Restrykcyjny post obowiązywał w Europie w średniowieczu, potem zasady zaczęto liberalizować. Na ziemiach polskich przetrwał jednak dłużej. Był esencją rodzimego katolicyzmu i zarazem bastionem oporu przeciwko szerzącemu się protestantyzmowi. Cudzoziemcy przyjeżdżający na polskie ziemie, byli zaskoczeni, że bardzo źle na nich patrzono, gdy pili mleko w dni postne.
Historyk, ks. profesor Jan Kracik w książce „Paradoksy z przeszłości” przywołuje wspomnienia Jeana de Laboreura, który w Wielkim Tygodniu w 1646 r. oglądał w Warszawie procesję biczowników: „Trwali w przekonaniu, że biczowanie, jako też poniechanie jedzenia masła w Poście, przyspieszy ich zbawienie; a tak skrupulatnie tego przestrzegają, że raczej dadzą się zabić, niż złamią post”. Oficjalnie już nikt nie karał wtedy za łamanie postu wyłamywaniem zębów, jak za czasów Bolesława Chrobrego, ale mogło się zdarzyć, że krewki szlachcic ujrzawszy bezbożnika, który je pokarmy niedozwolone, rzucił się nań z pięściami i zęby mu obluzował.
Inny świadek tamtych czasów, przywołany przez księdza historyka Ulryk Werdum, w 1670 r. podkreślał, że poszczący Polacy unikają mięsa oraz nabiału jak ognia piekielnego: „Ryby i jarzyny, których w tedy używają, muszą być gotowane na oleju”. Być może dlatego rodzajów oleju wyrabiało się nad Wisłą wiele i przez kolejne wieki: „Polacy ściśle zachowywali posty, nie obaczył u żadnego pana na stole maślanej potrawy, ale wszystkie z oliwą lub olejem, który wybijano z siemienia lnianego, konopnego, z maku i migdałów” – podkreślał w „Opisie obyczajów za panowania Augusta III” Jędrzej Kitowicz.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
„Suszono”, czyli poszczono przez sto kilkadziesiąt do dwustu dni w roku. Wielki Post, czas pokuty przygotowujący chrześcijan do przeżycia najważniejszych świąt Wielkiej Nocy, to 40 dni. Do tego doliczyć trzeba trzy posty tygodniowo – w środy na pamiątkę zdrady Judasza, w piątki – z uwagi na męczeństwo Jezusa oraz w soboty, czyli w wigilię niedzieli. To nie wszystko, poszczono także w wigilie m.in. Wszystkich Świętych, Trzech Króli oraz świąt maryjnych i upamiętnienia apostołów.
Dużo cukru i korzeni. Dla Francuzów - za dużo
Ieiunium Polonicum, czyli post polski to pojęcie, na które historyk, prof. Jarosław Dumanowski, trafił podczas opracowywania „Compendium ferculorum albo zebranie potraw” – pierwszej zachowanej w pełni polskiej książce kucharskiej z 1682 r. Jej autor Stanisław Czerniecki był kuchmistrzem wojewody krakowskiego, księcia Aleksandra Michała Lubomirskiego. Na dworze magnata zetknął się z poglądami księdza, misjonarza i cenionego kaznodziei Tomasza Młodzianowskiego, kapelana obozowego księcia, który był zagorzałym propagatorem restrykcyjnego polskiego postu. Barokowe, pełne emfazy homilie Młodzianowskiego trafiały wtedy mocno do serc i głów jego słuchaczy.