Historia

Bity, poniewierany, wdeptany w ziemię i złamany. Bohater ze skazą

Po co napisałem „Praskiego Rejtana”? Żeby przypomnieć o młodych ofiarnych ludziach, którzy po 1945 roku zamiast nagrody doświadczyli zaszczucia. To się działo wszędzie, także na robotniczej Pradze.

Stało się! 19 czerwca 2023 na festiwalu Dwa Teatry w Zamościu pokazano po raz pierwszy moją sztukę „Praski Rejtan”. Reżyserował ten spektakl dla TVP (i miał duży wpływ na ostateczną wersję scenariusza) Tomasz Drozdowicz. „Rejtan” (albo „Reytan”, bo można pisać tak lub tak) był pokazany poza konkursem jako pokaz przedpremierowy. Premiera będzie miała miejsce na początku września.

Nie zamierzam recenzować własnego tekstu ani opisywać inscenizacji. Choć oceniam ją skądinąd wysoko, zasługę mają tu: reżyser, scenografka Klaudia Solarz, znakomita kapela Nicponie wraz z solistka Karoliną Czarnecką, dwudziestka wspaniałych aktorów i wiele innych osób. Zachęcam do obejrzenia, kiedy nadejdzie czas emisji.

Chciałbym napisać kilka zdań o tym, dlaczego napisałem w ogóle ten tekst. Chodził za mną latami. Pisałem swoją wydaną ostatecznie w roku 2017 powieść „Zgliszcza”. To społeczno-polityczna panorama Polski w pierwszych lat po wojnie, ze szczególnym uwzględnieniem eksperymentu Stanisława Mikołajczyka. On próbował ze swoim Polskim Stronnictwem Ludowym konkurować w wyborach z kontrolującymi sytuację komunistami zamaskowanymi pod nazwą Polska Partia Robotnicza. W tle pojawiali się w powieści także inni, choćby antykomunistyczni partyzanci.

PSL czyli zryw narodowy

Eksperyment tamtego PSL był skazany na niepowodzenie, pytanie jednak, czy nie należało próbować, nie mając przecież daru prorokowania. Na pewno była to próba kontrowersyjna, wymagająca dwuznacznych kompromisów. Rzecz w tym, że masa Polaków traktowała PSL jako swoiste antykomunistyczne pospolite ruszenie, a tak naprawdę narodowy zryw (jak na początku lat 80. „Solidarność”). Nie polegający na strzelaniu do komunistów, co nie znaczy, że całkiem bezkrwawy.

Wielu działaczy PSL zabito, zwłaszcza podczas kampanii wyborczej przed wyborami do Sejmu 19 stycznia 1947 roku. Innych bito, zamykano do aresztów, niektórym spreparowano procesy polityczne.

Mam wrażenie, że to doświadczenie masowego ruchu zostało w dużej mierze wyparte ze świadomości Polaków. Z jednej strony z powodu finału: ucieczki jesienią 1947 roku, po sfałszowanych, więc przegranych przez PSL wyborach, samego Mikołajczyka, witanego ponad dwa lata wcześniej jako zbawcę. Z drugiej, to sami Polacy kapitulowali.

Nie byli w stanie trwać - po pięciu latach wojny i ponad dwuletnim czasie cywilnego (choć i zbrojnego) oporu. Trwać przy tak wielkich biologicznych stratach i w obliczu terroru, którego końca nie sposób było wyczekiwać (inaczej niż niemieckiej okupacji). Ta rezygnacja z postawy otwartego sprzeciwu była potem dla naszych rodziców i dziadków wstydliwa. Rozbicie PSL doprowadziło do ogólnej atomizacji, do wyboru różnych dróg indywidualnego przetrwania. Na placu boju pozostał aparat domykającego się, stalinowskiego totalitaryzmu.

Warto do tego było jednak wrócić. Odgrzebać ten zbiorowy ruch podważający definitywnie stereotyp egalitarnej i masowej komunistycznej rewolucji. Masowi to byli polscy patrioci przeciwni instalacji w Polsce komunizmu. Aby to przypomnieć, napisałem „Zgliszcza”.

Bolek wart każdej nagrody

Podczas pisania zaintrygowała mnie historia Bolesława Chmielewskiego, dzielnego chłopaka z Pragi Północ, kuratora koła młodych PSL. Był ostatnim chyba w Polsce człowiekiem, który już po ucieczce Mikołajczyka stanął w jego obronie – na zjeździe warszawskiego PSL w grudniu 1947 roku.

Zrobił to z trybuny zjazdowej, więc publicznie (natychmiast potem go aresztowano). On się pojawił jako jeden z pobocznych wątków „Zgliszcz”. A teraz stał się głównym, można by rzec tytułowym, bohaterem, sztuki, która trochę zmieniła powieściowe sytuacje i dialogi.
Prawie wszystko tu jest autentyczne, teksty raportów i donosów, nieraz cytowane in extenso, jak choćby straceńczy list Bolka do UB z czerwca 1949. Prawdziwe są niemal wszystkie postaci, od oprawców zajmujących się Bolkiem po jego kolegów. Ze względu na odrobinę fikcji w wątku osobistym zmieniłem mojemu bohaterowi nazwisko. W sztuce jest Bolkiem Chmielarzem.

Z papierów zgromadzonych w IPN-owskiej teczce Bolka wyzierało cierpienie. Z jego własnych zeznań i z ubeckich relacji na jego temat. Zadałem sobie pytanie: jak to się stało, że ten chłopak, podczas wojny żołnierz Batalionu Zośka, który stracił brata w Powstaniu, a sam zgarnięty w łapance trafił do niemieckiego obozu, nie doczekał się po wojnie wszelkich możliwych nagród.

Dlaczego zamiast tego był bity, poniewierany, wreszcie całkiem wdeptany w ziemię i złamany? Taka była logika historii Polski. Postanowiłem, że go upamiętnię. Razem z jego załamaniem i właściwie upadkiem.

Stalinowska Polska nie przypominała żadnej innej epoki w naszych dziejach, nawet, powtórzę, niemieckiej okupacji, gdzie był straszny terror, ale była jednak nadzieja na zmianę wojennej sytuacji. Po roku 1945 Polakom odbierano ją ostatecznie, dlatego ja mojego bohatera nie poddaję łatwym osądom. Ale, nie streszczając fabuły, napisałem także o odrodzeniu Bolka, o jego ponownym stanięciu na nogi.

Jan Olszewski i jego koledzy

Do szperania w IPN-owskich archiwaliach doszły moje rozmowy z Janem Olszewskim, w ostatnim okresie jego życia, kiedy był już po wylewie. Adwokat i polityk już podczas wojny należał do Szarych Szeregów na Pradze. Po wojnie traktował działalność w młodzieżówce PSL jako naturalną konsekwencję tamtych wojennych wyborów.

Rocznik 1930, miał w roku sfałszowanych wyborów lat 17. Był aktywny w strukturach, którymi dowodził Bolek. Pamiętał znakomicie klimat, ale też dramatyzm zasadniczych zdarzeń.

Znaliście Państwo jeden fakt? To był 26 października 1947 roku, niedziela. Mikołajczyk zniknął, uciekł zagranicę. Pułkownik Franciszek Kamiński, dawny komendant Batalionów Chłopskich i poseł PSL, poprosił wobec politycznego zamętu grupę chłopców, licealistów ze wspomnianej już PSL-owskiej młodzieżówki aby pilnowali gmachu stronnictwa w Alejach Jerozolimskich. ODWIEDŹ I POLUB NAS Oni tam przyszli na odczyt działaczki PSL. Ale potraktowali to jako zadanie wojenne. Nie wpuścili rozłamowców z PSL-Lewicy próbujących przejąć budynek i partię. Ale ulegli naturalnie ubekom, którzy ciężko ich pobili.

Dla mnie to były kolejne polskie Termopile. Wyrzucono ich ze szkół. Kilku z nich poszło po tym w marcu 1948 roku do leśnej partyzantki, zresztą o zabarwieniu narodowym. Jednym z tych, którzy dokonali takiego wyboru, był Józek Łukaszewicz, chłopak ze wsi. Rodzice posłali go do szkoły w Warszawie, bo pochodził z okolic Płocka wcielonych podczas wojny do Rzeszy. Został kolegą, ba, szkolnym przyjacielem, Janka Olszewskiego, siedział z nim w jednej ławce.

Olszewski namawiał ich aby do lasu nie szli. Klasyczna sytuacja z polskiej historii, jeden z wielu dylematów, jaką postawę wybrać. Po trzech miesiącach oddział został rozbity. Józka z kilkoma kolegami skazano na śmierć.

Jan Olszewski przez cały życie prowadził dialog z nieżyjącym przyjacielem. I pytał sam siebie, co by było, gdyby tamtego feralnego październikowego dnia on sam trafił do budynku PSL. Jakiego dokonałby wtedy wyboru. Tak zaś, ocalony w następstwie przypadku, dostał się w roku 1949 na prawnicze studia.

Praga także walczyła z komunizmem

Jak było o tym wszystkim nie opowiedzieć. O Bolku, praskim Rejtanie, choć ze skazą, z załamaniem na swoim koncie. I o chłopakach, którzy stanęli do beznadziejnej walki, choć przecież wybierali początkowo opór cywilny, w teorii nieco bezpieczniejszy. Oni wszyscy byli dziećmi robotniczej Pragi, synami piekarzy, szoferów. Bolek to syn kolejarza, podobnie jak Janek Olszewski, który też jest jednym z bohaterów mojej sztuki – pod swoim nazwiskiem.

Ukształtowały ich szkoły (także te z czasów wojny, kiedy pewnych przedmiotów uczono nielegalnie), bardzo istotne było harcerstwo. To przez nie robotniczy syn Bolek i jego dwaj bracia zaprzyjaźnili się z chłopakami z inteligencji i trafili razem do Batalionu Zośka. W niektórych przypadkach wpływ miały i rodziny. Janek Olszewski był ciotecznym wnukiem straconego bojowca PPS z roku 1905 Stefana Okrzei. Także ojciec Bolka należał do PPS.

Jana Olszewskiego przyjaciele z lat młodości. Wyklęci, torturowani, zamordowani, złamani

Nieznana opowieść byłego premiera o zaangażowaniu w mikołajczykowskie PSL i o tragicznych losach jego kolegów z tamtych czasów.

zobacz więcej
Chcieli zmiany społecznej, ale nie takiej, jaką przynosili ze sobą komuniści. Doskonale rozumieli różnicę między własnymi aspiracjami a rzeczywistością, jaką im gotował nowy system. Ukształtowani przez wojnę „piękni ludzie” nie musieli pochodzić z dworków. Mogli być z praskich kamienic z czerwonej cegły. O tym to jest. Także o tym.

Skądinąd z ubeckich papierów wyłania się obraz antykomunistycznych nastrojów na robotniczej Pradze, także tej szemranej. One potem zostały stłamszone, jak w całej Polsce. Ale były faktem wartym przypomnienia.

Ludzie drugiej kategorii

I tu jeszcze jedna uwaga. Rozumiem najróżniejsze powojenne wybory, nie osądzam nikogo pochopnie. Ale kiedy czytam o młodych entuzjastach nowego ustroju, którzy potem, czasami po roku 1956, a czasami dopiero po 1968, zaczęli doznawać olśnienia, nie mogę nie pamiętać o Bolku. W czasach kiedy oni przeżywali ideologiczne amoki zgodne z oczekiwaniami władzy, on był zaszczutą zwierzyną. Nawet złamany, i tak dopiero po 1956 mógł zrobić maturę.

To dotyczyło skądinąd nie tylko Warszawy. Jednym z bohaterów moich „Zgliszcz” był Arkadek, chłopak z niewielkich Ryk, też wzorowany na autentycznej postaci. Jego brat był w oddziale AK, po wojnie w WiN, on sam pomagał partyzantom.

W książce jego nauczycielka mówi, że takie rodziny jak Arkadka, z powodu swoich AK-owskich uwikłań będą obywatelami drugiej kategorii. To autentyczna opinia. Ona dotyczyła takich miasteczek jak Ryki. Dotyczyła też wsi. Odwracano społeczne hierarchie, przy czym wcale nie tylko na niekorzyść dawnych dziedziców. Na wierzch wypływały nieraz szumowiny. Pamiętajmy o tym.

Zapraszam na wrześniową emisję.

– Piotr Zaremba

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Teatr Telewizji TVP. "Praski Reytan" Piotra Zaremby w reżyserii Tomasza Drozdowicza. W spektaklu występują m.in. Mikołaj Kubacki, Justyna Fabisiak, Adam Woronowicz, Wojciech Solarz, Lidia Sadowa, Wojciech Wereśniak, Konrad Żygadło, Maria Ciunelis i Małgorzata Rożniatowska. Oprawa muzyczna: Grzegorz Domański, Mateusz Kowalski, Łukasz Owczynnikow, Patryk Walczak i Karolina Czarnecka. Scenografia Klaudia Solarz, zdjęcia Krzysztof Gromek.
SDP 2023

Zdjęcie główne: Bolek Chmielewski (zdjęcie z akt UB przechowywane w IPN) oraz Bolek Chmielarz (a właściwie odtwórca jego roli Mikołaj Kubacki w spektaklu "Praski Reytan" w reż. Tomasza Drozdowicza - fot. TVP/ Arsen Petrovych)
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.