Historia

Pokolenie ’68, czyli generacja pigułki i lateksu

W kilka godzin po opublikowaniu Humanae vitae na łamach „New York Timesa” ukazał się manifest sprzeciwu podpisany przez grono amerykańskich teologów moralnych. Przez świat przeszła fala protestów. W zgiełku dyskusji otwarte kontestowanie papieża Pawła VI przestawało być uznawane za anomalię.

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Esprit prezentujemy fragment książki „Chrześcijanin na rozdrożu”.

23 kwietnia 1964 roku papież Paweł VI postanowił wycofać z obrad soborowych dwa tematy: celibat kapłański oraz regulację urodzin. (…) „Celibat kapłański zachowuje nadal swoją wartość” – napisał Paweł VI w encyklice Sacerdotalis caelibatus, ogłoszonej 24 czerwca 1967 roku (…) Dodawał zarazem, że tylko to, co trudne i wymagające, jest jednocześnie atrakcyjne.

O wiele bardziej złożoną i boleśniejszą kwestią okazała się sprawa pigułki antykoncepcyjnej i prezerwatywy. Już w 1963 roku zagadnienie odniesienia się Kościoła do tematyki planowania demograficznego postanowił podjąć Jan XXIII, powołując odpowiednią komisję naukową, mającą zbadać i poddać ocenie dylematy moralne przeżywane w wielu małżeńskich alkowach (ale, jak się okaże, nie tylko tam). Od mniej więcej dwóch lat trwała wówczas ożywiona dyskusja teologiczna wywołana sprawą „pigułki kongijskiej”. W efekcie trwania wojny domowej w dawnym Kongo Belgijskim ofiarą gwałtu padło wiele zakonnic pracujących na misjach. Czy w tym przypadku – pytano – powinno dopuścić się użycia pigułki antykoncepcyjnej?

Katolicka pigułka

W czasopiśmie „Studi Cattolici” liczni eksperci w dziedzinie teologii moralnej tacy jak: bp Pietro Palazzini (sekretarz Świętej Kongregacji Soboru, przyszły kardynał), Francesco Hürt (profesor Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum) czy Ferdinando Lambruschini (profesor Papieskiego Uniwersytetu Lateranum) zgodnie usprawiedliwiali użycie takiej pigułki. Powoływali się przy tym na „zasadę całości”, tłumaczącą odstępstwo od normy ze względu na dobro osoby zagrożonej przemocą, a także na „zasadę konfliktu dwóch rodzajów zła”.

Argumenty te szybko przypadły do gustu bojownikom o swobodę dostępu do antykoncepcji. Efekt domina wywołany przypadkiem szczególnego rodzaju wnet spowodował rozciągnięcie debaty na inne sytuacje. Dlaczego to, co jest uznane za słuszne w jednym przypadku (tutaj: wzgląd osoby konsekrowanej), nie miałoby służyć dobru mężatek?

W 1963 roku angielski ginekolog katolicki John Rock podał w wątpliwość argumenty przeciw stosowności używania pigułek. Wszystko zaczęło się od przypadku kongijskiego. Z czasem jednak argument uzasadnionej obrony zaczął zataczać coraz szersze kręgi i obejmować coraz rozleglejsze rodzaje doświadczeń, aż debata na ten temat osiągnęła efekt, na podstawie którego wielu zaczęło żywić nadzieję na znalezienie racji przemawiających za uznaniem antykoncepcji w pewnych sytuacjach za w pełni uzasadnioną. Ironicznie efekt ten został nazwany „katolicką pigułką” (…).

Komisja, którą powołał do istnienia Jan XXIII, a którą rozszerzył do grona sześćdziesięciu członków Paweł VI, podjęła się zbadania zagadnienia, jakie nie znalazło rozstrzygnięcia w rozporządzeniach soborowych. Papież tak delikatnych – z moralnego punktu widzenia – kwestii nie zamierzał poddawać ryzykownej sile głosowania, rezerwując jej rozeznanie dla siebie (…). W 1966 roku papieska komisja pozytywnie odniosła się do użycia środków antykoncepcyjnych w ramach „odpowiedzialnego rodzicielstwa” (…). Opublikowanie w prasie wspomnianego raportu komisji miało charakter psychologicznego nacisku na decyzję papieża.

Prawda i demokracja

25 lipca 1968 roku Paweł VI ogłosił encyklikę Humanae vitae, a w niej podtrzymał wielowiekowe nauczanie Kościoła w sprawie regulacji urodzin, odważnie zachowując dystans wobec stanowiska wyrażonego przez większość komisji i opinii publicznej. Omawiając ważne powinności przekazywania życia potomstwu, papież nazywał małżonków współpracownikami Boga Stwórcy. W encyklice pisał o godności małżeństwa, o problemach demograficznych w świecie i o dopuszczalnych metodach kontroli płodności w ramach „odpowiedzialnego rodzicielstwa”, sprzeciwiając się zamiarom władz politycznych do nakładania w tym względzie ograniczeń czy narzucania czegokolwiek wolnej decyzji par małżeńskich (…) .
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Esprit
„Odpowiedzialne rodzicielstwo” – według Ojca Świętego – to rodzina, która nie uchyla się od przyjęcia swego potomstwa, ale jest na nie gotowa. Z ważnych przyczyn i w poszanowaniu prawa moralnego można okresowo lub na czas nieokreślony starać się unikać nowych narodzin, lecz w decyzji o przekazywaniu życia winna odgrywać pierwszorzędną rolę nie swoboda decyzji małżonków, ale wola stwórcza Boga.

Papież nie twierdził, jak karykaturalnie starano mu się imputować, że chrześcijańska rodzina ma stać się fabryką dzieci, gdzie każdy stosunek musi się skończyć potomstwem. Papież uczył uczniów Chrystusa postawy wspaniałomyślnej otwartości na życie.

Odwaga następcy św. Piotra nie polegała na stawieniu czoła głosom potężnej krytyki. Taki zamiar byłby podyktowany chęcią wygrania sporu siłą osobistych argumentów. Papież był zdecydowany przemówić głosem Kościoła wiernego swemu przesłaniu. Intencją encykliki nie było nakładanie ciężarów na barki wiernych w imię preferowanych przez autora zasad, ale chęć wzięcia w obronę godności i wolności człowieka przeciwko modnym, choć fałszywym deterministycznym i materialistycznym wizjom człowieka. Namiestnik Chrystusa przemówił z pozycji kogoś, kto na serio bierze pod uwagę perspektywę życia wiecznego i obecność Boga w ludzkiej egzystencji. Jego sprzeciwienie się głosom większości potwierdzało jedynie fakt, iż do prawdy nie dociera się drogą sondażu czy głosowania. Przed jej siłą i blaskiem musi ustąpić nawet najbardziej drogocenne kryterium demokracji (…).

Jak uliczni zadymiarze, lewaccy bojówkarze, narkomani i seksualni fanatycy zawładnęli naszą wyobraźnią

Pokój, miłość, równość. Mity maja '68 podważa Konrad Kołodziejski.

zobacz więcej
Fakt, że ojciec święty nie napisał już więcej żadnej encykliki, wynika być może z tego powodu, że – jak podaje Giovanni Maria Vian, redaktor naczelny watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano” – nie chciał narażać na kolejne krytyki tego pracochłonnego i uroczystego sposobu papieskiego nauczania i bez potrzeby wystawiać na szwank autorytetu głowy Kościoła.

Wsparcie z Krakowa

Papież o wyrażenie swej opinii w sprawie encykliki prosił licznych biskupów, wśród nich krakowskiego arcybiskupa Karola Wojtyłę, którego nawet zaprosił do udziału w pracach wspomnianej komisji. Był on znany Pawłowi VI nie tylko z udziału w Soborze, ale i z książki „Miłość i odpowiedzialność”, której francuskie wydanie z przedmową o. Henriego de Lubaca zwróciło jego uwagę. Niestety, metropolita krakowski nie dostał wówczas zgody od władz państwowych na wyjazd z kraju. Niemniej jednak wraz z założonym przez siebie Diecezjalnym Instytutem Studiów nad Rodziną przygotował ekspertyzę w języku francuskim, zatytułowaną „Les Fondements de la doctrine de l’Eglise concernant les principes de la vie Conjugale” , którą przesłał papieżowi w lutym 1968 roku.

„Liczba dzieci powołanych do istnienia – pisał Karol Wojtyła – nie powinna być pozostawiona przypadkowi. Decyzja o tym zapada w miłosnym dialogu pomiędzy mężem i żoną”. Metody regulowania poczęć winny odpowiadać godności osoby: uznawać równość między mężczyzną i kobietą, a także zakładać współpracę między nimi. Zrzucanie ciężaru na barki kobiety poprzez użycie środków chemicznych czy mechanicznych (pigułka, wkładka wewnątrzmaciczna) uderza w te kryteria. Jedyną dopuszczalną metodą, według ekspertów krakowskich, jest planowanie rodziny drogą obserwacji naturalnego cyklu biologicznego kobiety.

Encyklika Pawła VI w dużej mierze posłużyła się argumentami raportu Karola Wojtyły (…).

Atak i furia

Wraz z ogłoszeniem encykliki wybuchła bomba. Na papieża posypały się ciosy zadawane z przeróżnych środowisk kościelnych. Obrońcy i propagatorzy stanowiska przychylnego lateksowym czy chemicznym rozwiązaniom poczuli się zdradzeni. Autorytet ekspertów papieskiej komisji został nadszarpnięty.

W kilka godzin po opublikowaniu Humanae vitae na łamach „New York Timesa” ukazał się manifest sprzeciwu podpisany przez grono amerykańskich teologów moralnych. Było niemożliwe, by zdążyli zaznajomić się z tekstem tej encykliki. Wystarczyło jedno: papież podtrzymał zakaz.
Przeciwko encyklice Humanae vitae protestowano jeszcze kilka lat po jej ogłoszeniu. Na zdjęciu demonstracja przed siedzibą nuncjusza apostolskiego w Hadze w 1973 roku. Fot. Keystone Pictures USA / Zuma Press / Forum
Przez świat przeszła fala protestów. 4 sierpnia 1968 roku w australijskim mieście Adelaide przed katedrą św. Franciszka Ksawerego ustawili się studenci z transparentami i ulotkami nawołującymi do obrony środków antykoncepcyjnych. Nad tłumem falował napis: „Katolickie Centrum Poparcia Antykoncepcji”.

W kolejną niedzielę ośmiu księży wraz ze stu pięćdziesięcioma wiernymi zabarykadowało się w katedrze w Santiago de Chile, okupując ją przez czternaście godzin. Protestowali przeciwko wydawaniu pieniędzy na podróż Pawła VI do Kolumbii.

Szwajcarski teolog moralny o. Anton Meinard Meier złożył dymisję ze stanowiska wykładowcy seminarium w Solurze na znak sprzeciwu wobec Humanae vitae. Joseph Gallagher, tłumacz tekstów soborowych na język angielski oraz emerytowany profesor filozofii tomistycznej w seminarium Saint Mary w Baltimore, ogłosił zamiar zrezygnowania z przyznanego mu tytułu monsignore (prałat) (…).

Oliwy do ognia dolał tradycyjny, popularny dziennik katolicki „The Tablet”, wychodzący w Anglii, zastanawiając się na swych łamach nad rangą doktrynalną takiego środka papieskiego wyrazu, jakim jest encyklika (…).

Hans Küng, profesor z Tybingi, perorował w Radio Zurich, że katolicy powinni z uwagą przestudiować treść watykańskiego dokumentu i, jeśli według nich zagraża on swą treścią ich małżeńskiemu szczęściu, powinni pójść za głosem własnego sumienia, bez żadnej obawy grzechu (…). Z różnych stron pojawiały się przejęte głosy, wyrażające nadzieję, iż „odpowiedzialni katolicy zignorują ten dokument” (…).

Owce gryzą

Władza i seks, czyli niemiecka droga synodalna. Widmo schizmy krąży nad Kościołem

Franciszek, wzywając do decentralizacji, uruchomił proces, nad którym nie ma już żadnej kontroli.

zobacz więcej
Episkopat Niemiec wydał niebawem orzeczenie, że dokument papieski nie spełnia wymogów nieomylności, w związku z tym duszpasterze pozostawiają swym wiernym swobodę postępowania w tej dziedzinie. W ślad za wypowiedzią hierarchów podążyli świeccy katolicy.

We wrześniu 1968 roku w Essen, podczas corocznego Katolikentagu, sejmik niemieckich katolików miażdżącą większością głosów (50 000 za, przy 90 sprzeciwiających się) podjął uchwałę żądającą od papieża zmiany encykliki. Z sali padały nawet okrzyki wzywające Pawła VI do ustąpienia z urzędu. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że wszystko to wydarzyło się w obecności Episkopatu Niemiec oraz legata papieskiego kard. Gustava Testy (…).

Podobne w brzmieniu deklaracje wydawały inne Kościoły europejskie. Kardynał Bernardus J. Alfrink, arcybiskup Utrechtu i prymas Holandii, stwierdził, że ponieważ encyklika nie spełnia wymogów nieomylności, „najważniejszą normą pozostaje indywidualne sumienie” (…). Przy okazji podniesiona została sprawa wypracowania postawy otwartości wobec „nowego radykalnego podejścia” do takich zagadnień moralnych, jak stosunki przedmałżeńskie, związki homoseksualne, aborcja i eutanazja (oczywiście tej propozycji biskupi nie zdecydowali się poprzeć). Domagano się także dopuszczenia kobiet i żonatych mężczyzn do kapłaństwa (…).

W podobnym tonie co hierarchowie holenderscy zwrócili się do wiernych w liście pasterskim biskupi francuscy (…). . Mniej więcej taką samą postawę zajęli biskupi Kanady. We Włoszech podobny duch pojawił się w licznych publikacjach prasowych i debatach telewizyjnych. Szczególną siłę perswazji posiadało opublikowanie w najpopularniejszym tygodniku katolickim „Famiglia Cristiana” (nakład 1 500 000 egzemplarzy) dwóch artykułów słynnego z czasów Soboru teologa moralnego Bernharda Häringa, popierającego dopuszczalność antykoncepcji. Wręcz za niemoralną uznał on papieską metodę okresowej wstrzemięźliwości (…) .

Powoli, w zgiełku dyskusji i argumentów, otwarte kontestowanie papieża przestawało być uznawane za anomalię, a zaczęło uchodzić wręcz za przejaw autentycznej religijności i przejmowania się sprawami Kościoła. (…).
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Wewnątrzkościelna kontestacja encykliki i lekceważące podejście do roli papieża w Kościele nie miały na celu jedynie walki ideologicznej o pryncypia moralne. Wojna toczyła się o „rząd dusz” i o siłę autorytetu, o to, kogo zdezorientowani i zanurzeni w zgiełku dyskusji katolicy mieli słuchać. Dlatego wiodącą rolę w rebelii 1968 roku w Kościele odegrały uniwersyteckie gremia teologiczne. Ksiądz Charles Curran, profesor Catholic University of America i wiceprzewodniczący Amerykańskiego Stowarzyszenia Teologów Katolickich, szybko znalazł się w awangardzie nieprzyjaciół stanowiska papieskiego. W dniu opublikowania swojej deklaracji protestu przeciwko encyklice Humanae vitae zdołał zebrać osiemdziesiąt siedem podpisów innych teologów i myślicieli katolickich. Niebawem do grona tego przyłączyło się dwieście innych nazwisk. Deklaracja Currana została wydrukowana na łamach „New York Timesa”30 lipca 1968 roku (…).

Miał rację!

Zastanawiałem się przed napisaniem tego tekstu, czy warto wracać do zdarzeń i reakcji sprzed czterdziestu lat, czy warto zapuszczać się w obszary wstydliwe i krępujące, ryzykując postawienie w złym świetle Kościoła, z którym całkowicie się identyfikuję. Czyż nie jest to zabieg nazywany „wywlekaniem brudów”, niemiły dla każdej rodziny? Z polskiej perspektywy może to tak wyglądać. Względy polityczne uchroniły Kościół nad Wisłą i Odrą od niejednego wirusa posoborowej kontestacji. Byliśmy skupieni bardziej na sprawie przetrwania wśród prześladowań i na obronie przed marksistowskim ateizmem, co jedynie konsolidowało jedność wiernych z pasterzami oraz tradycją katolickiego nauczania i kultu.

