Jesteśmy podmiotem, który również z tej ich wiedzy korzysta. Za co jestem im ogromnie wdzięczny. Ale jak mógłbym powiedzieć, że są naszymi ludźmi, skoro to my korzystamy z ich wsparcia.
A jednak w rankingu portalu „Politico" znalazł się pan wśród 28 najbardziej wpływowych osób w Europie.
Wyróżnienie w kategorii „Marzyciel” nosi znamiona złośliwości, jednak w tej samej kategorii umieszczono przewodniczącą Komisji Europejskiej, a prezes niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe trafił chyba gorzej, bo do „burzycieli” – zapewne za orzecznictwo podkreślające suwerenność konstytucyjną Republiki Federalnej. Zatem cieszy dostrzeżenie Ordo Iuris, które wedle „Politico” „rozwija się globalnie”, a bawi pełne modnych bzdur uzasadnienie.
Teraz skutkiem waszych „wpływów” może być to, że po wyroku TK w sprawie aborcji odwrócą się w Polsce nastroje społeczne i bliscy wam konserwatyści na następne 50 lat stracą wpływ na władzę.
W sondażu, który niedawno czytałem, zobaczyłem dwukrotnie większa grupę zwolenników obrony życia niż zwolenników dopuszczalności aborcji w grupie młodzieżowej. To było 20 do ponad 40 proc.
Ale to też jest taka szersza obserwacja obrazu społeczeństwa po manifestacjach proaborcyjnych. Było na nich kilkadziesiąt tysięcy osób, pozostałe miliony pozostały w domach. Niezmiennie absolutna większość sprzeciwia się aborcji na życzenie, która była postulatem organizatorów manifestacji.
Mamy do czynienia z radykalną rewoltą, która nie zdobędzie sobie nigdy większości. Jej misją i zadaniem jest jednak przesuwanie granic debaty publicznej, powolne poszerzanie okienka dopuszczalnych postulatów. Aborcja na życzenie, eutanazja, eutanazja dzieci, małżeństwa dla jednopłciowych układów, adopcja dzieci. Postawienie tamy tej strategii wymaga bardzo odpowiedzialnego działania ze strony liderów konserwatywnych, którzy nie mogą szukać kolejnych, coraz dalszych kompromisów z eskalowanymi żądaniami.
Jednak prędzej czy później prawica straci władzę, to natura demokracji. A jak wspomniałem, Instytut Ordo Iuris będzie trwał dłużej niż jakakolwiek siła polityczna. Jest zupełnie oczywiste, że będziemy funkcjonować w czasie rządów mniej lub bardziej konserwatywnych, czy mniej lub bardziej lewicowych. W naszym wspólnym interesie jest to, by do zmiany władzy doszło wtedy, gdy polaryzacja debaty publicznej będzie opanowana, a radykalne głosy wzywające do przemocy i aktów agresji ponownie zmarginalizowane.
– rozmawiała Marta Kawczyńska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy