Cywilizacja

Bez rannego wstawania, dzwonka i presji ocen. Ucieczka ze szkoły

Zatrudnianie nauczycieli domowych czy guwernantek jest w naszym kraju wciąż rzadko spotykane. Inaczej niż w Wielkiej Brytanii, gdzie w domu uczy się blisko 50 tys. dzieci. Długą tradycję edukacji domowej mają także Stany Zjednoczone. Tam w domach kształci się ponad milion dzieci. W Polsce – 15 tysięcy.

Co łączy Thomasa Edisona, Blaise Pascala, Benjamina Franklina i Abrahama Lincolna? To, że uczyli się w domu. W encyklopedii znajdziemy zresztą więcej nazwisk osób, które przeszły przez edukację domową, a potem zadziwiły świat. Dlaczego zatem państwo utrudnia życie rodzicom, którzy sami chcą uczyć swoje dzieci?

Dla większości rodzin z dziećmi w wieku szkolnym zaczyna się właśnie codzienny rytuał poranków. Obudzić, nakarmić, przygotować drugie śniadanie, odprowadzić lub odwieźć do szkoły (a później jeszcze zdążyć do pracy). Wszystko po to, by o 8:00 zabrzmiał dzwonek i rozpoczął się kolejny dzień w szkolnej ławce. Po lekcjach świetlica, odbiór dziecka po zmroku, a jeszcze po drodze zajęcia dodatkowe. Potem odrabianie lekcji do późna i kolejny, taki sam dzień.

Do tego presja ocen, egzaminów w atmosferze ciągłej gonitwy, z przeczuciem, że wszystko robimy tylko po to, aby spełnić wymagania programowe opracowane przez ministerialnych urzędników. A przecież i tak jako rodzice przestajemy wierzyć, iż przyswajanie encyklopedycznej wiedzy ma sens, a szkoła nie jest w stanie przygotować naszych pociech do rynku pracy w roku 2030, 2040, gdy powstaną zawody, których dziś nawet sobie nie wyobrażamy.
Uczniowie są przeciążeni zajęciami i mają problemy z odrabianiem prac domowych. Fot. Thomas Koehler/Photothek via Getty Images
Rodzicielskiej intuicji w sukurs przyszedł niedawno Rzecznik Praw Dziecka, który w najnowszym raporcie ostrzega, że młodzież jest przeciążona zajęciami, nie rozumie treści lekcji i ma olbrzymie problemy z odrabianiem prac domowych.

Kiedy mama zostaje nauczycielką

Czy można się więc dziwić, że coraz więcej ludzi traci wiarę w tradycyjny system szkolnictwa i poszukuje alternatywy? Znajduje ją w edukacji domowej. Oficjalne dane Ministerstwa Edukacji Narodowej przed dwu lat mówiły o 11 tysiącach dzieci, ale w tym roku ich liczba może osiągnąć nawet 15 tysięcy i cały czas rośnie.

– Dla wielu rodzin edukacja to część procesu wychowania, jeden z elementów kształtowania dorosłego człowieka, dlatego należy się jej szczególna uwaga i zaangażowanie – mówi Mariusz Dzieciątko, prezes Stowarzyszenia Edukacji w Rodzinie, ojciec trojga dzieci. Wszystkie uczyły się bądź uczą w domu.

Praktycy edukacji domowej, tacy jak Mariusz Dzieciątko, spotykają się na forach internetowych, by wymienić się doświadczeniami. Po ich pobieżnym nawet przejrzeniu bez trudu wyróżnimy dwa dominujące środowiska – wielodzietnych rodzin katolickich, dla których dom jest najlepszym miejscem na przekazanie dzieciom ważnych wartości i nowoczesnych rodziców z wielkich miast, którzy uważają, że polska szkoła, choćby najbardziej elitarna, dla rozwoju ich dzieci jest wysoce szkodliwa.
Nauka w domu
I jedni, i drudzy są gotowi do wielu wyrzeczeń. Najczęściej, by zapewnić dziecku możliwość nauki w domu, jedno z rodziców rezygnuje z pracy, a w najlepszym razie mocno ją ogranicza. Najczęściej domową nauczycielką zostaje mama, która albo nie pracuje, albo ma wolny zawód. Tata – jedyna zarabiająca osoba w rodzinie – stara się w miarę możliwości ten proces uzupełniać. Choć, jak twierdzą znawcy tematu, nazywanie takich rodziców „nauczycielami” jest błędem. Owszem, we wczesnych latach nauki pełnią oni taką rolę, ale później zadaniem dorosłych jest raczej wspieranie dzieci w samodzielnym przygotowaniu się do egzaminów.

Oszukuje, zniechęca, rujnuje poczucie własnej wartości, krzywdzi. Siedem grzechów głównych polskiej szkoły

Polska szkoła wciąż wymaga tego samego, co 50 lat temu: zakuć, zdać, zapomnieć.

zobacz więcej
Szkoła w domu oznacza też całkowite przeorganizowanie życia i podporządkowanie go edukacji dzieci. Zatrudnienie nauczycieli domowych czy guwernantek jest w naszym kraju niezwykle rzadko spotykane, w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, gdzie w domu uczy się blisko 50 tys. dzieci. Bogatą tradycję edukacji domowej mają także Stany Zjednoczone. Tam w domach uczy się ponad milion dzieci.

Dzieci uczą się uczyć

Ucieczka ze szkoły w wydaniu polskim oznacza zatem niemałe wyzwanie. Sytuacja rodzin podejmujących obowiązek nauczania swoich dzieci przypomina trochę położenie małych, rodzinnych warsztatów, które istnieją pomimo działania przemysłowych molochów. Ich „produkt” nadal wytwarzany jest ręcznie, delikatnie, powoli, z dużą uwagą i bez procedur odrzucenia po wstępnej kontroli jakości.

– Z mojego wieloletniego doświadczenia wynika, że dzieci po edukacji domowej są bardzo świadome swoich celów. Gdy zamierzają pójść do szkoły artystycznej czy na jakiś wyrafinowany kierunek studiów, to przy umiejętnym, długofalowym planowaniu mogą osiągnąć każdy cel, niezależnie od wymagań związanych z egzaminami – zapewnia Mariusz Dzieciątko.

Fabryki posłusznych obywateli. Uczniowie piątkowi to idealni szeregowi pracownicy korporacji

Rodzice muszą wiedzieć, że za rozwój ich dzieci wcale nie odpowiada szkoła — mówi Angelika Talaga, neuropedagog i autorka bloga o innowacyjnych metodach edukacji.

zobacz więcej
Może dzieje się tak dlatego, że rodzice, którzy decydują się na edukację domową z reguły są bardziej otwarci na innowacyjne metody nauczania. Szybciej i chętniej korzystają z pomocy naukowych i platform informatycznych. Poza tym są prawdziwymi pasjonatami.

– Mając do dyspozycji wolny czas i możliwość wyboru, rodzice są w stanie dopasować sposób kształcenia dziecka do jego talentu. A same dzieci często wybierają kierunek, którego podstawa programowa po prostu nie przewiduje – mówi popularyzator edukacji domowej Artur Wnuk, ojciec czwórki dzieci, chemik, elektronik, wędrowny nauczyciel.

W przeciwieństwie do konwencjonalnego kształcenia, rodzice uczą nowoczesnych metod zapamiętywania, które pomagają dzieciom przygotowywać się do egzaminów, korzystają z materiałów multimedialnych czy filmów popularnonaukowych. Organizują się też w lokalne minikooperatywy, planują wspólne wycieczki do muzeów, lekcje języków lub dzielą się zajęciami zgodnie ze „specjalizacjami” rodziców.
Na Zachodzie domowe nauczanie ma długą tradycję. Tu na obrazie Henri Jameta (1858 - 1940). Fot. Getty Images
Artur Wnuk na przykład od kilku lat prowadzi zajęcia z robotyki, uczy podstaw elektroniki i programowania mikrokontrolerów. – To takie ABC techniki XXI wieku, narzędzie wynalazców. Na szkolnym przedmiocie „technika”, obawiam się, mamy niewielkie szanse doczekać się takich działań. Po prostu struktury systemu oświaty i szkoła, jaką mamy dziś były innowacją w XIX wieku. W XXI wieku są ociężałe i nieskuteczne – dodaje.


Wtóruje mu Marianna Kłosińska, działaczka społeczna, orędowniczka unschoolingu z Fundacji Bullerbyn, która prowadzi świetlicę dla dzieci uczących się w domu. – Innowacyjność rodziców jest odpowiedzią na zmieniającą się rzeczywistość, za którą nie nadąża tradycyjna szkoła – mówi.

Rodzice często podkreślają, że ich dzieci poza szkołą uczą się… uczyć. Już na poziomie ostatnich klas szkoły podstawowej czy w przygotowania do matury stają się prawdziwymi ekspertami w dziedzinie samodzielnego opracowywania zagadnień, realizacji projektów czy efektywnego przygotowywania się do egzaminów. I to niezależnie od tego, jaką formułę egzaminów czy reform wymyślili, czy jeszcze wymyślą, urzędnicy z ministerstwa.

Poza wyścigiem szczurów

A czy rodzice nie obawiają się, że ich uczące się w domach dzieci mogą mieć problemy w kontaktach z rówieśnikami?

– Wręcz przeciwnie, to szkoła wyrywa ludzi z kontekstu społecznego. Zamyka w sztywnych ramach narzucanych przez osoby kształtujące archaiczną podstawę programową – mówi Marianna Kłosińska. – Klasy składające się z blisko trzydziestu równolatków, do tego zarządzane przez jedną osobę dorosłą, która z niewiadomych powodów ma być dla nich autorytetem to dopiero jest przykład karykatury socjalizacji. W realnym życiu taki model już się nigdy nie powtórzy.

Wychowanie dzieci wymaga pewnych form przymusu. A czasem przemocy

Łukasz Warzecha: Dzieci mają różne charaktery, a życie przynosi różne sytuacje. Czasem jedyną adekwatną metodą jest krzyk, który przerwie dziecięcą histerię, czasem potrzebny jest do tego klaps.

zobacz więcej
Moja obserwacja wskazuje, że dzieci z edukacji domowej doskonale radzą sobie z relacjami z osobami starszymi od siebie, odważnie komunikują się z dorosłymi, ale także budują dobry, zdrowy kontakt z młodszymi od siebie – przekonuje.

Na razie trudno powiedzieć, czy tak jest w istocie, bo na dorosłych absolwentów domowego uniwersytetu w Polsce cały czas czekamy. Dzieci pionierów dopiero kończą liceum. Ich rodzice podkreślają jednak, że są to młodzi ludzie świadomi swoich planów, celów i niekoniecznie zainteresowani wchodzeniem do systemu, przed którym zostały uchronione. Część rezygnuje nawet z matury, wierząc, iż nowe formy przedsiębiorczości i samozatrudnienie to lepszy sposób na życie, niż wyścig szczurów.

W Polsce jeszcze brakuje badań potwierdzających, że edukacja domowa to dobra inwestycja w przyszłość potomstwa. Na razie musimy wierzyć badaczom z krajów, które w tej dziedzinie mają większe doświadczenie. Amerykański psycholog i ekspert unschoolingu Peter Gray w opublikowanych na łamach „Psychology Today” badaniach wykazał, że dzieci uczone w domu, już jako dorośli, często wybierają zawody wymagające kreatywności lub zostają samodzielnymi przedsiębiorcami.
Dzieci uczące się w domu z systemem łączą tylko egzaminy. Na zdjęciu sprawdzian szóstoklasistów w szkole podstawowej nr 21 w Gorzowie Wielkopolskim. Fot. PAP/Lech Muszyński
Ostatnią nitką łączącą dzieci uczące się w domu z państwowym systemem edukacji są egzaminy. Dzieci zdają je w placówce, do której są przypisane. Najczęściej bywa to szkoła społeczna, która przyjmuje zapisane dzieci bezpłatnie, otrzymując za to subwencję.

Coraz więcej zalicza program szkolny blokowo i w porozumieniu ze szkołą zdaje egzaminy w kilku turach, tak aby jak najszybciej uporać się z obowiązkiem i już od końca maja zacząć wakacje.

Powstają też szkoły ukierunkowane na uczniów uczących się w domu. Takie placówki organizują i wysyłają im do domów podręczniki, przekazują wymagania egzaminacyjne, a także oferują dodatkowe warsztaty czy dają możliwość skorzystania z pracowni fizycznej czy chemicznej. Prawie wszystkie dzieci realizujące obowiązek szkolny w Polsce są zapisane do placówek niepublicznych.

Byle państwo nie przeszkadzało

I to w nie właśnie najbardziej uderzyła decyzja MEN o ograniczeniu w 2016 roku subwencji dla dzieci uczących się w domu. Sprawa jest poważna, gdyż subwencja wynosząca w tym roku ok. 5,3 tys. złotych rocznie na ucznia, w przypadku dzieci uczących się w domu jest aż o 40 proc. niższa!

Pokaż mi swój PESEL, a powiem Ci kim jesteś! Sprawdź, do jakiego należysz pokolenia

O czym marzyłeś, kto był Twoim idolem, jakiemu sportowcowi kibicowałeś, na jakim filmie byłeś 10 razy? Kamienie milowe kolejnych generacji Polaków.

zobacz więcej
Ale są też inne ograniczenia, które mogą zniechęcić do tego typu kształcenia. Wprowadzono na przykład rejonizację. A to oznacza, że domowego ucznia można zapisać tylko do szkoły w województwie zameldowania. Wyrządzono tym krzywdę zwłaszcza dzieciom emigrantów, którzy często niezależnie od nauki w szkole brytyjskiej czy irlandzkiej korzystali z platform online i w ten sposób starali zachować się kontakt z polską szkołą.

Do tego zanim rozpocznie się edukację domową, trzeba się wybrać do poradni po orzeczenie stwierdzające, że nie ma przeciwwskazań do realizacji obowiązku poza murami szkoły.

Wszystko to sprawiło, że rodzice zapewniający dzieciom domową edukację poczuli się dyskryminowani. O dziwo nie wpłynęło to na masowy odwrót od tej formy kształcenia. Mało tego, na facebookowych forach coraz więcej rodziców pyta nie o to, czy alternatywna forma nauczania ma sens, ale o to, jak można ją rozpocząć.

A kiedy zapyta się polskich rodziców, czy państwo powinno wspierać edukację domową, najczęściej padnie odpowiedź: „Wystarczy, aby nie przeszkadzało”.

– Cezary Korycki

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy



odc. 53
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.