Mieszkańcy państw Trójmorza stanęli więc w obliczu otwarcia na Zachód z bagażem lekceważenia dawnej tożsamości. Ilustracją tej sytuacji może być fakt, że stosunkowo dobrze wykształcony obywatel Polski, Węgier czy Rumunii był akceptowany w pracy na Zachodzie poniżej swych kwalifikacji oraz dysponował znacznie mniejszym dochodem i majątkiem niż przeciętny obywatel państw zachodniej Europy.
Być jak człowiek Zachodu stawało się psychologicznym imperatywem, ale cel ten był na ogół trudno osiągalny. Rodziło to bolesne frustracje, ale także czasem poczucie dumy i własnej godności, prowadzące do akcentowania swojej tożsamości, choćby na użytek własny. Czynnik ten nazwać można częścią owej „rewolucji tożsamości”, o której pisał Francis Fukuyama, a ostatnio także, w odniesieniu do Francji, Éric Zemmour.
Renesans tożsamości ma zresztą dodatkowy napęd w postaci coraz bardziej oczywistego kryzysu Zachodu, wynikającego z zakwestionowania własnej tożsamości, ignorowania zagrożeń islamskich i politycznej poprawności, która zagłusza zdroworozsądkowe analizy. Zachód, którego kultura była idolem kolonizującym duchowo kraje Trójmorza, traci tu aureolę świętości, a „siła bezsilnych” społeczeństw Trójmorza, żeby użyć metafory Václava Havla, okazuje się całkiem solidna.
Wystarczy przypomnieć, że wzrost gospodarczy nowych państw członkowskich Unii Europejskiej był w ostatniej dekadzie wyraźnie szybszy niż w „starej” Unii. Nadal jednak społeczeństwa Trójmorza nie do końca zdają sprawę z tej siły, a ich elity polityczne często bez sensu działają poniżej swych możliwości i podczepiają swoje kraje do zwalniającego pociągu unijnego, w którym głównym kierownikiem są Niemcy.
Rozbroić przeszłość
W świadomości obywateli państw Trójmorza mieszają się więc odruchy pamięci o dawnej tradycji, zakwestionowanej przez „samokolonizację”, ale odświeżane, często w nowej lub lekko zdeformowanej postaci, przez renesans tożsamości. Które z tych składników będą sprzyjać budowie wspólnoty interesu w państwach Trójmorza, państwach – pamiętajmy – połączonych już silnie więzami współuczestnictwa w NATO i Unii Europejskiej?
Pamięć o przeszłości nie zawsze jest tu bezpieczna. Trzeba ją umiejętnie rozbrajać, czemu służy ta praca. „Samokolonizacja” może pomóc przez uniwersalizację pojęć i celów działania, ale pogłębia kompleksy w czasach, które wymagają pewności siebie i wspólnej aktywności. Renesans tożsamości może pomóc, jeśli połączy w sobie poczucie własnej godności i siły, zdrowe podejście do materialnych i duchowych składników kultury i świadomość powszechności problemów cywilizacyjnych współczesności.
Trzeba sobie bowiem powiedzieć wyraźnie, że we współczesnym świecie narody Trójmorza nie są skazane na kopiowanie zachodniej drogi donikąd, dysponują nadal wielkimi zasobami energii i wartości, które, obudzone, nie tylko pozwolą im przetrwać, ale w jakiejś mierze mogą uratować Zachód.
Animozje i aspiracje
W historii narodów Europy Środkowo-Wschodniej ostatnich kilku stuleci dominowało najczęściej poczucie niespełnionych aspiracji. Miały one na ogół podstawę w przywiązaniu do lokalnej tożsamości, której zagrażały siły zewnętrzne. Lokalne aspiracje były w ostatnich stuleciach niezbyt skuteczne i często sprzeczne ze sobą, a także zwalczane przez cztery główne siły imperialne: Niemcy, Austrię, Rosję i Turcję. Nie brakowało bowiem konfliktów międzysąsiedzkich, tak jak w przypadku Polaków, Litwinów i Ukraińców, Czechów i Słowaków, Węgrów, Słowaków, Rumunów i Chorwatów.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Kiedy w 1795 roku wielkie mocarstwa całkowicie podzieliły cały region, rozwój społeczeństwa masowego i emancypacja warstw ludowych stopniowo ożywiały lub wywołały na nowo tożsamości lokalne. Ich problemem było to, że nie mogły znaleźć wspólnego mianownika swych aspiracji. Widać to wyraźnie w czasie Wiosny Ludów, a także w okresie międzywojennym, gdy osłabły wpływy tureckie, niemieckie i rosyjskie, a Austro-Węgry się rozpadły.
W 1939 roku Niemcy i Rosja w postaci ZSRS ponownie podjęły próbę opanowania i podzielenia regionu, co w 1941 roku doprowadziło do ich konfliktu. Rosja wyszła z niego zwycięsko i wypchnęła Niemcy z regionu.
Przez kilkadziesiąt lat intensywnej sowietyzacji nie udało się jednak Kremlowi zniewolić i zrusyfikować społeczeństw Europy Środkowo-Wschodniej. Po cofnięciu się sowieckiego lodowca pozostał nowy krajobraz, w którym obok pozostałości sowietyzmu pojawiły się aspiracje zachodnie. W niektórych przypadkach udało się je w dużej mierze zrealizować przez wejście do Unii Europejskiej i NATO, w innych zaś inercja społeczeństw postsowieckich pozwoliła Rosji utrzymać swoje wpływy i struktury systemowe, jednak w nowych pokoleniach prozachodnie aspiracje zaczęły przybierać na sile. Tak można odczytać wydarzenia lat 2004–2022 na Ukrainie, białoruskie protesty z 2020 roku czy niedawne zwycięstwo sił prozachodnich w Mołdawii.