To, co w sieci oglądają dzieci, to temat na rozprawę habilitacyjną. Czy w przeważającej części są to stare i nowe bajki Disneya, hity wytwórni Pixar, czy może polska klasyka? Okazuje się, że dużą część treści mającej setki milionów wyświetleń na YouTube nie stanowią wcale kreskówki w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ale właśnie materiały wykreowane – np. śmieszne sceny z udziałem innych dzieci, takie jak wspomniany kanał Ryan’s World. Co stawia ten gatunek gdzieś między filmem animowanym a reality show…
Lokowanie produktu to nie jest jedyny problemem związany z masową konsumpcją treści przez dzieci w internecie. Sprawa jest o wiele poważniejsza, dotyczy rozwoju całego pokolenia alpha (urodzonych po roku 2010), które wychowuje się ze smartfonem i oglądanymi na nim filmami.
„Moje dziecko wcale nie ogląda dużo bajek” – komentują na grupach rodzicielskich ci bardziej świadomi, którzy czytają podręczniki brytyjskiej pielęgniarki i ekspertki w dziedzinie opieki nad nieletnimi Tracy Hogg, wychowawcze wytyczne duńskiego terapeuty rodzinnego Jespera Juula, lub pedagogikę Montessori, która wyklucza zaśmiecanie młodych umysłów jakąkolwiek fikcją. To jednak wyjątki potwierdzające reguły rządzące w większości domów, czyli zostawianie dzieci ze smartfonem, na którym jest włączona „bajeczka”. Urządzenie mobilne pełni dziś funkcję zastępczego opiekuna dla mających coraz mniej czasu rodziców. Smartfon z nielimitowanym internetem daje dorosłemu pół godziny na sprzątanie, gotowanie czy po prostu wolności, zajmując czas dziecku. Pół godziny, czy dwie, a może trzy?
Tymczasem psychologowie rozwojowi ostrzegają, że oglądanie treści wideo jest destrukcyjne dla rozwoju mózgu młodego człowieka, zwłaszcza w czasie kształtowania mowy (w okresach „melodii”: do ukończenia roku, „wyrazu” – 1-2 lata i „zdania” – 3. rok życia). Narażanie dzieci na tego rodzaju treści może powodować techno wypalenie, sytuację, w której tworzące się ścieżki neuronalne przystosowują się do zaburzonej percepcji – zaznacza prof. zw. dr hab. Jagoda Cieszyńska-Rożek z Katedry Logopedii i Zaburzeń Rozwoju krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego w pracy „Wpływ wysokich technologii na rozwój poznawczy dzieci w wieku niemowlęcym i poniemowlęcym”. Badaczka posługuje się także przykładami dzieci, które w drugim roku życia oglądały wideo od 30 minut do 2 godzin dziennie – w efekcie miały zaburzenia rozwoju mowy i system nieustającego rozproszenia uwagi.
Przekaz płynący z ekranu w nadmiernych ilościach może więc wpływać na umysłowy rozwój człowieka – jego predyspozycje intelektualne w dorosłości. I nie tylko intelektualne. Specjaliści ostrzegają, że czas spędzony ze smartfonem jest czasem straconym dla rozwoju tzw. motoryki małej (zdolności manualnych) oraz, co najważniejsze, motoryki dużej (aktywność ruchowa). To o tej pierwszej pisał neurobiolog Manfred Spitzer, autor książki „Cyfrowa demencja”, że dziecko, które w przyszłości miałoby zostać programistą, powinno ćwiczyć rysowanie ołówkiem, a nie obsługiwać klawiaturę.