Kiedy historiografii polskiej narzucono po II wojnie światowej marksistowsko-leninowski paradygmat, zaczęła obowiązywać doktryna, według której po stuleciach feudalnego ucisku rozpoczął się od 1764 roku rozwój kapitalizmu. Ale ta doktryna również nie poprawiła reputacji Rzeczypospolitej. Wywołała natomiast kolejną „optymistyczną” reakcję, której pierwsze ostrożne przejawy obserwowano w Krakowie w latach sześćdziesiątych XX wieku i która stopniowo nabierała rozmachu w następnych dekadach.
Od początku XXI wieku niektórzy polscy uczeni nawiązywali do „republikańskiego zwrotu” w krajach anglojęzycznych, najczęściej albo idealizując wielonarodową Rzeczpospolitą , albo eksponując jej neosarmacki i katolicki wizerunek. Rzeczpospolita jest tak intensywnie idealizowana (i stawiana za wzór zarówno Stanom Zjednoczonym Ameryki, jak i Unii Europejskiej), że autorzy reprezentujący taką postawę nieraz tracą poczucie proporcji. Powtarzają negatywne oceny niektórych romantyków i krytykują na przykład działalność Komisji Edukacji Narodowej oraz Konstytucję 3 maja, twierdząc, jakoby osłabiały one prawdziwie „narodowego ducha”. Inna współczesna tendencja polega na napiętnowaniu ery stanisławowskiej za to, że lansowała ona węższy model „polskiego nacjonalizmu”, wypierając wielowyznaniowy i wielojęzyczny patriotyzm obywatelski.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Tego rodzaju teorie nie zrobiły wrażenia na nowej warszawskiej szkole historiografii dziejów dyplomacji i polityki skupionej wokół Zofii Zielińskiej. Owi historycy w drodze żmudnych badań archiwalnych przekonująco dowiedli, że osiemnastowieczna Rosja nie była na żadnym etapie mniej fundamentalnym przeciwnikiem silnej Polski niż Prusy. Podobnie jak ich akademiccy protoplaści, Jerzy Michalski, Emanuel Rostworowski i Władysław Konopczyński, zdecydowanie chwalą wysiłki Stanisława Augusta na rzecz budowy silnie rządzonego i bardziej jednolitego państwa polskiego. (…)
Wiatr w żagle
Polska i liczne inne kraje stanowią teraz theatrum globalnych wojen kulturowych, których uczestnicy są zwolennikami lub przeciwnikami swoiście pojmowanego „oświecenia”. W czasach, gdy neosarmatyzm przybiera formę częściowo ogolonych głów, kibolskich banerów i brutalnych gier komputerowych, istnieje pilniejsza niż kiedykolwiek potrzeba dokładnych historycznych badań, poświęconych ostatnim dziesięcioleciom istnienia dawnej Rzeczypospolitej. Prowadzący je uczeni powinni rzucać wyzwania ortodoksyjnym stereotypom (czy to uświęconym przez czas, czy też od niedawna modnym) lub zatwierdzać te obiegowe sądy, których prawdziwość zweryfikował bilans dowodów.
Jeśli opinia publiczna ma nie być skazana na łaskę szarlatanów i fanatyków, wyniki tych badań muszą być w dostępnej formie rozpowszechniane przez różne media. Usiłowałem w tej książce przedstawić szerszemu gronu odbiorców, jakkolwiek niedoskonale, odkrycia dokonane w wyniku najlepszych badań poświęconych osiemnastowiecznej Rzeczypospolitej. Być może dokonałem też pewnych własnych odkryć, które zainteresują specjalistów. Na podstawie owych badań przedłożyłem czytelnikom syntezę, będąca w sumie podstawą do optymizmu dla wszystkich, którzy cenią wolność.