Wyobraźmy sobie dwóch chłopców bawiących się piłką na jezdni. Nagle nadjeżdża ciężarówka, spod której w ostatniej chwili ratuje malców pewien znajdujący się w pobliżu mężczyzna. Na jednego z chłopców zaczyna gromko pokrzykiwać. Łatwo się domyślić, którego z nich jest ojcem. W tym krzyku kryje się nieobojętny stosunek ojca do swego dziecka. Ale zapowiada też coś więcej. Podnosi głos, bo byłby gotów oddać za tamtego życie.
Kara Boża
Istnieje pewien teologiczny wysiłek, zwany teodyceą, a mający na celu odnalezienie możliwości pogodzenia dobroci i miłosierdzia Bożego z nieszczęściami i katastrofami, jakie spadają od czasu do czasu na ludzi.
Słynny biskup z Hippony św. Augustyn jako jeden z pierwszych starał się podjąć temat zła i grzechu, spadającego pod różnymi postaciami na głowy ludzi w dziele „De natura boni”.
Pisał: „Jeśli ci (niegodziwcy), kierując się złą wolą, dopuścili się niewłaściwego nadużycia Jego dobrodziejstw, On ze swej strony ku dobremu wykorzysta owo zło, jakie popełnili, używając w tym celu Swej prawowitej władzy, poddając odpowiedniej karze tych, którzy ulegali z całą przewrotnością własnym grzechom”.
Bóg posługuje się zatem karą w dobrym celu. On – jak powiada św. Augustyn – „dopuszcza to, czego chce i chce tego, co dopuszcza”.
Pismo Święte jest pełne przykładów Bożego karania i w każdym niemal przypadku istnieje związek między ludzkim grzechem, Bożym działaniem i nawróceniem się człowieka z tychże grzechów. Boże karanie ma zatem swą przyczynę i swój cel. Przyczyną jest ludzki grzech, celem zaś nawrócenie.
W 1917 roku papież Benedykt XV zwracał się do wielkopostnych rekolekcjonistów w słowach: „Publiczne cięgi są zadośćuczynieniem za oddalenie się rządzących i całego ludu od Boga”. Niech zatem kaznodzieje „wzywają wiernych, by przyjmowali z rąk Bożej Opatrzności spadające na nich utrapienia jako rodzaj zbiorowego karcenia. Zamiast narzekać na Boże zrządzenia, niech usiłują załagodzić Bożą sprawiedliwość w obliczu indywidualnych i społecznych win”.
„To, co my nazywamy plagą i karą – pisał cysterski teolog Vital Lehodey – jest w gruncie rzeczy łaską, wydatnym przejawem miłosierdzia. Przywyknijmy spoglądać na wszystko w świetle wiary, a wówczas nic z tego, co się dzieje w świecie nie będzie nas bulwersowało i nie będzie odbierało pokoju naszej duszy, ani podważało naszego zaufania względem Bożej Opatrzności”.
Zakazane msze
To cenne słowa, zwłaszcza w kontekście wirusa, który rzucił na kolana całe narody wraz z ich snami o potędze. Rządy państw sięgając po drakońskie metody, usiłują ratować dziś życie swych obywateli, jednocześnie promując i prawnie zabezpieczając prawo do masowych aborcji, eutanazji czy manipulacji genetycznych, które wołają o pomstę do nieba.