Cywilizacja

Żołnierze rozdeptywali krzyżyki

Parlament Europejski porównuje sytuację w Górskim Karabachu z czystkami etnicznymi. Za rezolucją w obronie Ormian głosowali w pierwszych dniach października niemal wszyscy europarlamentarzyści. Czy gdyby społeczność międzynarodowa wcześniej potępiła działania Baku, doszłoby do zajęcia Górskiego Karabachu przez Azerbejdżan i ucieczki przed nimi ponad 100 tys. Ormian?

Atak wojskowy Azerbejdżanu na Górski Karabach PE nazywa „rażącym naruszenie prawa międzynarodowego i praw człowieka.”. Bo tak jest w istocie. Prawa te były jednak łamane już wcześniej. Długi czas społeczność międzynarodowa – zarówno zachodnia, jak i ta, związana z Moskwą – bezczynnie przyglądała zaostrzającej się sytuacji na Kaukazie Południowym. Górski Karabach i zamieszkujący go od wieków Ormianie musieli sami zmagać się z wrogimi działaniami sąsiada.

Gdy w grudniu 2022 r. Baku zamknęło jedyną drogę, łączącą teren enklawę z Armenią, nie było jak sprowadzać żywności, lekarstw i innych produktów. Z każdym miesiącem region zbliżał się do katastrofy humanitarnej, a jednak skutecznie Zachód nie robił nic. Także tradycyjny sojusznik Erywania, jakim do tej pory była Moskwa, nie interweniowała.

A to przecież właśnie interwencja Moskwy sprawiła, że druga wojna karabaska, a więc konflikt z roku 2020 już wówczas nie zakończył się totalną klęską Armenii. Trzy lata temu kraj ten również został zaatakowany przez Azerbejdżan. Nierównowaga sił (cóż może równać się z bakijskimi petrodolarami?) sprawiła, że Armenia straciła wówczas nizinną część Karabachu. Jednak jego górska część mogła być nadal administrowana przez Erywań, a ludzie mogli zostać w miejscach, gdzie oni i ich przodkowie mieszkali od wieków.

Tym razem rzecz miała się inaczej – było jasne, że na Moskwę już liczyć nie można. Nie tylko z powodu skupienia uwagi i sił Putina na agresji na Ukrainie. Premier ormiańskiego rządu nigdy nie krył swoich prozachodnich sympatii. Nie wspominając o fakcie, że Nikol Paszynian doszedł do władzy w wyniku swego rodzaju kolorowej rewolucji – ta metoda zmiany władzy nie cieszy się sympatią Kremla, a więc i chęci do pomocy brakowało.

W końcu Paszynian nazwał rzecz po imieniu i w wywiadzie dla jednej z włoskich gazet stwierdził, że „poleganie na tylko jednym partnerze w zakresie spraw bezpieczeństwa to strategiczny błąd". Równocześnie Armenia, na której terenie nadal stacjonują rosyjskie wojska, nagłośniła coroczne amerykańsko-ormiańskie mini-manewry wojskowe, o których do tej pory niewiele mówiono, a krytyka Rosji i deklaracje chęci zbliżenia z Zachodem zaczęły być jeszcze bardziej słyszane. Nic to jednak nie zmieniało – Baku zaciskało pierścień wokół Górskiego Karabachu, a Zachód realnie pozostawał bierny.
Uciekinierzy z Karabachu w Goris w Armenii przy namiocie Światowego Programu Żywnościowego ONZ. Fot. Ashley Chan / Zuma Press / Forum
Dziś, cztery tygodnie po zajęciu enklawy przez Azerbejdżan, Armenia zmaga się z przyjęciem ponad 100 tys. ludzi, a media pełne są ogłoszeń o punktach, gdzie można zanosić żywność, pościel i odzież czy miejscach, gdzie uciekinierzy mogą znaleźć wsparcie, także psychologiczne.

To ostatnia jest bardzo potrzebna. Prześladowania, zadawane chrześcijańskiej Armenii przez muzułmanów mają długą i tragiczną „tradycję”, nie należy więc dziwić się ludziom, że w popłochu zostawili swoje domy, zakłady pracy i cały majątek. Już w roku 705. ówczesny arabski namiestnik zwabił kilkuset ormiańskich wielmożów wraz z rodzinami, zamknął ich w kościołach i kazał spalić żywcem. Prześladowania ze strony muzułmanów powodowały przez wieki wyludnienia ogromnych połaci Armenii i miały swój punkt kulminacyjny w rzeziach osmańskich w roku 1895 i ponownie 1915. ODWIEDŹ I POLUB NAS Tego się nie zapomina, tym bardziej, gdy słyszy się nienawistną retorykę aktualnych władz Baku. Retorykę, za którą szły czyny. Jak informuje ormiańska ombudsperson Anahit Manasyan, azerbejdżańska armia, po wtargnięciu do Karabachu, nadawała przez głośniki komunikat, w którym wzywała mieszkańców, by wynieśli się z „azerbejdżańskiej ziemi”, by uciekali, a żołnierze, grożąc ludziom bronią zmuszali ich do trzykrotnego powtórzenia azerbejdżańskiej wersji nazwy ormiańskiej miejscowości. Równocześnie, jak donosi Manasyan, żołnierze zrywali i rozdeptywali krzyżyki, zawieszane na samochodach mieszkańców enklawy. Krzyżyki dzieliły więc los wielkiego krzyża, królującego na wzgórzu w stolicy Górskiego Karabachu, Stepanakercie – krzyża, powalonego i zniszczonego przez najeźdźców.

W efekcie Górski Karabach opustoszał, a świat śle pomoc dla tysięcy potrzebujących. Polska również włączyła się do działań i jako trzeci kraj na świecie przesłała uchodźcom nie tylko wsparcie finanasowe, ale również 10 ton żywności i 210 łóżek wraz z pościelą.

Prezydent Armenii: Chcemy, żeby Moskwa broniła nas przed Turcją i Azerbejdżanem

Wahagn Chaczaturian dla Tygodnika TVP

zobacz więcej
Sęk w tym, że na tym nie powinno się poprzestać. Żądania terytorialne Baku nie zostały zaspokojone. Jest jeszcze przykładowo problem Nachiczewanu, a więc azerbejdżańskiej republiki, nie mającej lądowego połączenia z krajem – trochę podobnie jak Kaliningrad nie ma go z Rosją. Baku od lat domaga się od Erywania wydzielenia przez teren Armenii drogi, by obie części Azerbejdżanu połączyć, na co jednak Erywań nie chce się zgodzić. Nic dziwnego – droga Nachiczewan-Azerbejdżan byłaby de facto nową granicą i zamknęła główną trasę transportu północ-południe, a więc dostęp Armenii do sąsiedniego Iranu.

Jeśli więc społeczność międzynarodowa chce wyciągnąć wnioski z aktualnego kryzysu wokół Górskiego Karabachu, któremu nie zapobiegła, to Baku powinno nieustannie otrzymywać silne sygnały z jasnym przesłaniem: Nie ma zgody na naruszanie integralności terytorialnej Armenii.

– Katarzyna Trzemkowska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023

Zdjęcie główne: Uciekinierzy, jeśli mogli, to zabierali ze sobą dobytek, a nawet stada owiec. Fot. Ashley Chan / Zuma Press / Forum
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.