Piotr Konaszewicz-Sahajdaczny – jeden z tych bohaterów, których należałoby wymyślić, gdyby nie istnieli.
zobacz więcej
To były informacje od amerykańskich pilotów, które oni otrzymali we Lwowie i przekazali swoim dowódcom w bazie amerykańskiej w Połtawie. Taka wersja trafiła następnie do USA. Według niej Polacy nie tylko brali udział w Holokauście, ale i nie sprzeciwiali się okrucieństwu wobec Żydów ze strony nazistów. Amerykanie oczywiście nie znali miejscowego języka i byli przekonani, że we Lwowie mieszkali sami Polacy. Znając jednak historię pogromów z czerwca 1941 roku, dodałem informację o udziale w tych wydarzeniach ludności ukraińskiej, choć nie było tego w cytowanych przeze mnie źródłach, to nie mogłem tego zostawić bez wyjaśnienia.
Nasz historyczny protokół rozbieżności zaczyna liczyć coraz więcej punktów. Jakie są następne?
Nie uczestniczyłem w dyskusji polskich i ukraińskich historyków rozpoczętej po roku 1991. Jestem bardziej zaangażowany w debatę z żydowskimi historykami na wspomniane tematy. I zachowujemy wyważone, akademickie podejście. Tylko, że im wydarzenia są bliżej nas, tym w nich więcej emocji i polityki.
Wspomina pan żydowskich historyków. I co oni myślą o ulicach Bandery i Szuchewycza w Kijowie?
Oczywiście, większość Żydów ocenia to bardzo negatywnie. Ale liberalna ukraińska inteligencja także sprzeciwia się nazywaniu ulic w ten sposób. Osobiście bardzo krytycznie podchodzę do rosnącego kultu Stepana Bandery. Tylko, że w przypadku Ukrainy to znacznie bardziej skomplikowane, gdyż on sam czas wojny spędził w obozie koncentracyjnym, a po wojnie został na zachodzie Europy. Zwolennicy Bandery walczyli z sowiecką okupacją i byli postrzegani na Ukrainie jako bohaterowie. To zatem kwestia tego, jak patrzymy na dziedzictwo radykalnego nacjonalizmu i jak rodzi się mitologia. Dlatego potrzebujemy naukowców, aby pisali wyważoną wersję historii opartą na źródłach. Jestem przeciwny zawłaszczaniu jej przez polityków.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Zostawmy zatem mroczne części naszej wspólnej historii i porozmawiajmy o jaśniejszych. Jakie nazwiska łączą nasze narody?
Tych jest wiele, na pewno więcej niż tych, które dzielą. Oczywiście, ważny jest Semen Petlura, ale to z kolei negatywna postać dla Izraela. Jeżeli jednak spojrzy się na jego rolę w relacjach polsko-ukraińskich i sojusz z Piłsudskim, to bezsprzecznie jest pozytywnie oceniany zarówno przez Ukraińców, jak i Polaków. Bardzo popularną osobą wśród ukraińskiej inteligencji i niezmiernie ważną dla naszego dialogu był Jerzy Gierdoyc. I – co może nie jest bezpośrednią odpowiedzią na pana pytanie – tożsamość narodowa Ukrainy w XIX wieku wiele zawdzięcza Adamowi Mickiewiczowi. Gdy Mykoła Kostomarow (historyk, pisarz i etnograf, jeden z pierwszych krytyków literatury ukraińskiej – przyp. red). tworzył manifest nazwany „Księga rodzaju narodu ukraińskiego”, za który zresztą trafił do więzienia, inspirował się „Księgami narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”. To Mickiewicz jako pierwszy przedstawił historię Polski jako mesjanistyczne cierpienie narodu. Według polskiego poety, wasz naród miał powstać z grobu i uratować wszystkie inne zniewolone narody. Kostomarow tymczasem zarezerwował tę rolę dla narodu ukraińskiego, którego kozackie pochodzenie miało czynić go demokratycznym i egalitarnym.