Ponieważ pisarka była poszukiwana przez Niemców, przefarbowała sobie włosy na mocny blond, w czym mocno przypominała ukrywające się po aryjskiej stronie Żydówki. W dodatku posługiwała się fałszywymi dokumentami wystawionymi na nazwisko Sikorski... co z oczywistych przyczyn także mogło budzić podejrzliwość.
Mimo tej niefrasobliwości bardzo się angażowała w pomoc Żydom i stała się siłą napędową organizacji. Pomocne okazały się katolickie kontakty Kossak. Pozwalały one wysyłać żydowskie dziewczyny do klasztorów, a parafie mogły pomóc w wystawianiu fałszywych dokumentów. W 1944 roku w Żegocie działało nawet do 40 tysięcy ludzi.
Dodatkową gałąź organizacji stanowiła pomoc dzieciom, którą kierowała Irena Sendlerowa. Po latach Władysław Bartoszewski wspominał swoją pracę z Zofią Kossak-Szczucką, dla której był kimś w rodzaju sekretarza, jako jedno z najważniejszych formujących wydarzeń w swoim życiu. „Gdyby nie Zofia Kossak, nie byłbym tym samym człowiekiem. W wielkim stopniu dzięki niej wybierałem pewne drogi i podejmowałem pewne decyzje” – wspominał.
Wreszcie gestapo dopięło swego i aresztowało pisarkę. Na siedem miesięcy trafiła do obozu w Auschwitz. Jej obozowe przeżycia stały się pretekstem do napisania książki „Z otchłani”. Książka wywołała wściekłość Tadeusza Borowskiego, której dał wyraz pisząc artykuł zatytułowany „Alicja w krainie czarów”, opublikowany na łamach „Pokolenia”.
Borowski zarzucał Kossak-Szczuckiej, że upiększa obozową rzeczywistość. Sam nie przebierając w słowach wskazywał, że autorka „Krzyżowców” należała do „uprzywilejowanej kasty Polek, które dzięki paczkom, stosunkom i opiece funkcyjnych wiodły w szpitalach i na wypoczynkowych blokach żywot stosunkowo wygodny i bezpieczny”.
Nierozstrzygnięty spór
Oczywiście konflikt na tle doświadczeń obozowych wynikał z diametralnie różnych filozofii i etyki obydwojga. Borowski nie zamierzał zaprzeczać „smutnej prawdzie o naturze ludzkiej”, którą poznał w tak ekstremalnych warunkach. Kossak-Szczucka jako żarliwie wierząca osoba nie zwątpiła w Boga, a wręcz odwrotnie, doświadczyła Jego triumfu. W jej rozumieniu Stwórca przekroczył i pokonał Auschwitz.
„Cokolwiek kiedy pisałam, udolnie czy nieudolnie, było wyrazem mojego przekonania i nie mogłabym cofnąć żadnej z dawnych wypowiedzi. Sens życia i cel życia – hierarchia uczuć i obowiązki względem Boga i człowieka utrwalone są w mnie dozgonnie” – pisała Zofia Kossak-Szczucka.
Paradoksalnie także Tadeusz Borowski zainfekowany „czasem pogardy” nie mógł cofnąć żadnej ze swoich wypowiedzi. Wiedział, że to, co ma do napisania, to, co jest winien zamordowanym, nie jest zwycięstwem człowieczeństwa, a jego klęską. Ich spór nigdy nie będzie rozstrzygnięty.
–Mikołaj Mirowski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy