Kultura

Jak Kardashianka pomogła rozbić gang handlujący antykami

Wszystko zaczęło się od nowojorskiej gali Met organizowanej w Metropolitan Museum of Art w 2018 r. Symbolem imprezy stało się zdjęcie celebrytki Kim Kardashian stojącej obok złotego sarkofagu – liczącej dwa tysiące lat złotej trumny kapłana Nedżemancha, wartej 4 mln dolarów.

Poważni naukowcy trawią lata, by ujawnić fałszerstwo dzieła sztuki, celebrytom wystarczy jedno selfi wrzucone do sieci. To, że ta teza nie jest wydumana dowodzi choćby historia książki „Utracone arcydzieło. Losy obrazu »Targ na jarzyny«” autorstwa prof. Michała Haake, historyka sztuki z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ta znakomicie udokumentowana, rzetelna i świetnie napisana książka, kiedy się ukazała niemal trzy lata temu, przeszła niemal bez echa. Choć wszystko wskazuje na to, że naukowiec wykrył w zbiorach poznańskiego Muzeum Narodowego falsyfikat. Chodzi o tytułowy „Targ na jarzyny” Józefa Pankiewicza.

Prof. Haake zauważył, że obraz z poznańskiej kolekcji różni się od fotograficznych reprodukcji dzieła o tym samym tytule opublikowanych przed 1939 r. m. in w „Tygodniku Ilustrowanym” z 1902 r., książce „Malarstwo Polskie” Eligiusza Niewiadomskiego z 1926 r. oraz monografii napisanej przez Józefa Czapskiego. Różnił się też od fotografii zachowanej w MNW: postaci i obiekty mają odmienne kształty.

To zresztą nie jedyny historyk sztuki, który podaje w wątpliwość autentyczność obrazu. Jeszcze w 1954 r. podobne spostrzeżenia zawarła w swej pracy magisterskiej Halina Stępień, która potem została renomowanym europejskim ekspertem.

Prof. Haake przeprowadził wnikliwe śledztwo. Przebadał wiele tropów, wiodących m. in. do nazistowskiego kolekcjonera Pietera Mentena oraz kontrowersyjnego kolekcjonera, marszanda i filantropa Tadeusza Wierzejskiego. Przeanalizował historyczną dokumentację dzieła, przebadał obraz przy pomocy specjalistycznej aparatury oraz naukowych narzędzi wykorzystywanych przez historyków sztuki. I okazało się, że dzieje obrazu Pankiewicza są tak naprawdę mało znane. Wiadomo jedynie, że „Targ na jarzyny” powstał w 1888, a rok później został zaprezentowany na wystawie Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie. Dalsze jego losy owiane są mgłą tajemnicy.

Mogło zostać kupione przez słynnego kolekcjonera Ignacego Korwin-Milewskiego. Nie było jednak prezentowane ani na wystawach zbiorowych, ani na przekrojowych ekspozycjach dzieł artysty. Z dokumentacji wynika, że w 1948 r. zostało zakupione do kolekcji Muzeum Wielkopolskiego (obecnie Muzeum Narodowe w Poznaniu) od Wandy Chłapowskiej. Przedtem przeszło przez ręce konserwatora zabytków Jerzego Remera i inżyniera Wincentego Szarkiewicza z Krakowa.

Z badań przeprowadzonych przez prof. Haake wynika, że inżynier Szarkiewicz nie mieszkał w Krakowie, tylko w Warszawie. Nie udało się też odtworzyć okoliczności nabycia obrazu przez Jerzego Remera, Także w rodzinie Chłapowskich nie zachowały się żadne informacje na temat obrazu „Targ na jarzyny” ani dotyczące go archiwalia. W skrócie: skonfrontowane źródła historyczne nie pozwalają potwierdzić faktu, że namalowany w 1888 obraz jest tożsamy z dziełem zakupionym w 1948 r. przez poznańskie muzeum.
Oryginał czy falsyfikat? „Targ na jarzyny” Józefa Pankiewicza. Fot. Wikimedia
Wątpliwości pogłębiła jeszcze analiza wizualna i techniczna obrazu: fotografie fluorescencyjne oraz rentgen sugerują, że wspomniane różnice nie są efektem prac konserwatorskich. Obraz zakupiony przez Muzeum ma też inne wymiary niż ten namalowany w 1888 r. Różnice można mnożyć. Nasuwa się więc przypuszczenie, że poznański „Targ na jarzyny” jest podpisaną kopią wpuszczoną do obiegu jako autentyczny obraz Józefa Pankiewicza.

Lewe Axentowicze

Od XIX wieku po polskim rynku krążyło wiele falsyfikatów. Produkcja „falsów” była efektem boomu na dzieła sztuki, wywołanego rozwojem muzeów, prywatnych kolekcji oraz deprecjacją rubla. Zamożni, choć często niemający pojęcia o sztuce, warszawiacy inwestowali w znane nazwiska – Axentowicza, Brandta, Kossaków, a także Pankiewicza. Zdarzało się, że kupowali „Axentowicze” produkowane np. w Fabryce Obrazów Polskich wypuszczającej na rynek falsyfikaty dzieł powstałych w XIX i XX wieku. „Lewe” obrazy przyjeżdżały do Polski także z Berlina czy Monachium.

Boom utrzymywał się podczas II wojny światowej. W okupowanej Warszawie działało wiele doskonale zaopatrzonych – nie tylko w obrazy, lecz także wyroby ze złota, srebra i porcelanę – antykwariatów. Polacy myśląc o swej przyszłości po wojnie, wyzbywali się okupacyjnych banknotów i inwestowali w cenne obiekty artystyczne. Nie zawsze autentyczne. Historycy sztuki ze stołecznego Muzeum Narodowego, pełniący za zgodą prof. Stanisława Lorentza funkcje rzeczoznawców w salonach sztuki, usiłowali walczyć z tym zjawiskiem, prowadząc inwentaryzację wartościowych obrazów i eliminując „falsy”.

Przemytnicze eldorado. Z PRL znikały obrazy, biżuteria, antyczne meble...

Czy to możliwe, że bezpieka nic nie wiedziała o ciągnącej się ponad 20 lat aferze?

zobacz więcej
Po zakończeniu II wojny światowej sytuacja jeszcze się pogorszyła. Kwitł czarny rynek, na którym pojawiły się obiekty z terenów zachodnich i północnych, a także z Niemiec (wyprzedawane przez Sowietów i szabrowników). Wypływały nie tylko „Axentowicze” lecz także „Breughle” czy „Dürery”. Fałszowano obrazy oraz srebra, wykorzystując do tego celu specjalne stemple, tzw. „punce”. Pojawiały się też sygnowane kopie. Jedną z takich kopii może być „Targ na jarzyny”.

Warto jednak podkreślić, że współczesne badania proweniencyjne znacznie przewyższają poziomem ekspertyzy z 1948 r. Dodatkowo Muzeum Wielkopolskie nabyło dzieło w dobrej wierze, w bardzo niesprzyjających okolicznościach: panował gigantyczny chaos wywołany zarówno wojną, jak i budową komunizmu. Ówczesna dyrekcja nie miała nic wspólnego z obecnym personelem Muzeum Narodowego w Poznaniu.

Nie zmienia to jednak faktu, że warto zadać pytanie: jeśli „Targ na Jarzyny” z MNP jest kopią, to gdzie znajduje się autentyk? Na razie pozostaje ono bez odpowiedzi, a obraz został poddany przez MNP bardzo skrupulatnej konserwacji. Jeżeli jednak teza prof. Haake zostanie potwierdzona – a wszystko na to wskazuje – należy wpisać dzieło na urzędowe listy zabytków skradzionych i wywiezionych za granicę.

Całkiem współczesna święta

Zakup sygnowanej kopii nie przytrafił się tylko temu muzeum. Dyrekcjom wielu zagranicznych galerii zarzucić można brak krytycyzmu i chęć wzbogacenia zbiorów. Za przykład posłużyć mogą Shermen Emery Lee, dyrektor Museum of Art w Cleveland oraz książę Badr z Arabii Saudyjskiej.

