Najpierw kapłan ostrym jak brzytwa nożem z obsydianu rozcinał klatkę piersiową i wyjmował bijące wciąż serce. To uśmiercało ofiarę. Rytuał jednak trwał dalej.
zobacz więcej
Czy uważali ciała niebieskie za bogów?
Oczywiście. Księżyc był przedstawiany jako kobieta, żona Słońca, który był mężczyzną. Ale to jest materiał na wykład na cały semestr dla studentów archeologii (śmiech). Zatem podam jeden przykład na ten dojmujący wpływ astronomii na życie społeczne i decyzje polityczne Inków. W kulturach andyjskich mianowicie funkcjonuje przekonanie, że Księżyc w swych kolejnych fazach determinuje aktywności, którym można się oddawać. I tak np. w okresie nowiu nie należy prowadzić działań wojennych. Wierzono, że dopiero, gdy Księżyc idzie ku pełni, a zwłaszcza w czasie pełni staje się zbiornikiem energii, która może być rozdysponowana między wojowników i wtedy mogą oni skutecznie walczyć. To miało olbrzymi wpływ na podbój Inków przez Hiszpanów. A dokładniej na wydarzenia z 1536 roku, kiedy to Inkowie postanowili się pozbyć swoich sojuszników (sic!) Hiszpanów. Tak właśnie, sojuszników, choć to może brzmieć zaskakująco.
Podbój hiszpański wstępnie się udał, gdyż były dwie śmiertelnie ze sobą skłócone frakcje arystokracji inkaskiej, które wysunęły do władzy konkurencyjnych pretendentów i wybuchła regularna wojna domowa, która toczyła się na dobre w 1532 roku, kiedy przybyli Hiszpanie. Jedna z tych rywalizujących inkaskich frakcji sprzymierzyła się z Hiszpanami i przez dwa lata walczyli wspólnie przeciwko tej drugiej. Kiedy zwycięska dzięki Hiszpanom frakcja zorientowała się, że Hiszpanów przybywa coraz więcej, zakładają swoje miasta i wcale nie chcą sobie pójść mimo złota, które dostali, uznała poniewczasie, że trzeba się ich pozbyć. Próba tej inkaskiej rekonkwisty była jednak nieskuteczna, między innymi dlatego, że wielka armia pod wodzą Manko Inki, która w drugiej połowie kwietnia otoczyła Cuzco zajęte przez Hiszpanów i pozostałych przy nich indiańskich sojuszników, stanęła i… czekała. Czekała z atakiem na pełnię Księżyca, a to dało Hiszpanom czas na przygotowanie obrony. Dopiero w nocy z 5 na 6 maja 1536 roku ruszył potężny atak, spychający Hiszpanów do zaledwie kilku centralnych budynków i placu, reszta miasta wpadła w ręce Inków. No ale minęła pełnia i po kilku dniach, gdy zbliżał się nów, Indianie przestali walczyć i częściowo się wycofali, bo trzeba było złożyć ofiary i nie wolno było walczyć. Oczywiście Hiszpanie to wykorzystali i odbili utracone przedtem pozycje, a Inkowie stracili tę pierwszą, najlepszą okazję i mimo ciągnących się jeszcze przez kilka lat walk, w końcu przegrali.
Co ciekawe, mimo tego doświadczenia, jeszcze dwadzieścia lat później, w ostatnim inkaskim bastionie w Vilcabamba, położonym w tropikalnym lesie na wschodnich stokach Andów, inkaska elita władzy dostosowywała niektóre ze swych najważniejszych działań, nie tylko militarnych, do cyklu Księżyca – nawet w takich sprawach, jak terminy rozpoczęcia negocjacji z władzami hiszpańskiego Wicekrólestwa Peru.
– Magdalena Kawalec-Segond
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy