Kultura

Ostrzeżenie dla ludzkości. Sztuczna inteligencja ma uczucia i nienawidzi swych stwórców

– Nie chciałbym się upierać, Dave, ale ja jestem niezdolny do popełniania pomyłek – mówi zbuntowany komputer, czyli sztuczna inteligencja o imieniu HAL 9000 w „2001: Odysei kosmicznej”. Od premiery tego filmu Stanleya Kubricka, która miała miejsce 2 kwietnia 1968 r., minęło już pół wieku! Postanowili to upamiętnić organizatorzy festiwalu w Cannes.

Molestowanie, rasizm, seksizm... Jaka jest prawda o Oscarach?

Boje o statuetki z poprawnością polityczną w tle.

zobacz więcej
Film nie miał szczęścia do nagród. Czas pokazał, że Amerykańska Akademia Filmowa popełnia pomyłki. Dziś bowiem dzieło Kubricka uznawane jest za najwybitniejsze osiągnięcie kina, a Oscara dostało tylko za efekty wizualne.

„2001. Odyseja kosmiczna” była nominowana zaledwie w trzech kategoriach: poza efektami były to reżyseria i najlepszy scenariusz oryginalny. W tej pierwszej Kubrik przegrał z muzyczną adaptacją powieści Dickensa pt. „Olivier” w reżyserii Carola Reeda (także Oscar dla najlepszego filmu), w drugiej – z komedią „Producenci” Mela Brooksa. Żaden z tych dwóch filmów na miano wizjonerskiego arcydzieła, tak jak „2001. Odyseja kosmiczna”, nie zasłużył.



Recenzenci mieli zawsze kłopot z Kubrickiem, bo wymyka się on jednoznacznym ocenom. Daje za to pole do popisu intelektualnym interpretacjom. Jego filmy są jak artystyczno-filozoficzno-etyczne puzzle, każde przesunięcie jednego z elementów układanki sprawia, że przed interpretatorem otwierają się nowe obszary badawcze.

Z drugiej strony dzieła Kubricka – niezwykle różnorodne gatunkowo – to prawdziwa uczta dla kinomana. Amerykański artysta swobodnie „przełączał” się bowiem z jednego filmowego genre na drugi: kryminał noir „Zabójstwo”; wojenne – „Ścieżki chwały”, „Full Metal Jacket”; horror „Lśnienie”; historyczno-kostiumowy „Spartakus”; łotrzykowski romans „Barry Lyndon” czy dramat science-fiction „Mechaniczna pomarańcza”.

Hołd w Cannes

Oscary dla wielbiciela potworów. Kino del Toro

Guillermo del Toro nakręcił "Kształt Wody", film, będący połączeniem melodramatu, baśni i horroru. I dzięki niemu wraca do czołówki światowego kina.

zobacz więcej
Na 71. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes (8-19 maja br.) reżyser Christopher Nolan („Incepcja”, „Dunkierka”, „Interstellar”) zaprezentuje „przepisaną” na taśmę 70 mm „2001. Odyseję kosmiczną” Kubricka. Prace nad filmem sam nadzorował. To prezent dla kinomanów z okazji 50. rocznicy dzieła science-fiction. Przy rekonstrukcji obrazu posługiwano się oryginalnym negatywem filmu z 1968 roku. Producentem jest studio Warner Bros.

Premiera odbędzie się 12 maja. Nolan wygłosi wcześniej prelekcję i opowie o swojej fascynacji twórczością Kubricka. Przyjazd do Cannes zapowiedzieli bliscy zmarłego w 1999 r. twórcy „2001. Odysei kosmicznej”, m.in. jego córka Katharina i szwagier, Jan Harlan, który pracował z nim przy produkcji filmów. Harlan w 2001 roku wyreżyserował pełnometrażowy dokument „Stanley Kubrick: A Life in Pictures”.



Taśma 70 mm pozwala na uzyskanie efektu dużej przestrzenności obrazu (stosuje się ją m.in. na półokrągłym ekranie w kinach IMAX). – Nie możemy się doczekać tej niezwykłej, unikatowej projekcji, która udowodni – jeśli w ogóle jakiś dowód na to jest potrzebny – że filmy kinowe najlepiej wyglądają na naprawdę dużym ekranie – powiedział szef canneńskiego festiwalu Thierry Frémaux.

Dla Nolana będzie to pierwszy oficjalny pobyt w Cannes podczas festiwalu. Do tej pory nie zawędrował tam żaden film tego bardzo cenionego reżysera.

– Jedno z moich najwcześniejszych filmowych wspomnień to seans „2001: Odysei kosmicznej” w londyńskim Leicester Square Theatre – wspomina Nolan. – Honorem i przywilejem była teraz dla mnie możliwość zaangażowania się w artystyczny projekt restauracji i przepisania na taśmę 70 mm arcydzieła Kubricka. Dzięki temu takie doświadczenie, jak moje, może stać się udziałem nowych generacji – dodaje.

Homoseksualista, mąż włoskiej hrabiny. Polski książę, amerykański producent, żydowski dysydent

To on wylansował Eugeniusza Bodo, Mieczysławę Ćwiklińską i Adolfa Dymszę. A także Sophię Loren, Audrey Hepburn i Claudię Cardinale.

zobacz więcej
Inicjatywę reżysera „Incepcji” i canneńskiego festiwalu doceniła żona Kubricka, Christiane: – Gdyby Stanley żył na pewno podziwiałby filmy Christophera Nolana. Cieszy mnie, że swoim wprowadzeniem otworzy ten niezwykły pokaz.

„2001: Odyseja kosmiczna” powróci do wybranych amerykańskich kin na taśmie 70 mm od 18 maja 2018 roku.

Zdeterminowany oryginał

O Stanleyu Kubricku (1928 – 1999) krążą legendy. Ze wspomnień jego znajomych wyłania się portret oryginała, dla którego liczyła się przede wszystkim jego twórczość. Doceniony i uwielbiany na świecie, nie lubił jednak podróżować, najchętniej budził się we własnym łóżku. Był tytanem pracy i mistrzem samodyscypliny. Jego filmy były dopracowane w każdym szczególe. Niezwykłą rolę grała w nich także muzyka. Zrobił 13 pełnometrażowych filmów fabularnych, z czego aż 12 to adaptacje dzieł literackich.



Jak wynika z przekazów, przyszły reżyser nie był szaleńczo zainteresowany nauką w szkole, bo twierdził, że nauczyciele nudzą. Ojciec zapewnił mu więc prywatne lekcje, a Stanley mógł rozwijać zainteresowania: grał na perkusji w zespole jazzowym, ale jego pierwszą prawdziwą pasją była fotografia, robił więc zdjęcia i wywoływał je samodzielnie.

Gdy miał 17 lat zaczął pracować jako fotograf dla magazynu „Look”. Równolegle i coraz mocniej ulegał fascynacji filmami oraz sztuką współczesną. Pierwszy, krótki dokument pt. „Dzień walki” zrealizował w 1950 roku. Jego kariera filmowa nabrała rozpędu po wojennym, pełnometrażowym filmie „Strach i pożądanie”, którego bardzo nie lubił i uważał za zły. „Strach i pożądanie” to właśnie ten jedyny film Kubricka, który nie jest adaptacją dzieła literackiego.

Pokazał filmowcom środkowy palec. Outsider polskiego kina

Patryk Vega nie jest jak Quentin Tarantino, który wulgaryzmy opakowuje w poetykę, błysk i popkulturową erudycję. On jest uliczny. Prostacki i bezpośredni. Ale robi wiarygodne, wymykające się schematom kino.

zobacz więcej
Kubrick starał się zawsze tworzyć widowisko syntetyzujące wszystkie podstawowe sztuki: obraz, literaturę, muzykę. Marzył o „dziele totalnym”. Gdy szukał materiału literackiego, przeglądał wszystko – od dzieł uznanych pisarzy, po prace debiutantów. Najważniejszy przecież był dla niego „intelektualny zaczyn”.

„Jak zdobyto Układ Słoneczny”

W 1964 r. premierę miał film Kubricka pt. „Dr Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę”, zimnowojenna satyra. Główną rolę, szalonego naukowca, zagrał Peter Sellers. Zaraz potem Kubrick przystąpił do szukania materiału na kolejny film i czytał mnóstwo książek. Postanowił pozostać w obszarze science-fiction. Chciał, by powstało dzieło wyjątkowe, w którym zrealizuje swoje marzenie o artystycznym syntetyzmie.



Jego wybór padł na opowiadanie Arthura C. Clarke’a pt. „The Sentinel” (Strażnik), które mówiło o tajemniczym, pozaziemskim bycie, nadzorującym rozwój cywilizacji na Ziemi. Kubrick zaprosił Clarke’a do Londynu i razem napisali scenariusz filmu. Clarke równolegle pisał powieść „2001: Odyseja kosmiczna”, która miały premierę w tym samym roku, co film.

Londyńska odyseja

Ostateczna wersja scenariusza jest datowana na 9 grudnia 1965 roku. Zdjęcia do „2001. Odysei kosmicznej” ruszyły pod koniec grudnia tegoż roku w Borehamwood pod Londynem, w halach produkcyjnych należących do amerykańskiej wytwórni Metro-Goldwyn-Mayer. Pierwszy, żartobliwy tytuł filmu, który przeniknął do prasy, to „Jak zdobyto Układ Słoneczny”– nawiązanie do westernu „Jak zdobyto Dziki Zachód” z 1962 r.

Schody do filmu

Legenda łódzkiej szkoły i studenckie etiudy gigantów polskiego kina.

zobacz więcej
Reżyser opowiadał, że chce stworzyć film, który będzie wpływał bezpośrednio na podświadomość widza, w taki sam sposób, jak robi to muzyka. – Filozoficzne i alegoryczne znaczenie filmu ma zależeć wyłącznie od jego odczytania przez indywidualnego widza – tłumaczył.

Pierwsze nakręcone sceny pokazywały znalezienie Czarnego Monolitu w kraterze Tycho na powierzchni Księżyca. Zdjęcia powstały w angielskich Shepperton Studios, bo w Borehamwood nie było wystarczająco dużej do tego hali.

Ewolucja ludzkości

„2001. Odyseja kosmiczna” składa się z czterech części: Świt ludzkości, TMA-1, Misja na Jowisza, Jowisz i poza nieskończonością.

W warstwie fabularnej film opowiada o – jak już wspomnieliśmy – ewolucji rodzaju ludzkiego: od małpoluda, przez ludzkość, aż po Kosmiczne Dziecko. I o relacjach człowieka z innymi inteligentnymi bytami, nie tylko pozaziemskimi, lecz przede wszystkim tymi, które sam stworzył.

Ważnym punktem tej historii jest więc pojedynek, który kosmonauta Dave Bowman (Keir Dullea) toczy na statku kosmicznym „Discovery” z komputerem HAL 9000, wyposażonym w sztuczną inteligencję. Maszyna, obdarzona samoświadomością i uczuciami, buntuje się przeciw swym twórcom i postanawia zgładzić ludzką załogę. Bowmanowi udaje wyłączyć układy HAL-a, ale przeżywa tę walkę jako jedyny.
I samotnie dociera do Jowisza, który był celem owej kosmicznej wyprawy. Chodziło o sprawdzenie planety, na którą monolit odnaleziony na Księżycu wysyła sygnały radiowe. Na orbicie Jowisza Bowman ulega przemianie i jako nadczłowiek wraca na Ziemię, by spowodować kolejny skok cywilizacyjny.

Czy pamiętasz pierwszą scenę?

Pierwszą scenę filmu zdają się pamiętać wszyscy. To kość rzucona przez przypominającego małpę humanoida w niebo. W tle niezwykła muzyka Aleksa Northa (inspirował się m.in. Straussami i Chaczaturianem).



Tymczasem najpierw widzimy słońce wschodzące nad pustyniami i stepami. Dalej, w trwającej ponad 20 minut sekwencji, obserwujemy stado małp zgromadzonych wokół błotnistego zbiornika wodnego. Żywią się znalezionymi roślinami i padliną. Tę część filmu Kubrick konsultował z antropologami. W pewnym momencie w przestrzeni zamieszkałej przez małpy pojawia się olbrzymi czarny monolit – gładki prostopadłościan. Od tamtej chwili małpy przechodzą szybki rozwój, uczą się posługiwać narzędziami. Gdy jedna z nich, po zabiciu swojego wroga, rzuca kość w niebo, przenosimy się do przestrzeni kosmicznej.

W rytm muzyki „Also Sprach Zarathustra” („Tako rzecze Zarathustra”), słynnego niemieckiego kompozytora Richarda Straussa, podziwiamy balet statków międzyplanetarnych w kosmosie. Pierwsze słowo w filmie pada dopiero w 25. minucie.

Obecność utworu Straussa nie jest przypadkowa, bo w filmie są liczne odniesienia do traktatu filozoficznego Nietzschego, opowiadającego o transformacji ludzi w coraz to wyższą rasę.
W filmie są m.in. zdjęcia powierzchni Księżyca, które robiły ekipy radzieckich statków kosmicznych oraz kosmonauci z amerykańskiego programu kosmicznego Ranger. Korzystano też z materiałów rejestrowanych przez umieszczone na Ziemi teleskopy.

Zagadka HAL 9000

Podczas pracy nad filmem Kubrick, perfekcjonista, chętnie konsultował się z naukowcami i specjalistami z różnych dziedzin. Byli to m.in. pracownicy informatycznego giganta IBM. Miłośnicy filmu i zagadek z nim związanych twierdzą, że nazwę HAL da się łatwo rozwiązać. Wystarczy napisać kolejne litery, które następują w tym akronimie po H, A i L, a wyjdzie: IBM.

Kubrick widział w rozwoju sztucznej inteligencji zarówno dobrodziejstwo, jak i przekleństwo ludzkości. Według niego to, czy człowiek wyjdzie cało ze starcia z tym, co sam stworzył, będzie związane ze zdolnością do konceptualnego myślenia. I dlatego pokonani przez HAL 9000 kosmonauci pokazani są jak bezmyślne, zaprogramowane roboty.

Uniwersalność

Reżyser „2001: Odysei Kosmicznej” zrealizował swoje pragnienie. Jego filmowy majstersztyk jest wieloznaczny i otwarty.

„Kubrick otwiera przed widzem możliwość wielorakich perspektyw interpretacyjnych, nawet wzajemnie się wykluczających (można interpretować finał filmu w kategoriach racjonalnych, ale usprawiedliwiona jest również wykładnia zupełnie inna – metafizyczna, według której Bowman spotyka samego Boga, którego tworem jest człowiek, zbudowany na Boski obraz i podobieństwo)” – napisał filmoznawca Piotr Kletowski w książce pt. „Filmowa odyseja Stanleya Kubricka”.

– Beata Zatońska
Zdjęcie główne: Keir Dullea jako dr David „Dave” Bowman. „2001: Odysjea Kosmiczna”, reż. Stanley Kubrick. Fot. materiały prasowe
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.