i zasady obowiązujące w establishmencie.

Już wtedy, pod koniec lat 70. XX wieku punk-wyznawcy wykreowali charakterystyczny look, negujący klasyczną estetykę. Oczywiście, uformowało się wiele podgrup w tej subkulturze, a każda posługiwała się własnym kodem wizualnym, lecz dało się zauważyć kilka wspólnych wyróżników: blada cera, mocno uczernione oczy, wargi pomalowane karminem, fioletem lub czernią plus dużo groźnych metalowych elementów, powbijanych w ciało (piercing) albo dopełniające strój (łańcuchy, ćwieki, bransolety). Do tego dużo czerni w ubiorze, czarne skórzane płaszcze i spodnie; stopy obute w ciężkie martensy; na głowie czub czyli irokez.

Ten image nadal obowiązuje, jeszcze bardziej podkręcony w stronę horroru. W połowie lat 80. z punka wypączkował styl emo, jak nietrudno zgadnąć, postawa stawiająca na spontaniczność i wyraziste okazywanie uczuć. I znów młodym ludziom chodziło o wyrażenie sprzeciwu wobec agresji i pędowi do gromadzenia nadmiaru dóbr doczesnych. Dodajmy, że odbiegający od tradycyjnej elegancji image zawsze szedł w parze z przyjętym w danej subkulturze zachowaniem, w tym przypadku skłonności do melodramatycznych gestów, przeżywania nieodwzajemnionej miłości i kultywowania autodestrukcyjnych skłonności. Co ciekawe, w postawie ludzi emo można odnaleźć elementy filozofii romantycznej.

Wampirczy look

Kiedyś taka stylizacja była maskaradą na Halloween, teraz można się nią spotkać całorocznie. Na wampiry charakteryzują się modelki, aktorzy, wokaliści. A przede wszystko – małolaty.

Nietrudno ich zauważyć: snują się ulicami najczęściej w grupkach, zda się – odizolowani od otoczenia. Trupio blada twarz, oczy grubo obwiezione czernią, tu i ówdzie rozmazaną, jakby make-up rozmyła łza; białka przekrwione, źrenice białe jak u ślepca, czasem fosforyzująco zielone bądź fioletowe (wystarczy założyć specjalne soczewki); usta upaprane krwią, zda się – świeżo spożytą; w rozchylonych wargach widoczne kły, ostre i długie jak u drapieżnika; do tego szponiaste pazury, uszy szpiczaste, włosy skołtunione bądź ulizane, zawsze kruczoczarne.

Często mają tatuaże z motywem pajęczyn. Dziewczyny chętnie zakładają pończochy z wielkimi lecącymi „oczkami” i dziurami, jakby szarpały się z jakimś drapieżnikiem.
Ważna jest również aura niesamowitości, jaką kolejne pokolenia Drakuli mają wokół roztaczać. Wzrok nieobecny, powolne, jak we śnie wykonywane ruchy; myśli błądzące w zaświatach i głos grobowo niski. Współcześnie kapłani i kapłanki mroku porozumiewają się wprawdzie za pośrednictwem internetu, ale poza tym ich powinności od stuleci pozostają bezzmienne: posiedzieć trochę w krypcie, pogapić się na księżyc, posłuchać muzyki wave oraz gothic, pocierpieć z powodu uczuciowego zawodu, podręczyć się własną marnością i nieprzystawalnością do realiów.

Rzecz jasna, do nas też dotarła subkultura gotycka. Na spędach gotów, festiwalach i w klubach gotyckich można poznać teorię, tudzież znaleźć praktyczne wskazówki oraz skorzystać z pomocy fachowców od fryzury, makijażu, biżuterii i całokształtu wyglądu. Osobna kwestia, to wampircza kuchnia. Mięso wykluczone, za to deserowym przysmakiem są czarne lody! Takie atrakcje czekają na polskich wyznawców tej subkultury na festiwalu w Bolkowie na Dolnym Śląsku, gdzie od lat odbywa się impreza zwana „Castle Party”, z solidną dawką gotyckiego rocka.

Sok zamiast posoki

Wampiry nie mogą wyglądać jak ze sztancy. Przecież pochodzą z różnych epok i z odmiennych powodów posiadły przynależne im własności. Toteż fachowe źródła zalecają specjalizację. Do wyboru kilka rodzajów truposzy. Więc jest upiór z zamierzchłej przeszłości, w wypłowiałych, spleśniałych kostiumach sprzed wieków. Twarz, ręce, włosy też powinien pokrywać kurz, jak przystało na istotę długo spoczywającą w krypcie.

Inny wariant: wampir półżywy, poruszający się sztywno i z trudem, jak zombie. U takiego typu dobrze widziane blizny i rany, a na brodzie ślady po wypitej krwi. Gotyckie strzygi noszą długie czarne płaszcze, lateksowe lub skórzane spodnie i ciężkie boty (to obydwie płcie), zaś seksowne grobowe damy zakładają gorsety, koronki i woalki. Są jeszcze wampiry codzienne, ubrane na maxi-czarno, lecz bez ekstrawagancji ani wielkich luksusów.

Wyznawcy makabry muszą zadbać o makijaż. Bladość oraz obwiedzione czarnym eyelinerem oczy to standard. Natomiast w kwestii ust są warianty: niewidoczne, przypudrowane na biało; czarne bądź karminowe. Dla efektu śmiertelnego zmęczenia, kości policzkowe można podkreślić szarością.

Szczytem wyrafinowania są krwawe kleksy ściekające z warg. Z czego je zrobić? Znawcy polecają… kukurydziany syrop z domieszką jadalnego barwnika. Tanie i bezpieczne. Buraki za ciemne, ketchup za jasny i za szybko spływa.

Małolaty i dzieciaki mogą przebierać się za upiory bez ryzyka śmieszności. Oni jeszcze mają prawo wierzyć w bajki. Jednak dwudziestokilkulatkom, takim w wieku studenckim, już to nie przystoi. Jak ktoś koniecznie chce manifestować prowampircze sympatie, niech podchodzi do tego dyskretnie, jedynie w postaci ciemnego stroju. Ale podczas Halloween nie ma obciachu, można zaszaleć i wrócić w świat baśni.

A na wypadek natknięcia się na prawdziwe strzygi, polecam zaopatrzyć się w czosnek i krzyżyk.

– Monika Małkowska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Największy w Europie festiwal muzyki gotyckiej M'era Luna w Holdesheim w Niemczech ściąga tysiące fanów. Fot. Jochen Luebke/DPA/PAP.
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.