Sympatycy putinowskiej Rosji nie są monolitem. Stanowią zadziwiający konglomerat organizacji o różnym odcieniu i postaci, które zapewne nie bez przyczyny nie zagrzały długo miejsca w większych ugrupowaniach i środowiskach politycznych. Oni sami uważają to za zaletę i dowód na swoją antysystemowość.
Deklaracje polityków i myślicieli związanych z zachodnią lewicą dotyczące rosyjskiej napaści na Ukrainę mogą zaskakiwać.
zobacz więcejPrzekaz marszu niemal w 100 procentach pokrywał się z linią propagandową Kremla, choć organizatorzy odwrócili przysłowiowego kota ogonem. Bo to stronę broniącą się przed agresorem oskarżają oni o wywołanie wojny i „prowokowanie Rosji”. W ich narracji nawet Polska jest bardziej winna niż Moskwa, choć w konflikcie zbrojnym udziału nie bierze. Rosja nigdy nie jest adresatem apeli o pokój i zakończenie wojny, mimo że to właśnie w stronę Kremla powinny być wysuwane żądania przerwania mordów na Ukraińcach. Tego typu obłudnej retoryki opartej o fałszywy pacyfizm używają też często zachodnioeuropejskie środowiska lewicowe.
Sykulski wraz z Pitoniem nie zamierzają chyba poprzestać na organizowaniu marszy. Ich ambicja sięga dalej. Po demonstracji Sykulski w mediach społecznościowych umieścił zdjęcie, na którym ściska rękę rosyjskiemu ambasadorowi Siergiejowi Andriejewowi. Temu samemu, który zbrodnie w Buczy i Irpieniu nazwał „inscenizacjami”. Fotografia opatrzona została pytaniem: „Czy w Polsce czas na formację polityczną, która powie: TAK za dobrymi relacjami z Rosją? Tak dla taniego paliwa, prądu i gazu? Tak dla Nowego Jedwabnego Szlaku (Tajwan jest chiński!)?” (pisownia oryginalna – przyp. B.O.). Czyżby marsz miał więc być wydarzeniem inicjującym powstanie nowego ruchu?
Sykulski swego czasu startował w wyborach z list prawicowej Konfederacji, ale teraz po drodze jest mu najwyżej z budzącym wiele kontrowersji Grzegorzem Braunem, bo inni liderzy tego ugrupowania odnoszą się do niego w sposób dość chłodny. Razem z Pitoniem i historyczką Lucyną Kulińską Sykulski orbituje więc wokół środowisk antyrządowej skrajnej prawicy i to tam wszyscy oni szukają audytorium do głoszenia swych poglądów.
Łączy ich „Myśl Polska”
Sekundują im, obecni na marszu, publicyści i czytelnicy „Myśli Polskiej”. To gazeta o profilu endeckim, w której udziela się między innymi sympatyzujący z narodową myślą polityczną doktor Jan Engelgard oraz redaktor naczelny i wydawca Przemysław Piasta, który jest prezesem Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego. Współpracownikiem gazety jest również Pitoń, a także – z drugiego krańca – Mateusz Piskorski, były poseł Samoobrony i lider prokremlowskiej partii Zmiana. Do niego jednak jeszcze dojdziemy.
Pismo odwołuje się do tradycji historycznej endecji postulującej utrzymywanie dobrych relacji z Rosją, a także specyficznie rozumianego „realpolitik”. Wydaje się jednak, że realizmu w przekazie jest niewiele, a dominuje raczej chciejstwo i złudzenia, że Rosja potraktuje kiedyś Polskę po partnersku.
Zapoznanie się z ich publicystyką nie jest zresztą takie łatwe, ponieważ dostęp do ich strony internetowej został zablokowany przez władze w ramach walki z treściami powielającymi kremlowską propagandę. Gdy się jednak wejdzie na ich kanał facebookowy, w oczy rzucają się takie tytuły artykułów jak np. „Zdziczenie, czyli...Polska”. To reakcja na uniemożliwienie członkom rosyjskich misji dyplomatycznych złożenia hołdu żołnierzom Armii Czerwonej z okazji obchodzonego w Rosji 9 maja Dnia Zwycięstwa.
Rozmawiałem z niektórymi z nich – pisze Piotr Kościński.
zobacz więcejTYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy