Po śmierci przez jakiś czas nasz mózg pracuje jak we śnie, a umysł wie, że umarliśmy. Nadal słyszymy, nawet widzimy z dużą ostrością, co się z nami dzieje. Niektóre zaś geny, aktywne tylko przed urodzeniem, wracają do działania właśnie wtedy, gdy nasz zgon jest medycznie niewątpliwy.
zobacz więcej
Według zawartych tam danych, 82 proc. snów jest ze swej natury brutalnych lub ma wydźwięk negatywny. Źródło marzeń sennych jest złożone. Sny mogą odnosić się do naszych czasów, naszych uczuć, ale także do wyobrażenia świata, jaki mamy i przekazanego nam przez ludzi wokół nas.
Jedna z teorii, do których zaraz nawiążę, głosi, że w naszym mózgu istnieje program genetyczny, który przygotowuje nas do chodzenia, patrzenia, słuchania, a nawet uśmiechania się, jeszcze zanim się urodzimy. Program, który aktywowałby się w naszych snach. Na przykład niemowlęta, a nawet dzieci w łonie matki uśmiechają się podczas snu. I to zanim jeszcze nauczą się, jak się uśmiechać „w realu”! Z kolei niewidomi śniąc mieliby przekształcać obraz świata, który stworzyli dla siebie metodą dotykową, w obraz mentalny, który reaktywują w snach. Jeśli chodzi o paraplegików od urodzenia, to podczas snu mogli oni w myślach postawić się w butach spacerowiczów, których obserwują przez cały dzień itd.
Bada się również zachowania podczas snu: to, co ludzie mówią, robią, ich mimikę lub ruchy oczu. Mimo bowiem, że ciało w fazie REM jest na ogół „zamrożone”, to mimika twarzy jest zachowana. Jednak w wielu patologiach snu, takich jak lunatykowanie, śpiące ciało nie jest już blokowane, a śpiący nawet „odgrywa” swoje sny w łóżku. Dlatego postawa ciała dostarcza informacji o treści psychicznej. Oglądanie nagrań z takich badań to trochę jak zaglądanie do snu!
Wysunięto wiele hipotez, aby wyjaśnić osobliwości doświadczenia sennego psychologicznie, ale jednak „nie lecąc Freudem”. Najpierw zatem „hipoteza aktywacji i syntezy” Allana Hobsona skupiona wyłącznie na fazie REM. Zgodnie z nią sny są wynikiem przypadkowej aktywacji kory mózgowej. Mózg zaś robi wszystko, co w jego mocy, aby nadać sens tym bezsensownym w istocie, „pstrokatym” sygnałom. Model ten opierał się na postulacie, że istnieje tożsamość formy między zdarzeniami psychologicznymi i fizjologicznymi, formalne aspekty snu są kształtowane przez chemiczne i elektryczne właściwości snu REM. W skrócie spojrzawszy na neuroanatomię tego procesu, dziwactwa snu można by przypisać całkowicie zdezorganizowanym napływom aktywującym, pochodzącym z pnia mózgu, i brakowi kontroli kory czołowej
[5].