Cywilizacja

Opowieść o Męczennicy Pańskiej

Kwitnie zazwyczaj tylko trzy dni, symbolizując tym samym trzy lata nauczania Chrystusa albo trzy dni i trzy noce spędzone przezeń w grobie po ukrzyżowaniu. Okrągły owoc męczennicy, który pojawia się po opadnięciu kwiatu to oczywiście symbol zbawionego przez Chrystusa świata.

Wśród setek kwiatów, którym od najdawniejszych czasów chrześcijaństwo nadaje znaczenie symboliczne, jest jeden zupełnie wyjątkowy. Nie tylko dlatego, że na tle innych liczba kojarzonych z nim atrybutów chrześcijaństwa jest wręcz oszałamiająca, ale również dlatego, że w jego przypadku, i w przeciwieństwie do większości roślin, istnieje bardzo dokładna historyczna dokumentacja pozwalająca na precyzyjne ustalenia, kiedy, gdzie i jak stał się on jednym z najwspanialszych symboli religijnych. Ten kwiat to passiflora (od łacińskiego passio = cierpienie), nazywany też męczennicą, Kwiatem Męki Pańskiej albo Męczennicą Pańską.

W roku 1610 augustiański zakonnik Emmanuel de Villegas wrócił do Europy z misji w Meksyku, który wówczas nazywano Królestwem Nowej Hiszpanii. Jak wielu innych misjonarzy de Villegas przywiózł ze sobą zielnik ze starannie zasuszonymi egzotycznymi roślinami z Ameryki Łacińskiej. A wśród nich kwiaty passiflory oraz ich kolorowe rysunki z natury. Augustianin pokazał je w Rzymie włoskiemu joannicie Giacomo Bosio, który był wówczas bardzo prominentną postacią jako przedstawiciel Rycerskiego Zakon Szpitalników Świętego Jana z Jerozolimy przy Stolicy Apostolskiej oraz autor sążnistych ksiąg o historii tego zakonu, dziś znanego jako Zakon Maltański.

Na widok zasuszonych kwiatów, a zwłaszcza przedstawiających je w całej okazałości rysunków, Bosio doznał olśnienia. Oto bowiem Stwórca w swej bezgranicznej miłości aż po krzyż naszego Zbawcy dał pod postacią tego jednego kwiatu całej naturze i wszelkiemu Boskiemu stworzeniu cudowny symbol Pasji, czyli bolesnej męki Jezusa Chrystusa.

Obcy u bram. Plenią się bujnie i wygrywają z tubylcami

Czy rzeczywiście nawłoć tej lub przyszłej jesieni pochłonie nasze łąki i trawniki?

zobacz więcej
Bo rzeczywiście – unikatowy postrzępiony przykoronek (filamenty) passiflory śmiało symbolizować może koronę cierniową. Trójdzielne znamię słupka przywodzi na myśl trzy gwoździe, którymi przybito Zbawiciela do krzyża (w innej wersji mają one symbolizować trzy młoty do wbijania tych gwoździ). Pięć pręcików z pylnikami utożsamia pięć ran zadanych Jezusowi, a dziesięć płatków i działek kielicha (sepali) dziesięciu lojalnych apostołów (bez zdrajcy Judasza i Piotra, który trzykrotnie zaparł się Jezusa). Z kolei skręcone wąsy czepne w zielonej części rośliny to symboliczne bicze rzymskich oprawców Chrystusa, a zalążnia i dno kwiatowe to symbol kielicha, którym posłużył się Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy i który później został użyty przez Józefa z Arymatei do zebrania krwi Zbawiciela po ukrzyżowaniu. W wysokiej szyjce kwiatowego słupka dopatrzymy się symbolu głównego – słupa krzyża, natomiast w naprzemianległych liściach, które są zarówno owalne jak też dłoniaste, symboli lanc i łap oprawców. Trzydzieści kropek widocznych na spodach liści symbolizuje trzydzieści judaszowych srebrników. Biały lub czerwony kolor płatków passiflory symbolizuje czystość lub krew Zbawiciela, a niebieski przykoronek Niebo, do którego wstąpił.

Passiflora kwitnie zazwyczaj tylko trzy dni, symbolizując tym samym trzy lata nauczania Chrystusa albo trzy dni i trzy noce spędzone przezeń w grobie po ukrzyżowaniu. Okrągły owoc męczennicy, który pojawia się po opadnięciu kwiatu to oczywiście symbol zbawionego przez Chrystusa świata.

Róże, lilie, bratki...

Rośliny, jak wiadomo, pełnią znaczącą rolę w symbolice chrześcijańskiej, bo choć wiara w najczystszej postaci nie potrzebuje symboli, to one właśnie mają ją wzmacniać, propagować, przywracać i o niej przypominać. Lista symbolicznych znaczeń przypisywanych kwiatom, owocom, bylinom, krzewom czy drzewom jest niemal nieskończona.

Same tylko róże symbolizują przelaną krew, cierpienie i rany Chrystusa (róże czerwone) tudzież kielich, który przyjął Świętą Krew. Przez ten związek z krwią Chrystusa róże stały się też symbolem mistycznego odrodzenia. Symbolizują również dziewictwo i niewinność, przez co służą za symbol maryjny. Róża może w symbolice chrześcijańskiej oznaczać samego Chrystusa, ale także doskonałość Maryi i jej cnoty lub nawet zbiorowisko wszystkich aniołów i zbawionych, czyli cały Kościół, który dostał się do nieba.

Podobnie lilie, znane najczęściej jako symbole czystości, niewinności i dziewictwa. Ale lilie są też symbolami wygania z raju (roślina ta wyrosła ponoć z łez Ewy) albo zwiastowania (archanioł Gabriel często przedstawiany jest z lilią w ręku, podczas gdy druga lilia pojawia się w wazonie obok klęczącej Marii).

W średniowiecznych przedstawieniach osoby Chrystusa jako sędziego świata biała lilia „wychodząca” z jego ust była symbolem łaski. Z opisu Zmartwychwstania Jezusa wynika, że w tej samej godzinie drzewa i krzewy pokryły się kwiatami a „woń lilii rozlała się jak mgła srebrzysta, pachnąca”.
Lilia jako odważnik na wadze ludzkich grzechów. Fragment tryptyku Hansa Memlinga „Sąd Ostateczny”. Fot. Wikimedia
Biblia mówi też o „liliach na polu”, jako symbolu pełnego ufności oddania się Bogu. W godzinkach ku czci Matki Bożej śpiewa się: „między cierniem lilia kruszy łeb smokowi…", a w „Sądzie Ostatecznym” autorstwa Hansa Memlinga, lilia jest odważnikiem na wadze ludzkich grzechów. Lilia symbolizować może Trójcę Świętą, Ciało Chrystusa, duszę dążąca do Boga, duszę wierną, Kościół NMP, przemijanie, słowo Boże, itd.

Inne białe lub niebieskie kwiaty jak konwalie czy fiołki to popularne symbole Maryi, zaś czerwone jak maki, goździki czy anemony przywodzą na myśl krew przelaną na krzyżu przez Zbawiciela.

Aloes symbolizuje pokutę i pogrzebanie z Chrystusem, bratek Trójcę Świętą, groszek zwycięstwo nad mocami ciemności, hiacynt pragnienie nieba, irys przebaczenie grzechów, jaskier celibat, kąkol grzeszników skazanych na potępienie, krokus pokorę, malwa prośbę o przebaczenie, nagietek zbawienie, narcyz zwycięstwo nad śmiercią, przebiśnieg pokój duszy, przylaszczka Trójcę Świętą, rumianek zmaganie się ze złem, itp.

Przydatna ewangelizatorom

Żaden jednak kwiat nie może równać się z passiflorą pod względem bogactwa jej symboliki.

Passiflora jako pnąca roślina wydająca nadzwyczaj smaczne, aromatyczne owoce, występowała pierwotnie od Brazylii przez Meksyk po Florydę i właśnie na Florydzie europejscy misjonarze zaczęli jej uprawę. Do Europy przywieziono ją około roku 1550 i próbowano uprawiać w Hiszpanii. Tu też pierwszy szczegółowo opisał ją, w roku 1570, sewilski lekarz i botanik Nicolas Monardes. On sam nigdy nie był w Nowym Świecie, ale w swym opisie przytoczył relacje misjonarzy, którzy dopatrzyli się w passiflorze symboli Męki Pańskiej.

Jej kwiat zaczęli nazywać „kwiatem pięciu ran” (w nawiązaniu do wyglądu pięciu pręcików z pylnikami) albo „kwiatem korony cierniowej” (w nawiązaniu do wyglądu postrzępionego przykoronka). Ostatecznie najpopularniejsza stała się nazwa „flos passionis”, czyli kwiat Męki Pańskiej.

Niestety, ani Monardes, ani współcześni mu pionierzy naukowych ilustracji botanicznych – francuski „ojciec” współczesnego ogrodnictwa Carolus Clusius (Jules Charles de L’Écluse) i „ojciec” angielskiego zielarstwa John Gerard – nie zamieścili w swoich bogato ilustrowanych dziełach żadnych ilustracji kwiatu passiflory.

Bogowie uwielbiali ludzką krew i dym z palonych serc. Czaszki ofiar obierano ze skóry i mięśni, a czerepy nawlekano na żerdź

Najpierw kapłan ostrym jak brzytwa nożem z obsydianu rozcinał klatkę piersiową i wyjmował bijące wciąż serce. To uśmiercało ofiarę. Rytuał jednak trwał dalej.

zobacz więcej
Tymczasem dzięki misjonarzom zaczęły rozpowszechniać się w Europie opowieści o tym, jak kwiat passiflory jest przez nich wykorzystywany jako „pomoc dydaktyczna”, gdyż odwołując się do jego symboliki, mogą obrazowo objaśniać Mękę Pańską nawracanym na chrześcijaństwo niepiśmiennym tubylcom.

A był to akurat okres kluczowej zmiany w podejściu chrześcijańskiego Zachodu do rdzennej ludności Nowego Świata. Wstrząsające doniesienia o brutalnej konkwiście Cortésa i Pizzara, którzy „w imię Boga” praktycznie unicestwili cywilizacje Inków i Azteków, terrorem, zmuszaniem Indian do niewolniczej pracy i rozprzestrzenianiem zabójczych dla nich chorób, wywołały we wkraczającej już w oświecenie Europie mieszane – najdelikatniej rzecz ujmując – uczucia.

Zwłaszcza sporządzona przez hiszpańskiego dominikanina Bartolomé de Las Casas i wydana w 1552 roku w Sewilli „Krótka relacja o wyniszczeniu Indian”, opisująca okrutne traktowanie tubylczą ludność przez chrześcijańskich najeźdźców, odbiła się w Europie bardzo szerokim echem i sprawiła, że Kościół katolicki zalecił misjonarzom prowadzenie chrystianizacji w bardziej humanitarny sposób. Las Casas, który już w 1541 r. zdołał nakłonić króla Hiszpanii Karola I do wydania zakazu brania Indian w niewolę i zmuszania ich do pracy na plantacjach, jako zwolennik pokojowej ewangelizacji zyskał przy tym poważnego sojusznika w postaci założonego w 1534 r. zakonu jezuitów. Oni to bowiem najskuteczniej promowali w pracy misyjnej podejście akomodacyjne, czyli poszanowanie lokalnych kultur i tradycji, a nawet dopasowywanie i modyfikowanie do nich nauki ewangelii Chrystusa.

I to właśnie w ramach tego nurtu kwiat passiflory stał się bardzo pożytecznym narzędziem ewangelizacji w Ameryce Łacińskiej. Wkrótce też rozpowszechniła się tam mistyczna legenda, że Szatan, który był obecny przy ukrzyżowaniu Chrystusa w Jerozolimie, po wniebowstąpieniu Zbawiciela uciekł właśnie do Nowego Świata z kwiatem passiflory nieświadom jednakże jego mocy wybawiania Indian od ognia piekielnego.

Emmanuel de Villegas nie był oczywiście pierwszym, który przywiózł rysunki kwiatu passiflory. Dziś wiemy już, że inni misjonarze, jak włoski zakonnik Eugenio Petrelli, też przywieźli w tym czasie z misji w Ameryce Łacińskiej zasuszone kwiaty męczennicy i ich całkiem wierne rysunki, ale zazwyczaj trafiały one na stulecia do hiszpańskich, portugalskich czy włoskich archiwów zakonnych, dostępnych tylko dla nielicznych.
Trzeba też było tak wpływowej postaci jak Giacomo Bosio w Watykanie, żeby wiedzę o niezwykłej passiflorze rozpropagować w całej Europie. Bosio opierając się na rysunkach Villegasa, uczynił to bardzo skutecznie, opisując dokładnie passiflorę i jej symbolikę (wraz z własnym rysunkiem) w wydanym w 1610 r. dziele „Triomphante e gloriose Croce”. I to właśnie łacińskie tłumaczenie tego dzieła, wydane w 1617 r. pod tytułem „Crux triumphans et Gloriosa” („Triumfujący i chwalebny Krzyż”) zapoczątkowało wielką karierę kwiatu passiflory w świecie chrześcijańskim.

Początkowo passiflorą zajęli się naturalnie botanicy i ogrodnicy, którzy też wykonywali rysunki jej kwiatów. Na tym polu pionierem był słynny francuski botanik Jean Robin, ogrodnik króla Ludwika XIII, zwanego Sprawiedliwym. Od nazwiska Robina pochodzi nazwa przywiezionej z Ameryki Łacińskiej robinii akacjowej (mylnie nazywanej u nas akacją), ale to on też wyhodował w królewskich ogrodach passiflorę, którą profesjonalnie zilustrował w roku 1623.

Sześć lat później równie realistyczny rysunek passiflory opublikował wielki angielski botanik John Parkinson, autor wiekopomnego dzieła o prowadzeniu ogrodów „Paradisi in Sole Paradisus Terrestris”, w którym zilustrował niemal osiemset roślin. Dzieło to Parkinson zadedykował królowej, a zarazem zamiłowanej ogrodniczce Henriettcie Marii Burbon, żonie króla Karola I Stuarta – jedynego brytyjskiego władcy obalonego przez poddanych i ściętego za tyrańskie rządy. Dla niej Parkinson zdołał wyhodować passiflorę w swoim ogrodzie, a raczej szklarni i tym samym zapoczątkował wielką, trwającą do dziś fascynację kwiatami tej rośliny w Anglii, gdzie stworzono dotąd największą na świecie liczbę ich różnobarwnych hybryd.

Ulubienica starych mistrzów

Wreszcie przyszła pora na karierę niezwykłego kwiatu passiflory w europejskim malarstwie. Za pierwszy obraz, na którym pojawił się ten kwiat uznaje się namalowane około roku 1630 dzieło „Tryumf Amora” pędzla flamandzkiego barokowego malarza i jezuity Daniela Seghersa. Przedstawia ono trzy skrzydlate amorki w ogromnej kwiatowej girlandzie, w której centralne miejsce zajmuje Męczennica Pańska. Seghers namalował ten obraz dla kardynała Ludovico Ludovisi w Watykanie, później trafił on do kolekcji francuskich królów, a dziś można podziwiać go w Luwrze.

