Prawie wszystko tu jest autentyczne, teksty raportów i donosów, nieraz cytowane in extenso, jak choćby straceńczy list Bolka do UB z czerwca 1949. Prawdziwe są niemal wszystkie postaci, od oprawców zajmujących się Bolkiem po jego kolegów. Ze względu na odrobinę fikcji w wątku osobistym zmieniłem mojemu bohaterowi nazwisko. W sztuce jest Bolkiem Chmielarzem.
Z papierów zgromadzonych w IPN-owskiej teczce Bolka wyzierało cierpienie. Z jego własnych zeznań i z ubeckich relacji na jego temat. Zadałem sobie pytanie: jak to się stało, że ten chłopak, podczas wojny żołnierz Batalionu Zośka, który stracił brata w Powstaniu, a sam zgarnięty w łapance trafił do niemieckiego obozu, nie doczekał się po wojnie wszelkich możliwych nagród.
Dlaczego zamiast tego był bity, poniewierany, wreszcie całkiem wdeptany w ziemię i złamany? Taka była logika historii Polski. Postanowiłem, że go upamiętnię. Razem z jego załamaniem i właściwie upadkiem.
Stalinowska Polska nie przypominała żadnej innej epoki w naszych dziejach, nawet, powtórzę, niemieckiej okupacji, gdzie był straszny terror, ale była jednak nadzieja na zmianę wojennej sytuacji. Po roku 1945 Polakom odbierano ją ostatecznie, dlatego ja mojego bohatera nie poddaję łatwym osądom. Ale, nie streszczając fabuły, napisałem także o odrodzeniu Bolka, o jego ponownym stanięciu na nogi.
Jan Olszewski i jego koledzy
Do szperania w IPN-owskich archiwaliach doszły moje rozmowy z Janem Olszewskim, w ostatnim okresie jego życia, kiedy był już po wylewie. Adwokat i polityk już podczas wojny należał do Szarych Szeregów na Pradze. Po wojnie traktował działalność w młodzieżówce PSL jako naturalną konsekwencję tamtych wojennych wyborów.
Rocznik 1930, miał w roku sfałszowanych wyborów lat 17. Był aktywny w strukturach, którymi dowodził Bolek. Pamiętał znakomicie klimat, ale też dramatyzm zasadniczych zdarzeń.
Znaliście Państwo jeden fakt? To był 26 października 1947 roku, niedziela. Mikołajczyk zniknął, uciekł zagranicę. Pułkownik Franciszek Kamiński, dawny komendant Batalionów Chłopskich i poseł PSL, poprosił wobec politycznego zamętu grupę chłopców, licealistów ze wspomnianej już PSL-owskiej młodzieżówki aby pilnowali gmachu stronnictwa w Alejach Jerozolimskich.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Oni tam przyszli na odczyt działaczki PSL. Ale potraktowali to jako zadanie wojenne. Nie wpuścili rozłamowców z PSL-Lewicy próbujących przejąć budynek i partię. Ale ulegli naturalnie ubekom, którzy ciężko ich pobili.
Dla mnie to były kolejne polskie Termopile. Wyrzucono ich ze szkół. Kilku z nich poszło po tym w marcu 1948 roku do leśnej partyzantki, zresztą o zabarwieniu narodowym. Jednym z tych, którzy dokonali takiego wyboru, był Józek Łukaszewicz, chłopak ze wsi. Rodzice posłali go do szkoły w Warszawie, bo pochodził z okolic Płocka wcielonych podczas wojny do Rzeszy. Został kolegą, ba, szkolnym przyjacielem, Janka Olszewskiego, siedział z nim w jednej ławce.
Olszewski namawiał ich aby do lasu nie szli. Klasyczna sytuacja z polskiej historii, jeden z wielu dylematów, jaką postawę wybrać. Po trzech miesiącach oddział został rozbity. Józka z kilkoma kolegami skazano na śmierć.
Jan Olszewski przez cały życie prowadził dialog z nieżyjącym przyjacielem. I pytał sam siebie, co by było, gdyby tamtego feralnego październikowego dnia on sam trafił do budynku PSL. Jakiego dokonałby wtedy wyboru. Tak zaś, ocalony w następstwie przypadku, dostał się w roku 1949 na prawnicze studia.
Praga także walczyła z komunizmem
Jak było o tym wszystkim nie opowiedzieć. O Bolku, praskim Rejtanie, choć ze skazą, z załamaniem na swoim koncie. I o chłopakach, którzy stanęli do beznadziejnej walki, choć przecież wybierali początkowo opór cywilny, w teorii nieco bezpieczniejszy. Oni wszyscy byli dziećmi robotniczej Pragi, synami piekarzy, szoferów. Bolek to syn kolejarza, podobnie jak Janek Olszewski, który też jest jednym z bohaterów mojej sztuki – pod swoim nazwiskiem.
Ukształtowały ich szkoły (także te z czasów wojny, kiedy pewnych przedmiotów uczono nielegalnie), bardzo istotne było harcerstwo. To przez nie robotniczy syn Bolek i jego dwaj bracia zaprzyjaźnili się z chłopakami z inteligencji i trafili razem do Batalionu Zośka. W niektórych przypadkach wpływ miały i rodziny. Janek Olszewski był ciotecznym wnukiem straconego bojowca PPS z roku 1905 Stefana Okrzei. Także ojciec Bolka należał do PPS.