Historia

Wykreślony ze świętych, niemal spalony na stosie i inni papieże „heretycy”

Słynny amerykański dziennikarz Lary King zapytał w swoim programie w telewizji CNN prezbiteriańskiego duchownego, czy homoseksualiści mogą zostać zbawieni. „Larry – odpowiedział duchowny – nawet papież może zostać zbawiony, jeżeli się nawróci”. Uważanie papieża za Antychrysta, przynajmniej za heretyka, oczywiste w tradycji protestanckiej, katolików szokuje. Ale czy papieże nigdy nie błądzili w najważniejszych dla wiary kwestiach?

Historia Kościoła notuje różne odstępstwa od ortodoksji, dokonane przez następców świętego Piotra, skutkujące w jednym przypadku potępieniem na soborze. I nie chodzi tu o tak zwanych antypapieży, ale legalnie wybranych i uznawanych powszechnie biskupów Rzymu.

Wiktor – montanista?

W II wieku strukturom młodego jeszcze a Kościoła zaczęła zagrażać herezja montanizmu. Nazwa nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek górami, ale z imieniem Montana (Montanusa) – jej twórcy i propagatora. Montaniści nie stworzyli spójnej doktryny. Istotą ruchu było zaufanie do proroków i podważanie władzy biskupów, z rzymskim włącznie. Montan i jego towarzyszki, dwie kobiety Priscilia i Maksymilia, uważali, że przemawia przez nich Duch Święty. Przepowiadali wielkie wojny oraz rychłe nadejście Królestwa Bożego i Nowej Jerozolimy.

Przeceniając rolę proroków w Kościele, stali się nieprzejednanym wrogiem jego struktury hierarchicznej. Żądali posłuszeństwa dla siebie, surowej ascezy, nie pozwalali owdowiałym żenić się ponownie, propagowali czystość, nawet w małżeństwie. Egzaltacja dla dziewictwa, męczeństwa (zabraniali chrześcijanom bronić się przed prześladowaniami) i profetyzm wymagający posłuchu stanowiły silne zagrożenie dla Kościoła.

Podobno papież Wiktor przez pewien czas sprzyjał montanizmowi, a napisał o tym Tertulian w jednej polemice z inną herezją. Nic na temat montanizmu Wiktora nie ma u Ojców Kościoła, ani u innych historyków. Tertulian, kiedy pisał o Wiktorze, sam już był od jakiegoś czasu montanistą. Pierwsze wieki chrześcijaństwa to czas bogaty w herezje, szczególnie we wschodnim cesarstwie, a każdy heretyk chciał mieć lub udawał, że ma poparcie papieża. Pomówienie zrodziło nieporozumienie powtarzane przez wieki. Tertulian pisał nawet, że Wiktor tylko skłaniał się ku montanizmowi, nie pisał, że przyjął montanizm, ale autorytet Tertuliana u współczesnych i potomnych zrobił swoje.

Uległość wygnanego Liberiusza

Z poważniejszymi podejrzeniami walczyć musiała przez wieki pamięć o papieżu Liberiuszu. Ten biskup Rzymu, którego pontyfikat przypada na drugą połowę IV wieku, miał rzekomo być wyznawcą arianizmu.

Ariusz, prezbiter Kościoła aleksandryjskiego, nie uznawał boskości Jezusa Chrystusa jako odwiecznej, tylko od momentu narodzenia. Arianie uznawali doktrynę o Trójcy Świętej jako niebiblijną. Twierdzili, że Syn podlega Ojcu jako przezeń stworzony i zrodzony z kobiety. Jego boskość liczą od narodzenia i uważają, że tylko Bóg istniał zawsze, a był czas, kiedy nie było Syna.
Pierwszy sobór nicejski. Ikona Michaela Damaskenosa z XVI wieku, wykonana dla klasztoru Wrontisi na Krecie, przechowywana w muzeum w Heraklionie. Fot. Domena publiczna, Wikimedia
Szło to na przekór ustaleniom Soboru Nicejskiego (w roku 325), uważanego nie tylko przez katolików za pierwszy sobór powszechny. Na soborze, zwołanym przez cesarza Konstantyna, wiara chrześcijańska zyskała sobie miejsce wśród oficjalnych religii cesarstwa. Sobór uznał, że Jezus Chrystus jest współistotny (homoousios) Bogu Ojcu, ponieważ jest z tej samej substancji (ousia) i z tej samej hipostazy. Pojęcia z filozofii greckiej należy rozumieć jako istotę, byt autonomiczny – substancja oraz osoba, podmiot – hipostaza. . Orzeczenie nicejskie określiło, że Syn jest odwiecznie zrodzony przez Ojca, a więc jest poza czasem, nie ma początku w kategoriach czasowych, będąc „światłem ze światłości” i „współistotny Ojcu”.

Nauka o Trójcy Świętej jako o Bogu w jednej substancji i w jednej hipostazie została skorygowana na soborze w Konstantynopolu (w roku 381), gdzie powiedziano o Bogu w jednej substancji i trzech hipostazach. Obydwa sobory potępiły naukę Ariusza.

Pomiędzy soborami w Nicei i Konstantynopolu arianie zdobyli znaczne wpływy na dworze cesarskim następcy Konstantyna, Konstantyna II. Siłę swoją czerpali z poparcia duchowieństwa ze wschodnich części cesarstwa w większości ariańskiego. Uzyskali od cesarza usunięcie z Aleksandrii biskupa Atanazego, znanego ze zwalczania arianizmu. Cesarz usunął Atanazego, ale chciał mieć dla swojej decyzji poparcie biskupa Rzymu, Liberiusza. Liberiusz wraz z czterema innymi hierarchami nie podpisali decyzji o usunięciu Atanazego, co przypłacili wygnaniem.

Liberiusz, który – według samego Atanazego – „nie zniósł do końca trudów wygnania”, po dwóch latach podpisał tak zwaną trzecią formułę syrmijską, co pozwoliło mu na powrót do Rzymu. O ile pierwsza formuła syrmijska była ariańska, druga kompromisowa, ale także ariańska, to trzecia już wydaje się jak najbardziej katolicka i zgodna z formułą nicejską:

„Wierzymy w jednego, jedynego i prawdziwego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela i sprawcę wszystkich rzeczy. I w jednego Jednorodzonego Syna Bożego, który przed wszystkimi wiekami i przed wszelkim początkiem, i przed wszelkim wyobrażalnym czasem, i przed wszelką myślą uchwytną przez rozum, zrodzony został bez wpływu obcego, z Boga. Przez Niego i wieki zostały utworzone, i wszystko się stało. On zrodzony został przez Ojca jako Syn jedyny, jako jedyny z jedynego, Bóg z Boga, według Pisma podobny do Ojca, który Go zrodził; którego zrodzenia nikt nie pojmuje, jak tylko Ojciec, który Go zrodził”.

Nic tu nie wydaje się sprzeczne z Credo opartym na nicejsko-konstantynopolitańskim wyznaniu wiary, które mówi się do dziś w kościołach. Poza zastąpieniem „współistotny Ojcu” przez „podobny do Ojca” – to jakby zaproszenie do przyszłych manipulacji w duchu ariańskim.

Stąd poszła fama przez wieki, że papież Liberiusz przyjął arianizm. To krzywdząca przesada, ale że „nie zniósł do końca trudów wygnania” to fakt. Nie powinien w ogóle niczego podpisywać, bo wyznanie wiary było już przyjęte w Nicei. Poza wątpliwym „podobny do Ojca”, stworzył niebezpieczny precedens. Pierwszych kolejnych 52 papieży od Piotra Apostoła jest świętymi w kościele katolickim. Liberiusza, papieża 36., z tej listy wykreślono, zachował świętość w prawosławiu i kościele koptyjskim.

Problemy Honoriusza z teologią

Wystąpił przeciw papieżowi, stał się ideologiem niemieckiego nacjonalizmu

Marginalizacja Kościoła jest tym, co zbliża kraje protestanckie do systemu, który się rozwijał w cywilizacji prawosławnej.

zobacz więcej
W pierwszej połowie V wieku pojawiła się w cesarstwie bizantyjskim doktryna monofizytyzmu głosząca, że natura ludzka Chrystusa rozpuściła się w jego naturze boskiej i ma on jedną naturę. Natura boska wchłonęła ludzką. Pogląd został potępiony przez papieża Leona Wielkiego i innych biskupów na Zachodzie. W cesarstwie bizantyjskim narody niegreckie w Syrii i Egipcie wykazywały tendencje separatystyczne wobec Konstantynopola i kultury greckiej, a monofizytyzm, odróżniając ich doktrynalnie, odróżniał także politycznie.

W 451 roku na Soborze Chalcedońskim uznano monofizytyzm za herezję. Nieuznający ustaleń soboru wyznawali monofizytyzm nadal, co groziło utratą jedności państwa, szczególnie w następnych wiekach wobec nadchodzących zagrożeń zewnętrznych, perskich i arabskich. Cesarze starali się mediować lub brali jedną czy drugą stronę. Chęć jedność z monofizytami zrodziła inną pokrewną herezję – monoteletyzm. Uznawał on dwie natury Chrystusa, ale jedno działanie, którego źródłem była nie natura, lecz osoba. Powstała doktryna mówiąca o jednej bosko-ludzkiej woli. Była to próba zachowania litery Soboru Chalcedońskiego, lecz z innym duchem, bliskim monofizytom.

Monoteletyzm wyznawał patriarcha Konstantynopola, Sergiusz. W 634 roku napisał on list do papieża Honoriusza I (pontyfikat 625 – 638 r.), wykładając w nim zasady monoteletyzmu. Honoriusz odpowiedział Sergiuszowi zarazem prawowiernie i nieroztropnie:

„O tym, że Pan Jezus Chrystus, Syn i Słowo Boże, przez które wszystko się stało, działa jako ktoś jeden w Bóstwie i człowieczeństwie, Pismo święte świadczy z całą jasnością. Czy zaś ze względu na działania Bóstwa i człowieczeństwa należy mówić i rozumieć o jednym czy dwóch działaniach, nie powinniśmy się tym zajmować, zostawmy to gramatykom”.

Zostawić uczonym, czy jedno, czy dwa działania, a więc jedną, czy dwie wole – to było nieostrożne i nawet trochę lekceważące problem ze strony Honoriusza. O. prof. Jacek Salij sądzi, że Honoriusz nie rozumiał monoteletyzmu. Inni badacze, że miał w ogóle problem z teologią grecką, ale oczywiste jest, że nie wyznawał monoteletyzmu.

Na listach heretyków sporządzanych niedługo po jego pontyfikacie, Honoriusza nie ma. Dopiero Sobór Konstantynopolitański III (681 rok) potępił papieża i kilku innych biskupów jawnie monoteleckich. Aż do XI wieku Honoriusza wyklinali kolejni biskupi Rzymu, a na Soborze Watykańskim w 1870 roku jego przypadek był silnym argumentem przeciwników uchwalenia dogmatu o nieomylności papieża.

Kara duszy oczyszczonych według Jana XXII

Jan XXII (pontyfikat 1316-1334), drugi z kolei papież rezydujący w Awinionie, uzdrowił finansowanie Kościoła i uniezależnił go pod tym względem od władzy świeckiej. Ale nie jego zdolności administracyjne sprawiły, że już za życia zyskał opinię heretyka i to u wybitnego wiernego, króla Francji. W obecności Filipa VI de Valois Wydział Teologiczny Uniwersytetu Paryskiego zwalczał poglądy – było nie było – Ojca Świętego.
Scuola Grande dei Carmini (Wenecja) – Kapitularz. Papież Jan XXII przyjmuje szkaplerz – malowidło: Amedeo Enz. Fot. Didier Descouens – Praca własma, Domena publiczna, Wikimedia
Jan XXII uważał, że dusze oczyszczone z grzechu po śmierci dostąpią przebywania w niebie, ale opóźniona będzie wobec nich wizja uszczęśliwiająca, polegająca na widzeniu Boga, Chrystusa i świętych nie tylko intuicyjnym, także „twarzą w twarz”, bowiem muszą z tym poczekać do sądu ostatecznego i zmartwychwstania ciał. Do pontyfikatu Jana XXII Kościół wierzył, że „możliwość natychmiastowej kontemplacji Pana Boga, zastrzeżona dla tych dusz, które odeszły z ciała całkowicie oczyszczone ze wszelkich niedoskonałości i w stanie pełnej łaski”, jest określona „już w Piśmie Świętym i potwierdzona w ciągu wieków istnienia Kościoła przez jego Tradycję jako niezmienny dogmat katolicki” – jak przedstawia profesor Robert de Mattei.

Poglądy papieża wzbudziły protesty wielu teologów i duchownych. Jednego z przeciwników udało się papieżowi wtrącić do więzienia. Pod wpływem otoczenia i już pod koniec życia – dożył prawie dziewięćdziesięciu lat – papież odwołał swoje nauczanie. Na łożu śmierci w obecności kardynałów i innych osób powiedział:

„Oto jest nasze rozumienie, które podzielaliśmy i podzielamy ze świętym Kościołem katolickim, a które niniejszym wyjaśniamy w następujący sposób: Wyznajemy mianowicie i wierzymy, że dusze oczyszczone z grzechów, oddzielone od ciał, przebywają w niebie, w Królestwie Niebieskim i raju wraz z Chrystusem, w towarzystwie aniołów widząc Boga i istotę Bożą jasno, twarzą w twarz, w takim stopniu i w takich warunkach jak mogą doznawać dusze oddzielone od ciał”.

Mimo to jego następca, Benedykt XII, uznał za konieczne potwierdzić nauczanie Kościoła w tej kwestii w konstytucji „Benedictus Deus”. Widocznie po trzech kazaniach Jana XXII w tej materii na przełomie 1331 i 1332 roku zamieszanie w opinii wiernych było duże. Według rektora Sorbony, Filip VI obiecał nawet papieżowi spalenie na stosie.

W ostatnich swoich słowach w tej sprawie papież mówił o „stopniu i warunkach, jak mogą doznawać dusze oddzielone od ciał”. A zatem uważał – i tego się nie wyrzekł – że dopiero odzyskanie ciała po sądzie ostatecznym umożliwi pełne widzenie uszczęśliwiające, bowiem dusza bez ciała ma ograniczone zdolności. Też herezja, ale może mniejsza, bo dzięki naleganiom jednego z kardynałów Jan XXII przyznał, że heterodoksyjnie wypowiadał się jako teolog (na kazaniach!), nie jako głowa Kościoła i w tej sprawie nie angażował Magisterium.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Kiedy zatem papież jest nieomylny? Tradycja ustaliła, że zawsze. Przynajmniej od II wieku są znane świadectwa o takim pojmowaniu autorytetu papieskiego. Nieomylność stała się dogmatem dopiero w 1870 roku na Soborze Watykańskim. Po co dogmatyzować coś oczywistego? Teologiczne wyjaśnienie byłoby długie i – jak to bywa – zawiłe. Polityczne jest krótkie – zjednoczenie Włoch i nadchodzący upadek Państwa Kościelnego.

W czasach niewyobrażalnego dla ojców soborowych z 1870 roku rozwoju mediów i nieznanej wtedy aktywności papieży warto przytoczyć, jak dogmat o nieomylności definiował Sobór Watykański. Nauka o nieomylności papieża jest ściśle związana z jego prymatem w Kościele. Ewangelicznie, Jezus zapowiedział, że na Piotrze (Skale) zbuduje swój Kościół, a ponadto zapewnił o stałości wiary Piotra. To, co „związane” i „ rozwiązane” przezeń na ziemi będzie potwierdzone w niebie, a każdy papież jest następcą Piotra Apostoła.

Na Soborze Watykańskim ustalono:

„Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra – tzn. gdy sprawując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół naukę w sprawach wiary i moralności – dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła. Jeśli zaś ktoś, co nie daj Boże, odważy się tej naszej definicji przeciwstawić, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych”.

Najwięcej wypowiedzi papieskich uznawanych przez historyków i teologów za nieomylne padło w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. W czasach nowożytnych papieże coraz rzadziej korzystają z formy wypowiedzi ex cathedra w sprawach wiary i moralności. Ostatnimi, co do których teolodzy zgadzają się, że są przypadkami nieomylnego nauczania, to dogmaty o Niepokalanym Poczęciu i Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Pierwszy ogłoszony niedługo przed Soborem Watykańskim, drugi już w XX wieku.

– Krzysztof Zwoliński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP2023
Tygodnik TVP jest laureatem nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Zdjęcie główne: Papież Liberiusz chrzczący neofitów – dzieło Alessandro Algardi, około 1648. Fot. Domena publiczna
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.