Cywilizacja

Dylemat Rosjan w Pribałtyce. Co lepsze, ojczyzna stara – czy nowa?

Rosjanie mieszkający w państwach bałtyckich w trwającej wojnie raczej wspierają Rosję niż Ukrainę. Po latach ZSRS, kiedy to oni byli uprzywilejowani, teraz czują się dyskryminowani przez Litwinów, a zwłaszcza Łotyszy i Estończyków, którzy uważają ich za okupantów.

Portal litewskiej telewizji LRT z entuzjazmem opisywał w kwietniu, że mieszkający w tym kraju Rosjanie Oleg Wołkow i Dmitrij Nowikow są gotowi chwycić za broń i udać się na Ukrainę, aby walczyć tam z Rosją. Ukraina jeszcze nie wyraziła na to zgody, ale cytowany przez LRT, walczący pod Bachmutem ukraiński wojskowy Aleksander Bondarenko z zadowoleniem mówił: „Im więcej Rosjan zaciąga się w szeregi, tym mniej moich rodaków umrze, to nie może nie cieszyć”. Pół roku później nie wiadomo, co stało się z oboma ochotnikami. Pojechali, walczą?...

W krajach bałtyckich Rosjanie są ludnością napływową – osiedlali się tam od czasu przejęcia tych terytoriów przez Imperium Rosyjskie. Największy napływ nastąpił jednak po 1945 r., po II wojnie światowej, kiedy to na wschód deportowano sporą część miejscowej ludności, uważanej za zagrożenie dla „państwa robotników i chłopów”, a na ich miejsce wysyłano Rosjan. Przybywali tam głównie jako działacze partyjni, urzędnicy i wojskowi, a potem też jako szefowie i pracownicy nowo utworzonych zakładów przemysłowych. Właśnie dla tego wielu Litwinów, Łotyszy czy Estończyków uważa, że Rosjanie są okupantami.

O tym, jakie role pełnili ci niechciani przybysze może świadczyć analiza składu narodowościowego kierownictw republikańskich partii komunistycznych. Jeśli przyjrzeć się Komunistycznej Partii Łotwy, to w okresie powojennym I sekretarzami byli z reguły Łotysze, ale ich zastępcami Rosjanie – i to oni pilnowali swych zwierzchników. Dwa przykłady: w latach 1963 – 1978 II sekretarzem KC KPŁ był Nikołaj Biełucha, urodzony w Połtawie (Ukraińska SRR), ale Rosjanin. Przez wiele lat pełnił różne komsomolskie i partyjne funkcje w Leningradzie i Moskwie, aż skierowano go do Rygi. Z kolei od 1986 do 1990 r. II sekretarzem był Witalij Soboliew, urodzony w Woroneżu, który latami piął się po partyjnej drabinie kariery w prowincjonalnym Biełgorodzie, by wreszcie trafić do Moskwy, a potem na Łotwę.

Rosyjski niemile widziany

Litwini zrozumieli, że zagrożeniem nie są dla nich Polska i Polacy.

zobacz więcej
Na Litwie Rosjanie stanowią niecałe 5 proc. ludności, a większą od nich mniejszością narodową są Polacy (6,5 proc.). Ale na Łotwie Rosjan jest aż 24,5 proc. Wypada w tym miejscu powiedzieć, że nie było i nie jest łatwo uzyskać obywatelstwo łotewskie (trzeba np. znać język łotewski), stąd aż ponad 9 proc. mieszkańców to tak zwani nie-obywatele. Na 497 tys. Rosjan, „nie-obywatelami” jest aż 123 tysiące. Pozostali „nie-obywatele” to głównie Ukraińcy i Białorusini. Te grupy są najbardziej niechętnie nastawione do władz w Rydze. Z kolei w Estonii Rosjanie stanowią 22,5 proc. ludności (307 tys.), a aż połowa z nich mieszka w Tallinie. 64 tys. nie ma obywatelstwa estońskiego (i w ogóle żadnego innego), a obywateli Rosji jest 81 tysięcy.

Wszyscy oni zachowują się bardzo różnie. Jedni popierają Putina i rosyjską agresję, inni – choć w mniejszości – są przeciwnikami rosyjskiego prezydenta

Po stronie Rosji

Jeśli przyjrzeć się wynikom badań opinii publicznej na Łotwie i w Estonii okaże się, że ludność rosyjskojęzyczna – a więc przede wszystkim Rosjanie – w trwającej od półtora roku wojnie stoi po stronie rosyjskiej.

Nieco inaczej jest na Litwie. Z badania przeprowadzonego na początku tego roku, obywatele tego państwa najbardziej pozytywnie spośród krajów świata oceniają Polskę (aż 90 proc.) i Niemcy (82 proc.), a Ukraina jest na trzecim miejscu (81 procent: 27 proc. bardzo pozytywnie i 54 proc. raczej pozytywnie). Warto zauważyć, że aż 69 proc. litewskich Rosjan czuje sympatię do Ukrainy (tylko 21 proc. jest odmiennego zdania). Przez całe społeczeństwo najgorzej oceniana jest Rosja (aż 90 proc), a co może zaskakiwać, ta negatywna ocena dominuje też wśród Rosjan (zaledwie 11 proc. oceniło swą starą ojczyznę pozytywnie, gdy aż 83 proc. nieprzychylnie). Na marginesie wypada zauważyć, że specyficzną postawę zajmują litewscy Polacy, gorzej niż inne narodowości oceniający Ukrainę.

Na Łotwie i w Estonii, gdzie Rosjan jest dużo więcej niż na Litwie, sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej. W przypadku Łotwy, jak wynika z badania przeprowadzonego w bieżącym roku na zlecenie Fundacji Friedricha Eberta, istnieje znacząca różnica pomiędzy oceną wojny na Ukrainie w rodzinach, w których mówi się po łotewsku oraz rodzinach rosyjskojęzycznych (a więc z reguły rosyjskich). Wśród tych pierwszych Ukrainę popiera 78 proc., a wśród drugich – zaledwie 27 procent. Szczególna jest sytuacja rodzin dwujęzycznych (małżeństwa mieszane). Tam poparcie dla Ukrainy znacząco spadło – z 45 proc. w kwietniu ubiegłego roku do 32 proc. w kwietniu 2023. Także w innych kwestiach respondenci posługujący się w rodzinie obydwoma językami mają opinię coraz bardziej zbliżoną do osób rosyjskojęzycznych.

Tymczasem wszystkie te trzy grupy mają podobną – negatywną – ocenę sytuacji rosyjskojęzycznej ludności Łotwy. Obecnie ponad 60 proc. uważa, że pogorszyła się ona od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Naszywka na mundurze estońskiego żołnierza z flagą jego kraju i z ukraińskim pozdrowieniem narodowym „Slava Ukraini!” (Chwała Ukrainie!) w barwach tego państwa. Żołnierz uczestniczył w paradzie podczas 105. obchodów Dnia Niepodległości w Tallinie 24 lutego 2023 r. – tego roku odbywały się w Estonii w tym samym dniu, co pierwsza rocznica napaści Rosji na Ukrainę. Fot. PAP/EPA/Valda Kalnina
Zaledwie 28 proc. Rosjan na Łotwie popiera obecność tego kraju w NATO, gdy w przypadku członków rodzin mieszanych jest to 35 proc., a Łotyszy – 79 proc. Stosunek do Rosji pokazuje też badanie w sprawie oceny działań władz łotewskich, zmierzających do ostatecznej desowietyzacji kraju. Aż 73 proc. osób rosyjskojęzycznych i 55 proc. członków rodzin mieszanych nie popiera decyzji o zburzeniu sowieckich pomników w Rydze i innych miastach.

W Estonii przeprowadzono podobne badanie. W lutym 2023 r. na pytanie: „czy twoim zdaniem Estonia powinna w razie potrzeby przyjmować uchodźców wojennych z Ukrainy?”, 76 proc. Estończyków odpowiedziało „tak”, a 17 proc. „nie”. W przypadku innych narodowości (głównie Rosjan) sytuacja była diametralnie inna: „tak” – 48 proc., „nie” – 38 procent. Jest też zasadnicza różnica pomiędzy opiniami Estończyków i innych narodowości w kwestii udzielania pomocy wojskowej Ukrainie. Popiera ją 84 proc. tych pierwszych („nie” – 10 proc.) i zaledwie 27 proc. tych drugich („nie” – 38 proc., stanowisko neutralne – 20 proc.).

Pasywni na Litwie, aktywni na Łotwie i w Estonii

Portal litewskiej telewizji LRT opisywał kilka miesięcy temu, jak to Aleksander Kłoczan, radny z ramienia partii „Wolność i Sprawiedliwość” w samorządzie rejonu wisagińskiego, który mieszka na Litwie od 40 lat, miał problem z wypowiedzeniem słów przysięgi. Jak powiedział, nie zna litewskiego, wystarczy mu rosyjski, ale uczy się też ukraińskiego. Zapytany, do kogo należy Krym, nie spieszył z odpowiedzią, ale stwierdził, że do tych, którzy tam mieszkają. – Kiedyś należał do Ukrainy, a teraz nie wiem do kogo – powiedział.

Generalnie jednak z litewskimi Rosjanami nie ma większych problemów.

– Rosjanie litewscy reagowali i reagują na agresję rosyjską na Ukrainie bardzo pasywnie. Nie było żadnych oficjalnych deklaracji w tej sprawie. W 2022 r. przestała istnieć i tak skromna liczebnie partia: Alians Rosjan Litwy. Rosyjskie organizacje społeczne są bardzo mało aktywne – mówi Tygodnikowi TVP mieszkający w Kownie dr Andrzej Pukszto, historyk, politolog i dziennikarz. – Jedynym wyraźnym przejawem rosyjskości była wielka obecność Rosjan przy grobach żołnierzy sowieckich 9 maja na Cmentarzu Wojennym w Wilnie, w dzielnicy Antokol. Natomiast zniesienie pomnika poświęconego żołnierzom sowieckim na tymże cmentarzu latem 2023 r. nie wywołało żadnych protestów – dodaje.

Inaczej było w przypadku „Pomnika żołnierzy Armii Radzieckiej – wyzwolicieli radzieckiej Łotwy i Rygi z rąk okupantów niemiecko-faszystowskich” w łotewskiej stolicy. Chodziło też o 9 maja. Przypomnijmy, że dzień ten obchodzony jest w Rosji (tak, jak wcześniej w Związku Sowieckim) jako Dzień Zwycięstwa. Większość państw Europy i świata świętuje 8 maja, bo właśnie wówczas Niemcy podpisały kapitulację – tyle że stało się to tuż przed północą, a więc w ZSRS właśnie dziewiątego.
1 maja 2007. Członkowie delegacji Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu Rosji, przy kontrowersyjnym pomniku ku czci żołnierzy radzieckich, który został usunięty z centrum Tallina i przeniesiony na cmentarz wojskowy w stolicy Estonii. Przeniesienie pomnika wywołało w Tallinie zamieszki. W kilkudniowych starciach przedstawicieli mniejszości rosyjskiej z policją zginęła jedna osoba, a 156 zostało rannych. Zatrzymano około 1000 osób. Fot. PAP/EPA/STR
W rocznicę sowieckiego Dnia Zwycięstwa na Łotwie zatrzymano sześć osób. Pięć z nich usiłowało złożyć kwiaty w miejscu, w którym w Rydze stał rozebrany w 2022 r. sowiecki Pomnik Zwycięstwa. A był to naprawdę duży monument: obelisk z gwiazdą o wysokości 79 metrów, dziesięciometrowa figura Matki Ojczyzny odlana z brązu i grupa figur żołnierzy o wysokości 7,5 metra. Kolejna z osób aresztowanych później przez policję próbowała ułożyć z kwiatów symbol rosyjskiej inwazji na Ukrainę – literę „Z” – przed pomnikiem Wolności w centrum łotewskiej stolicy. W kilku miejscach Rygi pojawiły się litery „V” i „Z”. Policja otoczyła oba rejony dawnego pomnika, wzmocnione patrole pojawiły się pod rosyjską ambasadą i obok pomnika Puszkina, którego usunięcia z centrum miasta domagały się władze Rygi (pomnik usunięto ostatecznie z końcem maja). Do podobnych incydentów doszło też na cmentarzu w Dyneburgu.

Łotewski portal informacyjny LSM cytował szefa Fundacji Eberta w krajach bałtyckich Reinharda Krumma, który zauważył, że Rosjanie żyjący na Łotwie zderzyli się od lutego 2022 r. z trzema wielkimi problemami: wojną na Ukrainie, reakcją na nią Łotwy oraz polityczną separacją Rosji od Europy. Jego zdaniem badania wykazują, że rosyjskojęzyczna ludność albo nie chce się z tym uporać, albo wciąż czuje bliskie związki z Rosją. W rezultacie nie zmniejszają się podziały etniczne w tym kraju. Co więcej, Rosjanie boją się konfliktu etnicznego, a nawet pojawienia się tendencji faszystowskich. Po części może być to efekt gwałtownej desowietyzacji i derusyfikacji. – Na zasadzie: „jeśli będziecie burzyć nasze pomniki, my będziemy podkreślać swoją rosyjskość” – dowodził.

Podobnie jest w Estonii. – Bardzo duża część rosyjskojęzycznej ludności Estonii utrzymuje silne więzi z Rosją – twierdzi cytowany przez media Rein Toomla, ekspert polityczny z Instytutu Johana Skytte’a. Choć oczywiście trudno o jednoznaczne oceny. W czerwcu tego roku badano postawy estońskich Rosjan wobec noszenia pomarańczowo-czarnej wstążki św. Jerzego (tzw. gierogijewskaja lentoczka), pierwotnie symbolizującej sowieckie zwycięstwo nad Niemcami, a obecnie – armię rosyjską i jej agresję na Ukrainie. W Estonii jest ona zakazana, jednak 9 maja tego roku nosiło ją, według badań, 5 proc. ludności rosyjskiej w tym kraju. Pozostali kiedyś ją nosili, ale teraz z tego zrezygnowali (16 proc.) lub nie nosili nigdy (65 proc.). Pytanie, czy ci, którzy nie przypięli sobie pomarańczowo-czarnej wstążki zrobili tak, bo nie chcieli, czy też po prostu się obawiali?... Zresztą warto zauważyć, że jeśli przejrzeć strony internetowe organizacji rosyjskich na Łotwie i w Estonii, można dojść do wniosku, że żadnej wojny nie ma. Redaktorzy tych stron starannie unikają tematu rosyjskiej agresji. Poświęcają za to wiele miejsca opisom złego traktowania Rosjan w tych krajach.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
– Różnice między Litwą a Łotwą i Estonią wynikają przede wszystkim z demografii – mówi Tygodnikowi TVP prof. Šarūnas Liekis, dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dyplomacji Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie. – Na Litwie grupa niewiele przekraczająca 4 proc. ludności nie ma większego znaczenia i u nas kwestie obywatelstwa rozwiązaliśmy już 30 lat temu. Na Łotwie i w Estonii Rosjan jest wielu, a duże grupy społeczne łatwiej i w bardziej widoczny sposób prezentują swoje poglądy. Z jednej strony jest to zagrożenie dla bezpieczeństwa tych krajów, a z drugiej – duży problem, jeśli chodzi o integrację społeczną – dodaje.

Co muszą zrobić obywatele Rosji

W trzech państwach bałtyckich jest też spora liczba obywateli rosyjskich, którzy Rosję opuścili już dawno, ale i tacy, którzy zrobili to w ciągu ostatniego półtora roku, choćby ze względu na toczącą się wojnę. Oczywiście są wśród nich osoby obawiające się Władimira Putina i jego rządów.

Putin, wojna, imperium. Co naprawdę myślą Rosjanie?

Prawie wszyscy boją się konsekwencji użycia arsenału jądrowego.

zobacz więcej
Z punktu widzenia władz w Rydze jest to jednak grupa, której lojalności w obecnej sytuacji nie można być pewnym. Stąd decyzja władz łotewskich, by każdy obywatel Federacji Rosyjskiej chcący mieć prawo stałego pobytu wypełnił stosowną ankietę. Oto niektóre z zawartych w niej pytań:

- Czy sądzi Pan/i, że Rosja zaanektowała Krym w 2014 roku?
- Czy uważa Pan/i, że Rosja dokonuje niesprowokowanej agresji militarnej na Ukrainę?
- Czy potępia Pan/i inwazję wojskową na Ukrainę, przeprowadzoną przez obecny rząd rosyjski i uważa ją za czyn przestępczy?
- Czy demontaż pomników sowieckich na Łotwie jest uzasadniony?

Ankieta to nie wszystko, konieczna jest też znajomość łotewskiego. I dlatego Łotwa wprowadziła egzamin z języka – także dla tych obywateli Rosji, którzy w przeszłości byli „nie-obywatelami” łotewskimi, ale uzyskali rosyjskie paszporty. Ich prawo stałego pobytu automatycznie wygasło i musieli przejść nową procedurę, by je ponownie uzyskać, a znajomość łotewskiego jest do tego konieczna. Ostatnio około 3,6 tys. z nich nie zdało takiego testu i nie złożyło prośby o powtórkę – będą musieli opuścić Łotwę w ciągu trzech miesięcy. Do ponownego egzaminu zgłosiło się 6,7 tys. osób. Zresztą, spośród 25 tys. obywateli Federacji Rosyjskiej objętych nowym prawem, jedynie 14 tys. złożyło dokumenty w celu uzyskania statusu stałego rezydenta Łotwy.

Podobnie uczyniła Litwa, także w stosunku do obywateli Białorusi. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę władze litewskie odmówiły wydania wiz krajowych i zezwoleń na pobyt sporej grupie Rosjan i Białorusinów, którzy popierają tę wojnę. Uznano ich za zagrożenie dla bezpieczeństwa Litwy. Departament Migracji podlegający Ministerstwu Spraw Wewnętrznych rozesłał do Rosjan przebywających w kraju kwestionariusze, w których zadawał pytania podobne do tych łotewskich – dotyczące ich stosunku do rosyjskiej inwazji na Ukrainę, a także tego, do kogo należy Krym.

Problem, który będzie trwał

Niestety, państwa bałtyckie, a zwłaszcza Łotwa i Estonia, mają problem niesłychanie trudny do rozwiązania. Rosjanie w nich żyjący nie znikną, podobnie jak nie zniknie potężny sąsiad – Rosja. Rosyjska agresja na Ukrainę wykazała, że przez kilkadziesiąt lat nie udało się skutecznie zintegrować społeczeństw tych krajów, że co prawda dla Rosjan ważny jest poziom życia, wyższy w państwach bałtyckich niż w ich historycznej ojczyźnie – ale do „Matuszki Rossiji” czują co najmniej sentyment. Naturalne działania lokalnych władz, będące reakcją na rosyjską agresję na Ukrainę, zostało przyjęte przez Rosjan z niepokojem – bo w jakiejś mierze ograniczało ich prawa, zwłaszcza, jeśli nie byli obywatelami Łotwy czy Estonii. Tak naprawdę, Ryga i Tallin muszą bardzo poważnie zastanowić się nad postępowaniem w przyszłości. Co zrobić, by sytuacja się poprawiła? Jeśli wojna skończy się szybko – i przegraną Rosji – to otworzą się nowe możliwości. Jeśli jednak działania wojenne się przeciągną, w państwach bałtyckich może nie być spokojnie.

– Piotr Kościński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP2023
Tygodnik TVP jest laureatem nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Zdjęcie główne: Antyputinowski transparent przed budynkiem ambasady Rosji w Rydze, 24 stycznia 2023 r. W rocznicę napaści Rosji na Ukrainę, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Łotwy ogłosiło, że obniży poziom swojego przedstawicielstwa dyplomatycznego w Federacji Rosyjskiej do poziomu charge d'affaires. Fot. PAP/EPA/Toms Kalnins
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.