Aby osiągnąć jeszcze lepszy efekt, warto zastanowić się nad wzmocnieniem takich gmin poprzez na przykład publiczne inwestycje państwowe w infrastrukturę turystyczną i uzdrowiskową. W jednym miejscu mógłby to być ośrodek narciarski, w drugim termalny, gdzie indziej poprawa komunikacji drogowej. Do niektórych miejscowości trudno dojechać, jak choćby do Horyńca. Kurort traci przez to potencjalnych klientów i nie wykorzystuje w pełni wszystkiego, co posiada.
Bez wsparcia finansowego państwa będzie trudniej wydobyć i pokazać w pełni potencjał polskich uzdrowisk. A to jeden z naszych naczelnych i wyjątkowych produktów narodowych, którym możemy się poszczycić na arenie międzynarodowej.
Kiedy pana słucham i myślę o pana historii zarządzania uzdrowiskami, to mam wrażenie, że to pana pasja. Od początku chciał pan być zawodowym samorządowcem?
To był czysty przypadek. Po studiach prawniczych rozpocząłem pracę w Funduszu Wczasów Pracowniczych w Krynicy Zdroju. To były ostatnie lata epoki komunistycznej w Polsce. Najpierw zajmowałem się sprawami kadrowymi i socjalnymi, a następnie organizacyjnymi i nadzorem nad nieruchomościami, czyli domami wczasowymi i sanatoriami. Zatem miałem już wtedy do czynienia z profilaktyką i lecznictwem uzdrowiskowym. Pełniłem też inne obowiązki. Przez jakiś czas byłem nawet radcą prawnym. Ale też zajmowałem się pracą naukową, realizując ciekawy projekt z przedstawicielami Akademii Wychowania Fizycznego, dotyczący zmian organizacyjnych i prawnych funkcjonowania FWP. Zaproponowaliśmy nowatorskie zmiany – przekształcenie Funduszu w spółkę, co w czasach PRL-u było jeszcze nie do pomyślenia. Nie zostało to wdrożone, ale nie zraziłem się. Jak mówiłem, byłem otwarty na kolejne wyzwania.
W 1988 r. ówczesny naczelnik Krynicy zaproponował mi, abym został jego zastępcą. Najpierw odmówiłem, bowiem wtedy z pracą w urzędzie absolutnie nie było mi po drodze. Uważałem ją za nudną, uzależnioną politycznie i bezproduktywną. Ale po czasie uległem jego namowom i zgodziłem się zostać zastępcą naczelnika. Gdy zacząłem się wdrażać w nowych obowiązkach, zrozumiałem, jak skomplikowana jest ta praca – okazało się, że moje wydawałoby się wysokie dotychczasowe kwalifikacje nie były wystarczające.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Niedługo później naczelnik poszedł na zwolnienie chorobowe i już nie wrócił na stanowisko. Okazało się, że on sobie założył, że go jednak zastąpię w przyszłości. I tak się stało. Jak wspominałem, byłem wtedy bardzo młodym człowiekiem i zacząłem kierować miastem tuż przed przełomem ustrojowym w Polsce. Jako włodarz ważnego uzdrowiska zostałem wciągnięty do pracy Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” na szczeblu krajowym i uczestniczyłem w pracach zespołu do spraw reformy systemu samorządowego. Dzięki temu zadbałem, aby w przepisach nowej ustawy znalazły się rozwiązania dotyczące gmin uzdrowiskowych. Polska rzeczywistość zmieniała się na naszych oczach, choć jak się potem okazało – nie do końca tak, jak przygotowaliśmy reformę samorządową: pomimo przyjęcia jej przez wolny Senat, nie przeszła w przyjętym kształcie przez kontraktowy Sejm.
Co było wtedy największym wyzwaniem?
Uzdrowiska zaczęły działać wspólnie. Pierwsze spotkanie nastąpiło w 1990 roku, rok później zostało powołane Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP zrzeszające 32 samorządy w kraju. W 1991 r. powstała Izba Gospodarcza „Uzdrowiska Polskie”, miała stu założycieli. Siedem lat później w Nałęczowie założono Unię Uzdrowisk Polskich.
Przede wszystkim pracowaliśmy nad reorganizacją jednostek administracyjnych w turystyce i lecznictwie. Padały propozycje, aby sanatoria przeszły pod kuratelę samorządu. Ja byłem szczególnym orędownikiem tego pomysłu, bo to gwarantowało nam wpływ na funkcjonowanie uzdrowisk. Uważałem, że lepiej byśmy mieli bezpośredni wpływ na ich funkcjonowanie, a nie żeby były to rozwiązania narzucane z góry. Tym bardziej, że to był czas decentralizacji władzy i wprowadzenie samorządu terytorialnego. Niestety, przeprowadzono komercjalizację przedsiębiorstw państwowych, w efekcie czego powstały spółki prawa handlowego, których organem założycielskim został Minister Skarbu Państwa. Z czasem utworzono spółki akcyjne i spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, które do dziś borykają się z różnymi kłopotami finansowymi. Również samorządy gmin uzdrowiskowych dotknięte zostały różnego rodzaju ograniczeniami i w pewnym momencie ich sytuacja stała się dramatyczna. Trzeba było zatem myśleć o ratowaniu uzdrowisk i o ich rozwoju. Wiele rzeczy już udało się zrobić.
Zadań było sporo, ale tak mnie to wciągnęło, że faktycznie stało się moją pasją. I tak jest do tej pory.
– rozmawiała Monika Chrobak, dziennikarka Polskiego Radia
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy