Historia

Prywatyzacja z ideologicznym wigorem

Rząd Rakowskiego zapoczątkował prywatyzację gospodarki, która miała dać satysfakcję aparatowi partyjnemu. Na podstawie ustaw przyjętych pod koniec stycznia 1989 r. zniesiono ograniczenie w tworzeniu firm prywatnych i zalegalizowano wolny obrót dewizami (obcą walutą). Działalnością tą zajmowali się najczęściej prywatyzujący się członkowie partyjnej nomenklatury.

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Biały Kruk prezentujemy fragmenty II tomu „HiT-u”, książki profesora Wojciecha Roszkowskiego „Historia i teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników 1980-2015”.

Aby zrozumieć historię, trzeba podjąć trud wyboru faktów według ich znaczenia, trud wyjaśnienia ich roli i związków przyczynowo-skutkowych, a także trud wskazania kryteriów oceny zdarzeń. Brak takiego wyjaśnienia jest też interpretacją historii, tyle że pozostawia wrażenie chaosu i braku sensu. Interpretacje przedstawione w tej książce można oczywiście poddać analizie i temu służyć powinny lekcje historii w szkole, ale autor nadal uważa, iż bez wartościowania nauka historii niewiele daje.

Warto zastanowić się, jaki jest związek między każdym z nas a historią. Każdy człowiek ma swoją historię indywidualną, a jednocześnie jest częścią historii większej zbiorowości – rodziny, swego środowiska, regionu, państwa czy całego świata. Jesteśmy w jakimś sensie produktem historii, ale każdy ma jakiś mniejszy lub większy wpływ na historię, choćby wtedy, gdy np. wrzuca kartkę wyborczą do urny.

Człowiek jest istotą społeczną, bo rodzi się w rodzinie i społeczeństwie oraz potrzebuje związków z ludzkim otoczeniem. Wynikają z tego nie tylko prawa, ale i obowiązki. Podobnie jest z korzystaniem z wolności. Wybór niesie za sobą odpowiedzialność, czy nam się to podoba, czy nie. Właściwych wyborów uczy właśnie historia. Różnie ukształtowane w dzieciństwie „serce” lub „dusza” podpowiada nam wiele alternatywnych odpowiedzi na pytanie „kim jestem?” i „co mi czynić wypada?”.
II tom podręcznika „Historia i teraźniejszość” ukazał się nakładem wydawnictwa Biały Kruk.
Jednych rozważania te, oparte na uważnym wsłuchaniu się w świadectwa wiary, prowadzą do wewnętrznej harmonii. Inni szukają odpowiedzi na te pytania po omacku, wikłając się w iluzje o samowystarczalności człowieka, jeszcze inni są na tyle bezradni lub leniwi, że zagłuszają w sobie owe pytania, co jest jednak zabiegiem na dłuższą miarę nieskutecznym. Najczęściej wracają one prędzej czy później w godzinie próby.

Sierpień wraca

15 sierpnia 1988 r. rozpoczęła się w Polsce kolejna fala strajków. Stanęły kopalnie górnośląskie, a wkrótce potem port w Szczecinie i Stocznia Gdańska. Legalizacja „Solidarności” stała się głównym postulatem strajkujących.

W dniach 22 – 25 sierpnia oddziały ZOMO weszły do paru strajkujących zakładów w Szczecinie i na Górnym Śląsku, ale zamiast strzałów gen. Kiszczak zaproponował rozmowy „okrągłego stołu” z przedstawicielami różnych środowisk.

Po VIII plenum KC PZPR, w dniu 31 sierpnia Kiszczak spotkał się z Wałęsą w obecności bp. Jerzego Dąbrowskiego. Strona rządowa żądała od Wałęsy wygaszenia strajków jako warunku wstępnego rozmów „okrągłego stołu”. Po serii trudnych dyskusji ze strajkującymi Wałęsie udało się przekonać ich do zakończenia protestów, a 10 września KKW „Solidarności” udzieliła mu poparcia, żądając od władz jasnej deklaracji w sprawie legalizacji związku. Po kolejnym spotkaniu Kiszczak-Wałęsa 15 września zapowiedziano, że rokowania „okrągłego stołu” rozpoczną się w październiku.

Taktyka władz polegała na tym, by osłabić wiarygodność Wałęsy i przygotować grunt pod uwłaszczenie nomenklatury (czyli ludzi desygnowanych przez kierownictwo PZPR na wyższe i niższe stanowiska). Chodziło o podzielenie się władzą w stopniu mniejszym niż odpowiedzialnością za sytuację kraju.

Taktyka ta nie w pełni się powiodła ze względu na zbytnie zadufanie w sobie władz partyjnych i przewodniczącego OPZZ Alfreda Miodowicza, który uważał, że skompromituje Wałęsę w debacie telewizyjnej. Stało się odwrotnie: debatę z 30 listopada 1988 r. wygrał zdecydowanie Wałęsa, wracając do gry. 18 grudnia powołał on Komitet Obywatelski, który przygotowywał się do rozmów „okrągłego stołu”.

Rozstrzelany podręcznik

Hejt przeciw książce Roszkowskiego spowodował, że stała się ona zakazanym owocem.

zobacz więcej
Strona solidarnościowa była gotowa do rozmów, ale tej gotowości brakowało po stronie rządowej. 27 września nowym szefem rządu został Mieczysław Rakowski (1926 –2008), były dziennikarz. Najwyraźniej nie spieszyło mu się do rozmów z „Solidarnością”, a ponadto zdecydował o likwidacji Stoczni Gdańskiej, kolebki „Solidarności”. Jednocześnie rząd Rakowskiego zajął się takimi zmianami systemu ekonomicznego, by skorzystać mógł na tym aparat partyjny. W szybkim tempie rozpoczęto prace nad komercjalizacją przedsiębiorstw państwowych, wolnością przedsiębiorczości prywatnej i wolnym obrotem dewizami, co Sejm przegłosował w dniu 31 stycznia 1989 r.

Nastroje społeczne na dnie

Pod koniec 1988 r. rozmowy „okrągłego stołu” ciągle stały pod znakiem zapytania. Aparat partyjny średniego szczebla nie wyobrażał sobie oddania władzy.

20 grudnia 1988 r. rozpoczęło się X plenum Komitetu Centralnego PZPR. W trakcie obrad premier Rakowski postawił kilka kwestii, które miały być przedmiotem konsultacji partyjnych. Debatę zamierzano zakończyć na drugiej części plenum, która odbyła się w dniach 16 – 18 stycznia 1989 r. Kontrowersje jednak były zasadnicze. Dla wielu członków KC myśl o jakimkolwiek porozumieniu z „Solidarnością”, którą dopiero co starali się zniszczyć, była nie do przyjęcia. Dopiero w obliczu groźby dymisji części Biura Politycznego z Jaruzelskim, Kiszczakiem i Rakowskim na czele, KC przyjął uchwałę opowiadającą się za rozmowami „okrągłego stołu” i zniesieniem ograniczeń w tworzeniu „nowych związków zawodowych”. Wymieniono przy tym w końcu nazwę „Solidarność”.

Jednocześnie rząd Rakowskiego zapoczątkował prywatyzację gospodarki, która miała dać satysfakcję aparatowi partyjnemu. Na podstawie ustaw przyjętych pod koniec stycznia 1989 r. zniesiono ograniczenie w tworzeniu firm prywatnych i zalegalizowano wolny obrót dewizami (obcą walutą). Działalnością tą zajmowali się najczęściej prywatyzujący się członkowie partyjnej nomenklatury.

W momencie, gdy rozpoczynały się rozmowy „okrągłego stołu”, nastroje społeczne w Polsce osiągnęły dno. Nie wierząc w pozytywne intencje władz, najbardziej nieprzejednani działacze „Solidarności” żądali powrotu do tradycji związku z 1980 r. i zapowiedzieli bojkot rozmów.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Rokowania „okrągłego stołu” odbywały się w dniach 6 lutego – 5 kwietnia 1989 r. W ich rezultacie podpisano umowę, która prowadziła do zmian ustrojowych. Najważniejsze było porozumienie polityczne oznaczające powrót „Solidarności” na scenę i zapowiedź częściowo wolnych wyborów.

W nowym Sejmie 65% mandatów miało przypaść koalicji PZPR, ZSL, SD i prorządowych ugrupowań o charakterze chrześcijańskim, a tylko 35% bezpartyjnym. Wybory do Senatu miały być natomiast całkowicie wolne. W przypadku zwycięstwa strony społecznej pozwalałoby jej to blokować w Senacie ustawodawstwo uchwalane przez Sejm. Prezydenta wybrać miało Zgromadzenie Narodowe, czyli Sejm i Senat łącznie. Termin wyborów ustalono na początek czerwca. Strona rządowa nalegała na przyspieszenie wyborów, licząc, że opozycja nie zdąży się zorganizować.

Porozumienie „okrągłego stołu” miało historyczne znaczenie, zapoczątkowując pokojowe przemiany ku demokracji i gospodarce wolnorynkowej w skali całego bloku sowieckiego. Nie należy jednak zapominać, że było to porozumienie elit, a nie wyraz woli całego społeczeństwa.

Urna częściowo nieświeża

Sejm uchwalił nową ordynację wyborczą i zmienił konstytucję, wprowadzając instytucje prezydenta i Senatu. Zarejestrowano ponownie NSZZ „Solidarność” i NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”.

Pod koniec kwietnia zespół kandydatów komitetów obywatelskich został skompletowany. Odzwierciedlał on jednak układ sił w Komitecie Obywatelskim, a nie w społeczeństwie. Każdy z kandydatów sfotografował się z Wałęsą, a zdjęcia te jednoznacznie utożsamiały kandydata na plakatach przedwyborczych, tak aby wyborcy nie mieli wątpliwości, kto należy do „drużyny Wałęsy”.

Strona rządowa obrała odmienną taktykę, wysuwając na kandydatów dużą liczbę osób mało znanych, a więc, jak sądzono, nieskompromitowanych, ale stanowiących dla siebie nawzajem konkurencję.
Kwiecień 1989 rok. Zbieranie podpisów na kandydatów na posłów i senatorów z listy Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ Solidarność, przed kościołem pw. św. Brygidy w Gdańsku. Fot. PAP/Stefan Kraszewski
Kampania przedwyborcza przebiegała w nerwowej atmosferze. 1 maja doszło do zamieszek w Gdańsku, Warszawie i Wrocławiu. Władze używały kontrolowanych przez siebie mediów, by dyskredytować kandydatów społecznych, jednak zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami musiały zgodzić się na powstanie wielkonakładowej „Gazety Wyborczej”, reaktywowanie „Tygodnika Solidarność” i telewizyjnych programów „Solidarności”.

Koniec maja przyniósł zaostrzenie konfliktów. Władze odmówiły rejestracji Niezależnego Zrzeszenia Studentów, co było pogwałceniem umów „okrągłego stołu”. Wstrzymano także w TVP (innej telewizji zresztą nie było) emisję jednego z programów „Solidarności”. Propaganda atakowała kandydatów związku, posuwając się do twierdzeń o ich zagranicznych powiązaniach.

4 czerwca 1989 r. odbyły się pierwsze częściowo wolne wybory w powojennej Polsce. W głosowaniu wzięło udział zaledwie 62% uprawnionych, co dowodziło braku szerokiej akceptacji społecznej dla ordynacji wyborczej. Mimo to pierwsza tura wyborów była sukcesem opozycji. Na 161 przewidzianych dla niej przy „okrągłym stole” miejsc do Sejmu weszło 160, a na 100 miejsc w Senacie – 99 kandydatów strony społecznej. Większość najbardziej znanych polityków komunistycznych z premierem Rakowskim na czele, którzy startowali z listy nazwanej krajową, sromotnie przepadła.

Zaraz po 4 czerwca doszło jednak do złamania ustalonej i zaprezentowanej wszystkim Polakom ordynacji wyborczej. Lista krajowa to była specjalna lista, zarezerwowana przy „okrągłym stole” dla najważniejszych, wybranych 35 funkcjonariuszy aparatu partyjno-państwowego. Byli to ludzie z pierwszych stron gazet, powszechnie znani, i zakładano, że na pewno dostaną się do Sejmu, bo wystarczyło, żeby otrzymali 50% i jeden głos. Taką procedurę wyborczą wspólnie zatwierdzono. Okazało się, że tylko dwóch kandydatów partyjnej elity przekroczyło tę barierę i to ledwo, ledwo – prof. Mikołaj Kozakiewicz (ZSL) i prof. Adam Zieliński (PZPR) – a reszta przepadła z kretesem.

Klęska PZPR

Tak to skomentował wybitny historyk prof. Andrzej Nowak: „Pojawił się problem następujący: czy szanujemy wynik wyborczy, czy zmieniamy reguły wyborów w ich trakcie, żeby dotrzymać układu okrągłostołowego? I tu, od razu na wstępie do tzw. III RP, nastąpiło podważenie najbardziej fundamentalnej zasady demokracji parlamentarnej: zmieniono reguły wyborów w ich trakcie, po pierwszej turze, a przed drugą. Stwierdzono, że ‘lud’ źle zagłosował i to tak źle, że trzeba natychmiast zmienić regulamin wyborczy. I chociaż te 33 nazwiska z listy partyjnej przepadły, to mamy jeszcze raz głosować na kandydatów wskazanych raz jeszcze przez stronę partyjną, żeby zgadzał się rachunek ustalony przy okrągłym stole” („Wpis” 1/2014).

Podkreślmy, że nazwiska na liście krajowej zmieniono, to byli nowi kandydaci, którzy musieli zostać wybrani niezależnie od wyników głosowania.

Jak Jacek Kuroń stał się dowódcą armii pacyfikującej społeczny bunt

Słyszałam, że wziął kartkę i rysował strzałki, kierunki natarcia policji, rozlokowanie sił, które miały rozpędzić strajkujących – wspominała Janina Paradowska.

zobacz więcej
Strona społeczna, solidarnościowa, ustąpiła i nie wykorzystała w pełni swego zwycięstwa. Zgodziła się na drugą turę wyborów z innymi kandydatami; frekwencja wyniosła już tylko 25% – nic dziwnego, obywatele stracili zaufanie do kombinowanych wyborów oraz do elit. Stracili to zaufanie na wiele lat, co wyrażało się niską frekwencją w kolejnych wyborach.

W rezultacie częściowo wolnych wyborów opozycja demokratyczna obsadziła wszystkie miejsca w Sejmie podlegające wolnemu wyborowi oraz 99% miejsc senatorskich. Po raz pierwszy od prawie 45 lat w kraju zależnym od Moskwy komuniści zgodzili się na pewien sprawdzian wyborczy i doznali sromotnej porażki, ale władzy całkowicie nie utracili.

Posłowie i senatorzy z listy społecznej utworzyli w Sejmie Obywatelski Klub Parlamentarny (OKP) oraz, mimo iż byli w stanie temu zapobiec, 19 lipca dopuścili do wyboru przez większość Zgromadzenia Narodowego, czyli obu izb, gen. Jaruzelskiego na urząd prezydenta kraju – większością jednego głosu. Obejmując urząd, zrezygnował on z funkcji szefa partii, którą objął Rakowski.

W partii narastał kryzys związany z klęską wyborczą. Dawni satelici PZPR odstąpili swojego mocodawcę. Misja stworzenia rządu przez ministra spraw wewnętrznych gen. Kiszczaka zawiodła, toteż powstała próżnia polityczna. Przywódcy „Solidarności” obawiali się, że przejęcie przez nich części władzy wykonawczej oznaczać będzie odpowiedzialność bez dostatecznej swobody działania. Wałęsa wystąpił z inicjatywą nowej koalicji, a 17 sierpnia doszło do porozumienia między OKP a kierownictwem niedawnych zdeklarowanych przeciwników, satelickich partii PZPR – ZSL i SD. Nowy prezydent Jaruzelski powierzył misję stworzenia rządu Tadeuszowi Mazowieckiemu (1927–2013); 24 sierpnia Sejm powołał go na urząd premiera.

Do nowego gabinetu weszli przedstawiciele OKP, ZSL, SD i pięciu ministrów z PZPR, w tym należący do przywódców stanu wojennego generałowie Kiszczak i Siwicki, którzy objęli odpowiednio MSW i MON. Kluczowe stanowisko wicepremiera do spraw gospodarczych i ministra finansów objął Leszek Balcerowicz.

Mazowiecki wygłosił przemówienie programowe, w którym nakreślił główne wytyczne przełomowej reformy politycznej oraz polityki zagranicznej i gospodarczej. Program ten poparła zdecydowana większość posłów.

Terapia szokowa

Kiedy Mazowiecki formował pierwszy od ponad 40 lat niekomunistyczny rząd w Europie Środkowo-Wschodniej, sytuacja Polski była jeszcze wyjątkowa, a swoboda manewru nowego rządu nie była jasno określona. Pierwszym zagranicznym rozmówcą Mazowieckiego był zresztą przybyły specjalnie do Polski we wrześniu szef KGB Kriuczkow (Władimir – przyp. red.). Jesienią 1989 r. zaczął się jednak lawinowy proces rozpadu systemu komunistycznego w Europie Wschodniej.

Sytuacja gospodarcza Polski szybko się pogarszała. Rząd Rakowskiego dopuścił bowiem do hiperinflacji. „Urynkowienie” cen żywności wywołało raptowny i dramatyczny wzrost kosztów utrzymania, produkcja spadała, sklepy były kompletnie puste, ceny rosły z dnia na dzień, spekulacja walutowa powodowała ucieczkę od złotego i szalone skoki kursu dolara, a deficyt budżetowy rósł lawinowo, gdyż przedsiębiorstwa zalegały z płatnościami i korzystały z inflacyjnej dewaluacji zadłużenia.
Rok 1993. Protest członków związku zawodowego Solidarność przeciwko prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych w regionie wałbrzyskim. Fot. PAP/Adam Hawałej
Jednym z głównych celów rządu Mazowieckiego było więc powstrzymanie rozkładu gospodarki. Skala problemów, przed którymi stanął ten rząd, była unikatowa. Niezależnie od hiperinflacji, plagą była monopolizacja, niejasne stosunki własnościowe, brak wiarygodnych parametrów ekonomicznych, olbrzymie zadłużenie, zdewastowane środowisko naturalne, niskie morale pracy i wadliwa struktura zatrudnienia, w której obok ukrytego bezrobocia występowały niedobory siły roboczej (…).

