Z czym się ten chwyt kojarzy? Oczywiście, z zabiegiem zastosowanym przez Francisco Goyę – „Maja naga” i „Maja ubrana.” Tyle że tamten duet, namalowany przez mistrza na początku XIX stulecia, zdobił prywatne apartamenty hiszpańskiego notabla i dostępny był tylko wybrańcom. W przypadku Newtona nagie dziewczyny ukazują się każdemu, kto przekroczy próg muzeum. Zda się – autor każe nam się zastanowić, czy „suknia zdobi kobietę”, czy jest odwrotnie – zakrywa jej piękno?
Równie znany jest nieco wcześniejszy (1980) cykl zatytułowany „Big Nudes”. Tym razem obnażone modelki, ustawione pojedynczo, pokazane zostały w ich naturalnej wielkości. Są nagie i przestrzeń za nimi jest goła. Jedynie w tle majaczą ich cienie o rozmytych konturach. Wyglądają jak rzeźby – nic, żaden obiekt nie zakłóca kontemplacji ich kształtów.
Helmut jest obecny na wiedeńskiej wystawie. Widzimy go w akcji, podczas sesji fotograficznej dla „Vogue'a”, kiedy ustawia gołą modelkę przed wielkim lustrem. Na pierwszym planie wspaniale uformowane pośladki pani. On sam w płaszczu, pochylony nad trzymanym oburęcznie aparatem-lustrzanką, również odbija się w zwierciadle. Wreszcie, miejsce obok trema zajmuje June, żona fotografa. W zamyśleniu przypatruje się pracy męża i zapewne ją komentuje.
Ta wieloplanowa kompozycja i gra z lustrzanym odbiciem to kolejne przywołanie arcydzieła malarskiego przeszłości „Panien dworskich” („Las Meninas”, 1656) Diego Velázqueza. Sytuacja też analogiczna: artysta z narzędziem pracy w dłoniach, zaabsorbowany modelką, zarazem podkreślający swą rolę.
Krokodyla daj mi luby
No to proszę. Pokazał się w całej swej groźnej postaci, z otwartą paszczą. Bynajmniej nie pustą – pożera właśnie nagą ofiarę. Oto jeden z wybornych żartów Newtona.
Poproszony o reportaż z teatru Piny Bausch w Wuppertalu, w centrum sceny umieścił gada z tancerką widoczną jedynie do połowy, tej dolnej. Górna część ciała niknie między morderczymi zębiskami krokodyla. A ten jakby dławił się baleriną… Zdjęcia z 1981 roku stało się jednym ze sztandarowych ujęć pana Helmuta.
Legenda głosiła, że zwierzak był prawdziwy i że Pina Bausch osobiście pozowała. Tymczasem gad nie jest prawdziwy – to tylko element scenografii do spektaklu. Najważniejsze: wystające z paszczy nogi oraz pośladki wcale nie należały do Piny. W ogóle, nie do kobiety, tylko… tancerza z jej zespołu. Jak się wpatrzeć, widać ciemne męskie owłosienie na łydkach.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Inny dowcip berlińskiego artysty, który uważam za mistrzowski: reklamy luksusowej biżuterii firmy Van Cleef & Arpel. Newton zrobił zdjęcia roentgenowskie! Naszyjnik widnieje pod nagą czaszką; bransoleta zdobi pęcinę nogi, której nie ma – są tylko kości, w partii stopy boleśnie wygięte przez, jak zwykle u Newtona, niebotyczne wysokości obcasy.
Jak wygląda modelka, nie wiadomo. Ważne, że posłużyła do wyeksponowania klejnotów. Trochę to makabryczne – jak średniowieczne wyobrażenia marności tego świata. Moda dla szkieletów.
One za nim szły
Na koniec powrócę do pytania: co sprawia, że fotografowane przez berlińczyka akty budzą nawet dziś tak gorące reakcje? Od czasu, kiedy powstały, erotyzm przestał być tabu. Porno? Chyba najbardziej pornograficzny wydał mi się oskubany kurczak z rozłożonymi nogami zderzony z drogą biżuterią. Albo tłusta kobieca rączka z drapieżnie wydłużonymi pazurami, chciwie zgarniająca garść pięćsetdolarowych banknotów.