Kultura

Poznał wysłanników Zła i nie chciał z nimi paktować

„Żył na pograniczu dwóch światów pojałtańskiej Europy, doświadczył eksterminacji nazistowskiej i bolszewickiej, a żył w Europie, która sobie zupełnie z tego faktu nie zdawała sprawy, co więcej nie dopuszczała do wiadomości prawdy o tym, co zdarzyło się na Wschodzie.” To Gustaw Herling -Grudziński, którego „Dzieła zebrane” – w piętnastu tomach – pokazano na Zamku Królewskim w Warszawie.

– Gustaw Herling, emigrant, pisarz polski i włoski, symbolicznie wraca pełnią swoich dzieł „z ziemi włoskiej do Polski”. Pisarz dwóch języków, dwóch kultur i dwóch ojczyzn. Jak mawiał o sobie: sono Polacco napoletano – przypominał podczas uroczystości prof. Włodzimierz Bolecki, najważniejszy znawca życia i twórczości pisarza. To on właśnie jest nie tylko inicjatorem wydania dzieł, ale i głównym redaktorem tej monumentalnej edycji koordynującym pracę sześćdziesięciu osób z Instytutu Badań Literackich PAN, Biblioteki Narodowej i wielu uniwersytetów. Jest też autorem krytycznych opracowań tak ważnych tekstów pisarza jak na przykład „Inny świat”, którego aktualność jest wciąż – niestety – potwierdzona przez los więźniów, choćby na Białorusi.

Właśnie w tych dniach pojawiły się informacje o nieznanym losie Andrzeja Poczobuta, więźnia reżimu Łukaszenki skazanego na kilka lat kolonii karnej. Porównania z dramatem Gustawa Herlinga, młodego więźnia z łagru Jercewo w roku 1940, same cisną się do głowy. – Jakże realistyczna jest ostatnia scena „Innego świata” – gdy informacji o wolnym Rzymie, o uwolnieniu Paryża towarzyszy smutek emigranta, którego kraj przechodzi pod nową okupację. To była Europa różnych doświadczeń i różnych pamięci, które, notabene, radykalnie dzielą ją do dzisiaj – mówił prof. Bolecki podczas uroczystości.

Chcę sądu dla oprawców

Włodzimierz Bolecki już trzydzieści lat temu był dociekliwym, kompetentnym i wrażliwym zarazem rozmówcą Gustawa Herlinga-Grudzińskiego w dwóch wielkich cyklach spotkań, w Dragonei i w Neapolu, przeprowadzonych jeszcze w pierwszej połowie lat 90., także włączonych teraz w „Dzieła zebrane”.

To właśnie w „Rozmowach w Dragonei” padają ważne słowa pisarza: „Nie jestem krwiożerczy, co mi sugerują moi przeciwnicy. Nie żądam, aby wieszać na szubienicy sędziów, którzy robili tak zwane procesy kapturowe przeciwko akowcom. Chcę jedynie, żeby stanęli przed sądem, a jeżeli są bardzo starzy i schorowani, żeby po prostu wrócili do domu i umarli we własnych łóżkach. Ale powinni stanąć przed sądem, żeby przeciętny obywatel polski wiedział, że istnieje jakieś poszanowanie prawa” („Rozmowy w Dragonei”, Warszawa 1997).

Gustaw Herling-Grudziński (1919-2000), zapewne najważniejszy polski pisarz XX wieku i może – jak się kiedyś okaże – jeden z najważniejszych pisarzy europejskich, nigdy nie zmienił przytoczonego zdania, nie wycofał się z tych opinii, nie zrelatywizował ich. Nie miał ani zrozumienia, ani tolerancji dla intelektualnych rozważań prowadzących do usprawiedliwienia własnego wkładu intelektualistów – opisywał ich w „Dzienniku pisanym nocą” – w sowieckie dzieło zawłaszczania świata. – Istnieją reżimy, mówił Herling à propos III Rzeszy i Związku Sowieckiego, które są prawdziwymi wysłannikami Zła, jego uosobieniem. I te reżimy istniały w naszej epoce. „Nasz wiek jest wiekiem Zła”, mówił o wieku XX – co przypomniał teraz Włodzimierz Bolecki.
Prof. Włodzimierz Bolecki, najważniejszy znawca życia i twórczości pisarza. Fot. Autorzy Książek w Obiektywie/Wydawnictwo Literackie
Herling-Grudziński, absolwent znanego kieleckiego gimnazjum, od 1938 roku student Uniwersytetu Warszawskiego, zaraz po wybuchu wojny uczestnik wczesnej konspiracji, wkrótce więzień NKWD zesłany do łagru Jercewo, gdzie głodówką wymusił zwolnienie zadeklarowane dla Polaków w umowie Sikorski-Majski, potem żołnierz Armii Andersa włącznie z bitwą pod Monte Cassino, odznaczony Virtuti Militari. Wreszcie po wojnie – wciąż przecież młody – pisarz, z szybkim smakiem goryczy w ustach, kiedy „sam” Albert Camus jako główny lektor znanego paryskiego wydawnictwa Gallimard najpierw wyraził podziw i uznanie dla jego książki „Inny świat”, po czym zakomunikował decyzję wydawnictwa, że ono książki nie wyda. – Z powodów finansowych – z ironią powtarza jego słowa pisarz w jednym z biograficznych filmów (można zobaczyć na vod.tvp.pl).

– Kiedy w 1958 roku opublikował u nas „Inny świat”, włoscy komuniści chcieli, aby opuścił nasz kraj, żądali jego wyjazdu – powiedział teraz w Warszawie włoski minister kultury Gennaro Sangiuliano – do tego bowiem stopnia opinia publiczna była wtedy zdominowana we Włoszech przez komunistów.

Na jedną noc i pod przysięgą

Ale „Inny świat” jednak zaistniał. W Polsce także, choć do 1981 roku w bardzo, ale to bardzo ograniczonym zakresie. Drukował go Jerzy Giedroyc w Bibliotece Kultury, a w karnawale Solidarności dzięki podziemnym oficynom trafił pod strzechy. Trzeba bowiem przypomnieć – i stale przypominać – że Gustaw Herling-Grudziński jako pisarz i publicysta był w PRL totalnie zakazany, kolejne roczniki maturzystów, ba! studentów polonistyki nie miały pojęcia o jego istnieniu, cóż dopiero o jego twórczości.

Herling-Grudziński był członkiem zespołu redakcyjnego „Kultury” i z tego powodu co jakiś czas wyjeżdżał na miesiąc do podparyskiego Maisons Lafitte. I także z tego powodu, zdwojonego jeszcze współpracą z Radiem Wolna Europa, jego twórczość nie miała w PRL żadnych szans.

Był jak trędowaty. Nie chciano go ani słuchać, ani widzieć

Gustaw Herling-Grudziński, autor „Innego świata” zawinił wobec komunizmu, zachodnich, lewicowych intelektualistów, a także wobec środowiska „Gazety Wyborczej”.

zobacz więcej
Co nie znaczy, że nie była znana. Przede wszystkim mieli do niej dostęp partyjni dygnitarze najwyższego szczebla, o czym kapitalnie pisze w swojej niezwykłej książce „Z drugiej strony szkła. Autoportret fotoreporterki” Anna Musiałówna, jedna z najważniejszych postaci polskiego fotoreportażu. Podobnie jak Herling-Grudziński związana dzieciństwem w Suchedniowie – prowadziła z nim piękną korespondencję, a na Boże Narodzenie w roku 1993 wysłała mu pocztą choineczkę. Otóż ona miała dostęp do „Innego świata” dzięki bratu, który jako zięć Zenona Kliszki korzystał z jego księgozbioru bogato wyposażonego w zakazane książki. W 1981 roku zabrała więc „Inny świat” jako główną lekturę duchową na Spitsbergen, o czym potem opowiedziała pisarzowi.

Ale to była wyjątkowa sytuacja, podobnie jak sytuacja niektórych pisarzy, którzy – jako członkowie ZLP, a i to zapewne nie wszyscy – mieli pewien limitowany dostęp do „Kultury”, nazywanej wtedy przez wtajemniczonych w jej istnienie „paryską”. Jej egzemplarze gromadził, nie szczędząc starań i zabiegów, Jarosław Iwaszkiewicz, prezes ZLP, dając w ten sposób wyraz przekonaniu o jedności polskiej kultury. Bezdebitowe – jak wtedy się nazywały, czyli wydawane bez zgody cenzury – książki i czasopisma miały także swój dział w Bibliotece Narodowej, starannie zresztą ukryty przed oczami zwyczajnych czytelników. Takiż dział miała też słynna biblioteka IBL-u, czyli Instytutu Badań Literackich PAN. Ze wszystkich tych miejsc w jakiś niezwykły – chyba nieopisany dotąd – sposób wyciekały wiadomości o tych książkach, a co pewien czas także same, nieliczne, książki.

Można było na przykład dostać, i pamiętam taką sytuację z akademika – pod niemal przysięgą o zachowaniu tajemnicy – jedną z tych książek na dwanaście godzin, na jedną noc czy wyjątkowo na całą dobę.

