Cywilizacja

Polska – Ukraina: czy zbliżą nas do siebie Kościoły?

Od początku napaści Rosji na Ukrainę Jasna Góra jest ważnym miejscem modlitwy dla uchodźców. Przybywają tu nie tylko ci, którzy schronienie znaleźli w Częstochowie, ale również w innych rejonach Polski. Co niedziela sprawowana jest tam grekokatolicka Boska Liturgia.

Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę wielu grekokatolików znalazło się, jako uchodźcy, w Polsce. Ilu? Trudno dokładnie określić. Gdyby przyjąć, że ich odsetek wśród uchodźców wojennych jest zbliżony do ogólnokrajowego, to może to być około 100 tys. osób. Ale ponieważ w pierwszej kolejności docierali do nas ludzie z zachodu Ukrainy, to zapewne jest ich znacznie więcej.

Tymczasem jeszcze kilka lat temu cały Kościół grekokatolicki w Polsce to były dwie diecezje i zaledwie około 130 parafii – głównie na północy Warmii i Mazur oraz w Polsce zachodniej – obsługiwanych przez 80 kapłanów. Tyle że jeszcze przed rozpoczęciem wojny do Polski przybywali liczni migranci ekonomiczni z Ukrainy. Zaczęły więc powstawać nowe parafie – oczywiście, dzięki pomocy Kościoła rzymskokatolickiego, który udostępniał swoje pomieszczenia czy oddawał kaplice. „Importowano” też niewielką grupę duchownych z Ukrainy.

Teraz wobec napływu ogromnej rzeszy uchodźców, potrzeby wzrosły dramatycznie. O ile wcześniej hierarchia grekokatolicka szacowała, że około 20 proc. migrantów poszukiwało kontaktu z Kościołem (około 200 tys. osób), to obecnie liczba ta szybko wzrosła (łącznie może to być co najmniej pół miliona ludzi), a konieczność niesienia konkretnej pomocy przerosła dotychczasowe możliwości organizacyjne grekokatolików. Natychmiast zaczęto tworzyć kolejne parafie i ośrodki duszpasterskie.

I znów z pomocą przyszli „rzymscy” katolicy. W liście pasterskim na Wielki Post abp Stanisław Budzik, ordynariusz lubelski poinformował o przekazaniu grekokatolikom kościoła św. Jozafata przy ul. Zielonej w Lublinie. Arcybiskup w swoim liście zwrócił uwagę, że w centrum miasta jest wiele kościołów, więc użyczenie jednego z nich nie utrudni wiernym uczestnictwa w liturgii, a istniejącej od 30 lat w Lublinie parafii greckokatolickiej pomoże rozwiązać problemy duszpasterskie.

Gdzie leży płaszczenica? Wielkanoc z Ukraińcami

Kiedy my świętowaliśmy na całego, u grekokatolików wciąż trwał post.

zobacz więcej
Właśnie w Polsce następuje szczególne zbliżenie obu obrządków katolickich: grekokatolików i „łacinników”, jak mawiają Ukraińcy. Wierni Kościoła Greckokatolickiego świętowali Wielkanoc także na Jasnej Górze. Od początku napaści Rosji na Ukrainę Jasna Góra jest zresztą ważnym miejscem modlitwy dla uchodźców. Przybywają tu nie tylko ci, którzy schronienie znaleźli w Częstochowie, ale również w innych rejonach Polski. Co niedziela sprawowana jest tam grekokatolicka Boska Liturgia.

W Polsce znaleźli się też prawosławni, trafiając zarówno do miast, gdzie są cerkwie – jak i do miejscowości, z których do świątyń prawosławnych jest bardzo daleko. Wielu z nich w naturalny sposób trafiło do światyń katolickich – w Bielsku-Białej msze prawosławne odprawiane są w kościele katolickim.

Z kolei tych chodzących na msze do istniejących od dawna cerkwi dziwi i niechęć hierarchii polskiego Kościoła prawosławnego do nowej Cerkwi ukraińskiej, i wieloletnie więzi polskich duchownych z Patriarchatem Moskiewskim. Napływ uchodźców z Ukrainy w dalszej perspektywie może prowadzić do zmian w polskim prawosławiu – ale to już odrębny temat.

Trzy Cerkwie, dwa Kościoły

W przeszłości na niepodległej Ukrainie działały trzy Kościoły prawosławne, a także Kościoły rzymskokatolicki i grekokatolicki. Bardzo silna Cerkiew „moskiewska” była nastawiona wrogo do katolików obu obrządków, a na dodatek grekokatolicy często ostro spierali się z „łacinnikami”. W ostatnim czasie wszystko się zmieniło. „Moskiewscy” znikają, a nowy, niezależny ukraiński Kościół prawosławny ma dobre relacje z katolikami. Są też szanse na lepsze porozumienie unitów z „rzymskimi” katolikami – tym bardziej, że akurat oni należą przecież do jednego Kościoła katolickiego.

Według najnowszych badań Ośrodka im. Razumkowa do Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego należy zaledwie 9,6 proc. wierzących Ukraińców. Podczas gdy na zachodzie kraju wskaźnik ten wynosi 38,2 proc., to w pozostałych częściach kraju nie przekracza 1,2 proc. Z kolei według lokalnego urzędu statystycznego, we Lwowie grekokatolicy stanowią 49 proc. mieszkańców, a katolicy zaledwie 1 proc.

Tak czy inaczej, zupełnie inna była (i jest) sytuacja grekokatolików w trzech obwodach zachodnich – lwowskim, tarnopolskim i iwanofrankiwskim, czyli w tzw. Galicji wschodniej – niż w całej reszcie Ukrainy. Tam, gdzie jest ich niewielu, a więc na wschód od linii rzeki Zbrucz, bardzo dobrze współpracują oni z Kościołem rzymskokatolickim, często korzystając z pomieszczeń parafialnych i odprawiając msze w świątyniach.

Warto przy tym zauważyć, że Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie wcale nie jest polski, choć wielu miejscowych Polaków tak właśnie uważa. W Kijowie większość mszy w największych i najstarszych świątyniach, św. Aleksandra i św. Mikołaja, odprawianych jest po ukraińsku.

Ukrainiec grekokatolik

Ukraińcy, którzy są grekokatolikami uważają – czasem mówiąc o tym głośno – że tak naprawdę to właśnie ich Kościół był i jest prawdziwie ukraiński. Kościół rzymskokatolicki uznawali za polski (bo tak jest na zachodzie tego kraju), a w prawosławiu bardzo długo dominowała Cerkiew podporządkowana Patriarchatowi Moskiewskiemu.
Sprawa zwrotu kościoła św. Marii Magdaleny we Lwowie ciągnie się od lat. W 2007 roku grupa wiernych prowadziła tam nawet głodówkę w proteście. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
I to grekokatolicy e Galicji wschodniej są zdecydowanie przeciwni odprawianiu mszy po ukraińsku w kościołach „rzymskich”. Nie chcą też zwracać zajętych przez siebie świątyń katolickich. Polacy są oburzeni, że na przykład przepiękny kościół św. Marii Magdaleny we Lwowie wciąż oficjalnie pozostaje Lwowską Salą Organową, a wspólnota katolicka bezskutecznie domaga się zwrotu świątyni, zagarniętej przez komunistyczne władze w 1962 r. Wierni mają prawo korzystać ze swojego kościoła tylko w konkretne dni i godziny. Dzieje się tak, choć decyzja w sprawie oddania kościoła zależy przecież od zasiadających we władzach miejskich Ukraińców, przede wszystkim grekokatolików.

Te napięcia zeszły jednak na drugi plan w związku z rosyjską agresją. Trudno więc przewidzieć, jakie ostatecznie znajdzie się rozwiązanie dla sporów. Zwłaszcza, że dla grekokatolików ważny jest nie tylko zachód kraju, ale cała Ukraina – siedzibą zwierzchnika tego Kościoła, abpa Swiatosława Szewczuka, jest zbudowany w 2013 r. Patriarszy Sobór Zmartwychwstania Chrystusa w Kijowie (wcześniej był to lwowski Sobór św. Jura).
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     A w skali całego kraju stosunki z rzymskimi katolikami są bardzo dobre. Pewnie również dlatego, że w ukraińskim episkopacie rzymskokatolickim na 13 biskupów, aż 8 pochodzi z Ukrainy, a tylko 5 z Polski, podczas gdy wcześniej dominowali przybysze z naszego kraju. Tym pierwszym chyba jednak łatwiej rozmawiać o najtrudniejszych sprawach (także tych dotyczących bolesnej, wspólnej historii) ze swymi kolegami – Ukraińcami. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Ukrainy, bp. Witalij Skomarowski, pochodzi z Berdyczowa, a obecnie kieruje diecezją łucką, obejmującą cały Wołyń.

Prawosławie patrzące na zachód

W najważniejszych, ukraińskich cerkwiach prawosławnych podległych Moskwie wisiał kiedyś duży plakat przedstawiający „drzewo chrześcijaństwa”. Solidny pień, wielka, piękna, zielona korona – to prawosławie. Zgniły odrost – to katolicyzm. Czarna, wąska kreska – to protestantyzm. Tak „moskiewscy” prawosławni widzieli siebie i innych.

Przed uzyskaniem przez ten Ukrainę niepodległości prawosławni – stanowiący większość mieszkańców tego kraju – należeli do Cerkwi rosyjskiej. Potem ukraińskie prawosławie się podzieliło – przez kolejne lata istniał Kościół podległy Patriarchatowi Moskiewskiemu, nowoutworzony Patriarchat Kijowski (przez wiele Cerkwi, w tym polską, uznawany za niekanoniczny) i niewielki, „importowany” z Kanady Kościół autokefaliczny.

Ale w 2018 r. stworzony został nowy Kościół Prawosławny Ukrainy, który uzyskał od Patriarchy Ekumenicznego z Konstantynopola specjalny dokument, tzw. tomos, przyznający mu autokefalię. Kościół „rosyjski” usiłował (przynajmniej formalnie) odciąć się od Moskwy, ale to nie mogło go uratować. Ukraińskie służby przeprowadziły zakrojone na szeroką skalę przeszukania w budynkach należących do tej Cerkwi, znajdując dowody na współpracę jej hierarchów z rosyjskim agresorem. – Nadszedł czas, by wyzwolić się spod panowania Moskwy – mówił zwierzchnik Prawosławnego Kościoła Ukrainy (PKU) metropolita Epifaniusz podczas bożonarodzeniowej liturgii w soborze Wniebowzięcia Matki Bożej w Ławrze Pieczerskiej w Kijowie. Ławra, przez lata należąca do Patriarchatu Moskiewskiego, została mu odebrana.

Rosyjska Cerkiew znika z Ukrainy

Część prawosławnych na Ukrainie obchodziła Boże Narodzenie zgodnie z kalendarzem gregoriańskim, 25 grudnia.

zobacz więcej
A nowa, ukraińska Cerkiew patrzy raczej na zachód niż na wschód. – Jesteśmy otwarci nas dialog z Kościołem katolickim i Stolicą Apostolską – mówił KAI w październiku ubiegłego roku metropolita Epifaniusz. – Rozumiemy, że potrzebny jest do tego czas, gdyż Stolica Apostolska miała dotąd trwałe stosunki z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym. Potrzebny jest czas na to, abyśmy mogli takie relacje stopniowo zbudować. Zresztą one się już rozwijają. Choćby poprzez mój (…) pobyt w Polsce i spotkania z polskimi biskupami. Duże znaczenie dla budowania relacji między naszym Kościołem o Kościołem rzymskokatolickim miała wizyta delegacji polskiego episkopatu w czerwcu br. w Kijowie. A wzięli w niej udział przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki, prymas Polski abp Wojciech Polak i metropolita lubelski abp Stanisław Budzik – dodał. I podkreślił: „Na Ukrainie mamy bardzo dobre i przyjazne stosunki zarówno z Kościołem rzymskokatolickim jak i z greckokatolickim”.

Symbolem prozachodniej postawy nowej Cerkwi jest decyzja, że 1 września przejdzie ona oficjalnie na nowy styl, czyli kalendarz gregoriański. Postanowił tak Sobór Biskupi Prawosławnego Kościoła Ukrainy, zatwierdzając na swym posiedzeniu 24 maja w Kijowie informację metropolity Epifaniusza, przedstawioną dzień wcześniej na posiedzeniu Świętego Synodu tego Kościoła.

Jaki dialog?

To wszystko oznacza, że pojawiła się nowa możliwość dialogu polsko-ukraińskiego. Owszem; prezydenci i czołowi politycy obu krajów prowadzą go od lat i kilkakrotnie już zapewniali o historycznym pojednaniu. Niestety, niekoniecznie przekładało się to na nastroje i zachowania społeczeństw. Powszechne poparcie Polaków dla „pomarańczowej rewolucji” (2004-2005) rozpłynęło się, bo nie miał kto przekształcić je w trwałą współpracę. Podobnie z sympatiami dla Majdanu, nazywanego na Ukrainie „rewolucją godności” (2013-2014).

Teraz Polacy popierają ukraiński opór wobec rosyjskiego najazdu, a Ukraińcy są wdzięczni za udzieloną im pomoc, co widać choćby w sondażach – Polska cieszy się na Ukrainie wielką sympatią. Także w tym wypadku trudno przesądzić, czy to porozumienie może być trwałe (zwłaszcza, że wciąż dzieli nas historia). Ale jeśli dojdzie do współpracy instytucji religijnych, mających niemały przecież wpływ na społeczeństwa, może się to zmienić.

Nie przeceniając roli Kościołów, wypada stwierdzić, że przekaz docierający z umownej „ambony” może mieć dużo większy oddźwięk w społeczeństwach obu krajów niż oficjalne stanowiska polityków. Jeśli na przykład dojdzie do zaangażowania hierarchii katolickiej, grekokatolickiej i prawosławnej w pojednanie dotyczące wspólnej, bolesnej historii, to przeciętni obywatele odbiorą je inaczej niż najlepsze nawet i porywające przemówienia prezydentów obu krajów. Bo usłyszą o tym od swoich księży, w swoich kościołach i cerkwiach, a nie z mediów. I wydaje się, że polscy i ukraińscy biskupi już to zrozumieli.

– Piotr Kościński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023
Zdjęcie główne: W pierwszy dzień Wielkanocy w kwietniu 2022 roku w katolickim kościele Zmartwychwstania Pańskiego w Łomży dla przebywających w mieście uchodźców z Ukrainy zostało odprawione prawosławne nabożeństwo. Fot. Michal Kosc / Forum
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.