Czy słowa Spence’a również innym trafiły do przekonania? David Ervine nie był tego pewien. Po zawarciu porozumienia rekrutacja do grup paramilitarnych nie tylko, jego zdaniem, nie ustała, ale wręcz się nasiliła. Gdy byłem młody, opowiadał, do lojalistycznych grup paramilitarnych należało z 500-600 osób. Teraz może ich być kilka razy więcej.
Dlaczego? Dawniej katolicy uważali się za społeczność upośledzoną – i faktycznie nią byli. Decyzje, które miały wyrównać ich szanse, takie jak nałożony na firmy obowiązek zatrudniania katolików proporcjonalnie do ich odsetka w społeczeństwie, sprawiły, że protestanci poczuli się zagrożeni. W dodatku wielu straciło pracę. Stocznia w Belfaście, potężny pracodawca, zatrudniający niegdyś 30 tys. ludzi (przypomnijmy: to tu zbudowano „Titanica”), potrzebowała już tylko 10 proc. dawnej liczby. Wielu protestantów czuło, że teraz to im potrzeba ochrony i obrony.
Postępowa Partia Unionistyczna jako małe ugrupowanie nie miała decydującego wpływu na przebieg rozmów pokojowych, ważna była jednak sama jej obecność, Ervine zaś był aktywnym ich uczestnikiem. I on, i Gerry Adams zostali później wybrani do północnoirlandzkiego parlamentu. Gdy w 2007 roku David Ervine niespodziewanie zmarł, Gerry Adams uczestniczył w pogrzebie. Przed 1998 rokiem byłoby to nie do pomyślenia.
Pastor i terrorysta
Co można dzisiaj powiedzieć mieszkańcom Irlandii Północnej? Prezydent Joe Biden poszedł łatwą drogą, podsumowując sukcesy, zwłaszcza gospodarcze, jakie prowincji przyniósł pokój. Zachęcał również, by ulsterskie partie wróciły do współrządzenia. Od roku prowincja nie ma rządu, bo jego powstanie blokują unioniści, niezadowoleni z potraktowania Ulsteru w umowie brexitowej.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Tymczasem kluczowy punkt porozumienia z Wielkiego Piątku to właśnie wspólne rządy – „obowiązkowa koalicja”, jak się je określa. Jest tylko jeden warunek: w rządzie muszą uczestniczyć największa partia katolicka i największa partia protestancka, traktowane równorzędnie, niezależnie od swej realnej siły. Skoro Demokratyczna Partia Unionistyczna (DUP), największa wśród protestantów, z powodów okołobrexitowych odmawia, rząd powstać nie może.
Ten specyficzny system ma zapewnić wszystkim mieszkańcom Irlandii Północnej poczucie, że nikt nie stoi na uboczu – nawet jeśli jest to zabieg czysto formalny, bo do prawdziwego pojednania obu społeczności wciąż jest daleko. Przy okazji rocznicy ten aspekt jest podnoszony, z troską oczywiście, same słowa jednak nie zdziałają cudów. Chociaż zdarzają się jaskółki, które, nie czyniąc wiosny, urastają do rangi symbolu.
Takim symbolicznym przejawem zdumiewającego pojednania stała się przyjaźń pastora Iana Paisleya, wieloletniego przywódcy DUP, z Martinem McGuinnessem, członkiem kierownictwa IRA (czemu nie zaprzeczał, twierdząc jednak, że odszedł z IRA w latach 70.). Trudno wyobrazić sobie ludzi, których więcej by dzieliło. W czasach sprzed porozumienia za żadne skarby nie podaliby sobie dłoni.
Niezbadane są jednak drogi, jakimi chadzają sympatia i przyjaźń. Pastor i paramilitarysta zostali zapamiętani jako dwaj rozbawieni panowie, którzy doskonale się czuli w swoim towarzystwie. „Straciłem przyjaciela”– mówił z widocznym żalem McGuinness, gdy w 2014 roku Ian Paisley zmarł. Gdyby sześć lat wcześniej ktoś mu powiedział, że będzie opłakiwać śmierć najbardziej nieprzejednanego z nieprzejednanych unionistów, sam by w to na pewno nie uwierzył.
– Teresa Stylińska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy