Inny utwór z „Sarmacji”, który godny jest uwagi to „Rokosz”. Pieśń tylko pozornie przywołuje rokosz Mikołaja Zebrzydowskiego. Tak naprawdę stanowi ona publicystyczny atak na różnej maści malkontentów – wiecznych rokoszan, którzy mają dość tego, co było, co jest i co będzie.
Wentyl bezpieczeństwa
Dziś te utwory znajdują odzew w wąskim kręgu odbiorców. Są wśród nich miłośnicy pieśni Kaczmarskiego czy studenci historii. Nie można tego natomiast powiedzieć o piosenkach, do których teksty pisała zmarła w roku 1997 Agnieszka Osiecka. Starsza od Kaczmarskiego o 21 lat poetka wychowywała się w innej Polsce Ludowej niż on.
Jej dzieciństwo przypadło na lata II wojny światowej, a młodość na okres mrocznego, a zarazem siermiężnego stalinizmu, który wykańczał zarówno politycznych przeciwników reżimu, jak i swobodę myślenia czy tworzenia. I choć Osiecka poszła na studia dziennikarskie, to raczej nie po to, żeby opisywać świat w takich barwach, w jakich widzieli go partyjni propagandyści.
– Nie chciałam być otoczona tymi, którzy chcieliby mnie otaczać, otaczałam się tymi, którymi ja chciałam być otoczona, ale oni nie chcieli – mówiła na temat swojego krótkiego licealnego epizodu w Związku Młodzieży Polskiej. Słowa te jednak można odnieść do reszty jej burzliwej biografii.
Przygoda Osieckiej z piosenką zaczyna się od działalności w słynnym Studenckim Teatrze Satyryków – STS (była członkiem rady artystycznej teatru i tam również debiutowała jako twórca piosenek; łącznie napisała ich dla STS 166).
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Październikowa odwilż okazywała się być także odwilżą dla szeroko pojętej satyry. Na Pomorzu swoją działalność rozpoczął teatrzyk Bim-Bom ze Zbigniewem Cybulskim i Bogumiłem Kobielą w składzie, a do łask wracał zamknięty wcześniej przez cenzurę tygodnik „Szpilki”.
W STS poza Osiecką odnaleźli się między innymi Stanisław Tym, Jarosław Abramow-Newerly czy jej późniejszy mąż Daniel Passent. Przedsięwzięcie to zdawało się być nie tylko wentylem bezpieczeństwa dla ówczesnej władzy, ale nade wszystko stanowiło środowisko osób o doskonałym słuchu politycznym, potrafiącym przekuć w żart czy kpinę bieżące wydarzenia.
Autorzy byli dumni z niemalże redakcyjnego tempa swojej pracy. I tak skecz o XX zjeździe KPZR byli w stanie wystawić już cztery dni po tym, jak sekretarz generalny sowieckiej kompartii Nikita Chruszczow przeczytał swój słynny referat.
Epitafium dla odwilży
Nadkomplety, które przychodziły na występy STS wynosiły z nich cenne bon moty, które na lata weszły do masowej wyobraźni Polaków. Zresztą grupa nie stała w miejscu i starała się maksymalnie profesjonalizować swoją działalność. W efekcie coraz częściej w teatrze pojawiali się gościnnie znani aktorzy i aktorki, wśród nich Halina Mikołajska czy Barbara Krafftówna.