W momencie tamtej choroby ma 41 lat, męża z doktoratem na ukończeniu, cztery córeczki w wieku od jedenastu do czterech lat, rozpędzoną karierę zawodową w szpitalu i naukową w Katedrze Psychiatrii, aktywną pracę społeczną – i diagnozę. Rak, trudny, w 1962 roku raczej beznadziejny. Przyjaciel rodziny, biskup Karol Wojtyła 17 listopada pisze z Rzymu do – sławnego już wtedy – ojca Pio prośbę o modlitwę wstawienniczą w jej intencji. Ojciec Pio, dziś święty i w dalszym ciągu obdarzany kultem przez miliony ludzi z całego świata, już wtedy cieszy się opinią człowieka, którego Pan Bóg wyznaczył do zadań specjalnych i który w związku z tym ma – w opinii ludzi – „specjalne” możliwości wypraszania łask.
W dniu operacji Wandy Półtawskiej, 21 listopada, lekarze przystępują do zabiegów przedoperacyjnych i… nie wierzą swoim ustaleniom. „Badanie ostateczne, ostatnia rektoskopia, wykazała zupełnie co innego. Najpierw zdumiało mnie, że mnie nie boli. Z początku myślałam, że dali mi coś przeciwbólowego, ale wziernik wykazał gładkie pole. Owrzodzenie, które wczoraj było, zniknęło, nie ma go, została lekko zaróżowiona po świeżym zagojeniu śluzówka”.
Wojtyła był pewny, że to cud – jak pisze George Weigel, jego najważniejszy biograf, któremu Jana Paweł II powiedział o tym w osobistej rozmowie w 1997 roku – ale to dr Półtawska musi się z tym uporać. „Nie śmiem powiedzieć, że to cud, odsuwam tę myśl – boję się jej. Patrzę na moje wychudzone ciało z nowym napięciem. Ciało terenem działania ducha, Ducha Świętego. Nie, Boże, ja nie mogę o tym tak zwyczajnie myśleć. Cudowne uzdrowienie – przecież to mnie tak nieprawdopodobnie zobowiązuje. Ja nie mogę tego przyjąć. Odsuwam tę myśl. Ja nie modliłam się o zdrowie, to nie ja uprosiłam!”
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Choć przecież Wojtyła, szczerze i blisko zaprzyjaźniony z obojgiem małżonków Półtawskich, pisał wcześniej do niej, że „obowiązek walki o życie i zdrowie nie sprzeciwia się w niczym owemu oddaniu się Panu Bogu do dyspozycji, które znajduje jako nutę dominującą w Twoim liście. Jeżeli wolą Bożą po wyczerpaniu wszystkich środków (podkreślenie – Karol Wojtyła) będzie co innego, wówczas ta dominująca postawa jest w pełni aktualna, przedtem nie. Owszem, jest wręcz niezgodna z wolą Bożą. Będzie to ważne, gdy zajdzie – a jest prawdopodobna – możliwość operacji. Zdajesz się z góry ją odrzucać i przekreślać, piszesz: »doświadczenie medycyny uczy, że często zabieg przyspiesza«. Prócz tego nie chcesz się przez ten zabieg stać »kaleką« i bierzesz pod uwagę Andrzeja”.
Przez ponad siedemdziesiąt lat Andrzej i Wanda Półtawscy byli małżeństwem, czułym i wrażliwym na siebie, ale przede wszystkim nastawionym na pracę dla innych: dla dzieci i pacjentów – ona i dla studentów – on, dla potrzebujących matek oczekujących dzieci i dla Kościoła, dla każdego bez wyjątku życia i dla Pana Boga.