„Wileński Okręg Wojewódzki LOPP zawiadamia, że od czerwca r.b. rozpoczyna się szkolenie szybowcowe w szkole szybowcowej LOPP w Brasławiu” – informowano w ogłoszeniu, które Liga Obrony Przeciwpowietrznej i Przeciwgazowej rozesłała do swoich oddziałów, szkół, kuratoriów i do prasy. Wprawdzie dziś trudno zgadnąć, o jaki „rok bieżący” chodzi, ale zapewne była to druga połowa lat 30.
Na miejsce obozu wybrano Brasław, powiatowe miasteczko leżące tuż przy granicy polsko-łotewskiej (dziś białorusko-łotewskiej), niedaleko granicy sowieckiej. I co najważniejsze – w centrum Pojezierza Brasławskiego, które było największym skupiskiem jezior w ówczesnej Polsce. Pełniło ono rolę Mazur II RP, a w każdym razie było na dobrej drodze do tego, by stać się równie popularne. Zabrakło czasu, choć i tak zaskakująco szybko Brasław stał się popularnym ośrodkiem letniskowym dla harcerzy, żeglarzy i szybowników. A także dla mniej wybrednych i mniej zamożnych turystów. Ale czy to wada?
Dobrze żyć za tanie pieniądze
Jeszcze w maju 1934 roku autor magazynu Ligi Morskiej i Kolonialnej „Morze” utyskiwał: „Znane są turystom jeziora suwalskie i augustowskie, ale nieomal zupełnie obcemi są jeziora wileńskie i poleskie”. I na wakacje polecał Brasław: „(...) ze względu na swe piękno i ze względu na swe warunki gospodarcze nadaje się na letnisko, w szczególności na letnisko campingowe”.
„Tem bardziej nadaje się na obóz letni młodzieży: można tu łatwo połączyć poezję camping'u z pewnemi wygodami miasteczka: jest tu i kino, i zasobna dość bibljoteka Macierzy Szkolnej. A o ile chodzi o kurs instruktorski, przygotowujący przyszłego »wilka morskiego« do wyjścia na morze, to jest Brasław dla członków Ligi prawie jedyny” – zachwalał.