Do dziś pozostaje w dyspozycji Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Spoczywa w ołowianym relikwiarzu przy ulicy Łubianka.
zobacz więcej
Bombardowanie nasypu kolejowego przed mostem w Tczewie poprzedzało nie tylko atak na Westerplatte, ale nawet bombardowanie Wielunia i nie było ostatnim takim wydarzeniem. W tym wyścigu o pierwszeństwo wojennych strzałów nikt na razie nie posuwa się dalej, a można by było nawet o prawie tydzień.
Początkowo Niemcy planowali bowiem uderzenie na Polskę już 26 sierpnia. I nad ranem tego dnia oddział niemieckich dywersantów, dowodzony przez oficera Abwehry, zaatakował stację Mosty przy strzeżonym tunelu pod przełęczą Jabłonkowską. Tam, podobnie jak w Tczewie, plan się Niemcom nie udał. Zajęli stację i nie mogli się doczekać saperów mających rozminować tunel. Do oddziału atakującego nie dotarł po prostu rozkaz odwołujący operację. Ze strony niemieckiej przybył nawet do Polaków oficer, by wyrazić ubolewanie.
Zdarzenie to nie jest i pewnie nie będzie szeroko znane, ponieważ miejsce tego niemieckiego ataku leży dziś w Czechach i leżało wcześniej w Czechosłowacji, przed zaanektowaniem Zaolzia przez Polskę w 1938 roku.
Ale takich, można rzec – drobniejszych wydarzeń jest więcej. W Poznańskiem 1 września 1939 roku już o godzinie 1:00 spadł pocisk artyleryjski wystrzelony z terenu Niemiec. A premier RP Felicjan Sławoj Składkowski wspominał o telefonach, jakie dostawał z Poznania w sprawie bombardowań niemieckich oraz z Krakowa, donoszącego o samolotach nad miastem jeszcze przed godz. 4:45.
To zresztą nie jest jedyna historyczna nieścisłość dotycząca II wojny światowej. Pierwsze strzały w Powstaniu Warszawskim też nie padły przecież o godzinie „W”, tylko wcześniej, ale właśnie o 17:00 włączają się w mieście syreny. Interesujący się historią znają szczegóły, ale dla większości liczą się powszechnie znane symbole. To one utrwalają wspólnotę. Nic nie zagraża w tej roli Westerplatte.
– Krzysztof Zwoliński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy