Historia

Wojna zaplanowana, przygotowana i świadomie rozpętana przez Niemcy

Zainicjowana przez Hitlera polityka dobrosąsiedzkich stosunków z Polską była w Rzeszy skrajnie niepopularna i możliwa do realizowania jedynie w warunkach dyktatury. Niemiecka opinia publiczna nie miała nic przeciwko temu, by Führer w końcu dał nauczkę nielubianym, pogardzanym, a niekiedy wręcz znienawidzonym „Polaczkom” (Polacken).

W dyskusjach o genezie II wojny światowej przytaczane jest niekiedy zdanie, przypisywane marszałkowi Ferdinandowi Fochowi. Gdy legendarny francuski dowódca zapoznał się z warunkami traktatu wersalskiego, miał powiedzieć, że to nie będzie pokój, lecz jedynie rozejm na dwadzieścia lat.

Wydawać się mogło, że marszałek Francji trafił w sedno. Następna wojna światowa została rozpętana przez Niemcy niemal dokładnie dwadzieścia lat po podpisaniu przez nie w Wersalu traktatu pokojowego. I do dzisiaj nawet wśród niektórych historyków spotyka się opinię, że II wojna światowa była na swój sposób kontynuacją tej pierwszej, oczywiście na większą skalę i w wymiarze nieporównanie bardziej okrutnym.

Skojarzeniom tym sprzyjają zdjęcia i nagrania filmowe, ukazujące pancernik Schleswig-Holstein ostrzeliwujący Westerplatte. Gdańsk i „korytarz” pomorski stały bowiem bardzo wysoko wśród niemieckich żądań rewizjonistycznych, wysuwanych praktycznie przez wszystkie nurty polityczne i ideowe w Niemczech weimarskich. W 1939 r. zaś żądania Berlina w sprawie Gdańska i „korytarza” stały się bezpośrednimi pretekstami niemieckiego ataku na Polskę.

Tymczasem różnice między przyczynami obu wojen są fundamentalne. Wielka Wojna 1914-1918 wybuchła. II wojna światowa została przez hitlerowskie Niemcy zaplanowana, przygotowana i świadomie rozpętana.

Tragedia, choć nie zbrodnia

Określenie „wybuch” można zastosować do I wojny światowej. Debata historyków o jej genezie trwa właściwie od paryskiej konferencji pokojowej 1918-1919, na której Niemcom i ich sojuszników zwycięzcy narzucili tezę o wyłącznej winie pokonanych za doprowadzenie do tej wojny (art. 231 traktatu wersalskiego).

Spór ten nie ustał do dzisiaj, o czym świadczy popularność wydanej także w polskim przekładzie (w 2017 r.) słynnej, opartej na szeroko zakrojonej kwerendzie archiwalnej i przy tym świetnie napisanej książki australijskiego badacza Christophera Clarka „Lunatycy. Jak Europa poszła na wojnę w roku 1914”. Był to kolejny historyk, który twierdził, że aczkolwiek wojownicze i imperialistyczne Niemcy nie były w 1914 r. bez winy, to jednak także inne państwa ponoszą niemałą odpowiedzialność za to, iż Europa pogrążyła się w Wielkiej Wojnie.

Clark polemizował zwłaszcza z opinią słynnego lewicowego historyka z Republiki Federalnej prof. Fritza Fischera, który w początkach lat 60. XX wieku ogłosił – i był za to ostro w swym kraju krytykowany, także w kołach rządowych – iż wilhelmińska Rzesza świadomie parła do wojny, torując sobie drogę do uzyskania statusu światowego mocarstwa.

Tymczasem dla Clarka „wybuch tamtej wojny był tragedią, a nie zbrodnią”: „Niemcy nie byli [w 1914 r.] jedynymi imperialistami i nie tylko oni ulegli paranoi”. Kryzys, który „przyniósł” Wielką Wojnę, „był owocem wspólnej kultury politycznej”, był także „wielobiegunowy i autentycznie interaktywny, co czyni z niego najbardziej złożone wydarzenie czasów współczesnych”. Dodajmy jednak gwoli ścisłości, że stanowisko Clarka, nawiązujące do przedwojennych jeszcze interpretacji o „ześlizgnięciu się” mocarstw w Wielką Wojnę w 1914 r., spotkało się także z opiniami krytycznymi również w samych Niemczech.

W przypadku genezy II wojny światowej dyskusji takich poważni historycy nie prowadzą. Tu stanowisko badaczy jest jednoznaczne. Winę za rozpętanie tej wojny ponosi hitlerowska Rzesza Niemiecka, a przedmiotem polemik jest najwyżej rola stalinowskiego Związku Sowieckiego w sprowadzeniu na Europę i świat tego konfliktu.

Weimarskie pobrzękiwanie szabelką

Rozbrojone na mocy traktatu wersalskiego Niemcy weszły na drogę polityki rewizjonistycznej, a „naprawienie krzywdy Wersalu” było w tym kraju hasłem powszechnym. Pamięć o klęsce 1918 r. była jednak traumą także później, gdy Hitler w połowie lat 30. zrzucił wojskowe klauzule traktatu. O ile wojna ze znienawidzoną Polską, „państwem sezonowym”, o dawne „ziemie wschodnie” byłaby dla Niemców jeszcze do przyjęcia, to zaryzykowanie wojny na dwa fronty było już – po doświadczeniach lat 1914-1918 – opcją koszmarną.
W 1931 r. Niemcy dali wyraźnie do zrozumienia, że gdy odbudują armię, dokonają rewizji granicy polsko-niemieckiej. Na zdjęciu: żołnierze Reichswehry podczas manewrów w 1930 roku. Fot. Bundesarchiv Bild/Wikimedia
Realizowanej od 1925 r. przez wieloletniego szefa niemieckiej dyplomacji Gustava Stresemanna polityce zbliżenia z Paryżem i Londynem pod znakiem konferencji w Locarno i w duchu idei Ligi Narodów (Stresemann uhonorowany został za to pokojową Nagrodą Nobla) towarzyszyła wypowiedziana Polsce przez republikę weimarską „wojna gospodarcza”, zwana też niezbyt precyzyjnie celną lub handlową. Nie wykluczano w Berlinie jednak działań zbrojnych przeciwko Polsce.

W tajnej notatce z 11 listopada 1925 r. naczelnik wydziału w niemieckim MSZ Herbert von Dirksen (nie byle kto – późniejszy ambasador w Moskwie, Tokio i Londynie) podkreślał, że sprawa „korytarza” gdańskiego mogłaby zostać przemocą, gdyby nadarzyły się sprzyjające okoliczności. Oddziały Reichswehry mogłyby wkroczyć tam pod hasłem ochrony mniejszości niemieckiej. Kilka tygodni później ten sam dyplomata w rozmowie z brytyjskim ambasadorem lordem d’Abernon mówił, że Niemcy chciałyby odzyskać Gdańsk, „korytarz” do linii Piła – Toruń, część Wielkopolski (z pozostawieniem Polsce Poznania) oraz Górny Śląsk. Na 10- lub 15-letni okres przejściowy obszary te mogłyby mieć charakter autonomiczny pod kontrolą Ligi Narodów i dopiero później zostałyby włączone do Rzeszy.

Te rozważania miały charakter czysto teoretyczny, dopóki Polska miała nad Niemcami zdecydowaną przewagę wojskową, ale padały gdzieniegdzie na Zachodzie na podatny grunt.

Tymczasem republika weimarska po wybuchu wielkiego kryzysu gospodarczego w 1929 r. wchodziła w okres schyłkowy, co zbiegło się ze śmiercią w tymże roku Stresemanna. Jego następcy grozili Polsce wojną już publicznie, tak jak minister spraw zagranicznych Julius Curtius na forum Ligi Narodów: 21 stycznia 1931 r. dał tam wyraźnie do zrozumienia, iż pewnego dnia Rzesza, gdy już odbuduje swe siły zbrojne, samodzielnie dokona rewizji granicy polsko-niemieckiej.

Niemieckie pobrzękiwania szabelką nie groziło jednak wybuchem nowej wojny światowej i nikt z taką możliwością się w ówczesnych realiach nie liczył.

Po „Lebensraum” do Rosji

Polska u boku Hitlera rusza na Sowietów. Co by było, gdyby…

Namiestnikiem Adolfa Hitlera w Polsce zostaje Władysław Studnicki, zwolennik sojuszu z Niemcami. Powołuje dwie dywizje Waffen-SS, aby na nich oprzeć obronę kraju...

zobacz więcej
Sytuację miało zmienić, i to gruntownie, dojście do władzy Hitlera w styczniu 1933 r. Przywódca najsilniejszej partii spośród wszystkich reprezentowanych w Reichstagu w swym programowym dziele „Mein Kampf” otwarcie pisał, że przyszłe narodowosocjalistyczne Niemcy powinny zbudować swe imperium na wschodzie Europy, na gruzach Związku Sowieckiego. Miało to nastąpić w wyniku wojny.

Program ekspansji przyszłej narodowosocjalistycznej młody Hitler tworzył już w początkach lat 20. Jeszcze przed monachijskim puczem (listopad 1923 r.) twierdził, że w przyszłej wojnie Niemcy powinny sprzymierzyć się z Włochami i Wielką Brytanią. Zagrożenia dla Rzeszy upatrywał we Francji oraz w bolszewickiej Rosji. Ta ostatnia miała stanowić cel niemieckiej wyprawy po „Lebensraum”. W prywatnej rozmowie przekonywał na przełomie 1922 i 1923 r.: „Rosja dałaby wystarczająco dużo ziemi dla niemieckich osadników i byłaby szerokim polem działania dla niemieckiego przemysłu”.

Pobyt w więzieniu w Landsbergu Hitler wykorzystał na uporządkowanie swych poglądów, czego efektem był pierwszy tom „Mein Kampf”, wydany w połowie 1925 r.; tom następny ukazał się u schyłku 1926 r. Wódz NSDAP zarysował tam swą wizję zdobycia dla narodu niemieckiego „przestrzeni życiowej”. Nazistowska Rzesza – pisał autor – miała uderzyć na ZSRR i, korzystając z asekuracji Wielkiej Brytanii i Włoch, na gruzach Związku Sowieckiego stworzyć niemieckie imperium lądowe. I podkreślał, że ten jego program nie ma nic wspólnego z tradycyjnym niemieckim antywersalskim rewizjonizmem: „Żądanie odtworzenia granic z 1914 r. jest politycznym nonsensem o takim rozmiarze i konsekwencjach, że może wydać się zbrodnią”. Byłby to zdaniem Hitlera postulat tak skromny, że zbrodnią właśnie byłoby przelewanie krwi niemieckiego żołnierza, by cel taki zrealizować. Jak pisał: „Niemcy staną się albo światowym mocarstwem, albo w ogóle nie będą istniały”.

W wygłaszanych przemówieniach powtarzał, że przyszłość Niemiec rozstrzygnie się poprzez wojnę, a narodowy socjalizm stoi na stanowisku, że „każdy naród ma prawo brać ziemię, której potrzebuje i którą jest w stanie zagospodarować” (przemówienie z 19 czerwca 1930 r.).

W 1928 r. Hitler ukończył swą inną książkę, tym razem niewielką, która jednak z różnych przyczyn wówczas nie ukazała się, a jej tekst opublikowano w naukowej edycji dopiero w 1961 r. (polskie wydanie wyszło w 2017 r.). Wódz NSDAP rozwijał tam swą koncepcję polityki zagranicznej przyszłej nazistowskiej Rzeszy. Twierdził na przykład, że gdy Niemcy przy akceptacji Wielkiej Brytanii staną się mocarstwem światowym, to w dalszej przyszłości czekać je będzie finalny pojedynek o ostateczną hegemonię w świecie ze Stanami Zjednoczonymi. U boku Rzeszy znalazłaby się w tym ostatecznym starciu Wielka Brytania.

W ostatnich latach przed przejęciem władzy w Rzeszy Hitler wyraźnie złagodził ton swych wystąpień publicznych, jeśli chodzi o politykę zagraniczną. W wystąpieniu radiowym dla amerykańskiej rozgłośni CBS utrzymywał 11 grudnia 1931 r., jakoby jego partia „chce pokoju w Niemczech i w Europie” (dokładnie 10 lat później hitlerowskie Niemcy wypowiedzą wojnę Stanom Zjednoczonym).

Następnego dnia w organie NSDAP „Völkischer Beobachter” Hitler pisał, iż naziści nie chcą wojny, lecz jedynie równouprawnienia dla narodu niemieckiego. Nawet uwagi, że „walka o wystarczającą przestrzeń życiową jest koniecznością”, zadaniem pozostaje „zdobycie nowej ziemi i jej zasiedlenie (np. na wschodzie), a „poszerzenie przestrzeni życiowej jest naturalnym prawem każdego narodu” (cytaty z przemówienia z 11 listopada 1931 r.) z wolna cichły.
Rok 1933. Kanclerz Rzeszy Adolf HItler i prezydent Paul von Hindenburg. Fot. NAC/IKC
Tak więc, gdy 30 stycznia 1933 r. prezydent Rzeszy mianował Hitlera kanclerzem koalicyjnego rządu, komentarze zagraniczne w większości nie były alarmistyczne. Pojawiały się opinie, że kanclerz Hitler jest już innym politykiem niż młody radykał z lat 20., że stał się odpowiedzialny.

Gdy Wielka Brytania zawodzi

Nowy kanclerz przez kolejne tygodnie, miesiące i lata odmieniał słowo „pokój” przez wszystkie możliwe przypadki. W odniesieniu do spraw międzynarodowych mówił głównie o równouprawnieniu Niemiec (głównie w sprawie zbrojeń) i ostrzegał przed komunistycznym zagrożeniem. Jednocześnie w tajnych wystąpieniach od samego początku nie taił, że ma plany daleki idące.

Na spotkaniu z wysokimi oficerami Reichswehry i Reichsmarine 3 lutego 1933 r. wyjawił, że jego celem jest „zdobycie nowej przestrzeni życiowej na wschodzie i jej bezwzględną germanizację”. Służyć temu miały forsowna rozbudowa sił zbrojnych, ale też pozyskanie przyszłych sprzymierzeńców.

Pond trzy lata zajęło Hitlerowi, zanim zrozumiał, że Wieka Brytania jest wprawdzie gotowa iść wobec Niemiec na daleko idące ustępstwa, lecz nie odda Rzeszy wolnej ręki na kontynencie, a polityka appeasement ma swoje granice. Już zresztą w początkach 1934 r. kanclerz mówił swym generałom, że gdyby próby „zwerbowania” Wielkiej Brytanii spełzły na niczym, wówczas nieodzowna byłaby wojna najpierw z obydwoma zachodnioeuropejskimi mocarstwami – z Francją i z Wielką Brytanią: „krótkie, decydujące uderzenia na kierunku zachodnim, a następnie na wschodnim”.

Były to jeszcze rozważania teoretyczne, ale w marcu roku następnego Hitler ogłosił, iż Niemcy wypowiadają militarne klauzule traktatu wersalskiego. Rzesza już oficjalnie przystąpiła do forsownych zbrojeń.

Rok później, w marcu 1936 r., Wehrmacht przekroczył Ren, nastąpiła remilitaryzacja Nadrenii. Było to już nie tylko pogwałcenie narzuconego Niemcom w 1919 r. traktatu wersalskiego, ale także dobrowolnie podpisanego przez Rzeszę w 1925 r. paktu reńskiego, czyli najważniejszego układu wynegocjowanych na konferencji w Locarno.

Reakcje zagranicy były ostre, ale tylko w sferze werbalnej. Poza tym Hitler jednocześnie zaproponował negocjacje na temat nowego układu. Po wielu miesiącach rozmowy oczywiście utknęły.

Tymczasem zarysowywał się nowy system sojuszy Rzeszy. Hitler porzucił myśl o pozyskaniu Londynu, ale zawarł układ z Tokio i z Rzymem (pakt antykominternowski 1936/37). Próbował też, po zawarciu w styczniu 1934 r. układu o nieagresji z Polską, przyciągnąć do tego systemu Polskę. Bez podporządkowania Niemcom Rzeczypospolitej (najlepiej politycznie, ale w razie konieczności – militarnie) Hitler nie mógłby prowadzić wojny o realizację swych celów.

Niemiecki minister: Albo rozumne relacje z Führerem, albo Polskę wchłonie bolszewicka Rosja

Hitler nie skorzystał z sugestii i nie rozmawiał z ministrem Beckiem z pozycji siły. Powtórzył jednak: Gdańsk jest niemiecki i prędzej czy później wejdzie w skład Niemiec.

zobacz więcej
Pod koniec lata 1936 r. Hitler pisał w memorandum dotyczącym planu czteroletniego, że musi nastąpić „poszerzenie przestrzeni życiowej, czyli bazy surowcowej i podstawy wyżywienia naszego narodu. Zadaniem kierownictwa politycznego jest rozwiązanie w przyszłości tej kwestii”. A zatem „I. Armia niemiecka musi być w ciągu 4 lat zdolna do działania. II. Gospodarka niemiecka musi być w ciągu 4 lat zdolna do przyjęcia ciężarów wojny”.

Na posiedzeniu rządu Rzeszy 4 września 1936 r. Hermann Göring podkreślał, że „rozprawa z Rosją” jest nieunikniona. „Komunizm (…) musi zostać zgnieciony, jak pająk na ścianie! Nie pozostaje nic innego, nic. To nasza europejska misja”, pisał Joseph Goebbels w swym dzienniku w czerwcu 1936. W listopadzie tego samego roku streszczał wywody Hitlera z rozmowy w cztery oczy: „Zbrojenia postępują naprzód. Wydajemy na to bajeczne sumy. W 1941 roku będziemy zupełnie gotowi. Starcie z bolszewizmem nadchodzi. (…) Prymat w Europie mamy zapewniony. Tylko nie zmarnować żadnej szansy. Po to się zbroić. Führer zdecydowany na wszystko”.

Na tajnej konferencji 5 listopada 1937 r. (zwana konferencją Hossbacha od nazwiska pułkownika, który sporządził z niej notatkę) zaliczał już Francję i Wielką Brytanię do grona nienawidzących Rzeszę przeciwników (Hassgegner jest słowem ciężko przetłumaczalnym na polski), „dla których silny niemiecki kolos w środku Europy jest solą w oku”.

Tymczasem problem Lebensraumu dla narodu niemieckiego musi być rozwiązany jedynie drogą wojny i nie później niż w latach 1943-1945. Pierwszym etapem miało być przyłączenie Austrii i rozbicie w wojnie błyskawicznej Czechosłowacji. Przekonywał, że interwencja Francji i Wielkiej Brytanii byłaby mało prawdopodobna, ale w przypadku wojny niemiecko-francuskiej Polska, jeśli nie doszłoby do niepowodzeń niemieckich, zachowałaby neutralność.

Nawet za cenę wojny

Anschluss, czyli włączenie Austrii do Rzeszy, przebiegł gładko i przy entuzjazmie wyraźnej większości samych zainteresowanych. Kryzys czechosłowacki ciągnął się jednak miesiącami, chociaż na Zachodzie ugruntowywało się przekonanie, że zamieszkany w większości przez ludność niemiecką rejon czeskiego pogranicza (nazywany niezbyt precyzyjnie Sudetami), powinien przynajmniej uzyskać autonomię.

Hitler jednak już w 1938 r. chciał zniszczyć państwo czechosłowackie nawet ryzykując wojnę. Wywołało to lęk dużej części niemieckich prominentów, lęk ogarnął też niemieckie społeczeństwo. Szef Sztabu Generalnego gen. Ludwig Beck przestrzegał, że w razie wojny z mocarstwami zachodnimi Rzesza byłaby skazana na klęskę. Na znak protestu gen. Beck podał się do dymisji.

Poważne opory istniały także w resorcie spraw zagranicznych, gdzie sekretarz stanu Ernst von Weizsäcker robił wszystko, by w duchu umiaru wpłynąć na swego szefa, Joachima von Ribbentropa, przekonując go, że wojna oznaczałaby finis Germaniae.

Jak się wydaje, w ostatnich dniach września wojna wisiała na włosku, a Hitler – eskalując swe żądania pod adresem Pragi – preferował rozwiązanie militarne. Był jednak niemile zaskoczony postawą mieszkańców nadreńskiego Bad Godesberg (obecnie dzielnica Bonn), którzy zgotowali owację przybyłemu tam na rozmowy premierowi Neville’owi Chamberlainowi, witając go jako emisariusza pokoju, a kilka dni później – rozczarowany reakcją berlińczyków, którzy lodowato przyjęli zarządzony przez niego przejazd przez stolicę zmotoryzowanej dywizji Wehrmachtu.
Hitler już w 1938 r. chciał zniszczyć państwo czechosłowackie, nawet ryzykując wojnę. W 1940 roku, pierwszą rocznicę zajęcia Czechosłowacji świętował na Hradczanach. Fot. NAC
W końcu się ugiął, zgadzając się na konferencję monachijską czterech mocarstw (29 września 1938 r.). Oznaczała ona dramat dla Czechów i uderzenie nie tylko w prestiż, ale i w geostrategiczną pozycję mocarstw zachodnich. Zwycięstwo Niemiec było niewątpliwe, Hitler jednak przyjął Monachium jako niemal porażkę, pokrzyżowanie swych planów. Appeasement go nie zadowalał.

