Przez trzy tygodnie od wyborczej nocy w Ameryce formuje się nowy medialny porządek. Po raz pierwszy od pięciu lat (licząc z prawyborami) Amerykanie nie otrzymują codziennej dawki nieustającego telewizyjnego serialu pt. „Prezydent Donald Trump”. Lokator Białego Domu, który 20 stycznia 2021 roku dołączy do niezbyt chlubnego grona prezydentów jednej kadencji, niemal zniknął z pola widzenia, ograniczając się właściwie do wpisów na ulubionym komunikatorze Twitter.
Miliony jego zwolenników – a według ostatnich wyników głosowały na niego 74 miliony obywateli, o dziesięć więcej niż w 2016 r. (przy 80 milionach oddanych na rywala, Joe Bidena) – mają tymczasem dylemat: skąd czerpać wiedzę o nowej rzeczywistości bez prezydenta Trumpa w Waszyngtonie? Jakich mediów społecznościowych używać?
Na naszych oczach rodzi się być może alternatywny system informacji dla konserwatywnych wyborców, którzy dotąd wiedzę czerpali z 24-godzinnej informacyjnej stacji telewizyjnej Fox News oraz z wpisów na Twitterze i medialnych wrzutek samego Trumpa, transmitowanych na żywo przez stacje telewizyjne z szacunku dla instytucji prezydenta USA.
W założeniach Parler (nazwa pochodzi o francuskiego czasownika parler – konwersować, rozmawiać) ma być ulepszonym Twitterem, bez politycznie poprawnego kaftana, jaki w ramach walki z „fałszywymi treściami” nakłada na użytkowników firma z ultralewicowego San Francisco.
Na początku był Twitter
Tego samego Twittera, który stał się dla Donalda Trumpa informacyjną katapultą w walce o Biały Dom, przyczyniając się walnie do jego wyborczego zwycięstwa w 2016 r.
Kandydat, a następnie prezydent Trump doskonale wyczuł siłę komunikatora, pozwalającego mu nie tylko porozumiewać się z wyborcami ponad głowami mediów głównego nurtu (w 80-90 proc. mu nieprzychylnych), ale wręcz narzucać tematy i narracje w narodowej debacie. Ogłaszając się „Hemingwayem w 280 znakach”, obecny prezydent wykorzystywał Twitter do walki z mediami (przezywanymi przez niego „fake news”), czasami wypuszczając po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt komunikatów dziennie, co w powiązaniu z nieustanną obecnością w telewizyjnych newsach, dawało gwarancję, że głos Trumpa będzie w Ameryce usłyszany.