Historia

Na łasce Hitlera, na pastwie Stalina. Pokojowe okaleczenie

26 czerwca 1940 roku Mołotow zaprosił na Kreml rumuńskiego ambasadora Gheorghe Davidescu. Wręczył mu – podobnie jak w przypadku krajów bałtyckich – ultimatum. Rumunia miała oddać Związkowi Radzieckiemu Besarabię i północną Bukowinę. Czas na odpowiedź – 24 godziny.

Kraj upokorzony, ziemie utracone. Żałoba trwa od stu lat

Traktat z Trianon, w opinii wielu, najmniej sprawiedliwa z umów stwarzających ład po I wojnie, okroił Węgry o 2/3.

zobacz więcej
România Mare (Wielka Rumunia) – takiej nazwy doczekała się południowa sąsiadka II Rzeczpospolitej. Nic dziwnego, skoro powierzchnia Rumunii z przedwojennych 137 000 kilometrów kwadratowych wzrosła do 295 000, a populacja zwiększyła się dwukrotnie – z 7 300 000 do ponad 15 milionów mieszkańców.

Dlatego też tak, jak Polakom, Rumunom koniec I wojny światowej kojarzy się pozytywnie. Co prawda, kraj nie wyszedł z konfliktu bez szwanku – przez wiele miesięcy okupowali go Niemcy, prowadzący rabunkową gospodarkę – ale zyskał spore nabytki terytorialne, które wcześniej znajdowały się w granicach Austro-Węgier i Rosji.

„Rumunia otrzymała Siedmiogród, Maramuresz i pół Banatu; same tylko ziemie, które przypadły Bukaresztowi, były większe od całych „trianońskich” Węgier!” – pisał w Tygodniku TVP Wojciech Stanisławski. Do tego Rumunii dostała się Bukowina i Besarabia.

Ta ostatnia trafiła w rumuńskie ręce dzięki chaosowi panującemu w Rosji – władze wykorzystały fakt, że carska armia praktycznie porzuciła prowincję i nakazały żołnierzom jej zajęcie. Ci nie zwlekali z wykonaniem rozkazu, dzięki czemu „România Mare” objęła swoim zasięgiem niemal wszystkich Rumunów. W związku z tym, polityka zagraniczna Bukaresztu była jasna – za wszelką cenę bronić europejskiego status quo.

Kto wrogiem, kto przyjacielem?

Identyczne dążenia przyświecały Polsce i w 1921 roku przywódcy obu państw doszli do porozumienia – zawarto „Konwencję o przymierzu odpornym między Rzeczpospolitą Polską a Królestwem Rumunii”. Militarny sojusz z Warszawą stanowił zaporę przeciw imperializmowi Związku Radzieckiego, ale na tym – z racji na wielkość sąsiada – Rumuni nie poprzestali.

Zawiązali również alians z największym mocarstwem kontynentalnym – Francją, zaangażowali się też w działalność poprzedniczki ONZ, Ligi Narodów. Wreszcie, wraz z Jugosławią i Czechosłowacją, utworzyli tzw. Małą Ententę – trójporozumienie wymierzone w ewentualne pretensje terytorialne Węgier. Mogło się wydawać, że te zabiegi zapewnią Rumunii chociaż dwadzieścia lat dyplomatycznego oddechu.
Rumuńska królowa Maria wraz z synem, późniejszym królem Karolem II, wtedy jeszcze następcą tronu (pierwszy z lewej) przyjmują marszałka Józefa Piłsudskiego. Fotografia z ok. 1921 roku. Fot. Hulton Archive/Getty Images
Nic bardziej mylnego – choć w 1934 roku Bukaresztowi udało się nawiązać stosunki międzypaństwowe z ZSRR, dalsze ocieplenie pozostało mrzonką – głównie z uwagi na niechęć Sowietów do uznania Besarabii jako rumuńskiej prowincji. Król Karol II i jego dyplomaci mieli więc świadomość, że ten region może jeszcze powrócić jako przedmiot sporu, a po konferencji monachijskiej (wrzesień 1938) doszło im kolejne zmartwienie – roszczenia węgierskie.

Węgierski dyktator Miklós Horthy wyczuł wiatr historii i zdał sobie sprawę, że skoro mocarstwa zachodnie nie zamierzały umierać za Kraj Sudecki, nie kiwną również palcem w sprawie Siedmiogrodu. Wobec tego, zaczął naciskać na Rumunię, aby oddała ten region lub przynajmniej dokonała jego podziału. W tym momencie Karol skierował swój wzrok na Zachód.

Królestwo za surowce

Rumuński król łudził się, że mimo kapitulacji przed Hitlerem w Monachium, Wielka Brytania i Francja wciąż są gotowe do wsparcia Rumunii w sporach z sąsiadami. Alternatywą było zwrócenie się w stronę Niemiec, ale Rzesza prezentowała postawę bliższą agresorowi niż arbitrowi.

Niestety, wizyta Karola w Londynie, w listopadzie 1938 roku, zakończyła się fiaskiem i współpraca z Berlinem zaczęła się Rumunom jawić jako jedyne rozsądne rozwiązanie. Karol nie marnował czasu i już w grudniu mianował ministrem spraw zagranicznych Grigore Gafencu. Zadanie nowego szefa MSZ było klarowne – doprowadzić do dealu z Niemcami na zasadzie: „wy gwarantujecie nam integralność terytorialną, my odwdzięczamy się większym dostępem do naszych surowców”.

Najbardziej religijny naród Europy

W komunistycznej Rumunii od czasów Ceaușescu patriarchowie i niektórzy metropolici zasiadali nawet w marionetkowym parlamencie, co było zupełnym ewenementem w krajach bloku wschodniego.

zobacz więcej
Surowce, zwłaszcza ropa, były potrzebne Hitlerowi do prowadzenia, planowanej od lat, wojny. Gdy więc w lutym 1939 ruszyły rozmowy w sprawie umowy gospodarczej, wydawało się, że porozumienie jest kwestią dni.

Nic z tego, bowiem król nie wycofał się całkowicie z gry na dwóch fortepianach i równolegle negocjował w sprawie wymiany handlowej z Brytyjczykami.

Reakcja Niemców była łatwa do przewidzenia – wysłannik Hitlera, Helmuth Wohlthat zaostrzył stanowisko, domagając się od Bukaresztu de facto podporządkowania gospodarki potrzebom Rzeszy. Führer nie ograniczył się przy tym do działań dyplomatycznych – wkroczenie Wehrmachtu do Czech i zajęcie m. in. wojskowych zakładów Skody, sprawiło, że Rumunia została uzależniona od dostaw broni z Niemiec.

Szantaż – albo oddajecie gospodarkę w nasze ręce, albo nici ze sprzętu wojennego i gwarancji – dał szybki efekt. 23 marca 1939 roku świat dowiedział się o nowej umowie Berlina z Bukaresztem, w myśl której Rumuni zapewnili Niemcom stałe dostawy ropy i nieskrępowany dostęp tamtejszych specjalistów do rumuńskich zakładów produkcyjnych. Znamienne są słowa ówczesnego premiera, Armanda Călinescu: „Dajemy naftę i zboże, aby nie dawać krwi i ziemi”.

Z kolei naziści byli na tyle zadowoleni, że Gafencu usłyszał z ust Hermanna Göringa: „Jeśli kiedykolwiek bolszewicy mieliby zaatakować wasze granice, to moje samoloty byłyby tam za parę godzin, żeby was osłonić”. Co więcej, Hitler i jego świta przełknęli gorzką pigułkę, jaką z pewnością były brytyjsko-francuskie gwarancje dla rumuńskiej niepodległości, ogłoszone przez Londyn i Paryż 13 kwietnia.

Im bliżej Rzeszy, tym więcej ustępstw

Niemniej, wódz III Rzeszy nie spieszył się z powtórzeniem kroku zachodnich mocarstw, a już w sierpniu i wrześniu 1939 okazało się, że porozumienie z Rumunią miało wymiar jedynie taktyczny. I nie chodzi jedynie o to, że w pakcie Ribbentrop-Mołotow znalazł się punkt o Besarabii jako regionie należącym do sowieckiej strefy wpływów (niemiecki szef MSZ sam wyszedł z inicjatywą oddania tej krainy ZSRR).
Minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop przyjął w Berlinie, w kwietniu 1939 roku, szefa rumuńskiej dyplomacji Grigore Gafencu (z lewej). Fot. Heinrich Hoffmann/ullstein bild via Getty Images
Mało kto pamięta, że w trakcie kampanii wrześniowej, na żądanie Hitlera, Węgrzy skierowali nad granicę z Rumunią 300 tys. żołnierzy. W razie, gdyby Rumunia zaangażowała się militarnie w pomoc Rzeczpospolitej, niewykluczone, że czekałaby ją walka z żołnierzami Horthy’ego...

Tak Karol, jak i Gafencu zdali sobie sprawę, że przywódca Rzeszy nie jest wart zaufania i jeszcze wiosną 1940 roku próbowali odnowić relacje z Francją i Wielką Brytania. Wtedy jednak historia przyspieszyła.

Maj 1940 przyniósł nie tylko agresję Wehrmachtu na kraje Beneluksu i Francję, ale – z perspektywy Rumunii – przede wszystkim gwałtowny wzrost zagrożenia ze strony ZSRR i Węgier. Już w marcu tego roku niesławny Wiaczesław Mołotow oświadczył na posiedzeniu sowieckiej Rady Najwyższej, że jego kraj nigdy nie pogodził się z rumuńską aneksją Besarabiii.

Dwa miesiące później Stalin poszedł o krok dalej i nakazał oddziałom Armii Czerwonej przemieszczenie się nad granicę z Rumunią. Analogicznie postąpił Horthy z wojskami węgierskimi. Rumunia znalazła się w potrzasku. Pozbawiony pola manewru Karol – Francja chyliła się ku upadkowi – zaczął zabiegać o zacieśnienie więzi z Rzeszą. Wkrótce jednak miał się przekonać, że w rywalizacji ze Stalinem nie ma żadnych szans...

Na razie jednak, 15 maja, król oświadczył niemieckiemu ambasadorowi, że „przyszłość Rumunii zależy wyłącznie od Niemiec”. Nie minął tydzień, a premier, Gheorghe Tătărescu zgłosił Niemcom swoją gotowość do konsultowania rumuńskiej polityki zagranicznej – byle tylko odsunąć groźbę radzieckiej inwazji. Wreszcie, 28 maja Tătărescu ponownie spotkał się ze niemieckim ambasadorem i poinformował go, że „rząd Rumunii ma nadzieję, iż zakres przyjacielskiej współpracy z rządem Rzeszy będzie się rozszerzał”.

Sowietyzacja w ratach. Jak Związek Radziecki zniewolił kraje nadbałtyckie

„Inaczej mogłoby z wami stać się to, co z Polską” – pochwalił rozsądek Estończyków Józef Stalin, gdy w 1939 r. podpisali z Sowietami porozumienie o wzajemnej pomocy, naciskani groźbą agresji Armii Czerwonej.

zobacz więcej
Tygodnie płaszczenia się przed Niemcami nie zrobiły na nich wrażenia, nic nie dał nawet tzw Ölpakt – zobowiązanie Rumunii do dostarczania Rzeszy 3 milionów ton ropy rocznie, ze specjalnymi zniżkami. Najlepszym dowodem są słowa Ribbentropa, który 2 czerwca przekazał Rumunom, że jeśli ZSRR wystąpi z żądaniami terytorialnymi, powinni ustąpić.

Hitler w roli Piłata

Przewidywania szefa niemieckiej dyplomacji sprawdziły się jeszcze w tym samym miesiącu – 26 czerwca Mołotow zaprosił na Kreml rumuńskiego ambasadora Gheorghe Davidescu. Bynajmniej nie na przyjacielską gawędkę, ale żeby wręczyć mu – podobnie jak w przypadku krajów bałtyckich – ultimatum. Rumunia miała oddać Związkowi Radzieckiemu Besarabię i północną Bukowinę. Czas na odpowiedź – 24 godziny.

Początkowo król prezentował bojowniczy nastrój – na ultimatum zamierzał odpowiedzieć mobilizacją wojsk, poprosił także niemieckiego kanclerza o mediację. Ten nie tylko że umył ręce, ale przez ambasadora zalecił, aby Rumuni przyjęli żądania Sowietów. Podobnie zareagowali Włosi i osamotniony Bukareszt skapitulował – plany mobilizacyjne zostały odłożone do lamusa, a rząd ogłosił, że zrzeka się obu terytoriów na rzecz ZSRR.

Stalin wiedział, kiedy zażądać od Rumunii Besarabii i Bukowiny – w tych dniach uwaga Hitlera koncentrowała się na świeżo pokonanej Francji. Niemniej, gdy Führer dowiedział się o radzieckich żądaniach, w rozmowach ze współpracownikami zaczął utyskiwać na swego „najlepszego sojusznika”. Przejęcie przez Kraj Rad wspomnianych krain oznaczało bowiem, że ZSRR przesuwa się w stronę rumuńskich pól naftowych – tak ważnych dla machiny wojennej Rzeszy – oraz że Stalin nie zostawi mu wolnej ręki w Europie.

Kanclerz, widać, miał nadzieję, że nawet jeśli Besarabia stanie się sowieckim łupem, to dojdzie do tego w bliżej nieokreślonej przyszłości. Mimo tych obiekcji, uznał, że nie będzie dla Bukaresztu narażał swoich stosunków z Sowietami i zaakceptował zabór obydwu regionów. Nie omieszkał jednak, za pośrednictwem memorandum, przypomnieć Stalinowi, że w pakcie Ribbentrop-Mołotow nie było mowy o Bukowinie i że Rzesza jest „nader zainteresowana w utrzymaniu tych obszarów z dala od teatru wojny”.

Zresztą, dyktator ZSRR zadbał, aby jego sojusznik nie pozostał niepocieszony – na jego polecenie zwiększono dostawy żywności i surowców do Rzeszy...
Rumuńscy uchodźcy z zajętej przez ZSRR Besarabii i Bukowiny mogli liczyć na Czerwony Krzyż oraz skautów. Fot. Hulton-Deutsch/Hulton-Deutsch Collection/Corbis via Getty Images
Tymczasem rozpoczęła się ewakuacja Rumunów z Besarabii i północnej Bukowiny – tak cywilów, jak i wojskowych. To był dramat: „Kolumny uchodźców z tobołkami mieszczącymi dobytek, matki niosące lub ciągnące za sobą dzieci, wszyscy ze łzami w oczach, spieszyli w jednym kierunku: na dworzec”, „w kościołach biły dzwony, jak na pogrzebie […] ciche wycie rozlegało się po ulicach” – można przeczytać we wspomnieniach.

Rumuński Czerwony Krzyż stanął na wysokości zadania: zorganizował dla uchodźców sieć przydworcowych stołówek. Uciekinierzy nie musieli się również martwić o odzież i obuwie. Problemu nie stanowił też dach nad głową – na kwatery dla nich zaadaptowano szkoły, hotele i schroniska.

Skompromitowała się za to armia – powiedzieć, że jej ewakuacja przebiegała bezwładnie, to eufemizm. Spośród 7 dywizji piechoty, stacjonujących w Besarabii i Bukowinie, 3 porzuciły podczas odwrotu cały sprzęt, straty w kolejnych 2 jednostkach sięgnęły natomiast 50-70% wyposażenia.

Manoilescu pada zemdlony

Także ewakuująca się kawaleria pozostawiła część uzbrojenia na rzecz Sowietów, musiały więc polecieć głowy. Świadkiem rozliczeń był brytyjski attaché wojskowy w Rumunii, który poinformował przełożonych, że „sądy wojskowe skazały 75 oficerów za tchórzostwo i nieudolność”. Ponadto, ze stanowiskiem pożegnał się dowódca 21 dywizji, a na ministrze obrony wymuszono 50-procentową obniżkę pensji.
W tle tych wydarzeń rozgrywała się tragedia Żydów – wielu z nich jako rzekomych komunistów zginęło z rąk rumuńskich żołnierzy. Do największego pogromu doszło 1 lipca w Dorohoi, gdzie Rumuni rozstrzelali 52 osoby...

Choć Rzesza dała zgodę na rozbiór kraju, król tym usilniej starał się o przychylność nazistów. Na początku lipca Rumunia zrezygnowała z gwarancji brytyjsko-francuskich, potem przyszła pora na wyjście z Ligi Narodów, a Karol poprosił Niemców o przysłanie nad Dunaj misji wojskowej. Wreszcie, 4 lipca Bukareszt przystąpił do koalicji hitlerowskiej. Władze liczyły na to, że skoro Besarabii i północnej Bukowiny nie udało się zachować, to Berlin weźmie jednak stronę Rumunów w kolejnych sporach terytorialnych – pretensje do Siedmiogrodu i Dobrudży zgłosili Węgrzy i Bułgarzy.


Nie wykluczone, że Hitlera i jego paladynów bawiły te umizgi, w każdym razie 13 lipca Niemcy jeszcze raz pokazali Rumunii miejsce w szeregu. W liście do Karola Führer oświadczył, że owszem, może zagwarantować jego ojczyźnie granice, ale wcześniej Rumunia powinna porozumieć się z sąsiadami. Porozumieć, czyli zgodzić się na kolejny rozbiór, a jakby tego było mało, do gry znowu włączył się Stalin i poparł węgiersko-bułgarskie żądania. Pozostawiony sam sobie, Karol zgodził się na rozmowy z Madziarami.

Negocjacje nie przynosiły jednak rezultatu, aż zniecierpliwiony Hitler zaproponował, aby obie delegacje przyleciały do Wiednia. Tam Ribbentrop i szef włoskiego MSZ Galeazzo Ciano mieli im ogłosić swój werdykt. Prócz marchewki, wódz Rzeszy zastosował wobec Bukaresztu kij – nad granicę węgiersko-rumuńską skierował potężne siły Wehrmachtu. Wreszcie, 30 sierpnia 1940 roku Ribbentrop i Ciano poinformowali, że ponad 40% Siedmiogrodu ma przypaść Węgrom.

„Słychać głuchy hałas. To Manoilescu (szef rumuńskiej delegacji) zemdlony upadł na stół. Lekarze, masaże, oliwa kamforowa, wreszcie przychodzi do siebie”.

Zebrana naprędce Rada Koronna, stosunkiem głosów 19:11, opowiedziała się za przyjęciem arbitrażu – jak argumentowali przeciwnicy walki o Siedmiogród, odrzucenie oferty mogłoby wiązać się nie tylko z agresją Węgier, ale i ZSRR. Dodajmy, że kilka dni wcześniej, 21 sierpnia, Rumuni zdecydowali się oddać Bułgarii południową Dobrudżę i będziemy mieli całkowity obraz klęski.

W ten sposób, Rumunia w ciągu 2 miesięcy utraciła 1/3 terytorium, a ludność kraju zmniejszyła się z 19,9 mln do 13,3 mln. Łupem sąsiadów padło 37% ziem rolnych, 44% lasów, 27% sadów, 37% winnic itd. – wyliczankę można by ciągnąć w nieskończoność.
Terytorium Rumunii w XX wieku: na fioletowo przed 1913 r.; różowy - terytorium przyłączone lub anektowane po I wojnie światowej i utracone podczas II wojny światowej; łososiowy to tereny przyłączone po I wojnie światowej (Siedmiogród), które pozostają w Rumunii do dziś (w czasie II wojny część, na krótko, powróciła do Węgier). Fot. By User:MaGioZal - English wiki under same name by User:MaGioZal — [1], [2] from Internet Archive’s Wayback Machine, Copyrighted free use/Wikimedia
Pokojowe okaleczenie Rumunii, przy udziale władz, nie mogło pozostać bez reakcji społeczeństwa i z początkiem września rozpoczęły się protesty. Do największego z nich doszło 5 września, gdy przed pałacem królewskim w Bukareszcie zgromadziło się 100 tysięcy osób, żądających odejścia króla i rządu.

Karol zupełnie stracił głowę i polecił jednemu z generałów, aby wydał rozkaz strzelania do demonstrujących. Ten, na szczęście, odmówił, a po kilkudziesięciu godzinach kryzys polityczny udało się zażegnać – król abdykował na rzecz syna, a dyktatorską władzę, przy aprobacie Niemców, objął generał Ion Antonescu.

Czy Rumunia mogła pójść w ślady Polski albo Finlandii, które podjęły walkę z agresorami? O ile zrzeczenie się Besarabii i Bukowiny można zrozumieć – za tymi żądaniami kryła się Armia Czerwona – o tyle nie sposób przejść do porządku dziennego nad oddaniem pozostałych terenów. Choć jeszcze 27 sierpnia rumuński premier przekonywał, że Siedmiogród to nie Besarabia, rumuńscy żołnierze nawet nie podnieśli karabinów w jego obronie.

Smutną puentą tego tekstu niech pozostanie obrazek z 6 września, gdy wagon z uciekającym byłym królem Karolem – załadowany skarbami – ostrzelali prawicowi radykałowie ruchu „Żelazna Gwardia”.

– Tomasz Czapla

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy



Przy pisaniu tekstu korzystałem m.in. z publikacji „Najlepszy sojusznik Hitlera. Studium o współpracy niemiecko-sowieckiej 1939-1941” Aleksandra Bregmana; „Rumunia – zapomniany sojusznik Hitlera” Dennisa Deletanta; „Pakt diabłów. Sojusz Hitlera i Stalina” Rogera Moorhouse’a oraz „Rumunia” Małgorzaty Willaume.
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.