Historia

Publicysta, który przygotował USA na nadejście Ronalda Reagana

Był erudytą i przenikliwym komentatorem. Zagorzałym antykomunistą i obrońcą katolickich wartości. Twórcą „National Review”, jednego z najciekawszych pism powojennych Stanów Zjednoczonych, które było filarem amerykańskiego konserwatyzmu i przygotowało intelektualny grunt pod prezydenturę Ronalda Reagana. W poniedziałek 27 lutego przypada 15. rocznica śmierci Williama F. Buckleya.

– Spotkałam go na jednym ze zjazdów Philadelphia Society, niewielkiego stowarzyszenia konserwatystów amerykańskich, do którego należę. To był człowiek o doskonałych manierach. Istnieje pewna więź między konserwatystami amerykańskimi, takimi jak T.S. Eliot czy William F. Buckley Jr., i dawnymi konserwatystami brytyjskimi – opowiada Tygodnikowi TVP prof. Ewa Thompson, slawistka, literaturoznawca z Rice University w Houston.

Podniósł głos tylko dwa razy

Wielu Amerykanów zna Buckleya z telewizji. – Bardzo lubił światła reflektorów – kontynuuje profesor Thompson. – Miał cykl dyskusji telewizyjnych „Firing Line”. Zapraszał różne osobistości, z którymi dyskutował o ważnych sprawach. Przez wiele lat oglądałam te rozmowy. Pamiętam Buckleya, który siedział w fotelu i był zadowolony ze swojego dowcipu.

Program przyniósł mu ogromną popularność. Przekrój gości w „Firing Line” był bardzo szeroki. Zaproszenie do dyskusji przyjęli m.in. Ronald Reagan, Margaret Thatcher, Matka Teresa z Kalkuty, Noam Chomsky, Truman Capote czy Christopher Hitchens.

– Właściwie wszyscy ludzie, którzy szanowali swoją inteligencję, oglądali debaty Buckleya. Były emitowane w telewizji publicznej, która zazwyczaj jest bardzo liberalna. Tymczasem prowadzącym program był główny konserwatysta amerykański. To pokazuje różnice między ówczesną telewizją a dzisiejszą – mówi Tygodnikowi TVP Irena Lasota, politolog, publicystka, współzałożycielka i prezes Instytutu na rzecz Demokracji w Europie Wschodniej (IDEE) w Waszyngtonie.
Irena Lasota dodaje, że debaty Buckleya były fascynujące – zwłaszcza dla ludzi z jej pokolenia, którzy na przełomie lat 60. i 70. XX w. przybyli do Stanów Zjednoczonych z tzw. bloku wschodniego. – Dotychczas mogliśmy czasem przeczytać coś o debatach w niedozwolonych drukach. Ale żeby spotykali się ludzie o różnych poglądach i potrafili dyskutować? O Buckleyu mówi się, że nie tylko on był w stanie przekonać swojego rozmówcę argumentami, ale że niekiedy również rozmówcy udało się go przekonać do swoich racji – mówi Irena Lasota.

W jej ocenie był to też człowiek wyjątkowo logiczny, który przeszedł dryl prawdziwych szkół, gdzie uczono krytycznego myślenia i umiejętności obrony własnych argumentów. A także tego, by w dyskusjach nie podnosić głosu. – Ponoć w trakcie całej swojej kariery telewizyjnej Buckley podniósł głos tylko dwa razy. Podczas dyskusji z Gorem Vidalem i Noamem Chomskym – mówi publicystka.

W katolickim domu pięciu fortepianów

Wartości konserwatywne Buckley wyniósł z domu. Urodził się w 1925 roku w Nowym Jorku jako szóste z dziesięciorga dzieci Williama i Aloise Buckleyów. Ojciec był prawnikiem i przedsiębiorcą naftowym – na drugiej z tych profesji zbił majątek. – Kochał Amerykę, wierzył w kapitalizm i nienawidził komunizmu – charakteryzował Williama Buckleya Seniora historyk Lee Edwards.

Biograf Williama Buckleya Jr. o jego matce zaś pisał, że była „pobożną katoliczką, córką odnoszącego sukcesy biznesmena z Nowego Orleanu”.

Zwrócił uwagę, że Buckleyowie, nie mając zaufania do edukacji publicznej, zdecydowali, że ich dzieci będą pobierać naukę w domu – w tym celu zatrudnili małą armię nauczycieli. „Uczono apologetyki, sztuki, kaligrafii, gry na pianinie, mowy i pisania na maszynie – celowe połączenie klasyki i praktyki” – pisał Edwards. Jak dodał, „byli korepetytorzy z francuskiego, łaciny, hiszpańskiego i angielskiego; było dwóch nauczycieli na pełen etat, testy, stopnie, godziny zajęć i wymagania do ukończenia studiów”.

W domu znajdowało się… pięć fortepianów i organy, aby dzieci mogły rozwijać się w kierunku muzycznym.

Dr hab. Leszek Nowak, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, pisał w tekście dla „Uważam Rze”, iż William Buckley Senior wprowadził również edukację nieformalną w postaci rozmów przy stole. Brali w nich udział zapraszani goście. „Najciekawszym był Albert Jay Nock – znakomity myśliciel polityczny i pisarz [nomen omen libertarianin – red.]” – oceniał.

Narodziny konserwatysty

W 1945 roku, po odbyciu służby wojskowej, William F. Buckley rozpoczął studia na Yale. To był szczególny okres dla amerykańskiego konserwatyzmu.

– Po II wojnie światowej nabierał kształtu. Oczywiście konserwatyści byli wcześniej, choćby Irwing Babbitt. Niemniej w latach 40. i 50. XX wieku okoliczności geopolityczne sprawiły, że konserwatyzm zaczął nabierać kolorów, różnych odcieni: od konserwatyzmu liberalnego do konserwatyzmu o wydźwięku narodowym. William Buckley Jr. usytuował się raczej w tym drugim obozie. W dużej mierze nawiązywał do idei głoszonych przez myślicieli, którzy wyemigrowali z Europy, takich jak Leo Strauss, Eric Voegelin, ale również Ayn Rand – mówi w rozmowie z Tygodnikiem TVP prof. Tomasz Żyro, politolog, amerykanista z Uniwersytetu Warszawskiego. – Proszę jednak pamiętać, że poparcie dla gospodarki wolnorynkowej wynika ze sprzeciwu wobec „big government”. Zarazem konserwatyści są świadomi, że ekonomiczne dogmaty liberalizmu nie mogą zastąpić prawa naturalnego – zaznacza.

Najbardziej wpływowy człowiek na prawicy. Carlson2024?

Oskarżyli go, że popiera „węgierski autorytaryzm”.

zobacz więcej
Jak podkreśla prof. Żyro, „Buckley był przekonany o szczególnej roli Ameryki; roli wartości, które leżą u jej podstaw, takich jak konstytucja, wolność republikańska”. – A jednocześnie był przekonany o kryzysie cywilizacji zachodniej, w którym upatrywał odchodzenia od Boga, sekularyzację. Ponadto podzielał pewne poglądy libertariańskie takie jak wolny rynek, niskie podatki, minimalny rząd – ocenia amerykanista. I przypomina, że był to także czas wielkiego ożywienia religijnego: – Wielu intelektualistów amerykańskich odkrywa społeczną naukę Kościoła, jak i znaczenie prawa naturalnego. Na podkreślenie zasługuje rola harvardzkiej Divinity School.

Politolog dodaje, że Buckley zastanawiał się nad rolą intelektualistów, szczególnie w społeczeństwie masowym, w demokracji liberalnej. Po czym doszedł do wniosku, że samo upowszechnianie idei to jest za mało. – Zabrał się do dzieła, zaczynając od działalności dziennikarskiej, publicystycznej, a potem przechodząc do politycznej – zaznacza politolog. Dorobek Buckleya jest imponujący. Skrupulatni biografowie informują, że opublikował 55 książek, 800 edytorialów, artykułów i polemik w „National Review”, ogromną liczbę artykułów w innych periodykach. Miał setki wystąpień i wykładów. Wreszcie, 1429 razy animował dyskusję w ramach wspomnianego na wstępie programu telewizyjnego „Firing Line”.

Zanik moralności publicznej

Jako student Yale bierze udział w debatach uniwersyteckich, stając się – jak zaznaczył Lee Edwards – jednym z najlepszych dyskutantów w historii uniwersytetu. Został także redaktorem naczelnym „Yale Daily News” – nudną, sztampową gazetkę przekształcił w chętnie czytany tytuł. Jak pisał jego biograf, wysyłał reporterów do Nowego Jorku i Waszyngtonu, podczas gdy on „redagował artykułu o wadach edukacyjnych Yale, niebezpieczeństwach komunizmu, zaletach kapitalizmu i wielu błędach prezydenta Harry’ego Trumana”.

Po studiach na krótko związał się z CIA. Świetnie znał hiszpański, dlatego został wysłany na placówkę do Meksyku. Praca w agencji wywiadowczej nie przypadła mu do gustu. Zaowocowała jednak serią powieści szpiegowskich, które napisał.

– Czytałam jego kryminały, ale one nie były najlepsze. Wprawdzie stworzeni przez niego bohaterowie byli jednoznaczni – Buckley sam mówił, że nie chciał pisać jak John le Carré, w którego narracji była symetria moralna między CIA i KGB – ale może po prostu nie miał wielkiego talentu do pisania powieści kryminalnych – ocenia Irena Lasota.

Natomiast jego pierwszą, wcześniejszą książką była „God and Man at Yale” (1951), w której poddał miażdżącej krytyce swoją byłą uczelnię, m.in. za odejście od wartości chrześcijańskich.

– Inspirację dla Buckleya stanowił m.in. historyk Ross J.S. Hoffman czy Francis Graham Wilson, który jeszcze przed Russellem Kirkiem w swojej książce „The Case of Conservatism” daje pięć podstawowych zaleceń amerykańskiemu konserwatyście (obydwaj przeszli na katolicyzm) – mówi prof. Tomasz Żyro. – Buckley dostrzegł zjawisko, które dzisiaj występuje na porządku dziennym, ale wtedy świadczyło o jego przenikliwości. W książce „God and Man At Yale” wyraźnie napisał, że środowisko akademickie jest zainspirowane różnymi liberalnymi ideami, a może wręcz modami intelektualnymi, takimi jak freudyzm i egzystencjalizm. Przedmiotem krytyki staje się nade wszystko amerykańska kultura, w tym także postawy konsumpcyjne człowieka demokratycznego. Liberalna wersja wolnego rynku zatraciła wszelkie etyczne podstawy – komentuje politolog.

Redaktor wśród intelektualistów

W 1955 roku William F. Buckley założył tygodnik „National Review”, którego historia – jak pisał dr hab. Leszek Nowak – „to w dużym stopniu dzieje powojennego amerykańskiego konserwatyzmu”. Politolog zaznaczył, że „konserwatyzm (termin, który do lat 50. XX w. nie był bardzo popularny) rozumiany jako pewne stanowisko w amerykańskiej myśli politycznej był definiowany w dużym stopniu przez autorów «National Review»”.
Redakcję tworzyli wybitni intelektualiści, m.in. Russell Kirk, Willmoore Kendall, który był wykładowcą Williama Buckleya Jr. na Yale, czy James Burnham. – Do tego m.in. Leo Brent Bozell Jr. (pisarz i aktywista katolicki; prywatnie szwagier Buckleya), Frank Meyer, były działacz komunistyczny, który próbował łączyć tradycyjny konserwatyzm z myślą libertariańską, czy John Dos Passos, świetny pisarz. „National Review” zgromadziło nie tylko znakomite umysły, ale też znakomite pióra – uważa prof. Tomasz Żyro. W tym gronie wykuwano podstawowe idee amerykańskiej prawicy.

– William Buckley miał w sobie coś, czego nie spotyka się często wśród intelektualistów ani w USA, ani w Europie. Niestety dominuje tendencja, że średniointeligentny człowiek woli towarzystwo głupszego, a ten głupszy towarzystwo jeszcze głupszego. Wtedy może osiągnąć pewną dominację intelektualną. Tymczasem Buckley jako człowiek inteligentny chciał się otaczać ludźmi jeszcze bardziej inteligentnymi – podkreśla Irena Lasota.

