W pojęciu Dmowskiego miała ona charakter kompromisowy, pozostawiając po stronie rosyjskiej 2/3 właściwego zaboru rosyjskiego. Można sądzić, że spodziewał się, że podział terytorium i wspólna potrzeba zwalczania irredenty ukraińskiej w przyszłości wymuszą trwałą współpracę polsko-rosyjską – tak jak w wieku XIX walka z irredentą polską zbliżała do siebie państwa zaborcze.
Ale Rosja po 1917 r. już nie była tą Rosją o której myślał Dmowski, a bolszewicy reprezentowali zupełnie inną filozofię…
Dokładnie – chociaż dla kronikarskiej ścisłości trzeba przypomnieć, że zainteresowania tą ofertą nie okazał żaden z rosyjskich obozów politycznych. Nie spełniły się też i inne przewidywania: że rosyjski kryzys okaże się trwały i w swojej konsekwencji uczyni Rosję państwem drugiej kategorii. Ani oczekiwania, że państwa zachodnie będą aktywne na obszarze środkowowschodniej Europy, a także że sojusz brytyjsko-francuski okaże się czynnikiem trwałym. To były największe ułomności przewidywań.
Z perspektywy czasu można oczywiście także wskazywać, że Dmowski nie doszacował siły prądów narodowych (mierząc je XIX-wieczną miarą). Podobne błędy popełniali przecież i inni.
Na koniec przywołam słynne stwierdzenie Jerzego Giedroycia, że „Polską rządzą dwie trumny: Piłsudskiego i Dmowskiego”. Ile jest w nim prawdy? A przede wszystkim, czy jest dziś jeszcze coś w trumnie Dmowskiego?
Cytowane stwierdzenie Giedroycia mówi wiele o jego pojmowaniu świata; natomiast bardzo niewiele, jeśli cokolwiek, o Polsce po 1989 roku. Proponuję zrobić sondę uliczną, najprostszą, w trakcie której zadaje się jedno tylko pytanie, banalne: „z czym Ci się kojarzy nazwisko” – i pytać na przemian o Piłsudskiego i Dmowskiego. Jaki odsetek indagowanych będzie miał cokolwiek do powiedzenia?
W obrębie kręgów opiniotwórczych nie będzie wiele lepiej. Z każdym z naszych „wielkich” kojarzone bywają wprawdzie przypisywane im idee, które się sobie przeciwstawia – ale ma to tak niewiele wspólnego z materią historyczną, że pisanie o „trumnach” rządzących postrzeganiem czegokolwiek jest wysoce przesadne. Raczej mistyfikuje rzeczywistość, niż pozwala ją zrozumieć.
Porównania do II RP nie mają sensu?
Żyjemy dzisiaj innymi problemami niż nasi dziadkowie i pradziadkowie, mamy także swoje doświadczenia historyczne oraz odmienne od dawnych punkty odniesienia. Dla Dmowskiego oraz Piłsudskiego fundamentalny charakter miały kwestie związane z odzyskaniem, a potem utrzymaniem niepodległości.
Dzisiaj na ogół nie widzi się kruchości uwarunkowań, od których zależy utrzymanie niezależności politycznej – traktując tę ostatnią jako coś oczywistego, w domyśle również trwałego. Zakres tejże suwerenności stał się przedmiotem sporów, nieraz gwałtownych i prowadzonych w destrukcyjnej formie – tymczasem dla obu naszych „wielkich” stanowił on wartość nie podlegającą dyskusji.