Autorem najobszerniejszego przecieku do prasy z spotkania Bilderbergu był raz zaproszony Marshall McLuhan, sławny teoretyk masowej komunikacji i mediów. Uważał, że spotkał tam ludzi o mentalności dziewiętnastowiecznej, których wystąpienia i rozmowy w kuluarach wydały mu się infantylne. Zatem przenikliwy umysł poznał grupę dzieciaków przez trzy dni w roku bawiących się w bogów? Oby tak było.
Mason czy nie mason
Z podejrzeń w wojennym polskim Londynie dotyczących „Kuzynka diabła” to masońskie wydaje się najpoważniejsze. Zachowało się pismo Wielkiego Wschodu Francji do Polskiej Loży Narodowej z 1921 roku. Francuscy bracia pytają o opinię co do przyjęcia kilku Polaków. Na liście jest Józef Retinger. W innym piśmie, raporcie MI 5 (brytyjski kontrwywiad ) Retinger figuruje jako wiceprezes polskiej sekcji B'nai B'rith, masonerii żydowskiej o światowym zasięgu.
Mason czy nie mason – i co to w ogóle znaczy – to zawsze spekulacje, domysły i dedukcje. Żadna loża nie potwierdzi i nie zaprzeczy.
Jan Pomian, autor: „Józef Retinger. Życie i pamiętniki pioniera Jedności Europejskiej” wieloletni sekretarz Retingera w czasach, gdy ten skromnie integrował na razie tylko Europę tak pisał: „Retinger wywierał jednak skuteczny wpływ na przebieg obrad. Sposób, w jaki to robił, bywał często zadziwiający. Widziałem go w akcji na niezliczonych spotkaniach. Poprawiwszy swoje pince-nez, brał laskę i papierosa, wyślizgiwał się z końca podium, gdzie na ogół siadywał i człapał do któregoś z uczestników, aby mu coś powiedzieć. Coś tam szeptano, a jedno czy dwa skinięcia głowy oznaczały, że zrozumiano, o co chodzi. Na niektórych zebraniach takie wyprawy odbywały się niezmiernie często i ze zdumieniem śledziłem, jak gładko przebiegały obrady. Mogłem przekonać się na własne oczy, jak niektóre argumenty albo w ogóle pomijano, albo wysuwano w akurat odpowiednim momencie,jak ludzie bywali niechętni do przemawiania lub też do niezabierania głosu. Czasem nawet mówcy po namyśle wygłaszali poglądy przeciwne.”
I inny cytat z Jana Pomiana z czasów jeszcze przed spotkaniami Bilderbergu: „Komisja (Ruchu Europejskiego) wykonała sporo cennej pracy. Mimo że jej zadania i cele były odległe i trudne, a uczestnicy nie czerpali z nich żadnych korzyści dla siebie, istniała jednakże jakaś sprawiedliwość, jakaś łaskawa Opatrzność, bo wszyscy politycy zachodni, którzy nawiązali kontakt z Komisją, dochodzili potem do ważnych stanowisk w swoich krajach.”
Chyba wszyscy znają tę „łaskawą Opatrzność” z rewersu jednodolarowego banknotu . Spogląda tam jednym okiem ze szczytu piramidy .
„To za dużo, jak na jednego człowieka” miał powiedzieć prezydent Kaczorowski, kiedy wiele lat po wojnie w większym gronie w polskim Londynie zgadało się o Retingerze. O niekończącej się liście jego aktywności (domniemanych i rzeczywistych), przynależności, celów i dokonań.
Retinger chciał, żeby było „za dużo”. Denis de Rougemont zapisał taką z nim rozmowę:
„Mówią, że jesteś masonem, agentem Intelligence Service, CIA, Watykanu, a do tego sympatykiem komunizmu. Czasem nawet, że Żydem i pederastą.”
Józef Retinger: „ To jeszcze nie wszystko.”
Dzieło Retingera ma się dobrze i poszerza swój potencjał. Na ostatnim spotkaniu Klubu Bildreberg, 7 – 10 czerwca w Turynie, był obecny po raz pierwszy przedstawiciel Kościoła, kardynał Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu.
– Krzysztof Zwoliński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy