Amerykański komentator twierdzi, że firmą zarządzają seksualni degeneraci.
zobacz więcej
Już trzy miesiące później grant na „projekty wspierające społeczność LGBTQI+ w Polsce” ogłosiła ambasada USA w Warszawie. Za aktywizm na tym polu można było dostać do 20 tysięcy dolarów. Podobny grant ambasada ogłosiła również w tym roku – tym razem podnosząc maksymalną dotację na poziom 50 tysięcy dolarów.
Od początku urzędowania w promocję LGBTQI+ zaangażował się ambasador Mark Brzeziński. Na dzień dobry zadeklarował: „Przychodzę jako ambasador z bardzo jasnym przesłaniem: Ameryka jest za równością. (…) Będę podkreślał w kontaktach z polskimi władzami wagę bezstronnego sądownictwa, niezależnych mediów i poszanowania praw człowieka dla wszystkich, w tym osób LGBTQI+”.
Również poprzednia ambasador Georgette Mosbacher nie ukrywała, że „Polska jest po złej stronie historii”, trzymając się takiego rozumienia rodziny, jakie jest właściwe od dwóch tysięcy lat w europejskiej cywilizacji.
Brzeziński regularnie angażuje się w kolejne akcje promujące agendę LGBTQI+ w Polsce, a ambasada USA wypuszcza nagrania nazywające „tęczowe” postulaty „uniwersalnymi prawami człowieka, które nie są ideologią”.
Jest oczywiste, że tak jednoznaczne uznanie przez Stany Zjednoczone promocji homoseksualizmu, transgenderyzmu i rozmaitych „tożsamości płciowych” za fundament „zachodnich wartości” wywiera też presję na państwa europejskie, których ambasadorowie podpisują się pod kolejnymi listami wzywającymi do politycznej i społecznej rewolucji w Polsce.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Na ostatniej Paradzie Równości w Warszawie Brzeziński pojawił się jak zwykle, tym razem fotografując się m. in. z posłem Michałem Szczerbą. Ambasador niespecjalnie ukrywa też, że jesienią 2023 r. preferowałby zmianę władzy na opcję liberalno-lewicową. Co charakterystyczne, w czerwcowej paradzie obok amerykańskich dyplomatów maszerowali oficjalnie także reprezentanci amerykańskiego wielkiego kapitału i finansjery – m. in. Google, Microsoft, Tesli, Procter & Gamble, J. P. Morgan i Goldman Sachs.
Podobne działania amerykańska dyplomacja podejmuje na całym świecie. Tęczowe flagi są zgodnie z dyrektywami Białego Domu wywieszane w ambasadach i konsulatach, obok flagi USA, jako równorzędny symbol Pax Americana.
Administracja Bidena idzie zresztą dużo dalej niż tylko afirmacja homoseksualizmu. Ba, dalej nawet niż afirmacja transseksualizmu rozumianego jako promocja mężczyzn uważających się za kobiety lub na odwrót. Na wsparcie amerykańskiej dyplomacji mogą dziś liczyć wszelkie, dowolnie ekscentryczne „niebinarne tożsamości płciowe” i zachowania seksualne.