Ulicę w stolicy, i to w sąsiedztwie Łazienek, wkrótce będzie miał Freddie Mercury, fenomenalny lider zespołu Queen. Sęk w tym, że Freddie ani w Warszawie nie był, ani nic nie wiadomo o jego zasługach dla kultury polskiej czy warszawskiej. Tymczasem o takim gigancie, jak Antoni Jan Strzałecki niemal nikt nie pamięta. Nikt też dotąd nie wpadł na pomysł uhonorowania go jeśli nie ulicą, to przynajmniej skwerkiem, placykiem czy choćby pamiątkową tablicą. Nawet grób rodziny Strzałeckich na Starych Powązkach niedługo się zapadnie.
Zasiadał w parlamencie i w czasach niewoli, i po odzyskaniu niepodległości.
zobacz więcejJego broszurę przeczytał młody Józef Piłsudski tuż po powrocie do Wilna z zesłania na Syberię.
zobacz więcejZ rąk Marii przyjęła ołowianą szkatułkę wartą, według dzisiejszych cen, ponad 15 mln dolarów
zobacz więcejWykupił ogłoszenie: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety lekarza!”
zobacz więcejSpośród pięciu wnuków Aleksandra Fredry, dwóch uważało się za Ukraińców, trzech za Polaków. Metropolita Andrzej (Andrej), zwierzchnik kościoła greckokatolickiego i Stanisław, generał Wojska Polskiego zapisali się trwale na kartach historii.
zobacz więcejTYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy