Wietnam, czyli modny kierunek - Azja, zafundował sobie aferę z udziałem reprezentantów kraju. Siedmiu wlepiono kary finansowe, lecz najciekawsza jest pointa sprawy. Państwo zalegalizowało zakłady, żeby walczyć z bukmacherskim podziemiem.
Sama legalizacja zakładów jednak cudów nie dokona. Porządek prawny interesuje gangi o tyle, o ile więcej mogą zarobić na zakładach nielegalnych, gdyż wliczą sobie większe ryzyko albo wmówią to klientom, których skuszą większymi zyskami.
Solistom będzie trochę trudniej, muszą lepiej kombinować, żeby obejść zapory, ale da się to wykonać. Oni nie wyginą z dnia na dzień jak dinozaury. Wiara wietnamskiego ministerstwa finansów w sukces jest chyba bardziej urzędowa niż szczera.
Rzecz jasna utrudnianie przestępcom przestępstw jest jak najbardziej wskazane. Jednak w pewnych rejonach, jak właśnie w Azji czy choćby we Włoszech, powiązania gangsterów z władzami, korumpowanie policji osłabiają szansę powodzenia.
Osobiście wątpię w ostateczne zwycięstwo nad pandemią bukmacherskich fałszywek. Ona jest bardzo podobna do epidemii dopingu. Wżera się w sport jak rdza i zżera zdrowe komórki. Walczyć z nią można, wygrać się nie da.
Ta plaga ma zasięg światowy, więc nie ominęła Polski. Napisano o niej książki, nakręcono filmy. Od 1 lipca 2003 roku „przekupstwa sportowe” znalazły się w polskim kodeksie karnym.
„Drukowanie” meczów piłkarskich przestało być folklorem, stało się ściganym i karanym przestępstwem. 19 listopada 2009 wyszła ustawa o grach hazardowych. Po paru nowelizacjach obecnie obowiązuje wersja z 1 kwietnia 2017 roku.
Ustawa m.in. reguluje sportowe zakłady bukmacherskie. W Polsce mogą działać wyłącznie firmy z licencją Ministerstwa Finansów. Obstawianie meczów jest legalne wyłącznie za pośrednictwem tych firm.
A gdyby wcześniej wprowadzono stosowne rozwiązania prawne - to co? „Lista Fryzjera” byłaby krótsza? Być może, choć nie na pewno. „Niedziele cudów” zdarzają się i dzisiaj, i będą się zdarzać jutro.
Legalną działalność łatwiej monitorować. Legalne firmy odprowadzają podatki. Bywają sponsorami drużyn czy imprez. W sumie nie można twierdzić, że nic się nie polepsza, bo lepsza smycz niż kajdanki. Lecz nie pora na triumfalizm.
Fałszywy sport to już nie sport
Jakkolwiek nie byłoby lepiej, nie można zamykać oczu na to, co wygląda źle i coraz gorzej. Klany mafijne uczyniły z czarnej bukmacherki interes skali globalnej. Opracowały strategię działania, podchodzą do tematu jak do przedsięwzięcia gospodarczego.
Europol, Interpol, FBI i rożne odmiany policji regionalnych próbują z tym walczyć. Nie wszystkie na serio, jak dowodzi przypadek Sonny’ego Listona. Z grubsza i ogólnie są w tym równie skuteczne jak w zwalczaniu narkobiznesu.