Im biustonosze stawały się doskonalsze konstrukcyjnie i materiałowo, tym więcej zarzutów im przedstawiano.
zobacz więcej
Paco Rabanne podważał wszelkie zasady krawieckiego kroju i szycia „do ludzkiego ciała”. Zamiast maszyny (czy ręcznego scalania poszczególnych elementów ubrania) postawił na spawanie, sklejanie, zgrzewanie. Jakieś obrębianie, wykończanie stroju? Po co, wszystko odbywało się mechanicznie.
Zadajmy jednak najważniejsze pytanie: co, jakie okoliczności zewnętrzne pomogły mu w karierze? Jak wiadomo, na sukces składa się wiele czynników, a może najważniejszym jest utrafienie we właściwy czas. Paco wstrzelił się w epokę jak Walentyna Tiereszkowa, Jurij Gagarin i załoga Apollo 11. Inne, z pozoru mało ważne, wydarzenie, które jednak łączyło się z wizją Rabanne: publiczne palenie staników przez uczestniczki Women’s Lib. Tego detalu jego modelki też nie używały. W ogóle, kobiecy biust mógł nie istnieć. Na płaskiej figurze plastikowe kolczugi lepiej się układały.
Wala inspiruje
Co sprawiło, że tak wiele kobiet dało się namówić do założenia zbroi projektu Rabanne’a?
Mam własną teorię: chodziło o dowiedzenie, że słaba płeć ma siłę. Ba, lepiej sprawdzi się w międzygwiezdnej cywilizacji, która miała stanowić ratunek dla ludzkości w razie atomowego kataklizmu. Kobiety miały do spełnienia ogromną rolę… Na zbiorową wyobraźnię podziałała prawdziwie kosmiczna sensacja: w czerwcu 1963 radziecka włókniarka, członkini aeroklubu w Jarosławiu, komsomołka Walentyna Tiereszkowa przeszła szkolenie i… spełniła marzenia życia: na pokładzie statku Wostok 6 rozpoczęła lot w kosmos. Trwał 2 doby, 22 godziny, 50 minut i 8 sekund. Czy można się dziwić, że w takiej aurze rozkręcał się feministyczny zryw? I że płeć piękna sposobiła się do podboju nowych planet?
Do tego potrzebny był nowy image, zgodny z charakterem epoki.
Do przeszłości należały „wyzwolone” kobiety lat 20. i 30. XX wieku, ostrzyżone „na pazia”, tańczące charlestona, popijające cocktaile, noszące jedwabne pończochy i pantofelki na słupkach. Po wielkim kryzysie 1929 nie było się z czego cieszyć; po Wielkiej Wojnie sztuka – a co dopiero moda – zaczęły być podejrzanym pięknoduchostwem. Co prawda Christian Dior w najtrudniejszych, powojennych czasach zaproponował New Look (1947 i odniósł spektakularny sukces), ale na co dzień panie nie było stać na wydatkowanie tak zawrotnych sum za stroje.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Kobiety chciały być piękne, a zarazem naturalne. I nie takie milusie ani poddane męskiej dominacji – potencjalne kandydatki na kosmonautki! W latach 60. modelki często fotografowano przy samochodach, na skuterach i innych pojazdach. Panie, jeśli zajmowały się czymś bardziej prozaicznym niż podróżowanie, to te czynności też nosiły znamiona „nowoczesności”: kobiety odkurzały mieszkanie elektroluksem, wkładały bieliznę do pralki czy gotowały coś w szybkowarze jakby od niechcenia – to właściwie przyjemność. W domowych realiach też trzymały więc fason: modne proste kiecki, natapirowane włosy i sztuczne rzęsy, bo oczy musiały wydawać się przepastne jak gwieździsta noc.
Imitacja z kapsli
Teraz coś z rodzimego podwórka. W PRL-u kreacje Rabanne'a były niedosiężne dla większości rodaczek, choć pojawiały się próby naśladownictwa. Do historii przeszedł strój Haliny Frąckowiak na festiwalu w Opolu 1970 – też coś w rodzaju stylizowanej zbroi, minispódniczka i stanik ze złocistego metalu, obie części połączone metalowymi zawijasami na gołym i zgrabnym brzuchu piosenkarki. To nie mogło być wygodne, ale czego nie robi się dla efektu!