Zmarły w roku 2017 polski socjolog (rocznik 1925) miał w świecie opinię niezależnego i odważnego myśliciela. Przede wszystkim zasłynął jako przenikliwy krytyk nowoczesności i ponowoczesności, w tym kulturowych źródeł systemów totalitarnych.
Wydarzenia Marca’68 wypchnęły go na emigrację. Ostatecznie osiedlił się w Leeds. Tym samym funkcjonował w świecie jako dysydent, który – jak przyjęło się uważać – padł ofiarą antysemickiej kampanii rozpętanej przez władze PRL. Stanowiło to doskonałą fasadę, za którą kryła się jego haniebna przeszłość.
Szkopuł bowiem w tym, że zanim w latach 60. Zygmunt Bauman popadł w konflikt z władzami Polski Ludowej (w realnym socjalizmie odkrywał coraz więcej błędów i wypaczeń), wcześniej, w okresie stalinizmu, służył w jej organach – był oficerem politycznym w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego i agentem Informacji Wojskowej. Komuniści wówczas wysoko oceniali przydatność młodego aparatczyka dla reżimu.
Znamienne, że Bauman nigdy nie wyraził skruchy za ten epizod swojej biografii. W wywiadzie udzielonym w roku 2007 dziennikowi „The Guardian” powiedział, że komunizm był najlepszym rozwiązaniem dla polskich problemów po 1945, a żołnierzy podziemia antykomunistycznego porównał de facto do terrorystów.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Można byłoby więc pomyśleć, że słynny socjolog ze zrozumieniem podchodził do bezwzględności państwa izraelskiego w zwalczaniu arabskiego terroryzmu. Tymczasem było zgoła inaczej.
W roku 2011 Zygmunt Bauman wywołał burzę wypowiedziami, które padły w jego rozmowie z tygodnikiem „Polityka”. Zapytał on wtedy: „Czymże jest mur wznoszony dziś [przez Izrael] wokół [palestyńskich] terenów okupowanych, jeśli nie próbą prześcignięcia zleceniodawców muru wokół warszawskiego getta?”. Tym samym obsadził Palestyńczyków w roli ofiar – takich samych, jakimi byli Żydzi w Warszawie pod okupacją niemiecką, natomiast państwo izraelskie porównał do III Rzeszy.
Skądinąd w przypadku Baumana nie było to nic nowego. Trzeba bowiem wspomnieć o tym, że zanim socjolog osiedlił się w Wielkiej Brytanii, przez jakiś czas po opuszczeniu Polski mieszkał w Izraelu. I państwo to mu się nie spodobało. Jak przystało na człowieka internacjonalistycznej lewicy piętnował syjonizm. I oskarżał Żydów o to, że wykorzystują pamięć o Holokauście do forsowania swoich interesów narodowych
Israel Shahak:
Judaizm jest przejawem rasizmu