W tygodniku publikował również były szpieg sowiecki Whittaker Chambers. Jak pisał dr hab. Leszek Nowak, był on „bohaterem osłabionego procesu przeciwko znanemu dyplomacie Algerowi Hissowi, którego oskarżył o szpiegostwo na rzecz Związku Radzieckiego”.

Nie dopuszczał rasizmu

„National Review” reprezentowało poglądy antykomunistyczne. Zimna Wojna – ta „wojna na umysły” zrewidowała libertariańskie idee, które częściowo przyświecały Buckleyowi. – Wyszedł z złożenia, że jednym z celów państwa amerykańskiego jest ochrona obywateli. A zatem należy odejść od idei libertariańskich na rzecz większej roli państwa czy rosnących wydatków na pomoc militarną – mówi prof. Tomasz Żyro.

Amerykanista dodaje, że „takie odejście Buckleya – pod wpływem okoliczności zewnętrznych – od koncepcji państwa minimalnego, spotkało się z ostrą repliką zwolenników wolnego rynku”. W 1961 roku Ronald Hamowy, jeden z uczniów Friedricha von Hayeka, napisał esej, w którym starał się obnażyć światopogląd Buckleya twierdząc, iż odchodzi on od republikańskich wartości. Bowiem jeśli Ameryka jest latarnią wolności, to nie może być tak, że Buckley prowadzi „prawdziwych zwolenników wolności oraz indywidualnych swobód na manowce”, domagając się walki z antykomunizmem za pomocą różnych środków represyjnych.

– Buckley, według niego, pod wpływem polityki antykomunistycznej zamienia republikę amerykańską w obóz warowny, a wojownicza polityka zagraniczna prowadzi do zniesienia praw obywatelskich. To duże nieporozumienie, albowiem konserwatyści stale podkreślają, że trzeba stanąć wobec wymogów rzeczywistości. I do tego namawiał libertarian. Pamiętajmy, że to amerykańscy konserwatyści zwrócili uwagę na ideowe związki liberalizmu z myślą socjalistyczną. Wykorzystali przy tym antykomunizm, aby podważyć politycznie dominację liberalnego konsensu – mówi profesor Żyro.

Redaktor naczelny „National Review” wyznaczał linię pisma. – Jak na pismo konserwatywne różniło się ono od swoich ideologicznych kolegów na przykład w podejściu do problemów rasowych. Buckley sam przyznał, że w sprawach rasowych przeszedł ewolucję. Do słynnego wystąpieniu Martina Luthera Kinga z 1963 roku uważał, że różnice klasowo-społeczno-finansowe na Południu są naturalne, że ewolucja musi następować powoli. Ale po przemówieniu Kinga, bliżej przyjrzał się ruchowi praw cywilnych i zrewidował ten pogląd. Ponadto obcy mu był antysemityzm, co przyciągnęło do niego wychodzące z lewicowości środowisko żydowskiej inteligencji nowojorskiej – zauważa Irena Lasota.

W „National Review” nie obeszło się bez sporów. – William Buckley wyrzucił z pracy Joe Sobrana, świetnego pisarza. Miał zastrzeżenia do jego tekstów. To było trochę tak, jak w czasach komunistycznych, gdy w PRL ktoś tracił pracę i musiał iść do pracy w fabryce, bo nie było dla niego miejsca w świecie intelektualnym. To samo stało się wtedy z Sobranem, wskutek interwencji Buckleya stracił możliwość zarabiania poprzez pisanie. To mnie się bardzo nie podobało. Sobran był dla niego niczym mały pionek. Buckley mógł inaczej się zachować – uważa prof. Ewa Thompson.

Jak w Kalifornii czy jak w Teksasie? Podzielone (i poróżnione) Stany Zjednoczone

Czy to koniec USA jako federacji?

zobacz więcej
Do sprawy w swoim artykule odniósł się dr hab. Leszek Nowak. Politolog wyjaśnił, że „wystąpienia ostro krytykujące politykę Izraela Patricka Buchanana i Josepha Sobrana, wywołały ostrą reakcję neokonserwatystów (przedstawicieli środowiska, którzy wywodzili się z lewicy – red.), domagających się wykluczenia ich z prawicy; Buckley wprawdzie nie podzielał do końca poglądu neokonserwatystów, ale rozstał się z Sobranem i jego zwolennikami”. Autor zaznaczył, że „sprawa wywołała pretensje żywe do dzisiaj i oskarżenia o to, że Buckley «sprzedał» ruch konserwatywny neokonserwatystom”.

Rozczarowanie Richardem Nixonem

Środowisko „National Review” miało również pewne zastrzeżenia do republikańskiego prezydenta Dwighta Eisenhowera. – Chodziło o kwestię rozwinięcia różnych programów społecznych, których konserwatyści tacy jak Buckley nie chcieli zaakceptować. Ale problem był szerszy. Dotyczył wytworzenia w latach 40. i 50. tzw. liberalnego konsensu, zwłaszcza wobec bloku sowieckiego. On zaczął pękać w latach 60. Z jednej strony był atakowany przez nową lewicę, z drugiej zaś przez konserwatystów – mówi prof. Żyro.

Był to czas, kiedy William Buckley Jr. postanowił wejść do polityki. Zaangażował się w kampanię wyborczą Barry’ego Goldwatera. Stanowczy antykomunizm łączył Buckleya z tą grupą polityków. Po jego przegranej z prezydentem Lyndonem Johnsonem, a także by utorować drogę Goldwaterowi do kolejnego startu z mandatem Partii Republikańskiej, William F. Buckley postanowił wystartować w wyborach na burmistrza Nowego Jorku. – Był to przejaw zwalczania liberałów w Partii Republikańskiej. Buckley chciał w ten sposób powstrzymać Johna Lindsaya przed zdobyciem tego urzędu, a tym samym przed zdominowaniem konserwatywnego skrzydła Republikanów przez liberalnych polityków z Nowego Jorku – opowiada prof. Tomasz Żyro.

W Partii Republikańskiej zarysowało się pęknięcie na liberalną frakcję republikanów, której wówczas przewodził Nelson Rockefeller, i frakcję konserwatywną pod przewodnictwem Barry’ego Goldwatera.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Prof. Żyro zaznacza, że prezydentura Richarda Nixona była rozczarowaniem dla republikańskiej frakcji konserwatywnej. – Środowisko Buckleya zaczęło pracować nad wytworzeniem ruchu oddolnego, tego co Amerykanie nazywają „grassroot movement”. Następuje przygotowanie rewolucji konserwatywnej. Niektórzy twierdzą, że William Buckley Jr. przygotował wraz ze swoją formacją intelektualną nadejście Ronalda Reagana – dodaje.

– Bardzo możliwe, że bez takich pism jak „National Review” czy neokonserwatywne „Commentary” (widoczny był sojusz między tymi pismami), pozycja Reagana nie byłaby tak silna i tak bardzo podbudowana intelektualne – uważa Irena Lasota.

„National Review” ukazuje się do dziś. Jednakże lata świetności ma już za sobą. – W czasach Buckleya Jr. było to sztandarowe pismo amerykańskiego konserwatyzmu. Od dłuższego czasu jest to jednak tytuł neokonserwatywny. Poza tym pismo ocenia się po liczbie cytatów, a obecnie cytaty z „National Review” widuję bardzo rzadko – przyznaje prof. Ewa Thompson.

Zdaniem Ireny Lasoty, po odejściu Buckleya Jr. z redakcji straciła ona swój „ząb”: – Wprawdzie pojawił się ciekawy tygodnik „The Weekly Standard”: konserwatywny i niezależny, ale gdy sprzeciwił się prezydenturze Donalda Trumpa, przestał być dofinansowywany i pismo z dnia na dzień upadło. Buckley Jr. potrafił jednak utrzymać swoją niezależność.

– Łukasz Lubański

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Ronald Reagan i William F. Buckley Jr. w Białym Domu podczas prywatnego przyjęcia z okazji 75. urodzin prezydenta. Waszyngton, 7 lutego 1986. Fot. Seria: Reagan White House Photographs, 1/20/1981 - 1/20/1989, Domena publiczna, Wikimedia
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.