W zachodnioeuropejskich wspólnotach kościelnych natomiast mało kogo już dziwi odpust parafialny bez Eucharystii, konfesjonały bez kolejek czy konferencje na temat nieaktualności Humanae vitae. Nie dziwią księża czy świeccy katecheci, którzy nie lubią stuły i maryjnych procesji, za to uwielbiają dyskusje na temat wyrównywania nierówności społecznych, racji przemawiających za uznaniem eutanazji czy usprawiedliwiających pary „dorosłych dzieci” żyjących wspólnie bez ślubu. Są oni wytworem pokolenia ’68, czyli generacji pigułki i lateksu. Ten styl myślenia, niestety, poprzez narzędzia zbiorowej wyobraźni i siłę spłaszczonego dyskursu, zaczyna dobierać się także do dzieci pokolenia kard. Stefana Wyszyńskiego i błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki, nie myśląc oszczędzać nikogo.
„Nie mieliśmy odwagi” - przyznał kardynał Christoph Schönborn. Fot. Eric Vandeville/ABACAPRESS.COM/PAP
Potrzeba refleksji, potrzeba też nawrócenia. Na szczęście taką refleksję podjął arcybiskup Wiednia i uczeń słynnej dominikańskiej szkoły teologicznej z Saulchoir, kard. Christoph Schönborn, przyznając po latach: Paweł VI miał rację!

Jego słowa – do europejskich biskupów zgromadzonych na rekolekcjach na Górze Błogosławieństw w Galilei w 2008 roku – mogą mieć z perspektywy tego, co tylko po części udało mi się opisać, wartość diamentów.

Grzech europejskiego episkopatu

„Europa umiera, bo powiedziała »nie« życiu (…). Powiedzieliśmy »nie« wobec Humanae vitae. Nie byliśmy biskupami, ale nasi współbracia nimi byli – mówił w 2008 roku kard. Christoph Schönborn. – Nie mieliśmy odwagi powiedzieć jasnego »tak« dla Humanae vitae. Jest kilka wyjątków – ówczesny kardynał Berlina, kard. Bengsch przygotował tekst dla Konferencji Biskupów Niemieckich, który był tekstem prorockim. Ten tekst zniknął i zamiast niego ukazała się Deklaracja z Königstein (Die Königsteiner Erklärung), która sprawiła, że Kościół katolicki w Niemczech był za słaby, by powiedzieć »tak« dla życia. Był też inny wyjątek, w Krakowie: grupa teologów w 1966 roku pod kierownictwem arcybiskupa Krakowa, tak bardzo umiłowanego papieża Jana Pawła II, napisała memorandum i wysłała ten tekst Pawłowi VI (…). Ale my, biskupi, zamknięci za drzwiami ze strachu, z obawy nie przed Żydami, ale przed prasą, z obawy przed niezrozumieniem przez naszych wiernych, nie mieliśmy odwagi! Kiedy nadeszła fala aborcji, Kościół był osłabiony, ponieważ nie nauczył się tej odwagi oporu, jaką widzieliśmy w Krakowie, a którą Jan Paweł II pokazywał podczas całego swojego pontyfikatu. Tej odwagi, by powiedzieć »tak« Bogu, Jezusowi, również za cenę bycia pogardzanym. My byliśmy za zamkniętymi drzwiami, ze strachu. Myślę, że chociaż nie byliśmy biskupami w tamtych latach, to jednak musimy żałować za ten grzech europejskiego episkopatu. Musimy żałować za to, że episkopat nie miał odwagi, by z mocą wspierać Pawła VI, ponieważ dzisiaj nosimy wszyscy w naszych Kościołach, w naszych diecezjach ciężar konsekwencji tego grzechu. Jesteśmy współodpowiedzialni za ten smutek Europy”.

– ks. prof. Robert Skrzypczak

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
SDP 2023
Zdjęcie główne: Rok 1969. Wizyta papieża Pawła VI w Genewie. Fot. Raymond Depardon / Magnum Photos / Forum
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.