A po tych słowach wskazuje na Danię i tak jak politycy z AfD zachwala jej surową politykę migracyjną (gwoli ścisłości, chadecy również jakiś czas temu odkryli duński wzorzec, ale w obliczu wciągnięcia nieugiętości Duńczyków na sztandary AfD, zaniechali dalszych pochwał socjaldemokratów z Kopenhagi). Zdaniem Wagenknecht, Dania pokazała, jak „odzyskać kontrolę”. Kontrola jest w ogóle ważnym słowem w retorycznym arsenale Wagenknecht. Często powtarza, że rząd federalny utracił kontrolę nad państwem, że Niemcy utraciły kontrolę nad własną gospodarką, odcinając się od tanich surowców z Rosji. Podczas konferencji 23 października, Wagenknecht kpiła wręcz z rządu, który najpierw nakłada na Rosję sankcje, potem odcina się od surowców, by na koniec sprowadzać rosyjską ropę okrężną drogą przez Indie, a gaz przez belgijskie porty.
Ta słabość do Rosji łączy Wagenknecht z AfD, tak jak i postulat wskrzeszenia obu Nord Streamów, wzywanie do negocjacji między Rosją i Ukrainą, sprzeciw wobec dostarczania broni Kijowowi. Iskrą do lutowej manifestacji pod Bramą Brandenburską był tzw. Manifest dla Pokoju, zainicjowany przez Wagenknecht i Alice Schwarzer, nestorkę niemieckiego feminizmu i redaktor naczelną magazynu „Emma”, a wzywający Scholza do zaprzestania militarnej pomocy Ukrainie. Podpisało go już blisko milion Niemców. 25 listopada w Berlinie odbędzie się kolejna manifestacja. Poprzednia zgromadziła, wedle różnych szacunków, od 15 do 50 tys. ludzi, towarzystwo mieszane, ponieważ pod manifestem podpisali się zarówno postkomuniści, jak i sympatycy, czy wręcz politycy AfD, w tym współprzewodniczący tej partii Tino Chrupalla. Pytanie, ile ludzi przyjdzie teraz na manifestację, która jednocześnie może się zamienić w wiec poparcia dla Wagenknecht. Informacja o planowanym wydarzeniu pojawiła się na łamach listopadowo-grudniowego wydania magazynu „Emma”, tuż po kilkustronicowym wywiadzie Alice Schwarzer z Sahrą Wagenknecht. Na okładce pisma jest zdjęcie Wagenknecht z napisem: „Co planuje Sahra W.?”
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Sam wywiad, utrzymany w konwencji lekkiej rozmowy przy winie, przeprowadzony w wiejskiej posiadłości Wagenknecht i Lafontaine’a, sprawia wrażenie wymuszonego. Pytania Schwarzer, niepotrzebnie rozbudowane i z tezą, są często dłuższe od wymijających odpowiedzi Wagenknecht. Zresztą, kto przebrnął przez dziesiątki wywiadów z czerwoną Sahrą, nie znajdzie w tej rozmowie nic świeżego, chyba że deklarację, czym program Wagenknecht niby ma się różnić od tego oferowanego od lat przez AfD. I tu razi ona stwierdzeniem, że „AfD nie uznaje współodpowiedzialności Zachodu za sytuację w krajach pochodzenia migrantów przybywających do Niemiec i że serwuje rasistowskie resentymenty; poza tym AfD opowiada się za polityką gospodarczą i społeczną, która zwiększyłaby nierówności, a mianowicie za większą prywatyzacją i demontażem państwa opiekuńczego”. I to wszystko.
Cała reszta, czyli: stosunek do Rosji, do wojny na Ukrainie, do błędów polityki migracyjnej, polityki w czasie pandemii, do odcięcia od tanich surowców z Rosji, stosunek do NATO i USA (wrogi), czy krytyka zielonej transformacji, reindustrializacji Niemiec etc. – wszystkie te elementy są jednakowe dla AfD i przyszłej partii Wagenknecht. Różnice są kosmetyczne, chyba, że zejdziemy na poziom elokwencji i literaturoznawstwa. Tu Wagenknecht potrafi z pamięci wyrecytować fragment „Fausta II” Goethego, a współprzewodniczący AfD Tino Chrupalla miewa problemy z wymieniem tytułu swojego ulubionego, niemieckiego wiersza. Czy nowa siła lewicowo-konserwatywna zmiecie z politycznej szachownicy AfD?
Na razie bardzo zaszkodzi swojemu matecznikowi, czyli Linke, a na rozmowy o potencjale Partii Wagenknecht nadejdzie czas za kilka miesięcy. Wszystko, co będzie się działo wcześniej, to jedynie teatr dla coraz bardziej znużonych politycznym konsensusem obywateli Niemiec.
– Olga Doleśniak-Harczuk, Antoni Opaliński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy