Kultura

Zachęcała wojsko do buntu. Nosi przy sobie szczoteczkę, bo boi się aresztowania. Szańce Marii Nurowskiej

Coraz rzadziej jest przywoływana jako autorka popularnych powieści, częściej występuje jako agresywna blogerka ostro atakująca nielubianych polityków i głosząca teorie spiskowe. Ostatnia dotyczy morderstwa Pawła Adamowicza. „Zamach został przeprowadzony perfekcyjnie, niczym według instrukcji. Idealnie wybrany Stefan W. na kozła ofiarnego” – stwierdziła pisarka, sugerując, że zabójcy obiecano sławę i bezkarność.

Przez całą karierę Maria Nurowska utrzymuje imponującą średnią jednej książki rocznie, ale coś za coś: powieść napisana wiosną nie zawsze wytrzymuje próbę jesieni. Krytycy nie mają wątpliwości, że poetyka romansu i melodramatu z wątkami historyczno-politycznymi, zbyt często ociera się o kicz, więc do prozy Nurowskiej podchodzą z dystansem, choć doceniają warsztat i wyobraźnię.

„Jej twórczość można oceniać optymistycznie – jako dowód wielkiego zapotrzebowania na literaturę popularną, ale podejmującą trudne tematy, otwartą na inność, odważną obyczajowo. I pesymistycznie – jako dowód na zachowawczość rynku, który premiuje jedynie nieudolne imitacje” – komentowała przychylna autorce „Gazeta Wyborcza”.
Krzysztof Masłoń pisał, że ostatnią książką Marii Nurowskiej godną lektury były "Panny i wdowy". "Szkoda, że serial Janusza Zaorskiego nie udał się" - reasumował krytyk literacki. Na zdjęciu kadr z serialu, Piotr Machalica i Katarzyna Figura. Fot. TVP
Bohaterkami większości są nieprzeciętne i namiętne kobiety, które szukają szczęścia walcząc z przeciwnościami losu, oraz partnerzy nie potrafiący dotrzymać im kroku. Na swój sposób to alter ego pani Marii, bo – jak pisano o „Wariatce z Komańczy” (2015) – „jedni ją uwielbiają, inni się jej boją”.

Prędzej Giewont by upadł, niż Pinior wziął łapówkę

„Z przykrością stwierdzam, że jej ostatnią książką godną lektury były «Panny i wdowy». Jasne, że to literatura popularna, żadne Himalaje, ale był w tej powieści rozmach i zamierzenie pokazania kawałka dobrej Polski, a właściwie kilku pokoleń wspaniałych Polek. Szkoda, że serial Janusza Zaorskiego nie udał się; reżyser obarczał winą pisarkę, ona – filmowca. Zawinili pewnie oboje, a Nurowskiej – jak zwykle – zabrakło dystansu do siebie” – stwierdzał krytyk literacki Krzysztof Masłoń.

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


I uzupełniał: „Była sprawnym rzemieślnikiem, potencjalnie w swoim pokoleniu najlepszą autorką damskich czytadeł, obrażała się jednak, gdy tak o niej mówiono, gdyż mierzyła w Nobla. A przynajmniej usiłowała się ścigać z Andermanem, co nie miało żadnego sensu. Później próbowała zwrócić uwagę wyszukiwaniem tematów naprawdę zajmujących, ale z efektem artystycznym – fatalnym. Tak było zarówno z książką o pułkowniku Kuklińskim, jak z opowieścią o zabójstwie (samobójstwie), w które była zamieszana córka Andrzeja Wajdy”.

Ludzie to jednak lubią, więc wydała kilkadziesiąt popularnych pozycji („Hiszpańskie oczy”, „Rosyjski kochanek”, „Sprawa Niny S.”), tłumaczonych na kilkanaście języków (zwłaszcza niemiecki, nawet chiński). Ostatnia rzecz – „Dziesięć godzin” (2017) – zdradza, że w życie Nurowskiej mocno wdarła się polityka. Niestety, jednowymiarowa. Bohaterką jest bowiem sędzia rozważająca wniosek prokuratury o aresztowanie byłego opozycjonisty i senatora Józefa Piniora, którego oskarżono o korupcję.

Piszę jak jest, nie cukruję. Wielokrotnie szłam na wojnę z telewizyjnymi gwiazdami

Ilona Łepkowska: – Nie chciałabym mieć napisane na nagrobku „królowa seriali”. Wolałabym, żeby zapamiętano mnie jako dobrego człowieka – mówi współtwórczyni „Klanu” i „Korony królów” i „M jak miłość”.

zobacz więcej
„Jak w najgorszych czasach stalinizmu. Nie wierzę w jego winę! Prędzej Giewont by się zawalił, niżby Józef Pinior wziął łapówkę” – mówiła w wywiadzie dla „GW”, gdzie nawiązywała do „Mistrza i Małgorzaty”. I dodawała w rozmowie z wp.pl: „Za moją książkę nie grozi mi śmierć, jak w przypadku Bułhakowa, ale jestem świadoma tego, że mocno podpadnę pewnym środowiskom i może się na mnie wylać wodospad hejtu. Może nawet ktoś zechce mnie mocno wystraszyć, albo i uszkodzić fizycznie. Trudno. Nie zamilknę! Wraz z wydawcą jesteśmy przygotowani na najgorsze, na wszelki wypadek nosimy przy sobie szczoteczki do zębów”.

Zło zagnieżdżone w Ojczyźnie

Jednak to nie za książkę i wywiady należy jej się ostracyzm, ale rozliczne mało rozsądne wpisy na Facebooku, gdzie z pasją przystąpiła do ratowania Polski. Tutaj również jest powtarzalna, bo pisze niemal codziennie. „Od trzech lat nie mogę normalnie żyć, prześladuje mnie myśl, że to, czego doświadczamy, jako naród, nie ma logicznego wytłumaczenia” – uważa, więc dzień bez zajadłych komentarzy dotyczących rzeczywistości jest dniem straconym.

„Do czasu prezentowała postawę antysalonową, a politycznie bliższą prawicy. Tak przynajmniej się deklarowała. Ostatnie jej popisy publicystyczno(?)-polityczne(?) wymykają się jakiejkolwiek ocenie. Opadają ręce i wszystko inne” – ocenia Masłoń. Tym bardziej, że Nurowska straciła subtelność i – powiedzmy za Herbertem, choć zapewne lepszy byłby jej mentor Iwaszkiewicz – „zaiste jej retoryka stała się aż nazbyt parciana: łańcuchy tautologii, parę pojęć jak cepy, dialektyka oprawców, żadnej dystynkcji w rozumowaniu, składnia pozbawiona urody koniunktiwu”.
Maria Nurowska na Facebooku z pasją przystąpiła do ratowania Polski. Fot. printscreen
Najlepiej cytować samą autorkę, co niniejszym czynię, choć poprawiam kulejącą interpunkcję i morze literówek. I przepraszam, ale bez obfitego materiału źródłowego – ukazującego skalę absurdu – trudno stawiać diagnozę. O politykach rządzących obecnie Polską: „zbieranina”, „dranie”, „organizacja przestępcza”, „szajka”, „gawiedź”, „szaleńcy”, „hydra”, „durnie”, „wydestylowane zło”, „chory człowiek”, „psychiczny potwór” „mały człowiek o przeciętnych rysach”, „uosabia wszystko, co w nas złe: małość, złośliwość, zawiść, tchórzostwo”, „nawiedzony”, „zdrajca”, „dzban”, „przestępca konstytucyjny”.

Sytuację diagnozuje jednoznacznie i chce „wypędzić zło zagnieżdżone w naszej Ojczyźnie”, którą nazywa „chorym krajem Europy pt. Polska”.

Czas, by wojsko odsunęło polityków

To tylko część epitetów, bo Nurowska z pasją poświęciła się również sztuce epistolografii – pisała do prezydenta i polityków, także tych Unii Europejskiej. Danielowi Crespo z Komisji Europejskiej, zajmującemu się sprawami środowiska, żaliła się, że „Sejm, Senat, a także szereg innych instytucji, jak Trybunał Konstytucyjny, podporządkowane są rządzącej partii”. Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego alarmowała zaś, że „opór społeczny przybiera na sile, a tylko siłą można powstrzymać obecną władzę”.

Po Święcie Wojska Polskiego zwróciła się do żołnierzy: „Panowie Generałowie i Wyżsi dowódcy wojskowi. My, Naród Polski, przypominamy Wam o Waszych powinnościach wobec Rzeczypospolitej Polskiej. Przez obecnie rządzących łamana jest Konstytucja, na którą przysięgaliście. Czas, aby wojsko stanęło na Jej straży, odsunęło od władzy nieodpowiedzialnych polityków i zarządziło wybory, które będą kontrolowane. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż mogłoby dojść do fałszerstw wyborczych”.

Wojsko nie wykazało się karnością i nie odpowiedziało na cywilny apel o mobilizację, więc Nurowska postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce: stworzyła laleczkę voodoo z wizerunkiem jednego z nielubianych przez nią polityków. „Stało się, zrobiłam laleczkę. Wbijam w nią szpilki. Jego dni są policzone”. Gdy podniosły się głosy oburzenia, wykpiła się żartem.

Szczerość męskiej prozy

Łukasz Orbitowski kobiecej prozy nie czyta i nie ceni, więc obrywa mu się od recenzentów narzekających na schematyczne postaci jego bohaterek. Ale chyba lepiej pisać w ten sposób, niż babrać się w żeńskich bebechach.

zobacz więcej
Ostatnio odezwała się zaś listownie do… Masuda Edrisiego Kermanszahiego, ambasadora Iranu, w sprawie konferencji na temat Bliskiego Wschodu, która w lutym planowana jest w Warszawie. A przecież nie była konsultowana z Nurowską, bo „rządzące od trzech lat ugrupowanie polityczne, które wygrało wybory głosami 1/3 naszego społeczeństwa, w żadnym razie nie może być traktowane, jako przedstawiciel naszego narodu”!

Najpierw zapytała ów naród, czyli swoich czytelników, by dalej napisać: „W ciągu trzech lat Polska z szanowanego w świecie, będącego pionierem przemian w Europie Środkowej państwa, znalazła się w jej ogonie. Zmieniający się ministrowie spraw zagranicznych nie mają żadnej przemyślanej koncepcji, gdyż uzależnieni są od prezesa rządzącej partii” – czytamy.

Połowa Polaków miała pezetpeerowskie legitymacje

Uładzony życiorys autorki brzmi następująco: urodzona 3 marca 1944 roku w Okółku koło Augustowa, więc niebawem będzie miała 75 lat. Dziadek – arystokrata i właściciel pałacu w Homlu, ojciec – leśnik i legionista odznaczony Virtuti Militari, matka – żołnierka Armii Krajowej. Skończyła filologię polską i słowiańską na Uniwersytecie Warszawskim. Debiutowała w 1974 roku na łamach tygodnika „Literatura”. I dalej mowa o książkach, które czytają pokolenia.

Tymczasem sama Nurowska cytując, że dzisiaj „blisko 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30% rozumie w niewielkim stopniu” i „aż 10 milionów Polaków (ok. 25%) nie ma w domu ani jednej książki”, komentuje: „Zaczynam się cieszyć, że dorastałam w PRL wśród inteligencji otoczona kulturą wysoką!”. Otóż to, przecież była komunistką! Portal culture.pl (Instytut Adama Mickiewicza) ocenia, że „żarliwą”; encyklopediateatru.pl (Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego) dodaje, że „gorliwą”.
"Bezmyślna i okrutna" Polska wydaje Twoje książki, ludzie Cię czytają. Trzeba im być za to wdzięczną, a nie wpadać w melancholijną histerię z powodu szaleńczego głupka - komentowali wpis Marii Nurowskiej po zabójstwie Pawła Adamowicza jej facebookowi znajomi. Fot. printscreen
Co to znaczy? Odpowiedź przynosi Dorota Kania z „Gazety Polskiej”, która punktuje działalności Nurowskiej w komunistycznych organizacjach: Związku Młodzieży Socjalistycznej, Kole Młodych przy Związku Literatów Polskich i Związku Studentów Polskich oraz pracę w Garnizonowym Klubie Oficerów w Braniewie (jako bibliotekarka), Centralnym Szpitalu Klinicznym MSW (jako rejestratorka) czy PLL LOT (jako stewardesa).

Potem, już jako pisarka, wydawała bez przeszkód w oficjalnym obiegu, w czym nie przeszkodził jej stan wojenny. Zdaniem Kani, nie miała żadnych problemów z cenzurą. Ba, w 1975 roku miała nawet, starając się o wyjazd do RFN, podjąć rozmowy z agentem bezpieki, choć do pozyskania TW nie doszło. Zapewniała jednak, że „nigdy nie będzie angażować się we wrogą działalność wobec Kraju”.

Czerwona przeszłość zapewne tłumaczy pokłady żółci, lecz wstydu nie przynosi. „Połowa Polaków miała pezetpeerowskie legitymacje, bo inaczej byłaby spychana na margines i nie widzę w tym nic złego” – komentowała na Facebooku. Padnij durna babo na kolana!

Pozowała też na bojowniczkę o wolność: „Po raz drugi w moim życiu zdarzyło się, że ktoś mnie cenzuruje, a właściwie ubezwłasnowolnia. Za pierwszym razem było to w PRL–u – postrach wszystkich twórców ulica – Mysia, a teraz FB zablokował moje posty, bo jakiś urzędnik od cenzury uznał, że są niecenzuralne! Dowiedziałam się o tym, kiedy kliknęłam «Udostępnij» i pojawił się tekst: «Masz blokadę, abyś wszystko przemyślała i powróciła na łono FB jako grzeczna dziewczynka, która nie używa brzydkich słów». O nie! Nikt mi już niczego nie będzie narzucał. Good bye FB!” kwitowała.

Ugięła się, bo nie potrafiła opuścić gniazda swoich akolitów: w komentarzach pod postami próżno szukać dyskusji, każda niezgoda traktowana jest jak zdrada i szpiegostwo ciemnej strony mocy. W istocie Nurowska przekonuje dawno przekonanych. „Chciałabym powiedzieć moim czytelnikom: wierzę, że nie jestem sama i że jesteście moim wojskiem” – mówiła w wywiadach. „Obecność na FB daje mi poczucie, że jestem wśród swoich” – dodawała.

Był gwiazdą rosyjskich adaptacji prozy Joanny Chmielewskiej. Wielki aktor, który Putinowi się kłaniał

Wybitny artysta, zawsze wierny władzy.

zobacz więcej
To właśnie ich nieustannie kokietuje: „A gdybym wystartowała jesienią w wyborach parlamentarnych głosowalibyście na mnie? Oczywiście KO, dostałam taką propozycję”. Brzmi groźnie, bo zważywszy na duże i aktywne grono jej wyznawców, może zostać wybrana, a wtedy wypisywanym bredniom zostanie nadany wymiar międzynarodowy.

To wobec swoich miota gromy na władzę i z rzadka chwali wybrańców. O Rafale Trzaskowskim: „Jak ja lubię tych dwóch facetów: Trzaskę i Dąbrowę!”. O Lechu Wałęsie: „Czasami się na niego wściekam, że nie jest pomnikiem za życia, czasami mnie wzrusza... Ale najczęściej uważam, że ma rację”.

Małgorzatę Wassermann zaatakowała za przesłuchanie Marka Chmaja, który na posiedzeniu sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold wystąpił jako pełnomocnik Jana Rostowskiego: „Padnij przed Panem Profesorem na kolana durna babo! Nie dorastasz temu człowiekowi do pięt pod względem wiedzy prawniczej i inteligencji. Ty nawet nie potrafisz poprawnie mówić po polsku. A Pan Profesor to nasze dobro narodowe i mówiąc nieskromnie mój ulubieniec”.

To kraj, którego nie znałam

Wyborcom partii rządzącej okazuje niezmienną pogardę. „Oni żyją od 10 do 10 każdego miesiąca, potem niosą krzyże i sztandary. Nie widzą, że idzie wiosna, nie słyszą śpiewu ptaków, sycą się nienawiścią do gorszego sortu, do komunistów i złodziei…” (wp.pl). Ten elektorat „składa się głównie z prostych, niewykształconych ludzi. To jest baza tej partii: małe miasteczka i wsie. Ci ludzie, pokładający ufność w Kościele, nie zdają sobie sprawy, dokąd rządzący wespół z klerem prowadzą naszą ojczyznę” (list do Tajaniego). Albo po prostu: „ludzie nieinteligentni”, „doły społeczne”, „prostacy”, „zaczadzeni”. A to przecież tylko kilka wyimków, bo próba jest ogromna!

Być może geneza tej nienawiści ma źródło w latach 90., gdy Nurowska kupiła zdewastowany dwór w Nowej Wsi na Podlasiu. Odłożyła trochę pieniędzy z zagranicznych wydań i sporo przepłaciła, ale zauroczył ją stary park i kamienne czworaki, które po odbudowie miały przypominać wiejskie domy w Prowansji. Do drobnych prac najmowała miejscowych, lecz gdy przestała im płacić – zaczęły się kłopoty.

Na podjeździe ktoś zostawił deski z gwoździami i potrzask na lisy, przez co złamała nogę w dwóch miejscach, a w końcu dwór zdewastowano, wymalowano obelgami i gwiazdami Dawida, zaś zniszczone sprzęty rozwleczono wśród drzew.
"Cztery wyrzeźbione przez artystę kowala smoki, pełniące rolę rzygaczy, podkreślają jeszcze aurę tajemniczości" - reklamuje swój pensjonat w Bukowinie Tatrzańskiej Maria Nurowska. Fot. printscreen
Policjant spisał protokół, ale nikt nic nie widział i niczego nie słyszał. Gdy Nurowska zobaczyła martwego kota przy wejściu do czworaków z wydłubanymi oczami i obciętymi uszami – poddała się i wyjechała. „To kraj, którego nie znałam”.

Potrzebę wyniesienia się z miasta, choć ma piękne mieszkanie na Starówce w Warszawie, czuła jednak coraz mocniej. Gdzie szukać szczęścia, skoro Polska B nie zdała egzaminu? Tatry podpowiedział jej Gustaw Holoubek, bo to miejsce leczy duszę, a i ludzie bardziej zaradni niż pijana biedota z upadłego PGR.

Być może są na niej ślady DNA Marszałka

Pojechała i zauroczyła się Bukowiną Tatrzańską. Przy ulicy Leśnej chciała wybudować nieduży dom, rodzinne gniazdo, niesprzedawalne nakazem testamentu i przechodzące z pokolenia na pokolenie, ale stary gazda podpowiedział, że skromny domek w wysokich górach będzie śmieszny, więc stanęło na 800 metrach kwadratowych, które pożarły wszystkie oszczędności. Jako pensjonat musiał więc na siebie zarabiać. Nazwała go „Domem Pod Smokami”.

Kusi reklama: „Nie chciałam, żeby był to typowo góralski dom, więc w efekcie powstała drewniana willa w stylu witkiewiczowskim, nieco unowocześniona. Dzięki opasującemu ją tarasowi ma się wrażenie, jakby unosiła się w powietrzu, a cztery wyrzeźbione przez artystę kowala smoki, pełniące rolę rzygaczy, podkreślają jeszcze aurę tajemniczości”.

I dalej: „Kuta balustrada na ganku ma też swoją historię, kiedyś zdobiła schody w słynnym Morskim Oku w Zakopanem, gdzie w kasynie bywał sam Marszałek Piłsudski, a w sali teatralnej występowała Modrzejewska. W czasie ostatniego remontu budynku została potraktowana okrutnie, wylądowała na śmietniku. Jacek Biernacik wygrzebał ją stamtąd, oczyścił z rdzy i zdobi teraz wejście do «Domu Pod Smokami». Jeden z gości trafnie zauważył, że być może są na niej ślady DNA Marszałka...”.

Żeromski niezrozumiały? Nieczytany? Nudny? Zawiły? Trudno

Po roku 1989 część krytyków literackich wyczekiwała nowego „Przedwiośnia”. Zamiast tego czytaliśmy o gwałcącym własną matkę pijanym więźniu, kobiecie, której z pleców wyrastały skrzydełka lub miała dwie łechtaczki.

zobacz więcej
Nurowska zajęła poddasze z widokiem i biurkiem do pisania, gdzie płodzi kolejne książki/posty, zaś na dole urządziła ekskluzywne apartamenty z zabytkowymi meblami i tradycyjnymi elementami wystroju. Trzeba przyznać, że są piękne! I można tam wieść słodkie życie, choć ceny słone: Sylwester i Nowy Rok – 1000 złotych za dobę, Boże Narodzenie – 900, Wielkanoc – okazyjne 500, martwy sezon – 400.

Weekend w „Domu Pod Smokami” został wystawiony na aukcję WOŚP, ale licytowały tylko cztery osoby i cena końcowa niewiele różniła się od nominalnej.

Nie chce mi się żyć w takiej Polsce

Widoki na góry są najważniejsze, lecz w pokojach pensjonat oferuje również internet i telewizję z dostępnymi kanałami TVP, które nie zostały przez właścicielkę zablokowane, choć to pewnie tylko chwilowe niedopatrzenie. Na miejscu istnieje też bezpłatna wypożyczalnia rowerów oraz plac zabaw dla dzieci. Nurowska zimą poleca stoki narciarskie; latem trasy spacerowe; niezależnie od pory roku – pobliskie termy.

W ten sposób można uciec od skrzeczącej rzeczywistości, choć niedawno napisała: „Nie chce mi się żyć w takiej Polsce, bezmyślnej i okrutnej! Nie ma się gdzie przed nią schować. Nie pomógł mój górski azyl”.

– Jakub Kowalski
24.10.2015
Zdjęcie główne: Maria Nurowska podczas spotkania związanego z premierą jej książki pt. „Pamiętnik znaleziony w Katyniu”, 17 września 2018. Fot. PAP/Jakub Kamiński
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.