W wyniku „szokowej terapii” Balcerowicza spadło tempo inflacji. W styczniu 1990 r. ceny wzrosły jeszcze o 76%, ale w lutym już o 24%, a w marcu – o 6%. Reforma musiała się jednak odbić na poziomie aktywności gospodarczej i stopie życiowej. Produkcja przemysłowa spadła w 1990 r. o 23%. Poważnie spadły też płace realne. Gwałtownie wzrosło bezrobocie. Ponieważ koszty transformacji ponosili zwykli ludzie, a korzystała z niej głównie uwłaszczająca się nomenklatura, nastroje społeczne gwałtownie się pogorszyły.

Ważnym elementem programu Balcerowicza była prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych, tyle tylko że dokonywano jej pośpiesznie, z ideologicznym wigorem, pochopnie godząc się na ich wyprzedaż dużo poniżej wartości, którą mogły one odzyskać w otoczeniu rynkowym.

Trzeba pamiętać, że wiele zakładów przemysłowych przez całe lata produkowało na potrzeby gospodarki i zbrojeń Wielkiego Brata, ZSRS. Teraz zamówień stamtąd brakło albo płacono za dostarczone towary śmieszne pieniądze. W wielu pustych halach produkcyjnych stały więc całe szeregi niepracujących maszyn.

W takiej sytuacji nie musiało się jednak wyprzedawać za grosze majątku narodowego. Korzystniej byłoby dla państwa poszukać w świecie nowych zamówień – to była jednak nieznana dotychczas działalność, którą na dodatek utrudniała słaba znajomość języków zachodnich wśród kadry zarządzającej (i nie tylko). Wpajany obligatoryjnie od czwartej klasy podstawówki rosyjski nikomu się już nie przydawał (…).

29 grudnia 1989 r. Sejm dokonał zmian w konstytucji i zmienił nazwę państwa na Rzeczpospolita Polska. RP określono jako demokratyczne państwo prawa, w którym władza zwierzchnia należy do narodu, a sprawowana jest przez przedstawicieli wybranych do Sejmu, Senatu i samorządu terytorialnego. Dopuszczono nieskrępowany rozwój partii politycznych. Usunięto zapis o „przewodniej roli” PZPR, obowiązkowych sojuszach z ZSRS i krajami bloku sowieckiego, a także zniesiono rady narodowe. Wykreślono wzmianki o socjalizmie i gospodarce planowej. Były to zmiany ważne, ale trudno mówić o ustanowieniu w pełni przemyślanego systemu politycznego. Nawet w sferze symboli brakowało konsekwencji, skoro jeszcze na początku 1990 r. bito monety z napisem „Polska Rzeczpospolita Ludowa”, a więc z nazwą formalnie już nieistniejącego państwa (…).

Komputery, głupcze

Rozwinięte kraje zachodnie weszły pod koniec XX wieku w epokę postindustrialną, której cechą charakterystyczną był wzrost udziału tak zwanego „trzeciego sektora”, czyli usług, a zwłaszcza działów opartych na informatyzacji. W wyniku zastosowania mikroprocesorów w latach 1965 – 1985 koszt przetworzenia porównywalnych danych spadł dziesięciokrotnie, a czas na to potrzebny – aż siedemdziesięciokrotnie.

Na przełomie XX i XXI wieku oba te wskaźniki zostały znów poważnie obniżone. Szczególnie ważne dla rozwoju technologii okazało się masowe upowszechnienie komputerów osobistych w latach osiemdziesiątych XX wieku (w Polsce proces ten rozpoczął się ok. 10 lat później). Olbrzymiego postępu dokonano w szybkości przekazywania informacji na odległość. W tych warunkach ograniczanie obiegu informacji przez systemy totalitarne było hamulcem ich rozwoju gospodarczego.

– Wojciech Roszkowski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji
SDP 2023
Zdjęcie główne: W 1989 roku sytuacja gospodarcza Polski szybko się pogarszała. Fot. PAP/CAF/Marcin Wegner
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.