Führer rozumiał, że Zachód chce mu związać ręce i zahamować, kosztem Czechów, dalszą ekspansję Rzeszy. Irytowała go radość monachijczyków i berlińczyków oraz ich wiwaty na cześć Chamberlaina. To, że w ciągu kilku miesięcy uczynił z Niemiec najsilniejsze państwo na kontynencie bez wojny, jedynie sięgając po groźbę wojny, a jego, Hitlera, prestiż wśród Niemców wzrósł niebywale, to było za mało.

Już pół roku później, w połowie marca 1939 r., kanclerz całkowicie zlikwidował państwo czechosłowackie. Był to okres realizacji kolejnego etapu ekspansji Rzeszy. Wyraźnie parł do wojny, ale najpierw – jeszcze przed wymarzoną i opisywaną na kartach „Mein Kampf” wyprawą przeciwko ZSRR – chciał „spacyfikować” tyły, atakując najpierw na zachodzie. Musiał zatem ostatecznie wyjaśnić, jaką rolę w jego planach odegra Polska.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Hitler wyobrażał sobie, że Warszawa pogodzi się z rolą wasala Rzeszy i będzie ją zabezpieczać przed ewentualnym atakiem ZSRR, gdy Wehrmacht będzie na zachodzie rozprawiał się z Francją i brytyjskim korpusem ekspedycyjnym.

Złamały życie milionów ludzi. Stały po stronie zła. Zmagały się ze sobą. Nie warto przymykać oka na jeden totalitaryzm

W debacie publicznej powinno się sprawiedliwie, mniej więcej po równo, rozdzielać argumenty krytyczne względem komunizmu i nazizmu – mówi prof. Bogdan Szlachta.

zobacz więcej
Dla Polaków jednak sojusz z Francją mimo wszystko pozostał fundamentem ich strategii bezpieczeństwa. W Warszawie wiedziano, że nie chodzi o przyłączenie Gdańska do Rzeszy i o wytyczenie przez Pomorze Gdańskie eksterytorialnego połączenia. Kierownictwo Rzeczypospolitej uznało, że wiązanie się z Rzeszą oznaczałoby skok w przepaść i zdanie się w przyszłości na łaskę i niełaskę Hitlera. Tym bardziej, że w połowie marca 1939 r., pół roku po konferencji monachijskiej, było już wiadomo, że podpis Hitlera i jego zapewnienia nie są warte papieru, na którym został złożony. Zresztą naród, który zaledwie dwadzieścia lat wcześniej uzyskał i obronił swą niepodległość, nie pozwoliłby nigdy, by jego przywódcy zdegradowali kraj do rangi wasala Niemiec, postrzeganych w Polsce jako odwieczny wróg.

Polska bez namysłu przyjęła brytyjską ofertę gwarancji, które premier Chamberlain ogłosił 31 marca 1939 r. Nie miejsce tu na polemikę z mitem, jakoby Londyn swymi gwarancjami sprowokował Hitlera do zaatakowania Polski. Hitler zaatakował Polskę nie z powodu gwarancji brytyjskich, lecz dlatego, że Warszawa nie chciała się podporządkować Berlinowi. Polska zaś w realiach 1939 r. blokowała dalszą ekspansję Niemiec – i na zachodzie, i na wschodzie. Musiała zostać zatem wyeliminowana. W dostępnej zaś od kilkudziesięciu lat dokumentacji brytyjskiej, w tym w protokołach obrad rządu Jego Królewskiej Mości, brak jakiegokolwiek śladu o chęci doprowadzenia do ataku Rzeszy na Polskę. Owszem, był to bluff, ale obliczony na zatrzymanie rozpędzającej się niemieckiej lokomotywy.

Gdy wiosną 1939 r. doszło do otwartej konfrontacji między Berlinem a Warszawą, społeczeństwo niemieckie przyjęło to z wielką satysfakcją. Zainicjowana przez Hitlera polityka dobrosąsiedzkich stosunków z Polską była w Rzeszy skrajnie niepopularna i możliwa do realizowania jedynie w warunkach dyktatury. Niemiecka opinia publiczna nie miała nic przeciwko temu, by Führer w końcu dał nauczkę nielubianym, pogardzanym, a niekiedy wręcz znienawidzonym „Polaczkom” (Polacken). Z drugiej jednak strony podobnie jak kilka miesięcy wcześniej, w dniach poprzedzających konferencję monachijską, panował wśród Niemców lęk przed wojną na dwa fronty, przed wojną, której Rzesza nie może wygrać.

Kampania polska na początek

Następne miesiące stały pod znakiem wojny nerwów i swoistego kontredansu mocarstw, prowadzących między sobą tajne rozmowy: Niemcy z Wielką Brytanią i Sowietami, Brytyjczycy z Francuzami, Sowietami i z Rzeszą, Związek Sowiecki – z Zachodem i z Rzeszą.

Zwrotem w sytuacji i szokiem (choć najmniejszym w Warszawie) była wiadomość o wyjeździe Ribbentropa do Moskwy w celu podpisania tam paktu o nieagresji. Hitler zdawał się triumfować (układ ze Stalinem nazwał kilka dni później „paktem z szatanem w celu przepędzenia diabła”), ale nadal nie był w stanie rozwiać wątpliwości wojskowych i współpracowników, czy nadal można ryzykować wojnę światową i toczenie walk na dwa fronty. Jak zapisał 24 sierpnia jeden z adiutantów Hitlera (mjr Gerhard Engel), wojskowi byli niezwykle zatroskani: „Nie z powodu Polski, lecz w obawie , co może z tego wszystkiego wyniknąć”.

Nawet Ribbentrop nie był taki pewny siebie. Nie chciał otwarcie sprzeciwić się Hitlerowi, ale z wielu meldunków, jakie przesyłano mu, na biurko kanclerza wybierał jedynie te, w których mowa była o dużym prawdopodobieństwie wypowiedzenia Niemcom wojny przez Francję i Wielką Brytanię. Nietrudno to ustalić, ponieważ typował te meldunki, opatrując je dużą literą F (Führer), pisaną zieloną kredką.

Gdy 29 sierpnia Hermann Göring zwrócił Hitlerowi uwagę, że ten gra va banque, dyktator odpowiedział: „Całe życie grałem va banque”. Na razie pragnął przede wszystkim zbrojnej rozprawy z Polską. Chciał mieć – odnotował inne jego słowa z tego dnia jego adiutant – swą „pierwszą wojnę śląską”, tak jak dwa wieki wcześniej Fryderyk Wielki. Po kampanii w Polsce miał przyjść czas na kampanie kolejne, w tym na opisaną w „Mein Kampf” wyprawę przeciwko Związkowi Sowieckiemu, teraz z konieczności przesuniętej w czasie.

Już 18 października 1939 r. mówił wojskowym, że podbite ziemie polskie będą w przyszłości stanowić „niemiecki rejon koncentracji wojsk”. A 23 listopada na naradzie generalicji powiedział: „Możemy wystąpić przeciwko Rosji tylko wówczas, gdy będziemy wolni na zachodzie”.

Jesienią 1939 r., gdy zaczynała kwitnąć przyjaźń między Berlinem a Moskwą, zwykli Niemcy nie mieli o tym jednak pojęcia.

– Stanisław Żerko

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Tytuł i śródtytuły od redakcji

Prof. dr hab. Stanisław Żerko jest historykiem, pracownikiem Instytutu Zachodniego w Poznaniu i Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, autorem m. in. trzech monografii o genezie II wojny światowej i wydawcą czterech tomów polskich dokumentów dyplomatycznych z lat 1934-1939. Ostatnio ukazało się 2. wydanie jego „Niemieckiej polityki zagranicznej 1933-1939”.
SDP 2023
Zdjęcie główne: Niemiecki okręt Schleswig-Holstein w Zakręcie Pięciu Gwizdków ostrzeliwuje Westerplatte we wrześniu 1939 roku. Fot. IPN/Wikimedia
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.