Kilka lat później passiflora pojawiła się na obrazie Alberta Eckhouta, specjalizującego się w portretach i martwych naturach holenderskiego mistrza, który jako pierwszy europejski malarz udał się do Nowego Świata, a konkretnie do Brazylii. I to właśnie tam Eckhout namalował passiflorę na martwej naturze z ananasem, arbuzami i innymi brazylijskimi owocami. Dziś obraz ten można oglądać w Muzeum Narodowym w Kopenhadze.

Z czasem passiflora stała się też oczywiście popularnym symbolem w europejskim malarstwie religijnym. Powstały dziesiątki, jeśli nie setki obrazów namalowanych przez mniej lub bardziej znanych malarzy, na których passiflora często umieszczana jest w rękach Chrystusa albo Maryi (jako symbol jej cierpienia) albo wplatana w girlandy lub bukiety.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     W Polsce pięknym tego przykładem, choć nie jedynym, jest XVII-wieczna „Madonna z Dzieciątkiem w kwietnej girlandzie” nieznanego flamandzkiego malarza z kręgu Brueghlów. Na obrazie tym, przechowywanym w klasztorze ss. Norbertanek w podkrakowskich Ibramowicach, Dzieciątko dzierży w rączce nienaturalnie duży kwiat passiflory, który jako centralny punkt malowidła zapowiada późniejszą Mękę Pańską.

Na świecie zaś bodaj najbardziej znanym obrazem „z passiflorą” jest „Madonna z Dzieciątkiem” niderlandzkiego mistrza Joosa van Cleve (1485 -1540) eksponowana w amerykańskim Cincinnati Art Museum. Ten czołowy przedstawiciel tzw. manieryzmu antwerpskiego, którego obrazy znajdują się również w zbiorach warszawskiego Muzeum Narodowego i krakowskiego Muzeum Czartoryskich, namalował Madonnę podtrzymującą lewą ręką Dzieciątko, a w prawej ręce trzymającą czerwony goździk (symbol krwi przelanej za nas przez Chrystusa), z którego w przedziwny sposób wyrasta kwiat passiflory.
Sęk w tym, że w czasach Joosa van Cleve nikt w Europie o passiflorze jeszcze nie mógł wiedzieć, jej wyobrażenia pojawiły się dopiero pół wieku później. Siłą rzeczy eksperci uważają więc, że kwiat ktoś później domalował. Zrobił to jednak tak umiejętnie, że dopiero w 2006 r. odkrył to prof. Michael Abrams, badacz symboliki kwiatów w dziełach religijnych, co naturalnie znacznie zwiększyło zainteresowanie tym obrazem van Cleve z 1535 r.

Od katolickiej mistyczki po japońskich gejów

Sugestywność symboliki Męczennicy Pańskiej spowodowała, że zaczęto z niej korzystać nie tylko w sztuce. „Passiflorą Eucharystii” nazwano więc na przykład świętą Marię Magdalenę de Pazzi (1566-1607), patronkę Florencji i Neapolu. Doznawała ona niezwykłych mistycznych ekstaz, teleportacji i fizycznych cierpień równych ukrzyżowaniu, którymi miał ją doświadczyć Chrystus. Dziś uznaje się ją za jedną z największych mistyczek Kościoła katolickiego.

Na Bahamach z kolei kwiaty passiflory uznawane są przez miejscową ludność za święte i nikomu nie wolno ich dotykać z wyjątkiem naukowców i duchownych, zaś tamtejsi biskupi namaszczają się olejkiem z passiflory przed najuroczystszymi mszami.

Jedna z legend o św. Franciszku z Asyżu opowiada natomiast, że w czasie jednej z postnych wizji ujrzał on pnącze passiflory oplatające krzyż Chrystusa i otulające ślady pozostawione w drewnie przez gwoździe ukrzyżowania. W Paragwaju zaś passiflora jest jego kwiatem narodowym.

Wraz z rozprzestrzeniającą się na świecie uprawą passiflory dla jej smakowitych owoców, kwiat tej rośliny zaistniał również jako symbol w innych, niechrześcijańskich kulturach. Na Bliskim i Dalekim Wschodzie, np. w Izraelu czy Japonii, wygląd męczennicy skojarzono z zegarową tarczą i w krajach tych nazywa się go „kwiatem-zegarem”.

W Indiach passiflorę (nazywaną tu Panch Pandav) z jej pięcioma pręcikami uznaje się za symbol pięciu braci Pandava, głównych bohaterów w hinduskiej epopei Mahabharata. Hindusi wierzą też, że niebieski przykoronek passiflory symbolizuje aurę Najwyższego boga Kryszny.

Ostatnio zaś kwiat passiflory został adoptowany jako symbol ruchu gejowskiego w Japonii. Ponoć dlatego, że roślina ta jest obupłciowa a jej kwiaty kojarzą się japońskim gejom z pewną częścią męskiej anatomii (w Chinach skojarzenie to dotyczy kwiatu chryzantemy). Sic!

Wielka kariera jej potomstwa
Południowoamerykańscy Indianie nazywali kuliste owoce passiflory jadalnej moroku'ya, czyli owoc gotowy do połknięcia/owoc we własnej miseczce gotowy do zjedzenia, toteż gdy dotarły one do Europy w roku 1553, nazwano je marakują. Z kolei owoce passiflory języczkowatej znane są pod nazwą granadilla – od hiszpańskiego granado=jabłko z wieloma pestkami.

Oba te owoce były od pradawnych czasów bardzo cenione przez rdzenne ludy Ameryki Południowej nie tylko ze względu na walory smakowe, lecz także lecznicze. Stosowano je do kojenia kaszlu i wzmocnienia serca, obniżenia ciśnienia krwi, na poprawę trawienia i gojenia ran. Aztekowie i Inkowie znali już też nadzwyczajne lecznicze właściwości ziela męczennicy, czyli przeciwlękowe, uspokajające, nasenne i nawet psychotropowe – pomagające obniżyć stres i silne emocje.

Stąd owoce passiflory i cała ta roślina zrobiły na świecie karierę nie mniejszą niż jej spektakularnie symboliczne kwiaty.

Kariera ta zaczęła się w połowie XIX w. od dużych upraw w Stanach Zjednoczonych, w ślad za którymi poszły uprawy w krajach Azji Południowo-Wschodniej, Afryce, Australii, Oceanii, itd. Dziś marakuje i granadille dostępne są powszechnie również w naszych sklepach i chętnie wykorzystywane w wyrobach cukierniczych, koktajlach, słodyczach, napojach lub po prostu jako bardzo smaczne, aromatyczne, pełne witamin i cennych minerałów owoce.

Wiemy już też, że swe właściwości lecznicze ziele passiflory zawdzięcza zawartym w jej sokach alkaloidom indolowym (harmanowi, harminie i harmalinie), które odpowiadają za działanie uspokajające i przeciwskurczowe, gdyż obniżają wrażliwość ośrodków podkorowych w mózgu oraz rozkurczają mięśnie gładkie przewodu pokarmowego, macicy i naczyń krwionośnych. Passiflora to w nowoczesnej farmacji częsty składnik złożonych preparatów uspokajających i nasennych, a wskazania do jej stosowania obejmują, m. in., łagodzenie objawów napięcia nerwowego, uspokojenie, zwalczanie trudności w zasypianiu, zwalczanie problemów gastrycznych na tle nerwowym, zwiększenie odporności organizmu na stres, łagodzenie bólów głowy, łagodzenie niepokoju i lęku czy wyczerpanie nerwowe.

Są też badania wykazujące na skuteczne działanie passiflory w leczeniu choroby Parkinsona. Ale to już zupełnie inna historia.

– Krzysztof Darewicz

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Passiflora, symbol Pasji, czyli bolesnej męki Jezusa Chrystusa. Fot. DPA/PAP
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.