Historia

Szlachcianka z Przysierska. Życie Anny to symbol polskich losów w XX wieku

Został po niej tylko piękny portret i trochę wspomnień rozproszonych wśród potomnych. Tak mało wiemy o polskiej szlachcie z Pomorza i prawie nic o szlachciankach. Aktywni w I Rzeczpospolitej, przetrwali w polskości w zaborze pruskim i wnieśli polskość do II Rzeczpospolitej.

Wracałem samochodem z Ustki do Warszawy. Jadąc przez Bory Tucholskie i Kociewie, nagle zobaczyłem tabliczkę z napisem miejscowości: Przysiersk. Nigdy jeszcze w niej nie byłem. Znałem tę wieś tylko z opowiadań i przekazów historycznych. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z początku XIV wieku. Nosiła zmieniające się nazwy: Preserscho (1326-1327), Heynco de Preseczesco (1328), Przyzersk (ok. 1400), Heinrichsdorf (Wieś Henryka) z nadania krzyżackiego z 1428 roku, przy końcu XVI wieku pojawiły się nazwy Przysierszk, Prisiersk, Przyssiersko, Przyssiersk. W 1648 roku występuje już istniejąca do dzisiaj nazwa Przysiersk. Od 1879 roku wieś nosiła dwie nazwy: Przysiersk i Heinrichdorf. Zamieszkiwali ją Polacy i Niemcy, katolicy i ewangelicy. Wyłącznie niemiecką nazwę, bez polskiej, wprowadzili okupanci niemieccy w latach 1939-1945. Kaszubi nazywali i nadal nazywają wieś w swojej gwarze: Pšlšersk.

W średniowieczu wieś rozwijała się, leżąc przy trakcie handlowym, łączącym Świecie nad Wisłą z Tucholą. Od XIV wieku była miejscem spotkań i zebrań polskiej szlachty. Niewątpliwie Suchomscy brali w nich czynny udział. Odnotowano w kronikach, że w XVI wieku we wsi były cztery karczmy.

W drugiej połowie XIX wieku Suchomscy mieszkali w Przysiersku nad jeziorem. Mówiło się o nich: zubożała polska szlachta. 1 stycznia 1888 roku przyszła na świat córka, której nadano imię Anna. Zapis jej urodzin i chrztu powinien znajdować w księdze parafialnej miejscowego kościoła. Wjeżdżając do wsi przez chwilę zastanawiałem się, czy ta księga znajduje się jeszcze w parafii, czy przekazana została do archiwum diecezjalnego?

Zajechałem przed kościół. Zapukałem do drzwi sąsiadującej z nim plebanii. Otworzył mi ksiądz, któremu po przywitaniu zadałem pytanie o księgę z 1888 roku. Uśmiechnął się i zaprosił do kancelarii. Na półce stały stare księgi. Wyciągnął i położył na stole księgę, w której na pierwszej stronie widniał zapis o chrzcie Anny z Suchomskich. Z wymienieniem rodziców chrzestnych, o których istnieniu nawet potomkowie Anny nie wiedzieli.

Z Przysierska do Berlina

Pochyliłem się nad wpisem. Rodzice Anny – Jacob (Jakub) Suchomski z dopiskiem arbeiter i Julianna z Gaikowskich. Chrzestni – Franz (Franciszek) Barkoski z Konopatu Polskiego i Anna Gaikowska z Heinrichdorfu. Ten wpis potwierdza, że zaborcy pruscy pozostawili polskie nazwy wioskom i osadom, zmieniając na wyłącznie niemieckie nazwy miast i miasteczek.
Wpisy w księdze parafialnej z 1888 roku. Fot. archiwum MK
Ksiądz Przemysław Szulc, proboszcz parafii, zaprosił mnie do kościoła. Legenda głosi, że parafia w Przysiersku założona została podczas pobytu świętego Wojciecha na Ziemi Pomorskiej. Pierwszy zachowany zapis o parafii pochodzi z 1325 roku. Dokument z wizytacji władz kościelnych z 1583 roku mówi o powstającym, drewnianym kościele, jeszcze niekonsekrowanym. Poświęcenie kościoła pod wezwaniem św. Wawrzyńca nastąpiło 2 lipca 1588 roku. W 1649 roku dach pokryto dachówką i dobudowano drewnianą wieżę-dzwonnicę. W kościele znajdowały się piękne, złocone, barokowe ołtarze i figury dwóch świętych – Wojciecha i biskupa Stanisława. Pod amboną stała piękna chrzcielnica ze złoconymi obramowaniami. Ksiądz Przemysław zapewnił, że jest w kościele od jego konsekrowania. Prawdopodobnie pochodziła z drewnianego kościoła. Anna na pewno była chrzczona wodą święconą z tej chrzcielnicy.

Stary kościół drewniany rozebrano na początku XIX wieku. Na jego miejscu stanął wybudowany w latach 1821-1823 murowany kościół pod wezwaniem św. Wawrzyńca. Budową kierował i pierwszym proboszczem został ksiądz Mateusz Wysocki. Z drewnianego przeniesiono do murowanego wszystkie ołtarze i figury świętych. Parafianami byli mieszkańcy Polacy i kilka rodzin niemieckich. Przy kościele istniało od lat trzydziestych XVIII wieku bractwo różańcowe, od połowy XIX wieku bractwo trzeźwości. W obu bractwach sami Polacy.

W siódmym roku życia, Anna poszła do miejscowej szkoły dwuklasowej, bezwyznaniowej. Była jednym z ponad stu dzieci uczęszczających do niej. Szkoła z tradycjami, pierwsze pisane wzmianki o placówce w Przysiersku pochodzą z 1583 roku. Przy końcu XIX wieku wieś liczyła ponad 700 mieszkańców, w tym około 450 katolików, reszta – ewangelicy.

Nie zachowały się żadne przekazy o dzieciństwie i młodości Anny. W wieku 18 lub 19 lat wyjechała w poszukiwaniu pracy do Berlina. Znając język niemiecki, bez problemu zatrudniła się jako pomoc domowa w rodzinie niemieckiej. Spacerując po parku z dzieckiem chlebodawców, nawiązała znajomość z mówiącym po polsku Mieczysławem, przystojnym, o smagłej cerze. Pracował jako ogrodnik w parku. Dzięki temu była okazja do codziennych spotkań. Około 1910 roku, tu też brakuje potwierdzenia dokumentami, odbył się w Berlinie ślub Mieczysława Demela z Anną Suchomską.

Demel był synem Ormian katolików, którzy uciekli z Armenii w połowie XIX wieku przed prześladowaniami i pogromami tureckimi. Osiedlili się w Tarnowie. Spolszczyli się do tego stopnia, że urodzonemu synowi nadali polskie imię i kształcili w języku polskim. W poszukiwaniu pracy dwudziestokilkuletni Mieczysław wyjechał do Berlina, część jego rodziny wyemigrowała w tym samym celu do Ameryki Północnej.
Wnętrze kościoła w Przysiersku i chrzcielnica. Fot. archiwum MK
W 1912 roku Annie i Mieczysławowi urodziła się córka Helena, trzy lata później syn Mieczysław. Mieszkali w pięknej dzielnicy Berlina – Grunewaldzie.

Wolność i niewola w Bydgoszczy

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości otrzymali obywatelstwo polskie, wrócili w 1919 roku i osiedlili się w Bydgoszczy. Mieczysław zatrudnił się jako ogrodnik przy dworcu kolejowym Bydgoszcz Główna.

