Cywilizacja

Czy w Kościele dojdzie do potężnego zderzenia?

Czy przez najbliższe tygodnie oczy całego świata zwrócone będą na Watykan, gdzie toczyć się będą obrady Synodu Biskupów naznaczonego już teraz silnymi kontrowersjami? Czy dyskusje zdominuje „niemiecka droga synodalna” z ekstremalnymi postulatami w sprawie związków gejowskich, kapłaństwa kobiet czy sprawowania władzy w Kościele? I czy naprawdę katolicy „żyją synodem”?

Już w sobotę, 30 września chrześcijanie różnych wyznań zbiorą się na placu św. Piotra, aby pod hasłem „together” i pod wodzą Ekumenicznej Wspólnoty z Taizé modlić się i czuwać w intencji rzymskokatolickiego synodu – zaprosił ich sam papież Franciszek.

Będą wśród nich przywódca prawosławnego świata, patriarcha Bartłomiej i arcybiskup Justin Welby, honorowy zwierzchnik Wspólnoty Anglikańskiej. Chrześcijaństwo w Europie naprawdę nie ma się dobrze, więc nie dziwi podobna solidarność – z drugiej strony, ta ekumeniczna modlitwa na pewno nie wszystkim będzie się podobać. Zwłaszcza tym, którzy mają za złe papieżowi jego nadmierne – jak mówią – otwarcie na inne religie i kultury, zarzucają mu odejście od nauczania dwóch poprzednich papieży, a nawet od doktryny, choć przecież nic takiego nie nastąpiło. Do tego dokłada się co najmniej ambiwalentna postawa Franciszka i jego watykańskich doradców wobec Rosji, która wciąż pozostaje agresorem na Ukrainie – ostatnio zebrała się w Rzymie wielka reprezentacja Kościoła greckokatolickiego, która też zresztą nazywa się synodem, i zwróciła papieżowi na to uwagę, jednoznaczną i wyrazistą, jeśli nawet w dyplomatycznych komunikatach zostało to nieco zawoalowane. No, ale ostatecznie nie jest to problem synodu o synodzie.

Na wszystkich kontynentach

Przypomnijmy, że pierwszy etap synodu rozpoczął się w 2021 roku – w parafiach, uczelniach katolickich, w zgromadzeniach zakonnych i wspólnotach, w stowarzyszeniach i ośrodkach duszpasterskich. Chodziło o to, by wszędzie tam rozmawiać o stanie Kościoła i jego przyszłości. Spotkania odbywały się na całym świecie, nie tylko w Polsce, co chętnie pomijają przeciwnicy idei synodu. Zebrane wnioski były komasowane i kondensowane na etapie diecezjalnym, z nich zaś powstał dokument krajowy.

Kościół nie jest demokracją

Kard. Müller: potrzebny jest nowy Kulturkampf – wymierzony w ideologię LGBT i gender.

zobacz więcej
Następnie – na wszystkich kontynentach – odbyły się spotkania delegatów krajowych. To europejskie odbyło się od 5 do 9 lutego w Pradze – i było obszernie relacjonowane przez jego polskich uczestników: abp. Stanisława Gądeckiego, abp. Adriana Galbasa, prof. Aleksandra Banke i siostrę Jolantę Marię Kafkę ze zgromadzenia misjonarek klaretynek – przez każdą z tych osób osobno, trzeba zaznaczyć. Spotkania kontynentalne były burzliwe, nawet bardzo, o czym za chwilę. Z każdego z tych spotkań powstał dokument, a na ich podstawie watykański zespół synodalny przygotował tak zwane Instrumentum Laboris , które będzie podstawą do rozpoczynającej 4 października debaty zaplanowanej na cały miesiąc. Jej finał przewidziano dopiero za rok.

Pierwsze starcie

Pierwsza sesja XVI Zgromadzenia Ogólnego Zwyczajnego Synodu Biskupów „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja” będzie więc tak naprawdę pierwszym plenarnym spotkaniem biskupów i świeckich delegowanych przez poszczególne episkopaty oraz osób powołanych przez papieża. W skład polskiej delegacji wejdą przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki, wiceprzewodniczący KEP abp Marek Jędraszewski i koordynator synodu w Kościele w Polsce abp Adrian Galbas oraz s. Jolanta Maria Kafka i prof. Aleksander Bańka, będzie też zaproszony przez papieża kardynał Grzegorz Ryś, który 30 września odbiera kapelusz kardynalski.

– W październiku będziemy obserwowali potężne zderzenie dużych bloków w Kościele, bo zderzą się ze sobą bardzo różne sposoby widzenia spraw Kościoła biskupów z różnych części świata – stwierdził w rozmowie z PAP znany dominikanin o. Jarosław Kupczak, profesor na watykańskim uniwersytecie Angelicum. – Różnice są często bardzo duże i dotyczą kwestii, które budzą największe emocje: kapłaństwa kobiet, stosunku do ruchu LGBT czy sprawowania władzy w Kościele – ocenił.

Jakiś czas temu dziennikarze KAI przygotowali syntezę, w której w największym skrócie pokazali rysujące się tendencje: biskupi z Afryki niezależnie od poglądu, że synodalność powinna przejawiać się na wszystkich szczeblach życia Kościoła, uważają, że przede wszystkim potrzebne jest nawrócenie. Można powiedzieć, że ich głos zabrzmiał wyjątkowo ostro na tle innych, które podnoszą sprawę współodpowiedzialności za Kościół świeckich i duchownych (też Afryka), przejrzystości podejmowania decyzji i odpowiedzialności za nie (Azja), prawdziwe („w wierności Ewangelii”) przyjęcie w Kościele tych, którzy czują się wykluczeni z udziału w jego życiu (Ameryka Północna). Synteza azjatycka precyzuje, że chodzi o „objęcie opieką duszpasterską” osób rozwiedzionych, tych, które zawarły ponowne związki małżeńskie, samotnych rodziców, rodziny, które się rozpadły, osoby z niepełnosprawnościami, więźniów, osoby utożsamiające się jako LGBTQIA+, osoby uzależnione, pracowników seksualnych, osoby zmagające się ze swą tożsamością seksualną i wszelkie osoby zmarginalizowane i poranione.

Niezbędne jest też „podjęcie konkretnych i odważnych decyzji w sprawie roli kobiet w Kościele i ich większego zaangażowania na wszystkich szczeblach, również w procesy decyzyjne” (Europa). Stanowią one bowiem nie tylko większość wiernych, ale również „trzon Kościoła”, dlatego bez uznania ich talentów i charyzmatów nie będzie synodalności (Afryka). A dokument z Oceanii zauważa, że bardzo często młode Kościoły już żyją synodalnością i mogą przekazać cenną lekcję Kościołom bardziej ustabilizowanym, zarówno na temat synodalności, jak i zachowania świeżości spotkania z Ewangelii z lokalnymi kulturami i i społeczeństwami.
„Niemiecka droga synodalna” budzi wiele obaw. Na zdjęciu: tradycyjne zebranie jesienne niemieckich biskupów w Fuldzie w 2022 roku. Fot. SASCHA STEINBACH/EPA/PAP.
Abp Stanisław Gądecki w wywiadzie dla KAI zwrócił uwagę na problemy, jakie towarzyszą dyskusjom związanym z obecnym procesem synodalnym, m. in. z niewłaściwym rozumieniem władzy w Kościele, kwestią diakonatu dla kobiet czy tym, jaka winna być postawa Kościoła wobec osób LGBT+.

Czym jest ta droga?

– Te dwa lata przyniosły tyle, że wysłuchano różnorodnych opinii o Kościele, co nie oznacza, że wsłuchano się w głos Ducha Świętego. Suma uzyskanych w ten sposób opinii nie gwarantuje wcale, że większość – jakby parlamentarna – jest głosem Ducha Świętego. W historii bywało, że jeden święty człowiek w Kościele bywał głosem Ducha Świętego, a głos tysięcy wcale nim nie był. Przy tak szerokim „responsie”, jaki został zebrany, są tam propozycje sensowne, jak i szkodliwe. Pytanie jest zatem takie, jak rozróżnić jedno od drugiego i jak dokonać rozeznania, że coś jest dobre dla Kościoła, a coś nie jest – mówi abp Gądecki .

– Ze zdumieniem obserwowałem, jak różnorodny jest obraz Kościoła, który wyłonił się z dotychczasowych etapów pracy synodu. Dla jednych regionów świata problemem jest bieda, a nawet głód, wojny i olbrzymia skala niesprawiedliwości społecznych. Gdzie indziej propozycje kulturowe sprzeczne z tradycją chrześcijańską bądź kryzys rodziny i małżeństwa. Chyba najtrudniejszą sytuację mamy w Europie, gdzie Kościół jest mocno spolaryzowany i panują w nim głębokie napięcia. W szczególny sposób zaznaczyło się to na kontynentalnym spotkaniu synodu w Pradze – podkreśla hierarcha.