Dopiero karnawał Solidarności i zakładane potem, już w stanie wojennym, podziemne wydawnictwa realnie zaczęły upowszechniać zarówno „Inny świat”, jak i paryską „Kulturę” kolportowaną do kraju w zminiaturyzowanych egzemplarzach. Nigdy dość chwały za to wielkie dzieło Jerzego Giedroycia i jego załogi z Maisons Lafitte, z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim, ludzi bez reszty oddanych benedyktyńskiej pracy na rzecz polskiej kultury.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     – Pierwszą nagrodę w Polsce otrzymał w środku stanu wojennego, w 1984 r. od krakowskiego, podziemnego pisma „Arka”. Wtedy, w Polsce komunistycznej, w PRL, jego twórczość była zakazana, a o pisarzu wiedzieli nieliczni. Dzisiaj jego „Inny świat” jest lekturą szkolną; dzisiejszą uroczystość patronatem objął prezydent RP, a uczestniczą w nim dwaj ministrowie reprezentujący rządy dwóch ojczyzn Herlinga: Polski i Włoch – podkreślił prof. Bolecki

Dziennik pisany za dnia

Włoski minister był gościem polskiego ministra kultury Piotra Glińskiego, z którym obaj podsumowali zakończenie prac nad piętnastotomową edycją „Dzieł zebranych” przygotowaną w Wydawnictwie Literackim, przy współpracy Instytutu Badań Literackich PAN i Biblioteki Narodowej oraz wsparciu finansowym obu krajów. Projekt obejmował też uporządkowanie i digitalizację ogromnego archiwum pisarza, w czym wsparła polskich redaktorów i badaczy Marta Herling, córka pisarza, także obecna na uroczystej promocji „Dzieł zebranych”.
Córka pisarza Marta Herling z ministrami kultury Polski i Włoch Piotrem Glińskim (z lewej) i Gennaro Sangiuliano. Fot. Autorzy Książek w Obiektywie/Wydawnictwo Literackie
– Dziś łączą się dwa światy – życia i twórczości mojego ojca, Polski i Włoch. To kamień milowy w literaturze polskiej i powszechnej, hołd złożony ojcu, i ma to dla mnie wielkie znaczenie – mówiła, nie ukrywając wzruszenia.

Podkreśliła, jakim wielkim wydarzeniem jest też edycja jego wszystkich włoskich publikacji zebranych w dwóch potężnych tomach, razem 1300 stron, zatytułowanych „Scritti italiani”. Szczegóły tego przedsięwzięcia wyjaśnia Tygodnikowi TVP prof. Włodzimierz Bolecki, którego współpracownica dr Magdalena Śniedziewska, polonistka, italianistka i historyk sztuki wykonała gigantyczną pracę, aby wyszukać wszystkie teksty pisarza publikowane we włoskich gazetach i czasopismach w latach 1944 – 2000. – A pisał dużo i regularnie, do gazet i do czasopism, żeby wymienić choćby tylko neapolitańskie „Il Matino” czy ogólnokrajowe już „Tempo presente”, La Republicca i Corriere della Sera – dodaje prof. Bolecki.

– To, co pisał na bieżąco dla Włochów, można nawet nazwać dziennikiem pisanym za dnia, w odróżnieniu od sławnego „Dziennika pisanego nocą”, po polsku publikowanego latami w „Kulturze” – mówiła córka pisarza, która wspierała badanie dr Śniedziewskiej. Z dumą przywołała pierwszy włoski artykuł ojca, opublikowany już w 1944 roku w związanym z kręgiem Benedetto Croce czasopiśmie „Aretusa”. – W tym artykule, który można w wolnym tłumaczeniu zatytułować „Najbardziej zwięzły przewodnik po Polsce dla dobrych Europejczyków” (tłumaczenie Włodzimierz Bolecki – przyp. red.) ojciec po raz pierwszy wystąpił jako publicysta i jako antykomunista – podkreśliła Marta Herling.

Żydowska genealogia Gustawa Herlinga-Grudzińskiego

Jego biografia wpisuje się długi proces tworzenia się polskiej inteligencji pochodzenia żydowskiego.

zobacz więcej
– Ten właśnie artykuł otwiera „Scritti italiani” – puentuje w rozmowie z Tygodnikiem TVP prof. Bolecki, który jest też autorem wielkiego posłowia o żydowskich korzeniach rodziny pisarza, zamieszczonego w ostatnim tomie „Dzieł”, z przypisami, które same w sobie są fascynującą lekturą. Dwa tomy pism włoskich ukazały się nakładem włoskiego wydawnictwa Bibliopolis i polskiego Instytutu Literatury, który sfinansował tę edycję. Zapewne ktoś kiedyś – oby niedługo – dokona przekładu i „Pisma włoskie” ukażą się również po polsku. To dopiero będzie gratka!

Polacco napoletano

Pisarz mieszkał w Neapolu od 1955 roku, żonaty z Lidią Croce, córką wielkiego włoskiego filozofa i polityka Benedetto Croce, autora antyfaszystowskiego manifestu z 1925 roku. I choć Herling uważał, że neapolitańczykiem trzeba się urodzić, to jednak został nim naprawdę.

– Doskonale zrozumiał charakter naszego miasta, w jakiś sposób umiał się wtopić w tę kulturę neapolitańską, do tego stopnia, że mówił, że jest neapolitańskim Polakiem czy też polskim Neapolitańczykiem – podkreślał minister Sangiuliano, który również pochodzi z Neapolu. I dodał, że „postać Herlinga-Grudzińskiego stanowi idealną syntezę dwóch aspektów: to synteza polsko-włoska oraz synteza XX wieku, ze wszystkimi jego tragediami, dlatego że Herling-Grudziński walczył z nazistami, ale później był więźniem łagrów, a zatem był antyfaszystą, jednocześnie antykomunistą. W ten sposób dał świadectwo wartości, jaką jest wolność”.

Przez półtora roku, w łagrze, zrozumiał mechanizm, który jedno z najstraszliwszych doświadczeń ludzi – eksterminację i ludobójstwo – zamienił w pustkę niepamięci. Mieszkając na Zachodzie, przekonywał się niemal codziennie, że wydarzenia, których był świadkiem i ofiarą, w ogóle nie istnieją w świadomości zbiorowej. Nikt o nich nie wiedział, a co gorsza, przez dziesięciolecia nie chciał wiedzieć. Herling-Grudziński dostrzegł w tym jeden z najważniejszych problemów społecznych – konieczność zachowania pamięci o zbrodniach, których dokonano w XX wieku – podkreślił z kolei Włodzimierz Bolecki.

– Herling to świadek historii XX wieku, a równocześnie pisarz, który nieustannie stawiał pytania metafizyczne, egzystencjalne, który pytał o istotę chrześcijaństwa, o teologiczną relację chrześcijaństwa i judaizmu, o stosunek Kościoła do rzeczywistości społecznej – mówił w końcowym przemówieniu prof. Bolecki.

Herling jest w literaturze polskiej jednym z najgłębszych pisarzy chrześcijańskich, a równocześnie surowym krytykiem Kościoła jako instytucji. Jego krytycyzm wynikał z identyfikacji z chrześcijaństwem jako zasadniczą częścią kultury europejskiej. To był jego świat wolności, wartości, symboliki, a także – życia. Rozróżnianie dobra i zła Herling uważał za najważniejszą busolę postępowania człowieka i oceny wszystkich spraw ludzkich. Edycja monumentalnych „Dzieł zebranych” to wydarzenie, nie waham się tak napisać, epokowe, wiekopomne. To powrót do normalności, w której nie ma literatury emigracyjnej i krajowej, nie ma cenzury i książek zakazanych, nie ma zakłamania i manipulacji historią i kulturą. I jest wielkie moralne przesłanie literatury, na którym wychowują się pokolenia.

– Barbara Sułek-Kowalska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Edycja krytyczna „Dzieł zebranych” obejmuje piętnaście tomów, które ukazywały się w Wydawnictwie Literackim w latach 2009–2021. Tom pierwszy ukazał się w rocznicę 90. urodzin pisarza, a publikacja tomu ostatniego zakończyła Rok Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, ustanowiony przez Sejm RP w setną rocznicę urodzin pisarza. Tomy zostały opatrzone przypisami, notami edytorskimi, bibliografiami pierwodruków, recepcją poszczególnych wydań, opisami rękopisów, fotografiami, skanami dokumentów, indeksami. Prace nad edycją trwały – wliczając okres przygotowań – blisko piętnaście lat. Inicjatywą towarzyszącą projektowi wydawniczemu było porządkowanie i digitalizacja archiwum pisarza w Neapolu przez Bibliotekę Narodową, finansowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego sfinalizowane „Katalogiem Archiwum Gustawa Herlinga-Grudzińskiego w Fundacji „Biblioteca Benedetto Croce” wydanym przez Bibliotekę Narodową i dostępnym dla wszystkich w PDF.
SDP 2023
Zdjęcie główne: „Dzieła zebrane” Gustawa Herlinga- Grudzińskiego w czasie promocji na Zamku Królewskim w Warszawie. Fot. Barbara Sułek-Kowalska
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.