Ale termy – owszem, termy ceniono. Co Septymiusz zaczął, Karakalla dokończył. Położone przy via Appia, mogły zmieścić ponad półtora tysiąca osób jednocześnie. Niewolnicy, żołnierze i dzieci wchodzili za darmo, pawie pasły się na trawnikach, trytony i tuńczyki, poganiane witką przez Erosa, pląsały na czarno-białych mozaikach. Baseny, sale masażu i ćwiczeń gimnastycznych, biblioteki, łaźnie suche i parowe. Główny budynek liczył 220 na 114 metrów, kopuła
caldarium wznosiła się na ponad 40 metrów. W podziemiach turkotały wozy z drewnem, którym opalano gigantyczne piece.
Wielkie mycie skończyło się dopiero w roku 537, gdy łupiący Miasto Goci zakręcili kurek, a dokładniej, porąbali akwedukty. Urywające się w powietrzu na wysokości kilkudziesięciu metrów łuki u wielu budziły zgrozę, a Piranesi portretował je w swych albumach poświęcanych rzymskim ruinom. Kto woli mniej efektowne znaki przemijania, może zgarnąć w dłoń garść bazaltowych i marmurowych kostek, które osypały się z mozaik i chrzęszczą pod butami. To duża przewaga mozaik nad freskami: złuszczona farba nie chrzęści.
Przemiany Riccarda
W lutym 2023 roku swoją multimedialną wystawę „Lessico Animale. Mysterion” („Leksykon zwierząt”) otworzył w podziemiach term Karakalli Yuval Avital – 45-letni włoski artysta, urodzony w Jerozolimie, wzięty tu i fetowany. Liczba Muz, które mu sprzyjają, dorównuje niemal liczbie miast, gdzie gościł: przedstawia się jako reżyser, kompozytor, gitarzysta, malarz i twórca dynamicznych realizacji przestrzennych, wystawia w Turynie, Rzymie, Florencji, Istambule, Nowym Jorku i na biennale drezdeńskim.
Avital podejmuje też kwestie najważniejsze: opera „Fuga Perpetua” (2016) poświęcona była losom uchodźców i otrzymała patronat UNHCR, zamówiona przez rząd włoski opera „Hiob” (2018) poświęcona była rocznicy ustaw norymberskich, Zagładzie, rasizmowi i prześladowaniom.
Zmienność zainteresowań Yuvala jest ogromna, gdy usiłuję ogarnąć jego dorobek, natychmiast przychodzi mi na myśl inny artysta włoski Riccardo, co prawda zrodzony tylko w finezyjnie złośliwej wyobraźni Umberto Eco, autora „Wahadła Foucault”.
Oto, co czytamy o Riccardzie – pozwolę sobie na dłuższy cytat, bo smaczny, zwłaszcza w przekładzie Adama Szymanowskiego – na stronach „Wahadła”:
„Na początku lat sześćdziesiątych Riccardo produkował bardzo nudne obrazy, pracowite sploty czerni i szarości, bardzo to było geometryczne, trochę optical, dostawało się oczopląsu. Nosiły tytuły »Kompozycja 15«, »Paralaksa 17«, »Euklides X«. Ledwie zaczął się rok sześćdziesiąty ósmy, jął wystawiać w instytucjach, gdzie trwały strajki okupacyjne, zmienił odrobinę paletę, teraz malował wyłącznie ostre kontrasty czerni i bieli, pociągnięcia pędzlem nabrały rozmachu i tytuły zmieniły się na »C'est rien qu'un debut«, »Molotov«, »Sto kwiatów«. Kiedy wróciłem do Mediolanu, zobaczyłem, że wystawia w kręgach, gdzie czczono doktora Wagnera; wyeliminował czerń, pracował nad strukturami białymi i kontrasty wynikały jedynie faktury pociągnięć pędzlem na porowatym papierze firmy Fabriano, tak że obrazy – wyjaśniał – ujawniały rozmaite profile zależnie od kąta padania światła. Nosiły tytuły »Pochwała dwuznaczności«, »Poprzez«, »Ca«, »Bergstrasse« i »Odmowa 15«.Tego wieczoru, ledwie weszliśmy do nowej galerii, zrozumiałem, że poetyka Riccarda doznała głębokiej ewolucji. Ekspozycja nazywała się »Megale Apophasis«”.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Więc Avital podobnie jak Ricchardo ewoluuje: byli uchodźcy, rasizm, etnografia i odkrywanie głębokich, regionalnych korzeni (podczas multimedialnej realizacji „Grzechoczące ogrody” w kalabryjskim Mulinum San Floro zawiesił na 50 drzewach oliwnych z blachy falistej 180 dzwonków i grzechotek pochodzących z całego obszaru Morza Śródziemnego), była muzyka techno i uderzenie dźwiękiem (w instalacji „Alma Mater” wzniósł „las” 140 głośników i projektorów światła), a teraz przyszedł czas na coś innego: na kondycję ludzką i „Lessico Animale. Mysterion”, również multimedialne.
Jest to zresztą multimedialność do potęgi, ponieważ artysta pochwycił w multimedialną ramę swoich rysunków, rzeźb i nagrań sztukę, a właściwie misterium „Prolog”, które wyreżyserował i wystawił w ubiegłym roku w Padwie na Reggio Parma Festival z grupą adeptów Teatro Due.
W plemiennym kręgu
Dziewiętnaścioro studentów szkoły aktorskiej „Casa degli Artisti” znalazło się wówczas na scenie nieprzerwanie przez sześć dni („Spektakl trwał sześć dni, jak czas Stworzenia w wielu kulturach”, precyzują w przewodniku kuratorzy). Yuval Avital skupił ich w plemiennym kręgu wokół ogniska. Na zewnątrz nich trwała nieznana i niepoznawalna ciemność, krąg wytyczały dodatkowo gliniane, nieco ponadludzkiej wielkości figury, gałęzie drzew przycięte jak rogi, sterty kości i lustra. Aktorom dano do dyspozycji duże naczynia z wodą, gliną, popiołem i barwnikami takimi jak ochra, towarzyszącymi ludzkości od zarania.