Paavo Nurmi (1897-1973) wyprzedzał epokę na długich dystansach, wygrywał z przewagą 20 metrów. Rywale byli niemal pewni, że „Latający Fin” lata na jakimś koksie. Czekali na jego wpadkę aż doczekali się dyskwalifikacji terminatora. Lecz nie za doping, ale za to, że brał pieniądze za starty, co było wówczas niedopuszczalne.
Belg Eddy Merckx, w latach 60. ubiegłego wieku, w kolarstwie był kimś takim jak Pele w futbolu czy Muhammad Ali w boksie. Na szosie i w przełajach pożerał konkurentów. Z tej przyczyny dostał prestiżową ksywkę „Kanibal”. Palił faję za fają, żłopał tyle whisky, ile ważył, ponadto był żarłokiem. A potem siadał na rowerek i żegnał się z peletonem. Rzecz jasna w aurze plotki, że jest „koksiarzem”. Nie tylko zawodnicy, także spece od testów tak uważali. Byli szczęśliwi, gdy w końcu wpadł, jednak radowali się przedwcześnie. Parę wpływowych osób im wytłumaczyło, że test był zły, a kolarz jest dobry i po aferze.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Roger Federer nie tylko nigdy nie został przyłapany na oszustwie, ale publicznie apelował o więcej kontroli w tenisie. Przy okazji wyznał szczerze, że bywa badany raz na 10 lat. Jeden z moich kolegów dziennikarzy długo twierdził, że w tenisie doping nie istnieje. Zgłębiłem temat i powiem Wam, że coś jest na rzeczy.
Skoro ITF (Międzynarodowa Federacja Tenisa) pozwala zawodnikom wybierać, gdzie i kiedy będą testowani. A w nagłych przypadkach uprzedza tenisistów o wizytach kontrolerów, to nie może być inaczej. Jednak w sumie ten biały sport, chyba nie jest tak biały jak wydawało się koledze.
Czysty cyrk?
Wśród wielu przypadków dopingu domniemanego, które są niezliczone w odróżnieniu od tych potwierdzonych, bo przecież nikt nie testuje milionów amatorów, którzy biegają maratony, jeden przypadek szczególnie mi zaimponował, a właściwie rozczulił do łez. Wydarzył się w związku z igrzyskami w Barcelonie w 1992 roku i w związku z koszykarzami NBA. Ówczesny prezydent MKOl. Juan Antonio Samaranch zaprosił ich na te igrzyska, a oni uprzejmie przyjęli zaproszenie.
Samaranch to zrobił, żeby zwiększyć oglądalność imprezy, co zawsze dobrze robi finansom. Media tak się „podjarały”, że przegapiły przekręt Samarancha, bo nie koszykarzy. Oni postawili wstępny warunek: przyjadą, zagrają, lecz tylko wtedy, gdy nie będą testowani na doping. Prezydent zaakceptował ten warunek.
Amerykanie bywają prostolinijni i otwarci, chociaż nie sądziłem, że aż tak. Chłopaki z USA niczego nie ściemniali, uczciwie powiadomili gospodarza, że są i będą na koksie, i nie zamierzają zmieniać nawyków.
Gracze NBA podnieśli widzom ciśnienie, ceny reklam telewizyjnych podreperowały budżet komitetu, w sumie wszyscy byli zadowoleni. Dziś niewiele osób pamięta, jak to się odbyło. Oglądalność biła rekordy. Żaden Amerykanin nie wpadł na dopingu, zatem wszyscy byli czyści. Tak to działa w praktyce.
Tak działa zasada domniemania niewinności, teoretycznie słuszna, lecz w przypadku dopingu czy korupcji mocno podejrzana, czego dowiodło życie. A ścieżki łapówkarzy i koksiarzy czasem plączą się jak pajęczyna.
Tak było w przypadku Lamine Diacka, prezydenta IAAF (Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej), który przytulił do serca 2 miliony dolarów łapówki za krycie przez lata dopingu w rosyjskiej lekkoatletyce.
Zresztą Senegalczyk nie jest „jedyną czarną owcą” wśród sportowych VIP-ów. Jest ich mnóstwo we wszystkich dyscyplinach, są zblatowani i wiedzą, co robią. Rzecz jasna reguła fair play nie jest im obca. Bardzo Ważne Osoby są wyjątkowo wyczulone na punkcie czystości sportu. Tyle że cokolwiek monotematycznie. Wodzowie troszczą się wyłącznie o czysty zysk. Inne zabiegi sprowadzają do gry pozorów i ma to sens w ich mniemaniu.
Patrząc z dystansu i bez emocji, trudno zaprzeczyć, że w tym działaniu jest logika. Dochodowy gwiazdor przyłapany na dopingu jest jak zepsuty bankomat. Kasy nie daje, a kosztuje. Federacje i sponsorzy tracą kupę szmalu. Takiego gościa należy chronić przed czyścicielami, co to przez nadgorliwość czy głupotę potrafią wyrządzić szkody. Z drugiej strony trzeba trzymać fason. Od czasu do czasu warto rzucić na żer kogoś mniej znacznego lub bardziej leciwego, kto staje się nierentowny. I wtedy wszystko się zgadza. I stanowcza walka z dopingiem, i zyski.