Stało się tak, że owa sekularyzacja sposobu myślenia ludu włoskiego – który z zasady pozostawał wierny „katolickiej moralności”, nawet w czasach największej dominacji antyklerykalizmu – nastąpiła akurat po 30 latach rządów partii katolików. Jaki płynął z tego wniosek? Otóż należało stanąć na stanowisku – którego ogromnego znaczenia nie ma potrzeby podkreślać – że faktycznym podmiotem historii Włoch w ostatnich 30 latach była Gramsciańska „reforma intelektualna i moralna”, która mogła postępować bez większych przeszkód i której celem, w konsekwencji rewolucyjnej strategii rozumianej jako wojna pozycyjna, było objęcie przywództwa intelektualnego jeszcze przed zdobyciem władzy. Zgodnie z tym założeniem należało stwierdzić, że przywództwo sprawowała partia komunistyczna, która zdołała je objąć, ponieważ jej polityka stanowiła precyzyjną praktyczną konkretyzację myśli Gramsciego. W referendum potwierdzono nie tylko prawo, lecz także moralne i intelektualne znaczenie trzydziestolecia, a tym samym triumf Gramsciego. Doszło do sytuacji, która przywodziła na myśl, w odwróconym sensie, lecz z zachowaniem precyzyjnej zgodności, słowa Gramsciego na temat Partito d’Azione z czasów
Risorgimenta, w rzeczywistości zależnej od umiarkowanych, czy wręcz „molekularnie” przez nich wchłoniętej, ze względu na niekwestionowaną hegemonię jaką sprawowali nad intelektualistami.
Zbadajmy jednak głębiej znaczenie owej katolickiej porażki. Zdawało się, że symbolizowała ona klęskę historiozofii katolickiej, sformułowanej w ubiegłym wieku, w obliczu filozofii heglomarksistowskiej, i tak też była odczuwana, choć w zawoalowany sposób. Waga tego zagadnienia, a także to, że nie zostało do tej pory odpowiednio opracowane, skłaniają mnie, by się nad nim pochylić.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Istotnie, sami katolicy zdają się zapominać, że Chrześcijańska Demokracja ma swoje ideowe korzenie w odrodzeniu katolicyzmu zainicjowanym przez papieża Leona XIII za sprawą encykliki „Aeterni Patris” z 1879 roku. To prawda, że nieustannie rośnie liczba publikacji poświęconych genezie ruchów politycznych i społecznych tworzonych przez katolików, lecz badacze z największym upodobaniem koncentrują się choćby na najskromniejszych postaciach modernistów. Wydaje się, że pochodzenie od modernizmu uwolnionego od zarzutu herezji i powołanego do bezlitosnego osądzania za oszczerstwa swoich ówczesnych przeciwników, jest ich znakiem rodowym. Odniesienia do rzeczywistego rodowodu są niezwykle rzadkie. Autorem najlepszego znanego mi komentarza jest jeden z największych współczesnych mistrzów myśli tomistycznej, Gilson:
Głęboka myśl Leona XIII zostaje wyrażona na pierwszych stronach encykliki „Aeterni Patris” i jest to myśl społeczna, przy słusznym założeniu, że porządek każdego społeczeństwa opiera się na świadomości prawdy uznanej przez tych, którzy rządzą ciałem politycznym. Jedynie religia chrześcijańska, rozpowszechniona za sprawą wiary na całym świecie, jest zdolna nauczać całej prawdy i tylko prawdy. Nie należy jednak lekceważyć naturalnego wsparcia, udzielonego przez Bożą mądrość, by ułatwić dzieło wiary. Jest to przede wszystkim właściwe wykorzystanie filozofii. Nie na próżno bowiem Bóg tchnął w ludzką myśl światło rozumu, a światło wiary bynajmniej nie gasi ani nie osłabia siły intelektu, lecz ją doskonali i zwiększywszy w ten sposób jej możliwości, czyni ją zdolną do wielkich rzeczy. Zatem w encyklice jest mowa o tym, aby w czasach niepokojów społecznych będących owocem intelektualnego zamętu odwoływać się do ludzkiej wiedzy, by skłonić lud do powrotu na drogę wiary i zbawienia. Niezależnie od tego, jakie powinno być nasze wyobrażenie o filozofii chrześcijańskiej, z całą pewnością będzie ono definiowało apostolskie zastosowanie filozofii pojmowanej jako środek pomocniczy w dziele zbawienia ludzkości.
Zgodnie z przesłaniem Leona XIII odnowa myśli katolickiej musi być zatem nierozerwalnym splotem religii, filozofii i polityki; polityka jest bowiem niezbędna dla doczesnego zbawienia społeczności ludzkiej, lecz musi opierać się na filozofii, ta zaś stanowi wstęp do wiary. Pojmujemy ową jedność, dostrzegając w encyklikach Leona XIII zarazem program i cel – punkt docelowy długiego i żmudnego procesu rozwoju myśli katolickiej w epoce historycznej, którą rozpoczęła rewolucja francuska. Gilson zauważa również, że gdy czytamy najważniejsze encykliki Leona XIII w porządku logicznym, nie zaś chronologicznym, który on sam im nadał z okazji 25. rocznicy pontyfikatu, naszym oczom ukazuje się coś, co możemy określić mianem „Corpus Leoninum” XIX-wieczne filozofii chrześcijańskiej. Musimy wówczas przyznać, ż „Leon XIII zapisuje się w historii filozofii jako największy myśliciel chrześcijański XIX wieku i jeden z największych filozofów w dziejach”. Gilson dodaje także, iż dziwi go „jak niewielu współczesnych chrześcijan zdaje sobie z tego sprawę”.