Ostatnie miesiące 1919 roku przyniosły jednak, jak wspomnieliśmy, szereg klęsk Denikinowi i spółce, wobec czego Paryż stanął przed dylematem: Lenin czy Piłsudski? Francuscy premierzy Georges Clemenceau, a potem Alexandre Millerand postawili na tego drugiego, ale stopniowo ich poparcie dla Polski malało – w miarę nasilania się nacisków ze strony Wielkiej Brytanii.
Tymczasem polski Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz miał własny pomysł na urządzenie Europy Środkowowschodniej. Plan w wersji minimum polegał na stworzeniu Polski „inkorporacyjnej” z granicą wschodnią zbliżoną do linii II rozbioru. W maksymalnej – przewidywał Polskę jako federacji złożonej z dwóch historycznych członów: Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Oba warianty zakładały budowę, na wschód od Rzeczpospolitej, niepodległej Ukrainy i było wiadome, że nie dojdą do skutku bez porozumienia się z politykami reprezentującymi Tallin, Rygę, Kowno czy Kijów.
Na to nakładały się relacje z bolszewikami. U progu 1920 roku Piłsudski nie wykluczał ani kontynuowania wojny, ani pokoju z nimi. Niemniej, polski wódz dopuszczał układ z Leninem jedynie w formie obejmującej również kraje nadbałtyckie i Finlandię. Jednolity front dyplomatyczny wobec czerwonych mógł się bowiem stać zaczątkiem bliższej współpracy, prowadzącej ku Polsce federacyjnej.
Niestety, jak pokazały konferencje z udziałem przedstawicieli tych państw w Helsinkach (styczeń) i Warszawie (marzec), większość była zainteresowana pertraktacjami z Sowietami na własną rękę.
Przed decyzją – pokój czy wojna – konieczne też było wybadanie stanowiska mocarstw zachodnich, ale styczniowe wizyty szefa MSZ Stanisława Patka w Paryżu i Londynie nie przyniosły Piłsudskiemu jasnej odpowiedzi.