W 1973 r. muzeum w Cleveland kupiło za ok. dwa mln dolarów w nowojorskiej galerii Fredericka Monta część ołtarzowego tryptyku przypisanego Matthiasowi Grünewaldowi (właściwie Mathisowi Nithartowi). Przedstawiał on św. Katarzynę z Aleksandrii. W chwili zakupu dyrektor Lee opisywał dzieło jako „piękny, tajemniczy obraz o wielkim znaczeniu historycznym”. I to pomimo faktu, że Joachim von Sandrart, teoretyk sztuki, autor źródłowego opracowania historii sztuki niemieckiej „Deutsche Academie der edlen Bau-Bild und Mahlerey-Künste” podał, że tryptyk ten nie istnieje: podczas wojny 30-letniej został zagrabiony przez Szwedów i załadowany na statek, który zatonął.

Pięć lat później znany niemiecki dziennikarz Reinhard Müller-Mehlis ujawnił, że Frederick Monte kupił „św. Katarzynę” w renomowanej galerii sztuki Oskara Scheidwimmera w Monachium. Marszand miał ją kupić od osoby prywatnej, która obraz otrzymała w spadku po zmarłej ciotce mającej zamek w Alzacji. Tymczasem dziennikarz wykrył, że w rzeczywistości „Św. Katarzynę” namalował mało znany współczesny malarz Christian Goller. Przeprowadził z nim nawet wywiad.

Artysta oświadczył, że namalował blisko sto obrazów „w typie” oryginałów. Nie uważał siebie za fałszerza. Nie zamierzał sprzedawać swych dzieł jako autentyki. Malował wyłącznie dla satysfakcji.

Niemniej jednak amerykańskie muzeum miało nie lada kłopot.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Taki sam problem ma dziś saudyjski książę i minister kultury Badr bin Abdullah, który w 2017 r. w nowojorskiej galerii Christie wylicytował za 450 mln dolarów „Salvatora Mundi” przypisywanego Leonardowi da Vinci. I w tym wypadku historia obrazu przypomina rasowy thriller i została zekranizowana.

Muzeum z piasku i mgły

Leonardo ukończył „Salvatora Mundi” w 1513 r. Jego właścicielem stał się król Francji Ludwik XII. Obraz przechodził przez wiele rąk, ale w końcu został uznany za utracony. Nagle wypłynął. W Wielkiej Brytanii. W 1958 r. został sprzedany w galerii Sotheby’s za 45 funtów.
„Salvator Mundi” dzieło Leonarda da Vinci czy jego ucznia? Fot. Wikimedia
Już XXI wieku zainteresował się nim amerykański marszand Robert Simon. Wypatrzył go na aukcji w małym salonie w Nowym Orleanie. Kupił go i pewnego wieczoru przyniósł obraz, zapakowany w plastikowy worek na śmieci, zaprzyjaźnionym konserwatorom Dianie i Mario Modestinim. Para uznała dzieło za obraz ucznia Leonarda i podjęła się jego konserwacji. Po renowacji obiekt zaprezentowano wielu ekspertom, którzy doszli do wniosku, że to zaginiony obraz Leonarda da Vinci (choć pojawiały się wątpliwości co do osoby autora, podejrzewano, że namalował go Giovanni Boltraffio, uczeń artysty). W 2011 r. wystawiono go w londyńskiej National Gallery na wystawie „Leonardo da Vinci – malarz na dworze mediolańskim”.

Kilka lat później „Salvatora Mundi” kupił rosyjski oligarcha Dmitrij Rybołowlew. Miliarder – który zerwał stosunki z Kremlem i dziś wspiera ukraińskich cywilów – postanowił zdywersyfikować swój portfel inwestycyjny: zakupił klub piłkarski AS Monaco, rezydencję na Florydzie oraz – przy pomocy szwajcarskiego marszanda Yves'a Bouviera – 38 obrazów za łączną kwotę 2 mld dolarów, w tym dzieła Leonarda, René Magritte’a, Gustava Klimta oraz Amadeo Modiglianiego.

W 2017 r. miliarder sprzedał „Salvatora” przy pomocy nowojorskiego domu aukcyjnego Christie’s. Dzieło poddano niezwykłym zabiegom marketingowym. Leonardo został wykreowany przez Christie jako „marka”, artysta wszech czasów niepodlegający jakimkolwiek klasyfikacjom. Zaś sam obraz przedstawiono jako „Ostatniego Leonardo”, jedyny pozostający w prywatnych rękach (w rzeczywistości w prywatnych rękach pozostaje też „Madonna z kądzielą”, własność księcia Buccleuch). Nie wspomniano też o wątpliwościach co do autorstwa dzieła.

Po zawziętej licytacji telefonicznej obraz sprzedano za 450 mln dolarów. Tożsamość nabywcy miała pozostać anonimowa. Dziennikarze „New York Timesa” szybko jednak odkryli, że kupcem był saudyjski książę Badr, minister, szanowany inwestor prowadzący rozliczne interesy w branży nieruchomości, telekomunikacji oraz recyclingu.

Ostrożny reformator, brutalny polityk. Jak zostać królem Arabii Saudyjskiej

Otwiera kraj na zagranicznych turystów, znosi restrykcje wobec kobiet, dziennikarza kazał pociąć piłą mechaniczną.

zobacz więcej
Prawdopodobnie dzieło Leonarda da Vinci zostało kupione w ramach prowadzonej od kilku lat zmiany wizerunku pustynnego królestwa: ze światowego dostawcy ropy w globalne centrum kultury i turystyki. Saudowie, spodziewający się utraty zysków z ropy ze względu na przejście na nowoczesne technologie, przeprowadzają reformy społeczno-gospodarcze tak, aby kraj zaczął przyciągać zagraniczne inwestycje i turystów. Konserwatywne, muzułmańskie królestwo wprowadza przepisy zrównujące pozycję kobiet i mężczyzn: paniom pozwolono na prowadzenie aut i własnych biznesów, a saudyjskie księżniczki trafiają na okładki zagranicznych magazynów o modzie. Liberalizuje kulturę: otwarto kina. I intensywnie inwestuje np. w rejon Al -Ula, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Znajduje się on w historycznej krainie Hidżazu, nad Morzem Czerwonym, na starożytnym szlaku kadzidlanym. Uchodzi za muzeum pod gołym niebem: można tam podziwiać 111 grobowców z I wieku naszej ery, znajdują się tam ruiny miasta utożsamianego z biblijnym Dedanem.

Inwestycje polegają m. in. na rozbudowie sieci hoteli. Pojawiają się informacje, że powstaje też specjalne muzeum, mające prezentować „Zbawiciela Świata” jako wielką atrakcję turystyczną.

Zdjęcie, które wstrząsnęło Francją

Sęk jednak w tym, że po zakupie tego obrazu powróciły wątpliwości co jego do autentyczności. W 2018 r. Saudowie wysłali go do Luwru, gdzie został poddany analizie technicznej (badaniom fluorescencyjnym, rentgenowskim, w podczerwieni). Jego autentyczność miał potwierdzić Jean-Luc Martinez, ówczesny dyrektor paryskiego muzeum. Co ciekawe, „Zbawiciel Świata” nie pojawił się jednak na wystawie zorganizowanej w 2019 r. przez Luwr z okazji 500 urodzin Florentyńczyka.

Wybuchał za to skandal za skandalem. Najpierw rosyjski oligarcha Rybołowlew pozwał swego marszanda Bouviera oraz galerię Sotheby’s za rzekomą zmowę cenową i zawyżanie cen. Potem Muzeum w Prado uznało „Zbawiciela świata” za kopię, a w maju 2022 r. Jean-Luc Martinez został aresztowany za domniemany udział w nielegalnym handlu dziełami sztuki i pranie pieniędzy. Paryska prokuratura wszczęła przeciw niemu dochodzenie w sprawie „pomocnictwa w oszustwie związanym z działalnością gangów oraz ukrywanie pochodzenia dóbr kultury nabytych niezgodnie z prawem”.

Śledztwo – które wstrząsnęło Francją – skupiło się na dziewięciu obiektach zakupionych przez Luwr za 50 mln euro, w tym różowej marmurowej steli z wygrawerowanym imieniem Tutenchamona, która mogła zostać zrabowana z Egiptu po arabskiej wiośnie (2010-2012). W tym okresie z regionu skradziono wiele antyków, które następnie opatrzono fałszywymi certyfikatami autentyczności i sprzedano m. in. europejskim galeriom. W aferę zamieszani są niemiecko-libański marszand Roben Dib, podejrzewany o handel zrabowanymi antykami oraz szanowany archeolog Christopher Kunicki, ekspert ds. antyków oskarżony o przestępczą zmowę oraz pranie pieniędzy.
To zdjęcie Kim Kardashian rozeszło się viralem po internecie. Umieścił je na swoim koncie fotograf Landon Nordeman. Fot. Instagram/Landon Nordeman
Skandal wyszedł na jaw przez ... przypadek. Wszystko zaczęło się od nowojorskiej gali Met organizowanej w Metropolitan Museum of Art w 2018 r. Symbolem imprezy stało się zdjęcie celebrytki Kim Kardashian stojącej obok złotego sarkofagu – liczącej dwa tys lat złotej trumny kapłana Nedżemancha wartej 4 mln dolarów. Fotografia rozeszła się viralem po internecie. Zauważył ją pewien egipski poszukiwacz grobowców, oszukany przez handlarzy dziełami sztuki. Egipcjanin powiadomił prokuraturę z Manhattanu, że trumna ze zdjęcia została skradziona w 2011 r. z Egiptu i opatrzona fałszywym certyfikatem autentyczności. Wskazał tropy wiodące do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Niemiec i do Francji. W ten sposób policja namierzyła Diba i Kunickiego. Ten pierwszy oddał się do dyspozycji niemieckich służb, drugi został aresztowany i przyznał się do fałszowania dokumentacji. Met zwróciło feralny sarkofag.

Wkrótce potem francuska prokuratura wszczęła z prywatnego oskarżenia śledztwo przeciw Domowi Aukcyjnemu Pierre Bergé , w którym pracował Kunicki. Zarzuca salonowi sprzedaż fałszywej rzymskiej statui (miała pochodzić z IV wieku naszej ery, a okazała się być współczesną repliką). Przypuszcza się, że Christophe Kunicki wystawił na aukcjach DA Pierre Bergé wiele antyków skradzionych z Egiptu, Libii, Syrii i Jemenu. Martinez twierdzi, że jest niewinny, ale w lutym 2023 r. francuski sąd podtrzymał stawiane mu zarzuty.

Oczywiście ten skandal rzuca cień na wszystkie wystawiane przez niego ekspertyzy – także tę dotyczącą „Salvatora Mundi”. Nie wiadomo więc, jaki będzie koniec historii „Zbawiciela Świata”. Na razie Saudowie zaprosili do siebie brytyjskiego historyka sztuki Martina Kempa i poprosili go o przebadanie proweniencji dzieła.

Jak widać selfie Kardashianki ma globalną skalę rażenia.

– Małgorzata Borkowska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Bibliografia

Michał Haake. „Ukradzione arcydzieło. Losy obrazu „Targ na jarzyny” Wydawnictwo UAM 2020
Jan Świeczyński „Grabieżcy kultury i fałszerze sztuki” Wydawnictwo Radia i Telewizji Warszawa 1986
Grunevald Painting disclosed as fake „NYT” https://www.nytimes.com/1977/10/28/archives/grunewald-painting-disclosed-as-fake.html
Kunstmarkt:Fälscher füllen Marktlücken
https://www.zeit.de/1978/20/faelscher-fuellen-marktluecken
How this 2018 Met Gala photo of Kim Kardashian helped solve the case of looted 4 mln USD tresaure „Daily Mail” https://www.dailymail.co.uk/femail/article-10092449/How-photo-Kim-Kardashian-Met-Gala-helped-solve-case-stolen-4MILLION-ancient-gold-coffin.html
French archaeologist and husband charged over Mideast antique trafficking https://www.france24.com/en/20200626-french-archaeologist-and-husband-charged-over-mideast-antique-trafficking
Pierre Bergé & Associés again under investigation https://newsinfrance.com/pierre-berge-associes-again-under-investigation/
SDP 2023
Zdjęcie główne: Słynna gala Met w Metropolitan Museum of Art w 2018 r., a na niej Kim Kardashian. Fot. EDUARDO MUNOZ / Reuters / Forum
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.