To właśnie w Pradze pojawił się i zaatakował z wielką siłą termin „inkluzywność”, wobec którego nie tylko abp Gądecki wykazał daleko posuniętą powściągliwość i dociekliwość. – Jest to rodzaj wytrychu, bo w istocie pod słowem „inkluzja” kryją się całkiem odmienne treści – wyjaśnia teraz abp Gadecki. – I choć słowo to pojawia się w dokumentach przygotowawczych do synodu, jak i w ustach samego papieża Franciszka, to nikt go dokładnie nie zdefiniował. W pozytywnym znaczeniu pod pojęciem „inkluzji” można rozumieć postawę włączenia i przygarnięcia do wspólnoty Kościoła osób znajdujących się na marginesie, co jest wyrazem miłosierdzia. Taka była postawa Pana Jezusa. Ale inkluzja może też znaczyć komunię św. dla osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, czy też osób LGBT+, w duchu nowych, modnych ideologii lewicowo-liberalnych. Mówi się też np. o tym, że wykluczone czują się osoby żyjące w związkach poligamicznych. Trzeba jednak rozróżnić pomiędzy przygarnianiem człowieka, a akceptowaniem grzechu – precyzuje abp Gadecki. – „Przygarnianie” grzechu nie może być tym, czym Kościół jest zainteresowany. A tym bardziej nie można dopuścić błogosławienia związków homoseksualnych, czego domagają się środowiska LGBT+. Małżeństwo istnieje wyłącznie między kobietą a mężczyzną i nie ma innej możliwości – puentuje.

Polski biskup przeciw szaleństwom niemieckiej „drogi synodalnej”

Kard. Müller przestrzega swoich rodaków, aby nie odrzucali listu abp. Gądeckiego tylko dlatego, że jest on Polakiem.

zobacz więcej
W postulatach tego typu najdalej poszli katolicy niemieccy, którzy swoje obrady przekształcili w „niemiecką drogę synodalną” i domagają się jej instytucjonalizacji, utworzenia struktury równoległej do episkopatu, w czym mają wsparcie niektórych swoich biskupów. Z tego powodu abp Gądecki napisał w marcu list do swego niemieckiego odpowiednika, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec abp Georga Bätzinga, w którym przedstawił obawy dotyczące tej propozycji i argumenty na rzecz jej porzucenia.

Także teraz, na kilka dni przed rozpoczynającym się synodem, abp Gądecki w wywiadzie dla tygodnika niemieckich katolików „Die Tagespost” podkreślił aktualność listu, który skierował w lutym do przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec biskupa Bätzinga. „Wydaje się, że mamy do czynienia z największym kryzysem Kościoła w Niemczech od czasów reformacji” – powiedział polski hierarcha, nie ukrywając, że istnieje niebezpieczeństwo, iż źle zrozumiana reforma chrześcijaństwa ponownie doprowadzi do podziału Kościoła, który rozprzestrzeni się na sąsiednie kraje.

Roma locuta, causa finita

Po spotkaniu w Pradze wspomniany arcybiskup Bätzing powiedział, że cieszyłby się „gdyby na poziomie Kościoła powszechnego dopuszczono, że w niektórych Kościołach lokalnych możliwe są rzeczy, które w innych częściach nie są lub jeszcze nie są istotne”. Słowa te natychmiast zinterpretowano, w wielu miejscach i na wielu poziomach, jako niedwuznaczną sugestię, że „niemiecka droga synodalna” – z jej głównymi postulatami, czyli kapłaństwem kobiet, „małżeństwami” jednopłciowymi i dekonstrukcją władzy biskupiej – powinna być dopuszczona mocą watykańskiej decyzji tam, gdzie lokalny Kościół tego zechce, nawet jeśli w innych częściach świata nie jest to możliwe.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Jako pierwszy kwestionował to niemiecki kardynał Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary. – Teksty „niemieckiej drogi synodalnej” są wyrazem dyktatury miernoty – powiedział jeszcze w marcu dla agencji CNA Deutsch i podkreślił, że „postulaty te są nie do pogodzenia z wiarą katolicką”. Został natychmiast nazwany zatwardziałym konserwatystą i kto wie, czy teraz chętniej nie przyjeżdża do Polski niż do własnego kraju.

Z kolei abp Gądecki w ostatnim wywiadzie dla KAI mówił: – Uważam, że myślenie typu: błogosławmy grzechowi, byleby ci ludzie pozostali w Kościele, jest wyrazem jakiegoś poczucia klęski. Przestajemy już wierzyć, że ktoś może brać na serio nauczanie Kościoła, czy jego wymagania moralne. Kościół pełni swoją misję od 2000 lat i nie może się jej wyrzec.

Władza i seks, czyli niemiecka droga synodalna. Widmo schizmy krąży nad Kościołem

Franciszek, wzywając do decentralizacji, uruchomił proces, nad którym nie ma już żadnej kontroli.

zobacz więcej
„Niemiecką drogę synodalną” skrytykował też w hiszpańskich mediach kard. Marc Ouellet, do niedawna prefekt watykańskiej Dykasterii ds. Biskupów. Zarzucił, że jej metoda polega na zrównaniu opinii świeckich z opinią biskupów w demokratycznie podejmowanych decyzjach, a przecież „nie odpowiada to nauczaniu katolickiemu o Kościele”.

– Istnieje w różnych środowiskach moda, żeby słuchać tych, którzy do Kościoła nie chodzą i nie są związani z Kościołem, ale z jakiejś racji chcieliby Kościół zmieniać – można dodać do tego opinię abp Gądeckiego.

Przewodniczący episkopatu USA bp Timothy Broglio w wypowiedzi dla „Die Tagespost” ocenił, że proces synodalny zbyt często służy do wylewania żalów albo do forsowania własnych programów. Przypomniał, że Kościół zawsze kierował się zasadą: Roma locuta, causa finita (Rzym się wypowiedział, sprawa zakończona). Prawowierni katolicy – także niemieccy– powinni zatem podążać za nauczaniem Biskupa Rzymu i nie ulegać wpływom lokalnych instancji, którym papież się sprzeciwił. Trzeba zachować blask prawdy (veritatis splendor) i niemieccy katolicy powinni być przez nią przyciągani. Kto decyduje inaczej, stawia się poza Kościołem – powiedział amerykański biskup.

Czego więc możemy spodziewać się w Rzymie? Na pewno nie tego, że będziemy mogli śledzić dyskusje na bieżąco. Papież bowiem podjął decyzje, że dziennikarze, także ci z licencjonowanych mediów katolickich, nie będą wpuszczani na obrady i nie będą mogli na żywo ich relacjonować. Będą zdani na komunikaty „spikerów”, którzy będą podejmować decyzje według swego uznania.

Abp Gądecki zapytany o to, z czym przedstawiciele polskiego Kościoła jadą na synod, mówi wprost: – Nasz postulat brzmi: odkrywać dziedzictwo Soboru Watykańskiego II.

Ba, ale to też może być różnie rozumiane! Tymczasem chodzi o to, by wcielanie i rozwijanie nauczania soboru nie ulegało wynaturzeniom. O. profesor Jarosław Kupczak przypomina, że „podczas Soboru Watykańskiego II większość biskupów pochodziła z Europy i to było świadectwem dwóch tysięcy lat katolicyzmu, którego centrum stanowiła Europa. Nie do wszystkich dotarło, że Europa staje się dziś najbardziej zdechrystianizowanym kontynentem na świecie, a prymat myśli europejskiej w Kościele skończył się".

Abp Gądecki ma nadzieje, „że owocem rozeznania będzie przyjęcie jako wniosków końcowych tylko tego, co jest jednomyślną opinią wszystkich”. To niezwykle ważne stwierdzenie i warto o nim pamiętać, śledząc doniesienia z Watykanu: tylko to, co jest jednomyślną opinią wszystkich. – Ufam, że papieżowi Franciszkowi chodzi o to samo – podkreśla abp Gądecki.

Wiele razy, już po spotkaniu w Pradze, abp Gądecki przypominał w wypowiedziach osobistych i w wywiadach, że można mówić i mówić, dyskutować i postulować, ale decyzje i tak podejmuje ostatecznie papież, czego wyrazem będzie jego posynodalna adhortacja. Nieufni, wątpiący i podejrzliwi mówią, że to jest właśnie to, czego się obawiają.

Kilka dni przed odlotem do Rzymu arcybiskup wyraził obawę, że tak jak poprzedni synod – ten o rodzinie, którego podsumowaniem była adhortacja Amoris laetitia – forsował komunię świętą dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych, tak na tym synodzie zostanie przepchnięta – użył tego sformułowania – sprawa LGBT. A przypomnę, że to właśnie abp Gądecki na poprzednim synodzie ostro sprzeciwił się forsowanej wtedy agendzie, co miało znaczący wpływ na dyskusję synodalną. Wie więc, czego się obawia. – Dałby Pan Bóg, żeby to się dobrze rozwinęło – westchnął na zakończenie.

Kościół w Polsce zaś, aby przypomnieć wiernym o synodzie, przygotował na najbliższą niedzielę – bardzo ciekawą – jednodniówkę synodalną, która ma być rozdawana we wszystkich parafiach. Czy będzie?

Przygotował też siłami KAI i Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej (IDMN) raport „Kościół w Polsce 2023” zaprezentowany 26 września – raport o potencjale apostolskim, pracy charytatywnej i społecznej i o tym, że sekularyzacja w Polsce postępuje. Oraz o historii, która wyraźnie pokazuje, że Kościół w Polsce zawsze był wsparciem dla niepodległościowych dążeń Polaków. To także wyposażenie na Synod Biskupów.

– Barbara Sułek-Kowalska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023
Zdjęcie główne: Papież podjął decyzje, że dziennikarze nie będą wpuszczani na obrady synodu. Fot. Eric Vandeville/ABACAPRESS.COM Dostawca: PAP/Abaca
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.