Anna nie musiała pracować, mąż dobrze zarabiał. Córka należała do Związku Harcerstwa Polskiego. Była założycielką i drużynową 14 Bydgoskiej Drużyny Harcerek przy szkole przy ulicy Nowogrodzkiej. Ukończyła seminarium nauczycielskie w 1932 roku. Do wybuchu wojny nauczała w szkole powszechnej w Fordonie i jednocześnie prowadziła zajęcia z języka polskiego i historii w fordońskim kobiecym więzieniu.

Wiosną 1939 roku Demelowie przekazali na Fundusz Obrony Narodowej kilka kilogramów srebrnej zastawy stołowej. We wrześniu 1939 roku, zapakowana do jednej z 61 skrzyń (ważących 2408 kg), z Bukaresztu przez ambasadę w Rzymie trafiła do Banku Francji w Marsylii, a po wojnie znalazła się w Tuluzie. Ale o tym ofiarodawcy Demele nigdy się nie dowiedzieli.

Córka Helena była zaręczona z podporucznikiem Stanisławem Szarkiem, dowódcą polskiej placówki celnej przy granicznej stacji Szymankowo koło Tczewa (zginął w pierwszych godzinach II wojny światowej, Helena w 1945 roku wspólnie z siostrą Stanisława zidentyfikowała jego ekshumowane zwłoki). Sama miała dużo szczęścia. Znalazła się jako nauczycielka na listach polskiej inteligencji po wkroczeniu Niemców do Bydgoszczy we wrześniu 1939 roku. W „krwawą niedzielę” szła z innymi aresztowanymi główną ulicą miasta, prowadzona na rozstrzelanie. Wzdłuż ulicy na chodnikach stali przyglądający się przechodnie. Helena szła przy krawężniku. Nagle jeden z przechodniów wciągnął ją na chodnik. Eskortujący żołnierze niemieccy nie zauważyli tego. Helena wróciła do mieszkania rodziców przy ulicy Patersona. Matka Anna natychmiast ukryła ją w pomieszczeniu kanalizacyjnym w ogrodzie za domem. Wczesnym rankiem i wieczorem donosiła jej jedzenie i picie, bardzo ostrożnie, żeby sąsiedzi nie zauważyli. W listopadzie, przed zbliżającą się zimą, Anna zawiozła Helenę do swoich znajomych, do majątku Karnowo koło Nakła. Pracowała tam jako robotnica w gospodarstwie do końca marca 1940 roku.

Zapomniany Zawisza Czarny. Niszczony za polski patriotyzm i za „majątek poniemiecki”

To nie „rycerz spod Grunwaldu” zbudował pod Toruniem oazę polskości, dewastowaną od 1939 roku.

zobacz więcej
Niemcy bezskutecznie poszukiwali Heleny, przeprowadzając rewizje początkowo w mieszkaniu przy ulicy Patersona, później w pomieszczeniu po opuszczonym sklepiku, do którego wyrzucili jej rodziców. W tym czasie Anna dowiedziała się, że jej syn żyje.

Mieczysław junior powołany został w sierpniu 1939 roku do Wojska Polskiego. W czasie kampanii wrześniowej dostał się do niemieckiej niewoli. Ciemna karnacja skóry, ciemne włosy, a także rysy twarzy spowodowały, że zamknięto go z innymi żołnierzami-jeńcami podejrzanymi o pochodzenie żydowskie. Zawiadomiona o tym Anna musiała zebrać dane do trzeciego pokolenia o płynącej w żyłach polskiej, nie żydowskiej krwi. Zebrała, pojechała, nawymyślała komendantowi obozu po niemiecku i wróciła z uwolnionym synem. Może jeszcze gdzieś w Niemczech zachowała się ta dokumentacja, w Polsce nie przetrwała, podobnie jak inne dokumenty ze szlacheckiego drzewa genealogicznego Suchomskich.

W kwietniu 1940 roku Helena wróciła do rodziców do Bydgoszczy. Samorzutnie rozpoczęła nauczanie dzieci rodziny Przybyszów, zamieszkałych przy ulicy Śniadeckich i Pastwów w dzielnicy Bydgoszcz-Wschód. To było bardzo niebezpieczne zajęcie i Anna w obawie przed zadenuncjowaniem córki przez sąsiadów Niemców i volksdeutchów, wywiozła ją do Sępólna Krajeńskiego. Helena, znająca język niemiecki, bez problemów zatrudniła się w kancelarii miejscowego Urzędu Ziemskiego. Pracowało tam kilku ukrywających się Polaków, wśród nich ksiądz i nauczyciel Konrad Felmer, który był jednym z organizatorów miejscowej siatki Armii Krajowej. Helena, o czym Anna nie wiedziała, została zwerbowana przez Felmera do organizacji. Pierwszym zadaniem, które jej zlecono jeszcze przed zaprzysiężeniem, było dostarczenie przesyłki do mieszkania komandora Marynarki Wojennej przy Nowym Targu w Gdańsku.

Po powrocie do Sępólna dowiedziała się o aresztowaniu i rozstrzelaniu nauczyciela Jankowskiego, któremu podlegała komórka AK w tej miejscowości. Do zaprzysiężenia nie doszło. Nikogo z komórki nie aresztowano, ale musiała zawiesić działalność konspiracyjną. Przy końcu 1944 roku Anna sprowadziła córkę do Bydgoszczy. Od pierwszych dni stycznia 1945 roku wznowiła tajne nauczanie dzieci w rodzinie Pastwów. Rodzice o tym wiedzieli. Miejscowe gestapo nie było już takie aktywne, jak w poprzednich latach okupacji.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Nastała władza ludowa. Mieczysław, bez wiedzy Anny, przekazał tej władzy wszystkie posiadane kosztowności i waluty w złocie i srebrze. Na odbudowę kraju po wojennych zniszczeniach. Anna nie mogła mu tego darować do końca życia. Nie mogła spełnić swego marzenia o kupnie własnego domku z ogródkiem. Doczekała się dwóch wnuków i wnuczki. To była jej jedyna radość życia po śmierci męża w 1958 roku. Zmarła w 1967 roku, nie pozostawiając po sobie żadnych dokumentów i przekazów. Zniszczyła je, bo władza ludowa nie lubiła potomków polskiej szlachty, nawet tej zubożałej (ojciec Anny pracował jako robotnik w folwarku w Przysiersku).

Epilog historii o szlachciance Annie miał miejsce po ogłoszeniu stanu wojennego, wprowadzonego 13 grudnia 1981 przez Wojciecha Jaruzelskiego. Wnuk Anny był dobrze zapowiadającym się dziennikarzem publicystą. Został pozbawiony pracy w styczniu 1982 roku, po przeprowadzonej weryfikacji pracowników mediów. Chwytał się różnych dorywczych zajęć, nawlekał koraliki znajomej producentce biżuterii, by utrzymać rodzinę. Ktoś mu doradził, żeby poszedł do konsulatu niemieckiego na Saską Kępę w Warszawie. Pracownik konsulatu, gdy dowiedział się, że mama Helena urodziła się w Berlinie przed wybuchem I wojny światowej, zapewnił, że jej syn po wyjeździe do RFN otrzyma obywatelstwo niemieckie, mieszkanie, pracę, bezpłatne lekcje języka niemieckiego itp.

Nie wyjechał, nie skorzystał z tej oferty. Pamiętał, co wielokrotnie powtarzała mu babcia Anna. To nie są już ci Niemcy, jak nasi sąsiedzi z Przysierska. To, że nie zamordowali jej córki Heleny i nie wywieźli do obozu koncentracyjnego syna, zawdzięczać można było wyłącznie szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Lub Opatrzności.

– Maciej Kledzik

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP2023
Tygodnik TVP jest laureatem nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Zdjęcie główne: Portret Anny Demel, z domu Suchomskiej. Fot. archiwum rodzinne
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.